(...) Po prostu trolling wydaje mi się nudny - wrzucasz coś (wobka/blachę), zapinasz 1kę na motorynce i idziesz spać z nudów płynąc np 5km po prostej.
No to nie dziwię się, że zasypiasz z nudów. Choć po prawdzie trolling JEST relatywnie nudną metodą, co nie znaczy, że nie wymaga wiedzy i zaangażowania.
Nie wiem, czy wiesz tak mało, czy tak dużo o trollingu, że prowokujesz dyskusję. Nie mam wątpliwości, że zadałeś pytanie zaczepnie więc teraz nie ściemniaj Postaram się odpowiedzieć Ci konstruktywnie, choć zapewne nie w pełni:
- trolling na łowiskach typu Jezioro Żarnowieckie jest tak monotonny, że po dwóch dniach mam ochotę albo wyskoczyć za burtę i skończyć ze sobą, albo po prostu wrócić do domu; pieprzę takie łowie - nie daję rady psychicznie,
- trolling na wielkiej rzece za sumem, albo na moich łowiskach za szczupakiem czy okoniem musi być tak precyzyjny, że dwa metry w prawo albo w lewo i nie doczekasz się brania, przeloty są krótkie i skuteczne łowienie wymaga dużego zaangażowania,
- trolling na wielkich jeziorach za salmonidami to często jedyna metoda, żeby się do nich dobrać; na mniejszym jeziorze zdarzało mi się łowić także z ręki na rafach i w brzegu, ale jednak dorożka przebijała skutecznością takie łowienie,
- trolling za sandaczem to przeważnie strata czasu - są skuteczniejsze metody - ale na podniesionego, czy nadaktywnego sandacza jest super skuteczny; szkoda, że sandacze tak rzadko się podnoszą, czy mają objawy ADHD,
- trolling jest najlepszą znaną mi metodą poznania batymetrii wielkich, nieznanych mi jezior, na których zdarza mi się łowić w Skandynawii; wyobraź sobie wodę o powierzchni np. grubo ponad 10.000 ha (cały ZZ ma ponad 3.000 ha), którą masz rozpracować w 8-9 dni - masz lepszy pomysł? chętnie poczytam, bo ja nie wyobrażam sobie lepszego sposobu, żeby "zajrzeć" pod powierzchnię i znaleźć ryby (zaznaczę, że z doświadczenia wiem, że łowienie w dryfie nie załatwia sprawy),
- trolling to okazja na reset i odpoczynek pomiędzy długotrwałymi sesjami łowienia z rzutu; różnorodność w czasie długich wypraw jest dobra i ważna,
- nie jestem w stanie ponad wszelką wątpliwość wytłumaczyć skuteczności trollingu w łowieniu sumów, dużych szczupaków i wielkich okoni; może to prowokacja silnikiem? może regularny kontakt przynęty z dnem w przypadku sumów i okoni? może stosunkowo długi okres prezentacji przynęty? - pewności nigdy miał nie będę,
- konstrukcja zestawu trollingowego, w zależności od warunków łowiska, wymaga wielkiej precyzji, albo jest całkowicie drugorzędna,
- dobór przynęty prawie zawsze jest bardzo istotny - jak w każdej innej metodzie; oczywiście zdarzają się okresy wielkiego żarcia, o czym pisałem w poście powyżej, ale to raczej wyjątek od reguły,
- jest wielce krzywdzące utożsamianie pewnych postaw z metodą (przyjętą za sportową i szeroko praktykowaną na świecie) - nie zgadzam się na to i mówię wprost: malkontenci, odpi....lcie się od trollingu i czepcie się bydła, którego mamy nad wodami pod dostatkiem; to kwestia lokalnych uwarunkowań, kultury i tradycji, czy trolling jest metodą pozyskiwania białka, czy metodą sportowego połowy ryb; i tak np. w Holandii jest wielce prawdopodobne, że wytrolowana ryba wróci do wody, a w Skandynawii - wielce prawdopodobne, że wytrolowany oring dostanie w łeb jako bonus do zaproszenia na kolację - co nie znaczy, że i tu, i tu będzie to regułą.
Uff..., ale się rozpisałem