W srode postanowilismy poznac Hades Island . Nazwa wysp intrygujaca i nie amerykanska ...troche budzaca obawy i groze
![:mellow:](/public/style_emoticons/default/mellow.png)
. Dzien sloneczny , troszke parny , minimalne zefiry . Wyspy Hades leza na polnocny zachod od Pipestone Point . Plynac wiec w kierunku Hadesu obrzucamy wysepki ktore napotykamy po drodze . Na mapie mamy kilka poznaczonych punktow , te punkty to glownie cyple tych wysepek . Piotr na swojego Horneta trafia to bassa sm. to wallayka . Gdy docieramy do bram Hadesu , a jest to ciesnina ktora otwiera droge na duzy akwen z wieloma wyspami , postanawiamy nie wplywac a tylko oblowic wejscie i okolice . Wiekszosc wysp w Hadesie jest podluznych i ukierunkowanych polnocno - poludniowo . Pomiedzy nimi sa glebokie wawozy dochadzace do 20 m . Mysle ze byl to idealny poligon do trolingu dla mnie . Niestety wtedy nie wplynelismy tam ...zaluje tego bardzo . Badalismy wiec przed brama Hadesu raz castingujac a raz trolujac , liczac na szczescie . Plynac trolem po cieciwie bardzo duzej zatoki jednej z duzych wysp natrafiamy na duzy wyplycony grzbiet skalny . Plyniemy ostroznie aby nie trafic o jakas skale i wtedy mam silne branie na trolowca od Yoka . Piotr automatycznie wylacza silnik . Ryba mocno pompuje by za chwile zaskoczyc mnie stalym napieciem na wedce . Wyglada na to ze dala nura w skaly i gdzies tam muruje . Gdy naplywamy to miejsce na napietej plecionie wobler uwalnia sie i wyplywa z pod skaly . Wpadam w depresje bo slabo lowie a juz jak cos wezmie to robi mnie w konia ....nic to plyniemy dalej . Parnosc w powietrzu zaczyna wzrastac i robi sie goraco . Zaczynamy rozgladac sie za miejscem na jedzonko . Natrafiamy na piekna wyspe w ksztalcie osemki , czyli dwie wysepki polaczone skalna klamra . Gdy przybijamy ukazuje nam sie miejsce idealne na biwak , grila i widokowo pocieszajace oczy . Tu tez sa miejsca na namioty , krag kamieni na ognisko , porabane drewna , nawet sznurek na suszenie bielizny . Rozkladamy nasz ekwipunek i po chwili juz na patelni skwierczy i pachnie . Najedzeni odpoczywamy w cieniu wysokich choin , piwko i relaks . Wzmocnieni i wypoczeci postanawiamy wracac ta sama droga do obozu czeszac po drodze wszystkie ciekawe miejsca . I tu podczas trolingu nastepuje przygoda ktora podnosi nam adrenaline na maxia . Piotr zajety sterowaniem lodzia a ja przyczajka w trolu . Nagle spostrzegam po prawej stronie jakies 20 metrow od lodzi ostre chlapniecie i po wodzie idace kregi . Za chwile znowu lej na wodzie . Prosze Piotra by to miejsce naplynal delikatnie , wedki mamy w rekach trolujac wobkami . Pomyslalem ze podplyniemy i obrzucamy to miejsce . Gdy podplywamy blizej spostrzegam rybe ktora merda ogonem i przewraca sie na boki . Biore podbierak i zagarniam ja czujac piekny ciezar . Wyglada jak bolen tylko z malym pyszczkiem . Po chwili spostrzegam pletewke tluszczowa i juz wiem to Lake Whitefish [ Coregonus clupeaformis ] czyli cos ala nasza polska sieja [ Coregonus lavaretus ]. Z tym ze to nie jest sieja ...to jest olbrzymia sieja
![:huh:](/public/style_emoticons/default/huh.png)
...jeszcze takiej nie widzialem . Ryba jest pogryziona przez muskie , zyje ale rany po capnieciu sa zbyt wielkie i los jej juz jest przesadzony . Bierzemy miarke i pokazuje 70 cm . Ryba jest piekna , ciezka i budzi szacunek . Zabieramy ja i pedzimy do obozu . W obozie trafiamy na przerwe obiadowa , wszyscy z jadalni widza jak niesiemy rybe , robimy jeszcze na molo zdiecia . Takiego Whitefisha jeszcze tu nie widzieli . Te ryby glownie lowione sa w zimie z pod lodu . Taka sieje zlowil Piotr na Populus Lake kilka lat temu , ta jego miala 50 cm i zagryzla Horneta 6 Dace , byla to jedyna sieja zlowiona na spining przez iles tam lat . Ta dzisiejsza nasza jest tylko znaleziona ale pokazuje jak bogate jest LODW . Mozna sie tylko domyslac ze zostala zaatakowana gdzies glebiej przez muskie i nasze szczescie bylo znalezc sie w tym miejscu i zgarnac jego zdobycz . Na mapie glebokosc tego miejsca to mocne wglebienie do 15 m z dwoma , trzema metrami na obwodzie . Jest to jedyna ryba jaka zabralismy do domu . Jim jak zawodowy rybak nam ja wyfiletowal , zostawiajac kwadrat skory z luska w razie kontroli na granicy . Do dzis zaluje ze nie zwazylismy jej . Postanawiamy jeszcze do wieczora wyplynac ale nadchodzaca burza juz spedza nas z jeziora po godzinie . Robi sie ciemno i pioruny zas wala . Wieczor spedzamy na rozmowach z wedkarzami w resorcie . Wiekszosc smyczy za walleyem , trafiaja im sie szczupaczki i bassy przy okazji . Trafiamy na jednego farmera z Illinois , na imie ma John . Slyszac ze szukamy muskie opowiada nam swoje z nimi przygody . W jednym miejscu ...mowi...siedzi niesamowity skurczybyk ...nazywaja go General , wszystkim linki targa . W innym poluje Elvis ...tak nazwali muskiego
![:lol:](/public/style_emoticons/default/laugh.png)
. Daje nam swoja mape skarbow i pozwala przerysowac poszczegolne punkty . Hades u niego w najwiekszym powazaniu . Opowiada ze nadchodzi taki czas ze male ryby [ nie pamietam ich nazwy ] wplywaja w ciesnine wysp Hadesu przy specjalnym wietrze i cisnieniu ... wtedy muskie tez tam wplywa i zaczyna sie orgia . Muskie goniac narybek wyskakuja w powietrze i tluka wszystko w kolo . On... John , stary farmer to widzial ...i ja mu wierze . Od tamtego czasu marze zeby znowu sie tam znalezc i wplynac w kraine Hadesu ...moze trafie na ten cud przyrody . Czy rzuce wtedy baitem ? ...nie wiem
![Embarassed](images/smiley_icons/icon_redface.gif)
...moze tylko bede patrzal .
Z milych rzeczy jakie jeszcze nas w ten dzien spotkaly to zaproszenie na obiad przez Petera Haugena na czwartek . Jak wiecie prowiantowalismy sie sami i normalny obiad zrobiony przez kucharki z lodgy , mile panie z francuskiej Kanady , bardzo nas ucieszyl . Mily to gest dla dziko jedzacych
![:lol:](/public/style_emoticons/default/laugh.png)
. Zasypiamy , deszcz leje , pioruny wala ...jest cudownie
World rekord Lake Whitefish - 14 pounds i 6 ounces ...ile to po naszemu ?
www.ontarioanglerawards.com