Grubo,graty.
SUMY 2013
#941 OFFLINE
Napisano 09 październik 2013 - 08:55
#942 OFFLINE
Napisano 09 październik 2013 - 09:06
Na grubo wyjazd na grubo graty
#943 OFFLINE
Napisano 09 październik 2013 - 17:34
#944 OFFLINE
Napisano 09 październik 2013 - 18:33
Użytkownik bartekb edytował ten post 09 październik 2013 - 19:34
#945 OFFLINE
Napisano 09 październik 2013 - 18:36
Użytkownik bartekb edytował ten post 09 październik 2013 - 19:33
#946 OFFLINE
Napisano 09 październik 2013 - 21:03
bez kitu wymiatacie...piękne podsumowanie wątku ...teraz to już wstyd coś wrzucać
#947 OFFLINE
Napisano 09 październik 2013 - 21:04
Redzi, cuda w zasięgu rumpla....
#948 OFFLINE
Napisano 09 październik 2013 - 22:39
Widzę, że w wątku sumowym słusznie nastał już czas podsumowań sezonu, no to podsumuję i ja. To był mój pierwszy samodzielny sezon sumowego wiślanego trollingu z użyciem własnego pływadła. Pierwszy i ostatni. Nigdy więcej i innym też odradzam,szkoda czasu, nie warto.
- tygodnie bez brania, beznadziejna nuda, gęba zjarana na słońcu
- setki przepływanych kilometrów, kupa kasy wdana na sprzęt paliwo,
- dwa złamane kije,
- jak już w końcu biorą, to się nie zacinają, albo spadają,
- porozwalane woblery, z powyrywanymi sterami,
- tłok na wodzie, pontony pływające gęsiego jeden za drugim,
- zszargane nerwy,
- brak koncentracji w pracy, nieprzespane noce,monotematyczność myśli kłębiących się w głowie,
- skłócona żona,
- kotwica wbita w łapę przez rękawiczkę (dzięki Janek za sprawną operację w warunkach polowych),
- durne pytania co zrobisz z taką ilością mięsa itp.
Jednym słowem nie warto. Spróbowałem, popływałem, koniec z tym.
A oto mój największy sum sezonu i zarazem mój PB. 195cm zwieńczające moje sumowanie (tak, więcej tych ryb łowił już nie będę!). Ten sum spełnił mój czarny sen, ale chyba zarazem skryte marzenie każdego wędkarza - połamać kij na rybie. W pontonie byłem sam, wielkie łubudu i szybko narastająca myśl, cholera jak ja tą rybę wyciągnę. Konieczność jednoczesnego holowania i sprytnego sterowania silnikiem, czyli przynajmniej jedna ręka za mało. Szczęśliwie udało mi się szybko przenieść walkę na otwartą wodę, z dala od zaczepów. Mały sukces,myśl że jest szansa, ale do końca jeszcze dłuuuuga droga. Ryba muruje do dna, nie daje się podnieść, co chwila trzeba od niej odpływać, żeby jednak za łatwo nie było dwa razy gaśnie mi silnik. Znowu problem z koordynacją ruchów, lewą ręką szarpię,szarpię a silnik nie chce odpalać.W końcu się udaje, a ja zaczynam zapasy, szpula przytrzymywana ręką, pompowanie, odjazd, pompowanie, kij wygięty w pałąk, odpływanie od ryby i tak w kółko, a suma ciągle nie widać. Zaczynają mi słabnąć ręce, myślę sobie, że pewnie go jednak nie wyjmę, ale chciałbym go chociaż zobaczyć. Nagle jest! Pokazał się i to jak! Świeca do góry i niemalże wyskok nad wodę! Czegoś takiego wcześniej nawet na filmach nie widziałem. Teraz już z waty mam nie tylko ręce, ale i nogi. Mierzę go wzrokiem, czyżby 2 metry? No nieee, jak ja mam sobie z takim cielskiem sam poradzić? Jednocześnie jednak z plecaka wyciągam rękawice i przyglądam się jak jest zapięta ryba. Wobler na wierzchu, w pysku dwa groty jednej kotwicy. Nie wygląda to pewnie, ale przynajmniej będzie jak w miarę bezpiecznie rękę do pyska wkładać. Całe szczęście ryba słabnie (tak mi się przynajmniej wtedy wydawało),walka odbywa się już w powierzchniowych warstwach wody, coraz bliżej pontonu. Ja pompuję na maksa, kij ciągle wygięty do granic możliwości. Nagle szybki odjazd pod ponton i głośne trach. Moje "K...wa mać" słychać było chyba w promieniu 10 km. Beast Master XH 50-100g ma już nie 270cm tylko 135 cm! W tym momencie myślałem, że suma straciłem, ale nie, ciągle czuję ciężar. Tyle że teraz już holuję z użyciem tylko jednej dolnej przelotki. Szczytówka za to majta mi się na plecionce, co nie ułatwia prób podebrania ryby (co ciekawe potem okazało się, że pękła nie szczytówka, a dolny segment, tuż poniżej łączenia). Zero amortyzacji a,tymczasem sum ciągle ma jeszcze siłę na odjazdy! Całe szczęście są one już coraz krótsze. Wraca nadzieja... Pierwsza, druga, kolejna próba chwytu za szczękę kończą się niepowodzeniem (przeszkadza mi ta cholerna szczytówka). W końcu udaje mi się jednak chwycić dwoma rękoma za szczękę. I tu zaczynają się schody. Nie daję rady wciągnąć go do pontonu! Raz, drugi, trzeci, wciągam ciężar na burtę, ale środek ciężkości ryby pozostaje na zewnątrz i sum ciągle obsuwa się do wody. Nie pomagają badziewne skórzane rękawice robocze ze 6 pln które mam na rękach. Po wcześniejszej przygodzie z kotwicą wbitą w rękę kupiłem rękawice z grubej skóry, z myślą że tak będzie dla mnie bezpieczniej, ale nie przewidziałem, że namoknięta skóra zrobi się bardzo śliska utrudniając pewny chwyt. Po kilku nieudanych próbach dochodzę do wniosku, że czas na zmianę taktyki. Jedną ręką za szczękę, drugą za rumpel i płynę do najbliższego piasku na brzegu. Tam skorzystałem z pomocy grunciarzy,którzy od dłuższego czasu przyglądali się moim zmaganiom. Pomogli mi zmierzyć rybę i pstryknęli fotki. Prosiłem o dużo zdjęć, bo wiedziałem, że większość będzie nieudana i tak też było. Ale nieważne, pamiątka jest, sam ze statywu lepszych bym pewnie nie zrobił. Dziękuję za pomoc. Po w sumie krótkiej sesji (za krótkiej...) wciągam suma do wody, a ten momentalnie odpływa do domu bez potrzeby żadnej reanimacji. A ja czuję się jak po przebiegnięciu maratonu! Tego dnia już nie łowiłem, bo i nie miałem czym
Sum195cm20130818_010.JPG 76,75 KB 11 Ilość pobrań Sum195cm20130818_003.JPG 79,54 KB 11 Ilość pobrań
PS
Mam do odsprzedania nowego (wymienionego w całości przez serwis) BeastMastera XH 270cm 50-100g, albo do wymiany na inny kij...... krótszy i MOCNIEJSZY
Użytkownik Traq edytował ten post 09 październik 2013 - 23:04
- mifek, Guzu, bassket i 18 innych osób lubią to
#949 OFFLINE
Napisano 09 październik 2013 - 23:03
Ponieważ sezon sumowy dla mnie się skończył,a patrząc na pogodę myślę że dla innych też, pozwolę sobie zaprezentować mojego największego sumka 2013-186cm, który jest zarazem moim nowym rekordem życiowym . Za minę jak zwykle przepraszam, ale było co rwać.
pozdrawiam
wujek
I wyszło szydło z worka.Ty po prostu lubisz zdjęcia z takimi minami wybierać Masz tych zdjęć chyba ze 100, z tego co pamiętam to się chyba na niektórych nawet uśmiechałeś
Sciągnąłem dopiero niedawno z aparatu filmy z holu, myślę że dałoby się coś z tego śmiesznego zmontować. Jak będę miał chwilę to pokombinuję jak Ci to przesłać.
#950 OFFLINE
Napisano 09 październik 2013 - 23:09
Bardzo fajny tekst, według mnie właśnie do tego służy forum a nie ciągle "graty" czy "fajne ryby". gdybyś się jednak zdecydował jeszcze trochę połowić to w przyszłym sezonie też mam ochotę na podobną zabawę. w razie czego służę pontonem i silnikiem, a i małą chirurgię też obskoczę
pozdrawiam,
Tomek
#951 OFFLINE
Napisano 09 październik 2013 - 23:10
Traq, jak nie będziesz już łowił tych paskudnych sumów, po co Ci mocniejsza wędka Czyżby na jeszcze większe sumy?
Na sumach byłem tylko raz...przez sześć dni. I masz rację jest nudno, rano było zimno, w południe lampa jak w Afryce. Ale wystarczyło poczuć na kiju walnięcie suma, żeby o wszelkich trudach i przeciwieństwach losu zapomnieć.
Troszkę bliżej mi nad Ebro niż nad Wisłę, więc zaczynamy kombinować z Tomaszkiem jak wyrównać z tymi hiszpańskimi francami rachunki w przyszłym roku
- mifek, Guzu i bassket lubią to
#952 OFFLINE
Napisano 10 październik 2013 - 07:49
#953 OFFLINE
Napisano 10 październik 2013 - 08:32
No niestety tak wygląda szara rzeczywistość nad naszymi wodami.
Godziny spędzone bez brania , nieprzespane noce , litry wypitej kawy , ilość zerwanych przynęt przyprawiająca zwykłego spinningiste o zawrót głowy , setki wypływanych kilometrów , ale ................ warto !!!!
Choćby dla tego jednego nie do zapomnienie do końca życia sumowego strzału
Nikt nie obiecywał że bedzie lekko szczególnie nabrzeżni wedkarze potocznie mówią :panie co to troling - przecież nic łatwiejszego nie ma :
Dzieki kolego @Traq za fajny i dreszczykiem emocji opis
#954 OFFLINE
Napisano 10 październik 2013 - 10:17
#955 OFFLINE
Napisano 10 październik 2013 - 10:20
Widzę, że w wątku sumowym słusznie nastał już czas podsumowań sezonu, no to podsumuję i ja. To był mój pierwszy samodzielny sezon sumowego wiślanego trollingu z użyciem własnego pływadła. Pierwszy i ostatni. Nigdy więcej i innym też odradzam,szkoda czasu, nie warto.
......
PS
Mam do odsprzedania nowego (wymienionego w całości przez serwis) BeastMastera XH 270cm 50-100g, albo do wymiany na inny kij...... krótszy i MOCNIEJSZY
Taaaaa
Przewrotny opis z grunciarzami w tle
#956 OFFLINE
Napisano 10 październik 2013 - 10:46
Trolling jest nudny gdy na łodzi jestesmy pasażerem bo wtedy całą robotę wykonuje kapitan a my musimy tylko wędkę mocno chwycić i można nawet ciąć komara. Dobry kapitan zaś musi się sporo nagimnastykować by załodze napłynąć rybę pomiędzy wieloma zaczepami :-)
A ja myślałem, że to również w naszym interesie leży obserwacja ekranu echosondy, ewentualne popuszczenie, lub pociągnięcie linki w celu korekcji głębokości pracy wabika i jego zmiany, w zależności od zmieniających się warunków pod wodą...
#957 OFFLINE
Napisano 10 październik 2013 - 10:48
Mój załogant jak śpi, to też łowi Choć nie sumy po prawdzie...
#958 OFFLINE
Napisano 10 październik 2013 - 11:40
A ja myślałem, że to również w naszym interesie leży obserwacja ekranu echosondy, ewentualne popuszczenie, lub pociągnięcie linki w celu korekcji głębokości pracy wabika i jego zmiany, w zależności od zmieniających się warunków pod wodą...
taa, jak każdy będzie miał swoje echo to tak ;-)
#959 OFFLINE
Napisano 10 październik 2013 - 12:58
Jak jednostka nie jest wielkości Titanica, to można wsio pogodzić jednym ekranem
#960 OFFLINE
Napisano 10 październik 2013 - 14:59
Masakra ale byk!!
Użytkownicy przeglądający ten temat: 3
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych