Siedzę na walizkach. Dosłownie jeszcze kilka rzeczy pozostało do spakowania i ... wyruszam na wyprawę roku. Zrezygnowałem ze Szwecji, do Niemiec też się nie wybyłem chociaż plany takie były. Pojechałem na krótko do Irlandii. Tam poznałem ludzi, dla których jerkbait stał się miejscem integracji. Towarzystwo niesamowite, wyprawa pełna przygód o których opowiadam bardzo często przy różnych mniej i bardziej wędkarskich okazjach (artykuł opublikuję
![:D](/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
.
Godziny oglądania, czytania, studiowania teraz najważniejsza jest praktyka, którą jestem przekonany zdobędę pod okiem Jackybrowna oraz Tadka Ćwika. Ten pierwszy gościu kusił mnie bardzo. W końcu pękłem i ... właśnie dzisiaj siedzę na walizakch z wizą amerykańską w ręku. Tutaj jeszcze jedna uwaga dla osób, które chcą wybrać się za ocean. Konsul lubi zadawać różne dziwne pytania. Tego dnia, kiedy starałem się o wizę jestem pewien, że pobiłem rekord szybkości jej załatwiania. Powód mojego wyjazdy, który podałem był prosty for fishing. Nie ukrywam, że czułem się spięty przed rozmową z konsulem. Przede mną osoby były przepytywane po 5-10 minut. Zdarzały się i przypadki szczególne - może i 20 minut. Podszedłem do okienka, po zeskanowaniu odcisków i autoryzacji zadano mi jedno pytanie. Właściwie trudno nazwać to pytaniem. Dialog wyglądał mniej więcej tak:
- o ... for fishing?
- yes
- your visa is 10 years valid, thank you ...
Cóż, wędkarze zawsze mają lepiej. Mnie rozmowa z konsulem zajęła około 30 sekund czego życzę wszystkim innym miłośnikom musky.
Gdzie jedziemy? Lake Vermilion. Tam w towarzystwie Jerrego, Jacka oraz Tadka szukamy musky. Będą pewnie szczupaki, bassy mało i wielkogębowe ale cel jest jeden - musky. Jacek już mnie ostrzegł, że musky to nie ryba 40cm, a co najmniej 40 calowa. Mniejsze, zauważone, odprowadzenia się nie liczą. Dzisiaj dowiedziałem się, że na łodzi będzie i zanęta - muzyka poważna, w rytm której będziemy jerkowali, twitchowali, spinningowali i sam nie wiem co. Jak widać zapowiada się przy okazji wielkiej przygody, którą pewnie będę wspominał długi czas, świetna zabawa. Na Vermilion będziemy 7 dni. Obiecałem chłopakom, że jeśli złowię musky (oczywiście tak jak napisałem liczącego się musky) to tak jak stoję wskakuję do wody. Czy będzie mi dane skąpać się do całego? Zobaczymy. Liczę na to, że woda będzie powyżej 11C (tak sobie piję do jednego wydarzenia).
Po Vermilion nie wiem gdzie jedziemy. Szykuje się choinkowa. Tam chłopaków muszę nauczyć łowić na casting bo ... na razie Tadka (tak tak ... słyszałem) bolą boki na samą myśl, a Jacek obiecał wziąć ze sobą kamerę video. No ale ... w końcu kto ma ich uczyć castingu w tej Ameryce - Kavin Van Damm?
![:D](/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
![:D](/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
Co dalej? Może Browny, może bassy, a może jeszcze raz musky. Wszystko zależy od rozwoju sytuacji. Jak złowię na Vermilion jakiegoś na pewno decyzję będzie łatwiej podjąć - może drugi tydzień to Haineken i leżaczek
![:D](/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
OK. Miało być krótko ale ja tak nie umiem. Życzę Wam wszystkim dobrych połowów, trzymajcie kciuki ... jadę na Lake Vermilion musky straszyć. Spróbuję dać jakiś sygnał jak nam idzie ale nie obiecuję bo słyszałem, że mój telefon nie będzie tam dział (Jacek odbiera mi go na lotnisku). Do zobaczenia za .... 2,5 tygodnia.
Teraz Mediolan ... 10 godzin później Chicago .... a później powiew powietrza nad Lake Vermilion.
Pozdrawiam
Remek