Kiedyś odwiedziłem jednego dnia trzy łowiska. Na pierwszym(opaska) gdzie zawsze były bolki cisza nawet skubnięcia i wyjscia. Męczyłem mały kawałek wody okolo 2 godzin i nic. Postanowiłem przejechać do miejscowości obok(5km) i tam w pierwszych rzutach miałem w ciągu pół godziny 3 bolki. Na trzecim łowisku dwa. Zacząłem potem analizować i nic nie przyszło mi konkretnego do łba czemu tam bylo tak cicho, a wiem napewno że bolki były. Pierwsze co nasuwała mi sie pogoda, bo nie rozpieszczała tego dnia(wiatr, przelotny deszczyk). Ale jak tu zwalać winę na pogodę, gdzie niedaleko od tego miejsca bolki żarły. Przynęt nie zmieniałem, łowiłem na te same. Gdybym łowił w drugim miejscu innymi waoblerami, to bym sobie to wytłumaczył.A tak można snuć nici z gaci, a nie stawiać tezy. Myślę, że wszystko jest dlatego, że boleń nie żeruje regularnie nawet na swoich miejscówkach(są wyjątki

. Jest dany moment godzinka, pół godzinki że będzie żarł i wtedy jak trafimy to wykorzystamy czas. Teraz bardziej się skłaniam do łowienia bolków przez cały dzień w jednym wybranym miejscu, a nie łażenie kilometrami(choć lubie)

. Myślę, że z takiej strategii można coś więcej wyciągnąć. Przynajmniej określić godzinę żerowania i może coś jeszcze.Warunek jest jeden. Woda w rzece musi utrzymywać się mniej więcej na takim samym poziomie.Maj i czerwiec mogą być trudne, ale lipieć i sierpień bedą ok. Chyba, że lipiec będzie jak w 1997r(oby nie). Jesienią na moich łowiskach rapy aby żerować pojawiają się o tej samej godzinie jak w szwajcarskim zegarku

Oczywiscie żerują cały dzień, ale kulminacja nadchodzi o odpowiednim czasie. Jest to póżny wieczór do godziny 23.