Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Joker - historia przynęt Roberta Ciarki


  • Zamknięty Temat jest zamknięty
3684 odpowiedzi w tym temacie

#1641 OFFLINE   Dagon

Dagon

    :P

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3079 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 18 marzec 2014 - 22:05

Ładnie się dobrali kolorami.


  • joker lubi to

#1642 OFFLINE   popper

popper

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 9507 postów
  • LokalizacjaDolny Śląsk
  • Imię:Waldek

Napisano 18 marzec 2014 - 22:08

Fajny "żółtek" :)


  • joker lubi to

#1643 OFFLINE   ezehiel

ezehiel

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3591 postów
  • LokalizacjaLa La Land
  • Imię:Marcin

Napisano 18 marzec 2014 - 22:09

wot bestyja... na zjelonej wyspie polskiego drwa lipowego się zachciało...

 

nikt z polskiej wody nie ma kontrfoty?



#1644 OFFLINE   Franc

Franc

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1538 postów
  • LokalizacjaPłock
  • Imię:Jacek

Napisano 18 marzec 2014 - 22:25

pewnie co po niektórzy mają ;) :ph34r:


  • joker lubi to

#1645 OFFLINE   jabadaon

jabadaon

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 597 postów
  • LokalizacjaMałopolska

Napisano 18 marzec 2014 - 22:46

a mnie strasznie zaintrygowała agrafka na tych zdjęciach - cóż to takiego?



#1646 OFFLINE   Melanzyk

Melanzyk

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3064 postów
  • LokalizacjaDublin / Częstochowa / Lubaczów
  • Imię:Maciej

Napisano 18 marzec 2014 - 23:17

Większy grubasek niestety spadł :( agrafka to spinwal? Tylko spinwali używam. Pozdro
  • norbert-10 lubi to

#1647 OFFLINE   joker

joker

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 5133 postów
  • LokalizacjaWzgórze Tumskie nad Wisłą
  • Imię:Robert
  • Nazwisko:Ciarka

Napisano 19 marzec 2014 - 22:09

Trochę zmiany w pokazywaniu testerów na jedną kotwicę. Faworyt z początku sezonu,, czyli już łowił i to nieźle. Nowe Fury 55.

Nowe, bo rezygnuję z wersji na dwie kotwice jako stała oferta. Oczywiście zrobię na życzenie, jednak priorytet na pojedyncze uzbrojenie będzie. 

 

Załączony plik  Fury_S_55.jpg   253,79 KB   14 Ilość pobrań

 

Groty przygięte, bo Owner nie ma kotwicy nr8 w STBL.

 

Fury to taki cichy zabójca. Cichy, bo mało osób nim łowiło do tej pory jak był w dwóch kotwicach. 


Użytkownik joker edytował ten post 19 marzec 2014 - 22:13

  • Karol Krause, lajcik i ezehiel lubią to

#1648 OFFLINE   Melanzyk

Melanzyk

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3064 postów
  • LokalizacjaDublin / Częstochowa / Lubaczów
  • Imię:Maciej

Napisano 20 marzec 2014 - 03:41

No ja chyba też pozaginam u siebie zadziory. Ostatnio miałem kropa zahaczonego na jeden grot i za cholerę nie mogłem go odczepic. Niby tylko 1 grot za warge a problemy miałem straszne...
  • joker lubi to

#1649 OFFLINE   joker

joker

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 5133 postów
  • LokalizacjaWzgórze Tumskie nad Wisłą
  • Imię:Robert
  • Nazwisko:Ciarka

Napisano 20 marzec 2014 - 09:12

Zabiorę ciebie dzisiaj 30 lat wstecz.  Z tym co dzisiaj wiesz, co znasz, co traktujesz jak coś oczywistego. Jak coś co było zawsze….

 

Poranek 20 marca 1984 rok.

Wstałeś. Patrzysz na stół by sięgnąć po komórkę i zerknąć na czas oraz sprawdzić pocztę. Na stole przykrytym dzierganą z włóczki serwetą leżącą pod szklaną szybą stoi pusty wielobarwny szklany wazon. Pod ścianą na komodzie z cienkimi nóżkami dostrzegasz śmieszny okrągły budzik z dwoma dzwonkami. 8:45 Zaspałeś na ryby.

 

Zrzucasz pidżamę i idziesz wziąć szybką toaletę. Szczoteczka do zębów ma czerwono bladą rączkę z twardego plastiku. Włosie jest ostre jak na szczotce do czyszczenia stóp.  Bierzesz mydło, które nie chce się pienić w wodzie o silnym zapachu chloru.

Pospieszny kęs szarego chleba z białym serem i dżemem. W lodówce do wyboru była jeszcze cebula, musztarda sarepska i kilka jajek. Nie ma kawy. Ostry zapach ciemnych kawałków liści herbaty Madras  powoduje, że odkładasz ja do szafki. Pijesz parę łyków wody z czajnika, bo kranówka ze swoim zapachem nie przechodzi ci przez gardło.

 

W domu nie masz komputera, laptopa i swojego ulubionego mp3.

 

Na ulicy przed blokiem grupka ludzi. Na parkingu, gdzie zawsze masz kłopot ze znalezieniem miejsca na swoje audi, stoją cztery samochody. „Maluch”. dwa Fiaty 125p i nowy Polonez.  Twojego samochodu też nie ma. Jednak grupka sąsiadów oblega inne cudo. Jeden z nich właśnie przyprowadził z Francji 12-to letniego Talbota.

 

Idziesz w stronę miasta. Po drodze spotykasz znajomego. Pytasz o komórkę.

- Dobry żart. Mam piwnicę jak ty.

- Telefon. Chcę zadzwonić do Ryśka.

- Przecież Rysiek, tak jak ty, nie ma telefonu w domu. Jego podanie o przyznanie numeru leży w Wydziale Telekomunikacji dopiero piąty rok.

 

Odchodzisz bez słowa. Miałeś dzisiaj zadzwonić do pracowni i zamówić spinning na pstrągi. Jest zielona budka z telefonem na monety. Kabel wisi. Urwany. Zagajasz przechodnia. Podpowiada, że najlepiej udać się do Poczty Głównej.

Stajesz w kolejce.

- Jak miejscowa to kabina numer 3. – Pada komenda z okienka.

Wykręcasz numer. Nie przyjmuje, nie łączy. Wracasz do kolejki, bo nie ma jak zapytać o co chodzi.

- Taki długi numer, to musi być międzynarodowy. Niech weźmie książkę telefoniczną i poszuka sobie. Proszę oddać zaraz po połączeniu.

Wracasz do kabiny numer 3. Na szczęście znajdujesz w zakładce Zakłady Usługowe – Naprawa Sprzętu Sortowego „Mańczak  i Mytko”. Dzwonisz. Mówisz, że chcesz Lamiglasa na pstrągi, 2,4m, klasyczne IM6. Dostajesz pytanie czy już ktoś ci to przywiózł z zagranicy. Już na samą myśl są dumni, że będą jedyną pracownią w kraju, która uzbroi zachodni blank, drugi w tym roku.

Próbujesz naciskać, że przecież mają wszystko co potrzeba.

- Tak mamy. Pełne włókno szklane, pręty bambusa w kilku długościach i średnicach, stilonową nić z Gorzowa oraz chromowane zatrzaskowe uchwyty. Podobno w drugim kwartale dostaniemy przydział na metalowe gwintowane uchwyty. Przed wakacjami obiecano nam trochę korka z importu.

 

Wracasz do siebie. Schodzisz do piwnicy, w której robisz woblery z pianki. Na stole leżą kombinerki, nierówny pasek ołowiu  i trochę drutu. Obok stoją trzy słoiki po dżemach z odlaną farbą olejną. Biała, czerwona i czarna. Znajdujesz zieloną torbę po masce P-Gaz, a w niej małe plastikowe pudełko. Otwierasz i widzisz swoje woblery z 2014 roku. Łzy płyną ci po policzkach.

 

Biegniesz na sąsiednie osiedle. Tam kumpel również robi woblery z pianki tak jak ty. Wyciągasz pudełko. Jemu oczy na wierzch wychodzą.

- Co to? Rapala? Całe pudełko. Tyle w Pewexie nie ma.

- Nie. Przecież wiesz, że to moje, sam zrobiłem.

- Zwariowałeś!? Nawet Spółdzielnia Produkcji Artykułów Sportowych „Sandacz” nie ma form do czegoś tak małego.

Wspominasz o silikonach, o żywicy. Widzisz jak kolega już nie słucha. Rezygnujesz. Pytasz, kto może ci taką formę zrobić. Dowiadujesz się, że może w Państwowych Zakładach Kolejowych, bo tam stoją frezarki. Stoją bo stali nie mają.

- Człowieku. Nie masz tyle bimbru, żeby za to zapłacić jak ktoś się zgodzi na lewo zrobić. I skąd ty weźmiesz aluminium, jak to ma tylko zbrojeniówka.

- W sklepie budowlanym kupię, albo w hurtowni.

- W sklepie budowlanym mają tylko gwoździe, podkładki i śruby. Aha. Mam cynk od znajomego z zaopatrzenia, że mają się pojawić w żelaźniaku przy Domach Towarowych Centrum szpachelki z nierdzewki. Podobno nie przeszły na eksport i rzucą na kraj. Jak chcesz to ci kilka załatwię, to wahadłówki będziemy mieli  z czego wyklepać. Kolega załatwi więcej, bo mu parę wirówek na szczupaki z tego obiecałem zrobić.

- … wspomniałeś o hurtowni. Co to jest hurtownia?

 

W drodze do domu dowiadujesz się jeszcze, że twoi koledzy i znajomi należą do Młodzieżowego Domu Kultury. Spotykają się raz w tygodniu w kółku zainteresowań majsterkowiczów o nazwie „Wędkarstwo – zrób to sam”. Tam mogą dostać trochę lipy , drutu i papieru ściernego, które pochodzą z rozdzielnika dla Zakładu Mebli w Swarzędzu. I tylko tam można mieć balsę z importu. Raz na święta, ale zawsze to coś.

 

Kładziesz się spać, a w głowie pobrzmiewa

…. 30 lat temu było to samo …


Użytkownik joker edytował ten post 20 marzec 2014 - 09:18


#1650 OFFLINE   bigrafi

bigrafi

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1553 postów

Napisano 20 marzec 2014 - 09:26

Zapomniałeś dopisać - że każda wyprawa na ryby to była przygoda, na której łowiłeś ryby, a nie biczowałeś wodę :) Do połowy wystarczył zwykły bambus, lub czeski tekoz z prexterem do tego blacha na stilonowskiej 30 :) Fajny tekst.


  • joker i grzesiekp. lubią to

#1651 OFFLINE   Melanzyk

Melanzyk

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3064 postów
  • LokalizacjaDublin / Częstochowa / Lubaczów
  • Imię:Maciej

Napisano 20 marzec 2014 - 12:44

20 marca 84-go to ja panie Joker bylem gdzieś około połowy ciąży :P dobry text
  • joker i ezehiel lubią to

#1652 OFFLINE   Karol Krause

Karol Krause

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 4148 postów
  • LokalizacjaBIAŁOŁĘKA-GŁOGÓW
  • Imię:Karol
  • Nazwisko:Krause

Napisano 20 marzec 2014 - 12:56

Łezka się kręci w oku  ;) na samą myśl :P  :lol:  :lol:  :lol:


  • joker lubi to

#1653 OFFLINE   ezehiel

ezehiel

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3591 postów
  • LokalizacjaLa La Land
  • Imię:Marcin

Napisano 20 marzec 2014 - 13:29

Może nie 30 lat temu a jakieś 25-27, nie pamiętam dokładnie, Suwalszczyzna, jezioro Rospuda.

Pomost, ojciec, wujek, mój brat i jeszcze parę osób...

Bambus z piórem gęsim i jedziemy na robaka...

Łażę po brzegu i szukam chruścików, raków... patrzę spławik dość szybko jest prowadzony - TATA!!!! TATA!!! ryba biezeeeee!!!!

Ojciec patrzy spławik sruuu w wodę jak kamień, zacięcie takie, że zamiast ryby na brzegu sam filet powinien wylądować....

Zaczyna się walka życia, kij w chińskie S wygięty, kołowrotek trzeszczy, ojca ciągnie do wody.... - co jest?

Wujek podbiega i łapie z ojcem za wędkę i ciągną obaj....

W jeziorze nie ma suma więc ki czort..... po paru minutach wynurza się zdobycz.... 1,8m....maska, akwalung, hak z linką zaplątany o zawory:D

- No to dałem się złapać :D - pada komentarz i nurek śmieje się na całego...

 

Ojciec uczył mnie wiele z wędkarstwa, dzięki niemu łowię, dzięki niemu nie mam problemu z wypuszczeniem ryb.

Szkoda tylko, że nie pomoże mi uczyć mojej córki.....

 

[']


  • joker, woblery z Bielska, skippi66 i 1 inna osoba lubią to

#1654 OFFLINE   skippi66

skippi66

    Zaawansowany

  • Zbanowani
  • PipPipPip
  • 1723 postów
  • LokalizacjaŁódź
  • Imię:Michał
  • Nazwisko:K.

Napisano 20 marzec 2014 - 13:47

W '84 to ja panie na koncercie Wishbone Ash zdaje się byłem, potem maturę pisałem jako najmłodszy z całej szkoły. Nie, nie, najzdolniejszy nie byłem, nie musicie zazdrościć :), tylko mnie starzy sporo wcześniej do szkoły posłali.

W tymże roku, na początku, starszy brat ówczesnej narzeczonej Abu Suecię w katalogu pokazywał a ja dostawałem wypieków jako właściciel czerwonego, szkalnego Tokoza z wiecznie wyginająca się skuwką oraz ruskiego, samodzielnie uzbrojonego teleskopa. Do tego miałem dwa kręcioły: brązowego Rexa i chyba Skalara. O woblerach jeszcze misie nie śniło.

 Tuż po maturze rzuciłem narzeczoną ( mówiła że dopiero po ślubie ), natomiast z jej bratem jak najbardziej jeździliśmy na ryby jeszcze przez dobrych parę lat. O co zresztą siostra miała do niego ustawiczne pretensje. Jakoś tak na jesieni nabył w końcu w drodze kupna, wspomnianą Suecię. Matkobosko jakie to było cudo!

Poza spinningiem, namiętnie łowiliśmy wtedy nocne sandacze na trupka pod Górą Kazimierskiego. Gdziekolwiek by to nie było... :)


Użytkownik skippi66 edytował ten post 20 marzec 2014 - 19:25

  • joker i ezehiel lubią to

#1655 OFFLINE   joker

joker

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 5133 postów
  • LokalizacjaWzgórze Tumskie nad Wisłą
  • Imię:Robert
  • Nazwisko:Ciarka

Napisano 20 marzec 2014 - 20:20

Podobało się, to cieszy. :)

To taki tekst dla uczczenia roku mojego wątku. Tak na szybko trzaśnięty, bo dopiero wczoraj wpadłem na to co napisać. 

Rok to za mało, aby było można wracać do początków tutaj. Wdzięczność za was wyrażam codziennie przed snem, więc też popeliny siał nie będę. Potem przypomniało mi się kapitalne, futurystyczne opowiadanie Thymalusa z zeszłorocznego konkursu. Wtedy pomyślałem, żeby przenieść się z naszym hand made wstecz. Tylko ile?

 

W maju 1984 roku pojechałem pierwszy raz do Łodzi na ulicę Nawrot do sklepu zoologicznego, w którym były przede wszystkim rybki akwariowe. Wtedy Pan Józek posiadał również w sprzedaży haczyki Mustad, na sztuki. Zbierałem zamówienia od kolegów. Robiliśmy zrzutkę na bilet PKS i jeździłem po te haczyki dla wszystkich. Od tamtej pory przynajmniej raz w roku jestem w sklepie Jotes u Pana Józka na Nawrocie. Jest wciąż w tym samym miejscu i to najlepszy sprzedawca sprzętu w Łodzi. Potem jest Bekier, potem długo, długo nic. Jest jeszcze Żbik, ale to inny typ sklepu i inny klimat. Głównie kije Saint Croix, polecam.

Rok później trafiłem do wojska, gdzie na każdej kompani był jeszcze oficer polityczny. To było raptem 30 lat temu. Z dzisiejszej perspektywy przepaść i tą chciałem wam jakoś przybliżyć. Szczególnie tym poniżej czterdziestki :)

 

Dlatego nie pisałem o rybach i łowieniu.

Ryb w Wiśle na Mazowszu było więcej, ale nieliczni je zabierali bo śmierdziały. Do Bzury bałbyś się włożyć rękę, a co dopiero próbować łowić w niej ryby.


Użytkownik joker edytował ten post 21 marzec 2014 - 21:53


#1656 OFFLINE   popper

popper

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 9507 postów
  • LokalizacjaDolny Śląsk
  • Imię:Waldek

Napisano 20 marzec 2014 - 20:28

...........................

…. 30 lat temu było to samo …

Nie. Sarepska lepiej smakowała :lol:



#1657 OFFLINE   tofik

tofik

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2133 postów
  • LokalizacjaPyrlandia
  • Imię:Łukasz
  • Nazwisko:Adamek

Napisano 20 marzec 2014 - 20:51

Nie. Sarepska lepiej smakowała :lol:

EEEEEEEEEEE Waldi ,ta z PEGAZ-a jest cały czas z.................  :lol:

Joker-fajne opowiadanie,pod kątem rybności z chęcią bym się przeniósł w te czasy,ale sprzęt to bym jednak zabrał ten "z teraz" :)


  • Krystekwolf lubi to

#1658 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 20 marzec 2014 - 22:25

(...)

Rok później trafiłem do wojska, gdzie na każdej kompani był jeszcze oficer polityczny. (...)

Jeszcze na unitarce trafiłem na szkolenie polityczne prowadzone przez kapitana. Siedzieliśmy na krzesłach, ja w pierwszym rzędzie. Kapitan zaczął od słów: " Dziś chciałem z wami porozmawiać o wierze. Otóż Jezus był postacią historyczną. Nie pamiętam dokładnie kiedy się urodził, ale jakieś dwa i pół tysiąca lat temu"... 

Spadłem z krzesła zanosząc się szczerym rechotem. Wyleciałem za drzwi, wprost na dywanik do dowódcy jednostki. Gdy dowiedział się za co, a nie potrafiłem powstrzymać się od śmiechu, też się roześmiał. I tak sobie rechotaliśmy z oficera politycznego. W początkach lat osiemdziesiątych poważne przestępstwo. Można było za to iść siedzieć...

 

Przepraszam Robercie za OT, mam nadzieję, że wracamy do właściwego wątku, czyli obserwowania i komentowania Twoich dzieł ;)



#1659 OFFLINE   skippi66

skippi66

    Zaawansowany

  • Zbanowani
  • PipPipPip
  • 1723 postów
  • LokalizacjaŁódź
  • Imię:Michał
  • Nazwisko:K.

Napisano 20 marzec 2014 - 22:38

Dobre OTy tylko uatrakcyjniają wątek.


  • joker lubi to

#1660 OFFLINE   Tomy

Tomy

    SUM

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPipPip
  • 15988 postów

Napisano 20 marzec 2014 - 22:42

Podobało się, to cieszy. :)

To taki tekst dla uczczenia roku mojego wątku. Tak na szybko trzaśnięty, bo dopiero wczoraj wpadłem na to co napisać. 

Rok to za mało, aby było można wracać do początków tutaj. Wdzięczność za was wyrażam codziennie przed snem, więc też popeliny siał nie będę. Potem przypomniało mi się kapitalne, futurystyczne opowiadanie Thymalusa z zeszłorocznego konkursu. Wtedy pomyślałem, żeby przenieść się z naszym hand made wstecz. Tylko ile?

 

W maju 1984 roku pojechałem pierwszy raz doŁodzi na ulicę Nawrot do sklepu zoologicznego, w którym były przede wszystkim rybki akwariowe. Wtedy Pan Józek posiadał również w sprzedaży haczyki Mustad, na sztuki. Zbierałem zamówienia od kolegów. Robiliśmy zrzutkę na bilet PKS i jeździłem po te haczyki dla wszystkich. Od tamtej pory, przynajmniej raz w roku jestem w sklepie Jotes u Pana Józka na Nawrocie. Jest wciąż w tym samym miejscu i to najlepszy sprzedawca sprzętu w Łodzi. Potem jest Bekier, potem długo, długo nic. Jest jeszcze Żbik, ale to inny typ sklepu, inny klimat. Głównie kije Saint Croix, polecam.

Rok później trafiłem do wojska, gdzie na każdej kompani był jeszcze oficer polityczny. To było raptem 30 lat temu. Z dzisiejszej perspektywy przepaść i tą chciałem wam jakoś przybliżyć. Szczególnie tym poniżej czterdziestki :)

To były "casy".