Lososiowate Michigenu - nowe odkrycie
#1281 OFFLINE
Napisano 29 marzec 2014 - 06:52
#1282 OFFLINE
Napisano 31 marzec 2014 - 23:15
Rozpoczynamy nowy tydzień.
O 7.30 jestem nad moją rzeczka. Pogoda według prognoz ma być wyśmienita. Zachmurzenie i cieplutko. Podjeżdżam, a stoi już 7 samochodów. Wędkarzy " tłum". Czyżby w poniedziałki tutaj nikt nie pracował. Na tą rzeczkę, to katastrofa. Co robić. Montuje sprzęt i od razu na nad mój tajemny dołek. A tu znowu niespodzianka. Spławikowiec go okupuje. Na moje szczęście nic z niego nie wyjął. Nie ma rady,dzisiaj nie będzie wędkowania w samotności. Udaje się w górę rzeki nad rozległy dół. Próbuje po kolei muchy. Wreszcie na pomarańczowego puchowca jest uderzenie. Czuje, że ładny. Nie da się podnieść i pięknie muruje. Nie widzę go, bo piana zasłania częściowo wodę. I raptem luz. Ryba zeszła. Po ok. 20 minutach po zejściu troszkę w dół mam zaczep .Biorę linkę do ręki, aby zerwać zestaw i czuję w tej chwili uderzenie.To pstrąg uderzył w druga muchę, gdy pierwsza była zaczepiona. Zanim wziąłem muchówkę do ręki, upragnionego pstrąga już nie było. Co za pech mam dzisiaj. Idę znowu w dół w największy przelew. Puszczam przynętę i siedzi. Raptowny odjazd i już nie ma. 3 do zera. Niedobry dzisiaj dzień. Na tym samym odcinku po kilku minutach branie. Przytrzymuje i pstrąg odjeżdża dobre 20 metrów. Nie mam wyjścia ,blokuje kołowrotek i widzę w oddali plusk pstrąga, a na kiju całkowity luz. Mało mnie coś tam nie trafi. Zwijam luźną linkę i tutaj zdarza się cud. To pstrąg zawrócił i poszedł pod prąd, a ja to odczułem jako zejście ryby. Szybciutko zwijam luz i dalej walczę ze steelheadem. teraz jest już mój. Widzę puchowca w pysku i jestem spokojniejszy. jeszcze kilka odjazdów, chwilka mocowania, zdjęcie w czasie holu
i ryba ląduje w podbieraku. Samiczka, prawie już wytarta, chociaż jeszcze puściła kilka ziarenek ikry. Szybkie zdjęcie ( przydają się czasem inni wędkarze ), mierzenie - cudowne 77 cm i już jestem szczęśliwy.
Oby tak dalej. Człowiek jest jednak zachłanna istota. Wracam się do góry. Zakładam pomarańczowy cukierek i czarna pijawkę. Pierwszy rzut w obszernym dole i branie. Od razu pstrąg wyskakuje. samczyk, tak ok.75 cm. odjazdy i w sumie 6 przecudnych wyskoków. Bawię się z nim, robię zdjęcia holu ( nic z tego nie wyszło ) i pstrąg na koniec schodzi mi wlewem w dół. Musze, aby go spokojnie wylądować zejść z 15 metrów. Wziął na pomarańczowego cukierka. Wizualnie większy od samiczki, ale także 77 cm. Znowu zdjęcie i do wody.
Tak pomyślałem, że trzeci by się przydał. I rzeczywiście miałem jeszcze dwa pstrągi, lecz zeszły. Jedna nawet piękna samiczka, taka z 80 cm, grubiutka, ale nie dałem jej rady. W sumie 7 ryb na kiju, dwie wyjęte. Dzień bardzo udany. Po cichu planuję następne połowy w czwartek lub piątek. Ale cicho, bo żonka może coś przeczuć i z ryb nici.
#1283 OFFLINE
Napisano 02 kwiecień 2014 - 23:30
Witam brać wędkarską. Po udanym połowie w poniedziałek przekonałem moja kochana żonkę oraz ukochana teściowa, że dzisiaj jestem całkowicie zbędny w domu i będę tylko przeszkadzał. Usłyszawszy to już jedz na ryby osiągnąłem swój ukryty cel. Jadę na ryby. Pogoda ma być dobra, woda nadal podwyższona. Ok. 7.30 jestem nad Root River. Wędkarzy tylko kilku, jakby ryb miało nie być. Uciąg rzeki nadal szybki i trzeba znaleźć dobre miejsce, aby bezpiecznie łapać. Staję na kamieniu, kilka metrów od brzegu. Na początek żółty cukierek i pomarańczowy puchowiec. Dokładnie za 3 rzutem branie. Ryba nie czekając ani chwili wpływa w główny nurt i staje spłynąwszy kilkanaście metrów. Daje mi chwile wytchnienia, Schodzę z kamienia i powolutku schodzę w dół za moim " potworem". Oczywiście w tych warunkach ryzykuję cały czas upadkiem. Przechodząc nad kłoda potykam się i tylko gałąź ratuje mi życie. Pstrąg nie daje za wygraną. Pływa w nurcie w lewo i prawo. Widzę, że to nie przelewki. Warunki ciężkie a ryba niczego sobie. Znowu, ale tym razem przy brzegu schodzę z ryba kilka metrów i nurt wynosi ją pod brzeg. Na to czekałem. redukuje długość linki i po chwili przetrzymania jest moja. Piękny samczyk. największy w ty roku. Równiutkie 80 cm. Sama radość.
Wracam w swoje miejsce i łapie dalej. Aby nie zanudzać po kolei tracę 4 ryby. Za każdym razem po podcięciu uciekały w główny nurt i przy tym prądzie jakakolwiek próba przytrzymania kończyła się niepowodzeniem. Zejście za ryba w dół już za pierwszym razem mogło się skończyć kąpielą, więc nie ryzykowałem. Ok. godz. 10 znowu na żółtego cukiereczka potężne uderzenie. Tym razek jednak pstrąg nie wszedł w nurt, tylko trzyma się głębokiego dołu. Nauczony doświadczeniem próbuję go tam zmęczyć. Widzę, że to jeszcze większy"'potwór". Mucha w nożyczkach, więc jestem spokojniejszy. Steelhead muruje cały czas przy dnie, kij wygięty do granic wytrzymałości. Co chwile chce jednak wejść w nurt, ja na to nie pozwalam. W pewnej chwili daje się podciągnąć pod nogi i wyskakuje przede mną. Następnie długi odjazd, ale wzdłuż brzegu. Musze go wyjąć, jak już tyle walczę. Ryba robi kółko wokół mnie i jakby straciła siły. Jeszcze kilka minutek już tylko jazdy na krótkiej lince i ląduje ja w podbieraku. Samiczka, srebrna jak w książkach. W ferworze walki nie zauważyłem, że byłem cały czas obserwowany przez pracownika DNR ( Departament Ochrony Przyrody ) stanu Wisconsin. Dla tych co nie wiedza, nad tutejszymi rzekami chodzą codziennie pracownicy DNR i obserwują co wędkarze łowią Ich obserwacje można potem znaleźć na stronach internetowych. Jest to nieocenione źródło wiedzy wędkarskiej. i prawdziwa informacja o połowach ryb przez wędkarzy. Urzędnik oczywiście za moja zgoda zmierzył i zważył rybę, zanotował coś w swoim notesie, popytał o wyniki i przynęty i poszedł dalej. A moja cudowna rybka stała się rekordem tego roku, bo mierzyła 88 cm i ważyła 14 funtów ( 6,35 kg ).
Szczęśliwy dzień. Moja rybka będzie matka przyszłych pokoleń pstrągów, oby tak samo dużych jak ich mamusia.
Łapie dalej. po kilku minutach mam następnego steelheada, lecz znowu się spina. Zapomniałem wspomnieć, że dzisiejszego dnia straciłem w sumie 17 much. Nie dało ich rady odczepiać, gdyż wejście w głębsza wodę groziło kąpielą. Już miałem wracać do domu, gdy mam ostatnie branie. Pominę opis walki, bo znowu skoki i murowanie. Tym razem ląduje następnego samczyka. To niestety tylko "maluch" jak na dzisiejszy dzień. Az" wstyd" pisać 70 cm.
W sumie dzień bardzo udany. Kupa brań i 3 ryby. Wszystkie piękne. Po powrocie do domu następna pozytywna niespodzianka. Z Polski przyszła następna partia much od Pana Janusza. Będzie na co łowić. Od jutra u nas deszcze i kiedy następny wyjazd na ryby nie wiadomo
- Guzu, joker, Paweł Bugajski i 1 inna osoba lubią to
#1284 OFFLINE
Napisano 03 kwiecień 2014 - 17:52
Witam Panie Marku!
Tylko pozazdroscic takich polowow. Mam nadzieje ze te szczescie przwiezie Pan do Przyjezierza zeby mozna sie tam tez czyms pochwalic!
Tak pozatym to fajnie sie czyta to co pan opisuje i czuje sie prawie jak by sie przy tym bylo.
pozdrawiam
Janek Ulman
#1285 OFFLINE
Napisano 03 kwiecień 2014 - 18:45
Doskonałe zdjęcia pięknych salmonidów.Czytam i oglądam z przyjemnoscią.
pozdrawiam-Paweł
#1286 OFFLINE
Napisano 04 kwiecień 2014 - 12:19
Obserwuję wątek od dawna, moim zdaniem jeden z ciekawszych na jerkbait.pl, niezwykłej urody są te ryby na zdjęciach.
Pozdrawiam Marcin
#1287 OFFLINE
Napisano 05 kwiecień 2014 - 00:23
Dobrze, że ktoś chociaż czyta moje " wypociny". W takim razie będę kontynuował. Przez dwa dni miało padać, lecz jak to czasem bywa z dużej chmury mały deszcz. Udało się przekonać rodzinkę, że w weekend będę w domu, ale w piątek to może tak znowu na rybki. Po akceptacji mojej piękniejszej połowy, o 4 rano sprawdzam prognozę pogody, stan wody na rzece i ruszam. Nad rzeka jestem o 6.30. Szybko na środowe stanowisku i do boju. Zakładam ostatniego żółtego cukierka i pomarańczowego puchowca. Może mija z 5 minut jak jest branie. Po podcięciu pstrąg wysunął z 10 metrów linki i tyle go widziałem. Przez następne trzy godziny w tym miejscu ani brania. Pragnienie złapania pstrąga okupiłem stratą następnych 15 much. Myślę sobie, ja zbankrutuje w tym miejscy i opuszczam tak szczęśliwy w środę dołek. Schodzę machając kijem ok. 100 metrów i staje w miejscu, gdzie już kiedyś miałem steealhady. Na lince pomarańczowy cukierek i pijaweczka. Za kolejnym puszczeniem przytrzymanie. Podcięcie i jest. Ale jakiś dziwny ten pstrąg. Chwila mija i wszystko jasne. To "wróg nr 1" tutejszych muszkarzy pojawił się w rzece - sucker. A ponieważ to pierwszy tego roku robię mu fotkę.
Jak już w rzece są suckery, to jak znam życie co kilka przepuszczeń muchą będą się podwieszały. Po chwili jest następny i następny. Cholera człowieka bierze, ale znalazłem sobie miejsce. Trzeba iść dalej. Jednak po kilku rzutach uderzenie w muchę prawie tak silne jak atak szczupaka w woblera. Ryba wywraca się i w mętnej wodzie wygląda jak olbrzymi sucker. Ucieka jednak pod prąd, trzęsie łbem i wiem, że to pstrąg. Kij wygięty do granic wytrzymałości, zaczynają się kolejne odjazdy. Woda jednak już nie tak wysoka i panuje nad nim. Chcę zrobić mu fotkę, ale to nie sucker i chwili nawet nie ustoi. Podbieram i jest w siatce. Stojący obok wędkarz robi mi zdjęcie. Samczyk 78 cm.
No, nie jest źle. Może drugi do parki stoi w tym samym dołku. Po chwili dzwoni mój przyjaciel z Polski,właściciel sklepu wędkarskiego w moim rodzinnym mieście. Tak sobie gaworzymy, zdaję relacje z połowu, a mucha " miesza " wodę. I tak zdekoncentrowany mam branie. Uderzenie, szybki odjazd pod prąd i tyle go widziałem..
Zostaję jeszcze z godzinkę, wyjmuje kilka brzan, ale pstrąga nie miałem. Gdzie się pochowała reszta ryb nie wiem, bo różnica w braniach w czasie dwóch dni ogromna. Ale bez takich niespodzianek wędkarstwo było by nudne. Jak mówi stare polskie przysłowie teraz " aby do poniedziałku "
- Guzu, robert67, joker i 4 innych osób lubią to
#1288 OFFLINE
Napisano 05 kwiecień 2014 - 18:26
Gratuluję, piękne ryby
To jet najbardziej dołujący temat dla polskiego wędkarza.
#1289 OFFLINE
Napisano 06 kwiecień 2014 - 01:45
Dolujacy jest fakt ze MarkowiM caly czas na wyjazdach na ryby towarzyszy zolty sznurek ( co widac na kilku zdjeciach)
"fotka, buzi i do wody"....na sznurku... ehh....bez zmian.
#1290 OFFLINE
Napisano 06 kwiecień 2014 - 07:28
A to nie przypon?
#1291 OFFLINE
Napisano 08 kwiecień 2014 - 15:52
Witam.
Kolejny wyjazd jak obiecałem w poniedziałek. Woda już dość niska, lekko zamącona. Wędkarzy tylko kilku na całej rzece. Koledzy byli w sobotę, to rzekę okupowały tłumy. Zaczynam od zeszłotygodniowego dołka. Kilka strat much i schodzę w dół. Następne ' pewne " miejsce. Znowu nic. Kolejne dołki okazują się puste. Sobotnio - niedzielni wędkarze chyba wszystko wyłowili. Dochodzę do długiego, głębokiego dołu. Kilka rzutów i widzę spław pstragą. Jednak są w tym miejscu. Zmieniam kolejno muchy. Na pomarańczowego cukiereczka jest uderzenie na wlewie do dołka. Od razu wyskok i widzę srebrna samiczkę.Trzymam ja w dole, aby nie zeszła niżej, gdyż tam dość szybki mały wodospad. Ko kilku odjazdach ląduje ja w podbieraku. Zdjęcie, mierzenie 68 cm i dalej do wody.
Dalej stoję przy tym dołku. Po kilkunastu minutach znowu uderzenie. Tym razem na czarną pijawkę z ikra z przodu.To polski wymiar 46 cm.
Na tym pozytywne wyniki się kończą. Odwiedzam kilka znanych miejsc i nic. Stan wody nie pozwala na wejście nowych ryb do rzeki i jak nie spadnie obfity deszcz, to może to już być końcówka sezonu. Poczekamy, zobaczymy. A uwagi zdołowanego " strażnika moralności " pominę milczeniem.
- joker, Del Toro i Fiskare lubią to
#1292 OFFLINE
Napisano 08 kwiecień 2014 - 18:24
#1293 OFFLINE
Napisano 08 kwiecień 2014 - 20:33
Dzięki Panie Marku, czytam regularnie, oby do piątku.
Bartek
#1294 OFFLINE
Napisano 08 kwiecień 2014 - 20:38
Czytane
Jurek dobry watek założył. Jedynie nam uciekł i schował się w Labiryncie, Herbacianym, Choinkowej lub Strumieni Troli
#1295 OFFLINE
Napisano 09 kwiecień 2014 - 04:56
P4050744 (3648 x 2736).jpg 117,28 KB 9 Ilość pobrań
#1296 OFFLINE
Napisano 09 kwiecień 2014 - 05:31
A uwagi zdołowanego " strażnika moralności " pominę milczeniem.
Mysle Marku ze ja moglbym znalesc wiecej okreslen do twojej osoby ale zostaje przy MarekM......
Co do straznika to znam historie pewnego straznika porzadku publicznego ktory zlowil 15kg szczupaka...ale o tym moze innym razem.
Moralnosc...dla Ciebie zapewne cos egzotycznego.
Zegnam, Bez odbioru.
#1297 OFFLINE
Napisano 17 kwiecień 2014 - 04:51
P4120017 (3648 x 2736).jpg 76,47 KB 10 Ilość pobrań P4120018 (3648 x 2736).jpg 96,58 KB 8 Ilość pobrań P4120020 (2736 x 2052).jpg 101,03 KB 10 Ilość pobrań
Użytkownik Archie edytował ten post 17 kwiecień 2014 - 05:01
- flytier lubi to
#1298 OFFLINE
Napisano 17 kwiecień 2014 - 09:05
Fajnie połowiłeś, zazdroszczę tych srebrniaków
#1299 OFFLINE
Napisano 19 listopad 2014 - 05:44
Ok, nie wiem co w tym sezonie jakos chlopaki nie lowia lub takie skromne sie zrobili I nie lubia sie chwalic wiec jak kontynuluje watek. Tu kilka moich rybek z ciagu lososiowego tej jesieni. Mimo dobrego poziomu wody w tym roku byl chyba najbiedniejszy ciag lososi jaki pamietem a juz troche mocze kija. Przez dniowke wyciagam 4-5 lososi, ok 15 mam na kiju co jest naprawde nedznie jak na ciag chinooka. 2 weekendy ostatni raz lowilem w sobote ostatni dzien przed mrozami. Wyciagam 3 chinooki, jednego coho I ladna trotke na 30 cali. Pod sam koniec dnia zapinam grubego samca ktory jesczce jest w miare swierzy I w ciagu 10 sek wyciaga mi caly sznur I kilkadziesiat metrow linki a ja robie za nim sprint w dol rzeki. Rybka powtarza manewr jeszcze 3 razy zanim wreszcie laduje ja na brzeg 300m nizej. Niestety na drugi dzien juz przyszly mrozy I juz trzymaja do tej pory.
Załączone pliki
- Artech, tofik, PAMPUCH71 i 1 inna osoba lubią to
#1300 OFFLINE
Napisano 19 listopad 2014 - 05:50
Fotki c.d.n
Załączone pliki
- Artech, tofik i Del Toro lubią to
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych