Warto chyba wspomnieć, że łowna praca przynęty jest nieco kłopotliwą kwestią. Jak ją zdefiniować? Ja mam jedno kardynalne założenie - wobler musi pracować 'żwawo, chętnie i naturalnie' (nawet agresywny bąk może wydawać się częścią podwodnego świata, lub czymś obcym, nienaturalnym)....według mnie. No i wob nie może wyglądać jakby jego ster walczył ciągle z bezwładnością korpusu, toto musi współgrać... A czy praca taka czy siaka to kwestia gustu oraz dobrania do chwilowego kaprysu ryb... A ludzie tak się o to kłócą....
Warto też wspomnieć, że niektóre woblery którymi fajnie łowiłem sandacze i klenie w Warszawie...czyli w mojej opinii wodzie trudniejszej i mało rybnej...w UK wogóle się nie sprawdziły. Niemal nie łowiły nawet w miejscu, gdzie innymi konstrukcjami ogarniałem 30-40 szczupaków w 3h czy paredziesiąt fajnych okoni. A mimo to, były to dobre, skuteczne konstrukcje. Tylko w innych warunkach.
Dlatego według mnie wobler, który wykazuje się cechami, które umownie określiłem jako 'pracujący żwawo, chętnie i naturalnie' znajdzie miejsce i czas na zrealizowanie swojego potencjału. No a ludzie robiący atrapy udające przynętę to niestety powszechne zjawisko, zresztą powszechne także tu, na jerkbaicie. Tacy janusze biznesu Ale ich istnienie jest chyba jednak na rękę prawdziwym lurebuilderom....bo jednak pomagają wyrobić gust i właściwe poglądy spinningistom, którzy jednak finalnie odkryją kto robi łowne przynęty. A wtedy to jeden wierny klient więcej. Dobrze rozumuję?