Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Może porozmawiamy o technikach połowu ryb ?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
80 odpowiedzi w tym temacie

#41 OFFLINE   pitt

pitt

    Jadę na ryby ... na zawsze

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 9353 postów

Napisano 03 lipiec 2013 - 12:32

kiedys, taki jeden (henk simonsz) powiedzail mi: fish different (as the others) :)  co i tak nie zmienia faktu, ze watek nie zawiera duzo opisow techniki (polowu) ^_^



#42 OFFLINE   Dienekes

Dienekes

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2272 postów
  • LokalizacjaSyreni Gród/ Jadwisin
  • Imię:Radosław

Napisano 03 lipiec 2013 - 12:35

Lubię ten slogan, ale... jak tu łowić inaczej, skoro jeden zwija szybko, drugi wolno, a trzeci cyklem mieszanym? Nie zwijać wcale? To i taki się trafi, a wtedy inaczej się nie da :lol: :lol: :lol:



#43 OFFLINE   Rheinangler

Rheinangler

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 5360 postów
  • LokalizacjaDusseldorf
  • Imię:Arek
  • Nazwisko:Wałęga

Napisano 03 lipiec 2013 - 13:01

Tak powstaje awangarda  :lol:  :lol:  :lol:  :lol: A wracając do tekstu Darka warto oprócz sedna tego felietonu zauważyć jego koniec B) szczególnie tym co to mają więcej zacięcia do awangardy niż to standardów :lol:  :lol:  :lol:  :lol: bo wtedy ten swoisty fry-jazz może wyglądać dość osobliwie,- delikatnie mówiąc



#44 OFFLINE   skippi66

skippi66

    Zaawansowany

  • Zbanowani
  • PipPipPip
  • 1723 postów
  • LokalizacjaŁódź
  • Imię:Michał
  • Nazwisko:K.

Napisano 03 lipiec 2013 - 18:05

Przyszły śmieciuchy i zaśmieciły, kurna :)  Ale niech Wam będzie. Zatem  fish different w wydaniu gumofilco - zachodniopomorskim.

Rok ubiegły, malownicza wiocha Trzebież nad Zalewem Szczecińskim, port jachtowy. Stoję sobie na betonowym nabrzeżu i łowię na zaprzeczenie spinningu ( wg. mnie ) czyli na boczny troczek. Żyłka 0,15, pinć gramów ołowiu, haczyk do troczka nie za duży i malutki twisterek w kolorze żółtym, za dupkę nawlecziny na w/w haczyk. Kijek to mój ulubiony UL, 2,9m, od czci i wiary odsądzanej i z Mikado porównywanej firmy Batson, godzina 5 rano. Ciągam powolutku, z kołowrotka, bez żadnych szarpnięć szczytówką. Okoń bierze. Może niespecjalnie ale też i nie najgorzej. Raz mniejszy, raz większy, co drugi rzut, co trzeci, słonko powoli wychodzi zza drzew, coś się dzieje. Świat jest piękny. Nagle obok staje filcowy dziadek, lekko wczorajszy:

- Pochwalony. Można?

- Bardzo proszę, będzie mi miło - odpowiadam.

- Masz pan papiroska? Bo mi te cholery wszystko wypaliły a rano nie było gdzie kupić.

- Ależ bardzo proszę! - częstuję dziadka. Czuję że zostaliśmy kumplami po wsze czasy.

Dziadek wyciąga z torby teleskop. Dyszel od karety królowej Bony to pikuś i kluska w porównaniu z dziadkową wędą. Do tego dokręca jakąś ogromniastą katuchę, taką za 39,99 w letniej promocji Lidla i przewleka przez przelotki powrósło. Powrósło tak na oko 0,4 - 0,5, tęczowe a jakże. Pewnie zupełnie świeża Germina z dziadkowych zapasów z epoki wczesnego Gierka. Na końcu ląduje kawał ołowiu wielkości kuli do działa z  HMS " Bounty ". Powyżej kuli zauważam trzy króciutkie troczki z dosyć dużymi hakami. Na dwa górne mój kompan nawleka twistery a na dolny - jakąś "glizde". Robak w pełni sił, wije się jak węgorz w tarle. Połykam z powrotem wszelki komentarz i zaczynamy rywalizację. Dziadek rzuca. Powrósło tak szumi na przelotkach, że okoliczne kukułki przestraszone zrywają się z wysiadywanych jajek a psy podkulają ogony. Kula armatnia ląduje na środku zatoczki i dziadek zaczyna ściągać w tempie Orient Expressu. Po kilku sekundach na betonie panierują się dwa całkiem niezłe okonie. Po chwili lądują w przyniesionym wiadereczku. Bez ogłuszania. Znowu połykam... Sytuacja powtarza się kilkakrotnie. Kiedy wiaderko zaczyna się wypełniać a słonko niemiłosiernie piec, dziadek zwija wędę i rzuca w moją stronę:

- No, do widzenia. Rodzina zaraz przyjeżdża, trzeba rybę smażyć.

Chwilę patrzy krytycznie na mój zestaw:

- Za cienką masz pan żyłkę - poucza i odchodzi. 

Zostaję sam, zadumany...


Użytkownik skippi66 edytował ten post 04 lipiec 2013 - 19:46


#45 OFFLINE   pitt

pitt

    Jadę na ryby ... na zawsze

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 9353 postów

Napisano 03 lipiec 2013 - 21:42

dziekuje skippi ;o) wieczor mi uratowales :-P

#46 OFFLINE   thunderor

thunderor

    Nowy

  • +Forumowicze
  • Pip
  • 11 postów

Napisano 03 lipiec 2013 - 22:17

Zwycięzcą w kategorii na post dnia zostaje skippi :)



#47 OFFLINE   Winniczek

Winniczek

    Nowy

  • +Forumowicze
  • Pip
  • 27 postów
  • LokalizacjaRynkowo Wiadukt
  • Imię:Maciej
  • Nazwisko:Winniczek

Napisano 03 lipiec 2013 - 22:20

Być może się mylę, jednak osobista obserwacja wody podpowiada mi inaczej. Takie przykłady.

- miliony sieczki 3-4cm, czyli ilość pokarmu obfita i atak szczupaka na tą sieczkę jest dla niego dużym wydatkiem energetycznym, a mimo to nie chcą brać na większe przynęty niż 3cm. Ryby przyzwoite 70-80cm

- mocno wyłowione inne jezioro, masa pokarmowa słaba, więc cokolwiek będzie zjadliwe i doda sił powinno być zagryzane, szczupaki reagują wyłącznie na bardzo duże przynęty

- pstrąg objadający się wiosną żabami, w lipcu zainteresuję się prędzej chruścikiem

- jesienny sum wciągnie kilowego leszcza, a w lipcu potrafi objadać się bentosem

 

Jestem ostrożny w stawianiu podobnych teorii do twojej. Zgadzam się z tym, że ryby "myślą" energetycznie, co nie oznacza, że zawsze szukają dużego i łatwego pokarmu. Woda to nie supermarket  ;)

Znam wodę gdzie pstrągi biorą na woblery a odżywiają sie wyłącznie owadami i pijawkami.Drobnych rybek:piekielnic,cierników,strzebli,kiełbii,uklejek sporo.Nawet są w okolicach stanowisk pstrągów.



#48 OFFLINE   joker

joker

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 5133 postów
  • LokalizacjaWzgórze Tumskie nad Wisłą
  • Imię:Robert
  • Nazwisko:Ciarka

Napisano 04 lipiec 2013 - 08:29

skippi66 historia przednia, takie spotkania dobrze na mózg robią, zwłaszcza ten przeprany przez multimedialno-wirtualne wędkarstwo :)



#49 OFFLINE   Guzu

Guzu

    (G)uzurpator

  • PATRON
  • PipPipPipPipPip
  • 14826 postów
  • LokalizacjaPodkowa
  • Imię:Daniel

Napisano 04 lipiec 2013 - 08:44

Traktowanie jako niepodwazalnego fundamentu, zasady ze lowimy na przynete, ktora naszym zdaniem przypomina aktualny pokarm celu naszej wyprawy jest bledem. To taki komentarz subiektywny.

Wiele znam sytuacji, w ktorych jest to niewykonalne.

 

Sieczka, rojka, tarlo uklei...a co z peletem ? :)

 

Podczas prob lowienia sumow, pstragow czy sandaczy wielokrotnie wykorzystywalem odruch agresji tychze ryb. Nie tylko ich apetyt.


  • Wojtek B. i Dienekes lubią to

#50 OFFLINE   sucks_one

sucks_one

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 884 postów
  • LokalizacjaKonstancin Jeziorna
  • Imię:Tomek
  • Nazwisko:Kurek

Napisano 04 lipiec 2013 - 09:07

Wiele znam sytuacji, w ktorych jest to niewykonalne.

 

Sieczka, rojka, tarlo uklei...a co z peletem ? :)

Możesz rozwinąć sieczke i rójkę ?



#51 OFFLINE   Guzu

Guzu

    (G)uzurpator

  • PATRON
  • PipPipPipPipPip
  • 14826 postów
  • LokalizacjaPodkowa
  • Imię:Daniel

Napisano 04 lipiec 2013 - 09:20

Rozwinac sieczke i rojke...


Sieczka : sytuacja w ktorej drapiezniki (bolenie, klenie) obzeraja sie kilkucentymetrowymi rybkami ..

Rojka : sytuacja w ktorej drapiezniki przestawiaja sie na owadzie menu. Moga byc larwy wylazace z dna.Moze byc fruwajaca w kolo jetka, ktora zbieraja z powierzchni.



#52 OFFLINE   robert.bednarczyk

robert.bednarczyk

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2064 postów
  • Lokalizacjalubelskie
  • Imię:Robert

Napisano 04 lipiec 2013 - 09:26

Traktowanie jako niepodwazalnego fundamentu, zasady ze lowimy na przynete, ktora naszym zdaniem przypomina aktualny pokarm celu naszej wyprawy jest bledem. To taki komentarz subiektywny.

Wiele znam sytuacji, w ktorych jest to niewykonalne.

 

Sieczka, rojka, tarlo uklei...a co z peletem ? :)

 

Podczas prob lowienia sumow, pstragow czy sandaczy wielokrotnie wykorzystywalem odruch agresji tychze ryb. Nie tylko ich apetyt.

 

Potwierdzam, tyle, że to wydaje się dość oczywiste. Bo  jak inaczej wytłumaczyć choćby skuteczność obrotówki przy połowach szczupaka czy okonia (choć ten mi ostatnio nie wchodzi).

Z moich obserwacji także wynika, że jak nad wodą robi się leniwie i drapieżnik nie żeruje, wówczas jak to mawia mój Kolega - "nie chcą gryźć normalnie to trzeba je wku....ić" . Wtedy na ogół przechodzę na obrotówkę Vibraxa Blue Foxa (tę z dzwonkiem w korpusie) i prowadzę ją zdecydowanie w szybkim tempie. Jak wczesniej pisałem, nie bardzo lubie takie łowienie, no ale.....bywa skuteczne.

Niekiedy, w takich  leniwych okolicznościach, staram sie woblerem zejść głębiej i "opukiwać dno",  także dość zdecydowanie, tyle, że wielkich sukcesów mi to nie przyniosło, za to strata wobka za 30-40 zł. niemal gwarantowana.

Robert.



#53 OFFLINE   misiek116p

misiek116p

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 553 postów
  • LokalizacjaBiłgoraj/Włodawa/Chełm
  • Imię:Paweł
  • Nazwisko:Magdziak

Napisano 04 lipiec 2013 - 09:30

Traktowanie jako niepodwazalnego fundamentu, zasady ze lowimy na przynete, ktora naszym zdaniem przypomina aktualny pokarm celu naszej wyprawy jest bledem. To taki komentarz subiektywny.

Wiele znam sytuacji, w ktorych jest to niewykonalne.

 

Sieczka, rojka, tarlo uklei...a co z peletem ? :)

 

Podczas prob lowienia sumow, pstragow czy sandaczy wielokrotnie wykorzystywalem odruch agresji tychze ryb. Nie tylko ich apetyt.

Robię dokładnie tak samo, zmiana przynęty na jakąś w oczojebnym :) kolorze, lub o agresywnej pracy częst przynosi efekty



#54 OFFLINE   pitt

pitt

    Jadę na ryby ... na zawsze

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 9353 postów

Napisano 04 lipiec 2013 - 15:02

a propos techniki prezentacji wabika http://jerkbait.pl/t...o-jest-pytanie/ :)



#55 OFFLINE   skippi66

skippi66

    Zaawansowany

  • Zbanowani
  • PipPipPip
  • 1723 postów
  • LokalizacjaŁódź
  • Imię:Michał
  • Nazwisko:K.

Napisano 04 lipiec 2013 - 18:32

Zwycięzcą w kategorii na post dnia zostaje skippi :)

Czerwieniąc się po końce uszu, spuszczam skromnie rzęs zasłonę... :)



#56 OFFLINE   skippi66

skippi66

    Zaawansowany

  • Zbanowani
  • PipPipPip
  • 1723 postów
  • LokalizacjaŁódź
  • Imię:Michał
  • Nazwisko:K.

Napisano 04 lipiec 2013 - 21:37

Kurde balans! Miało być o technikach a wyszło jak zwykle, czyli o przynętach. A więc:

 

Wczoraj wygrzebałem Pudło. Wystawało z ciemnego kąta, zza kamionkowej beczułki po kiszonych ogórkach, starych butów narciarskich jeszcze z Pewexu i żelazka z urwanym sznurem z napisem: zdełano w CCCP. Pudło jest drewniane. Wieko ma misternie wypalone w góralskie wzory, na boku jakiś pijany juhas ładuje bacę ciupaską w czerep, czemu przygląda się czarnowłosa piękność w zadartej kiecce. Typowa podhalańska, bukoliczna rozrywka znaczy. Więc stawiam Pudło ostrożnie na stole, odpinam złotą zapinkę na zardzewiałym gózdku, zaglądam do środka i ... Łomatkobosko! Pierwszy raz w życiu poczułem że Pan na wysokościach jednak kocha dzieci swe wędkujące. W Pudle były wszystkie moje starodawne blachy i blaszki z początków kariery spinningowej. Tylko żelastwo, gum bowiem wtedy raczej jeszcze w kraju nad Wisłą pod komuszymi rządami nie znano, zaś wobler był rarytasem. Przynajmniej dla mnie. Zatem: Algi, Morsy i Gnomy, pordzewiałe, bez kotwic ale zawsze łowne, jakieś boleniowe ołowianki z misterną kratką odciśniętą na bokach, jakieś miedziano – mosiężne karlinkopodobne twory, pogiete jakby się po nich czołg przejechał oraz cała masa obrotówek, których nazw już nie pomnę, jakieś Sumexy zdaje się i inne ustrojstwo. Skarb, po prostu skarb! Zaś wśród nich, jak prawdziwe perły tkwią stare łódzkie „ żydy „, czyli znakomite obrotówki wykonane fachową ręką Pana Andrzeja Frankenberga, w jego wielce zasłużonej dla rozwoju łódzkiego wędkarstwa manufakturze. Blachy z początku lat '80, może z połowy. Wśród nich dwie śwetne boleniówki: błystka w rozmiarze 3, z przeciążonym korpusem i wielce dziwnym skrzydełkiem. Wyciętym mianowicie w kształt rombu, z zaokraglonymi rogami na krótszej przekątnej i wyklepanym prawie w półokrąg. Ciężko toto startowało, samo z siebie za nic nie chciało się kręcić. Trza było ze dwa, trzy razy mocno szczytówką podszarpnąć a potem zacząć ściągać z maksymalną możliwą szybkością, ryzykując uraz stawu łokciowego i nadgarstka. Ale za to jak blacha poszła w ruch, robiła w wodzie taki harmider, że sonarowcy z ruskich łodzi podwodnych na Atlantyku z okrzykiem bólu zrywali słuchawki z uszu a kapitanom zimny pot perlił się na czołach. Wszak były to czasy zimnej wojny. Za to rapki zlatywały się z całej bliższej i dalszej okolicy, w tym z odcinków przyujściowych i waliły tak że aż gorzowskie „ Stilony „ pękały z trzaskiem.

Pan Andrzej to był zresztą pomysłowy gość. W czasach gdy jeszcze nikomu poza garstką fizyków pojęcie rezonans niewiele mówiło ( tym bardziej w wędkarstwie ) zaczął gdzieś na początku lat '90 zbroić pierwsze sprowadzane do Polski blanki St. Croix w drewniane, bodaj z wiśniowego drzewa wykonane rekojeści. Znakomicie przekazywały pracę przynęty, zwłaszcza opad. Współczesna rękojeść rezonansowa, poza ładnym wyglądem to tylko nędzna namiastka tych robionych przez Pana Andrzeja. Miałem kilka tych kijów w ręce ale nie dane mi było nimi łowić. Wszystkie krótkie pały, zrobione pod koguta, który też w tamtych czasach zaczynał zdobywać popularność. Łowiło nim wtedy na Sulejowie kilku wędkarskich kłusowników, w tym jeden św. pamięci były milicjant, któren był załatwił sobie u kumpli z firmy pozwolenie na silnik spalinowy ( Zal. Sulejowski to do dzisiaj strefa ciszy ) i tygodniowo do setki zanderów wyciągał z licznych, tylko jemu znanych zawad ,po czym zopatrywał w rybę wszystkie okoliczne smażalnie i restauracje. Ale co tam, o zmarłych albo dobrze albo wcale, więc niech mu ziemia lekką będzie. Sandacze na pewno odetchnęły z ulgą. Ech, te wspomnienia strszego pana po czterdziestce...

W każdym razie zabieram Pudło tak jak jest w sobotę na ryby. Przywrócimy wspomnień czar...



#57 OFFLINE   Gumofilc

Gumofilc

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 6193 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 04 lipiec 2013 - 21:42

Jest taka wydawaloby sie ( aczkolwiek ostatnimi czasy coraz czesciej zarzucana ) zupelnie podstawowa technika/ zasada w lowieniu - trzeba sie wybrac na ryby. :)

Aaa...i dobrze jest wziac wedke z garscia przynet...albo chociaz aparat fotograficzny...

 

Gumo


  • Dagon i haja1978 lubią to

#58 OFFLINE   skippi66

skippi66

    Zaawansowany

  • Zbanowani
  • PipPipPip
  • 1723 postów
  • LokalizacjaŁódź
  • Imię:Michał
  • Nazwisko:K.

Napisano 04 lipiec 2013 - 22:10

Jest taka wydawaloby sie ( aczkolwiek ostatnimi czasy coraz czesciej zarzucana ) zupelnie podstawowa technika/ zasada w lowieniu - trzeba sie wybrac na ryby. :)

Aaa...i dobrze jest wziac wedke z garscia przynet...albo chociaz aparat fotograficzny...

 

Gumo

To technika jeszcze z przed ery WWW. Tak stara że aż trupem zajeżdża. W dzisiejszych czasach w zasadzie zapomniana.



#59 OFFLINE   Gumofilc

Gumofilc

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 6193 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 04 lipiec 2013 - 22:33

Widac, widac... :)

 

Gumo



#60 OFFLINE   sucks_one

sucks_one

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 884 postów
  • LokalizacjaKonstancin Jeziorna
  • Imię:Tomek
  • Nazwisko:Kurek

Napisano 05 lipiec 2013 - 07:42

Rozwinac sieczke i rojke...


Sieczka : sytuacja w ktorej drapiezniki (bolenie, klenie) obzeraja sie kilkucentymetrowymi rybkami ..

Rojka : sytuacja w ktorej drapiezniki przestawiaja sie na owadzie menu. Moga byc larwy wylazace z dna.Moze byc fruwajaca w kolo jetka, ktora zbieraja z powierzchni.

Dzięki. Przywróciłeś morale bo już miałem się chlastac :)