Jak przekonac do C&R?
#441 OFFLINE
Napisano 20 lipiec 2016 - 19:09
#442 OFFLINE
Napisano 20 lipiec 2016 - 19:57
Wędkarstwo nie jest i nie będzie sportem. Jest formą czysto łowiecką, tradycyjnym męskim zajęciem, takim samym jak myślistwo. Tylko że myśliwi nie są tacy odlotowi jak my i nie łowią sarenek o wzruszających oczkach, ani zajączków niczym z dobranocki na harpun albo w sieć. Matko Bosko - a cóż to za łzawy, egzaltowany argument ?
Myśliwi są ok !
Od wypuszczania ryb zdecydowanie wyżej cenię sobie zdolność do osobistej wstrzemięźliwości. Ale wypuszczam wszystko, bo to dość łatwe.. tuż po akcie..
#443 OFFLINE
Napisano 22 lipiec 2016 - 19:30
Podciąganie wędkarstwa pod sport jest nieporozumieniem. Startowałem w zawodach wędkarskich przez wiele lat i nie przypominam sobie abym kiedykolwiek mówił o tym w kontekście sportu. Uczestniczyłem w zawodach to fakt, bo jest tam rywalizacja pomiędzy uczestnikami. Jednakże rywalizowaliśmy i teraz też się tak dzieje, w połowach ryb metodą - spinningową, muchową, spławikową, czy nową "dyscypliną" feederową. Zawody są w połowach ryb. Połów to nie sport.
Podoba mi się wpis o Finlandii. Niedawno byliśmy z Jerkbaitową grupą konkursową za uprzejmością Zewu Przygody w Szwecji. Jedną z atrakcji było odwiedzenie fajnego sklepu wędkarskiego przy trasie do celu naszej podróży. To co przyciągnęło moją uwagę to duży stojak w centralnym miejscu obok kasy z akcesoriami do zabijania ryb. Nawet z kimś z naszej załogi rozmawiałem chwilę o tym, że właśnie tu jest cywilizowany kraj. Tu podobnie jak w Polsce ryby się zabija, jednak w Szwecji dba się o to, aby je zabijać z szacunkiem - szybko i sprawnie. Pierwszy raz byłem w Szwecji w 93 roku i stwierdziłem, że od tamtej pory nic się w tym względzie nie zmieniło. Natomiast tu, w naszym kraju, przez te wszystkie lata od kiedy przyszły do naszych sklepów produkty z katalogów zachodnich, nie zadbaliśmy o to, aby nauczyć wędkarzy zabijania ryb. Znaleźć pałkę w sklepie wędkarskim to cud. Nadal nad wędą więcej jest barbarzyńców, niż rasowych myśliwych.
Mnie nie dziwi fakt, że tak ciężko jest propagować C&R w środowisku, które nie dba nawet o martwą zdobycz.
- Olo1970 lubi to
#444 OFFLINE
Napisano 22 lipiec 2016 - 22:49
#445 OFFLINE
Napisano 23 lipiec 2016 - 07:32
Macieju, oczywiście masz rację z tym pierwiastkiem. Odniosłem się do sportu jako takiego o czym piszę w pierwszym zdaniu ostatniego mojego wpisu. Sportem jest rzucanie ciężarkiem do celu. Polowanie na ryby tym spotem już nie za bardzo.
Ta rywalizacja pomiędzy kolegami, albo z samym sobą o PB to elementy emocjonalne, a nie sportowe. Praktycznie nie biorę ryb do konsumpcji i jakoś nie utożsamiam się z "wędkarzami sportowymi", tym bardziej, że oni wcale nie są tacy bezinteresowni, a może nawet bardziej interesowni niż ci, którzy wyłącznie dla konsumpcji nad wodę chodzą.
Czy nie pomyślałeś, że ci sportowcy kują więcej ryb, holują częściej te samą rybę? Masz pewność, że to jest lepsze postępowanie z rybami, że to nie odbija się na populacji danego gatunku? Osobiście mam wątpliwości, na które ma wpływ korzystanie z łowisk No Kill. Na tych łowiskach, często bardzo dobrze dopilnowanych, ryb ubywa nie mniej, niż na tych gdzie wędkują interesowni rybożercy.
Od podejścia sportowego do wędkarstwa są lepsze sposoby na poprawę populacji ryb w łowiskach, np. czasowe zamykanie konkretnych łowisk przed wędkarzami. Tak robią Kanadyjczycy, którzy raczej na ilość łowisk i ryb nie narzekają.
Natomiast odnosząc się do ostatnich zdań twojej wypowiedzi, napiszę tylko, że to nie przesłanki ekonomiczne skłaniają ludzi do zabierania ryb, aby ich wędkarstwo się zwróciło. To skutki biedy, wedle powiedzenia - Biedny, bo głupi. Głupi bo biedny. Bo przecież ci poławiający z jachtów motorowych do których dojeżdżają jakimś roverem również rekompensują sobie połowy ryb. To raczej mało ma wspólnego z ekonomią, a więcej z myśleniem.
- Olo1970 lubi to
#446 OFFLINE
Napisano 23 lipiec 2016 - 08:52
- joker lubi to
#447 OFFLINE
Napisano 23 lipiec 2016 - 18:02
Tak, to ciekawe, że w naszych sklepach wędkarskich nie kupisz pałki do uśmiercania ryb, znajduje się ona natomiast w markecie Jula, pewnie dlatego, że to szwedzki sklep :-). Łowiąc w kraju nigdy nie zabieram złowionych ryb, moja rodzina rozróżnia na talerzu tylko dwa gatunki ryb: z ościami i bez nich. Zabicie pięknej ryby dla kogoś, kto nie potrafił by tego docenić było by świętokradztwem. Kiedy wędkuję w Skandynawii, tydzień lub dwa, pozwalam sobie na zabicie pojedynczych sztuk, tych które ze względu na np. głęboko połkniętego slidera mają niewielkie szanse na przeżycie. Używam do tego wspomnianej wyżej pałki, którą mam w pudełku. Celebrowanie kolacji z przyjaciółmi o kiju, składającej się z upolowanej zdobyczy to wielka przyjemność, nie uważam aby odbierało mi to prawo do bycie etycznym wędkarzem.
- joker i Maciej W. lubią to
#448 OFFLINE
Napisano 23 lipiec 2016 - 21:55
Nie wiem na jakim wy świecie żyjecie. Ludzie ryb generalnie nie wypuszczają. Oczywiście jest garstka dobrze wyposażonych (czytaj bogatszych) wędkarzy którzy patrzą na grunciarzy z góry i wypuszczają ryby. Ale najczęściej ich motywacją jest niechęć do sprawiania i smażenie niż jakieś tam wyższe cele. Wolą sobię rybkę z tej samej rzeki zjeść w restauracji. Rybkę którą parę dni temu z wielkim namaszczeniem wypuścili i dali fote na j.pl. Grunciarze częściej należą do "rzeszy emerytów i rencistów" i ich skrobanie nie męczy.
Dobrej nocy
Ale grunciarze też obecnie łowią coraz mniej, na Goczałkowicach, gdzie jeszcze 10 lat temu łowiło się potężne leszcze i karasie wielkości świątecznych karp,i w ilościach niewyobrażalnych, dzisiaj łowią kilka krąpi, więc albo pójdą po rozum do głowy, albo znajdą inny sposób na pozyskiwania białka. Poza tym nie wrzucał bym wszystkich do jednego wora. Ktoś kto lubi posiedzieć na brzegu, posłuchać śpiewu ptaków i złowić trochę białorybu, to nie czyni go mięsiarzem. Mięsiarstwo nie ma ulubionej metody wędkarskiej, występuje pod każdą postacią, jest zapychaniem zamrażarek, robieniem przetworów w słoikach i obdarowywaniem sąsiadów i znajomych złowionymi rybami, którzy traktują podarek jak ubranie, z którego darczyńca wyrósł i jest mu niepotrzebne. Tyle się teraz mówi o humanitarnym zabijaniu i warunkach w jakich przebywają zwierzęta hodowlane. Nikt nie mówi jak cierpieć musi ryba uwięziona w oczko siatki, zwłaszcza, że w siatce nie wyjętej na czas wiele ryb umiera na darmo nie trafiając nawet do odbiorcy. Nie mam nic przeciwko temu aby wędkarz zabił (humanitarnie) i zabrał złowioną rybę, z zachowaniem oczywiście właściwych zasad, chodzi o to, aby w takim przypadku, rodzina, czy znajomi, którym przypadnie udział w takiej uczcie, wiedzieli, że biorą udział w czymś wyjątkowym, co zdarza się raz albo kilka razy w roku, jakim szacunkiem ich obdarzacie pozwalając zjeść Wasze trofeum, które w 90 %, z reguły wraca do wody. Może wówczas buszując po hipermarketach inaczej spojrzą na wyłożone na lodowych półkach ryby słodkowodne i ich nie kupią, nie będą traktowały ich jak kolejnej porcji zdrowego białka. 4 lata temu jedliśmy po raz ostatni w domu, na wigilię złowionego przeze mnie sandacza. W ostatnich latach był karp i jakieś morskie ze sklepu. Co wigilię wysłuchuję, że tamten sandacz był super i pytania, kiedy znowu ta wielka chwila nastąpi, chociaż moja rodzina nie rozróżniła by makreli od leszcza. Może ta chwila kiedyś nastąpi, na razie muszą im wystarczyć zdjęcia z moich wyjazdów.
- joker, bartsiedlce i kokosz77 lubią to
#449 OFFLINE
Napisano 25 lipiec 2016 - 06:53
Spod strzechy..dobre..
W Niemczech strzecha jest pokryciem najwyższej kategorii..
Czyli wyszło na to, że mentalność człowieków mieszkających na kredyt w pałacach z Castoramy, albo blokowiskach zwanych dla niepoznaki apartamentowcami jest formą wyższą - przodującą w domyśle ?
#450 ONLINE
Napisano 25 lipiec 2016 - 07:14
Spod strzechy..dobre..
W Niemczech strzecha jest pokryciem najwyższej kategorii..
Czyli wyszło na to, że mentalność człowieków mieszkających na kredyt w pałacach z Castoramy, albo blokowiskach zwanych dla niepoznaki apartamentowcami jest formą wyższą - przodującą w domyśle ?
Robią je z polskiej trzciny. Cena dachu to ponad 50tys euro.Trwałość takiego dachu jest obliczona na 70lat. To więcej niż mieszkania w wielkiej płycie
#451 OFFLINE
Napisano 28 lipiec 2016 - 13:26
Może nie do końca w temacie, ale w rzeczy samej wszystko sprowadza się do ochrony naszych wód. Poczytałem trochę o wędkarstwie w Irlandii (nie bezinteresownie, mieszka tam rodzina żony, więc człowiekowi wyobraźnia pracuje), otóż wymiar ochronny szczupaka wynosi tam +50 cm (1 sztuka na dzień - mogę się mylić, i dla informacji tylko poza łowiskami specjalnymi na połów ryb wędką nie wymaga się tam żadnych zezwoleń, obowiązują natomiast obostrzenia przynęt naturalnych, białe i czerwone robaki, żywe i martwe ryby itd. ). Nie trzeba być ichtiologiem, aby wiedzieć, że pogłowie danego gatunku jest zbudowane na kształt piramidy. Największe osobniki, których jest najmniej są na jej szczycie i odpowiadają za wielkość populacji. Dlaczego w Polsce ktoś postanowił chronić osobniki małe ustalając dolny wymiar ochronny, pozwolił natomiast bez ograniczeń walić w beret najcenniejsze osobniki, nie tyko drapieżnych, ale i wszystkich gatunków? Kto zna odpowiedź niech mnie oświeci.
- Jopek1971 lubi to
#452 OFFLINE
Napisano 29 lipiec 2016 - 17:44
Trochę w temacie przekonywania. Nico na luzie dwa kontrastowe podejścia dzieci. Czy czasem nie jest tak, że niektórym tak zostaje nawet gdy dorosną?
Przyszły przeciwnik C&R
https://youtu.be/Us3...t=RD7hA8XGC-XNk
Przyszły zwolennik C&R
https://youtu.be/RD5...t=RD7hA8XGC-XNk
- Maciej W., Krzysiu, free i 1 inna osoba lubią to
#453 OFFLINE
Napisano 29 lipiec 2016 - 23:39
Joker - Fantastyczne ! Jak to znalazłeś? Szacun , bo musiałeś się trochę nagrzebać na YT
#454 OFFLINE
Napisano 02 sierpień 2016 - 22:21
Uuuuuuu! Robert, grubo pojechałeś, ale chwała Ci za to. Piękny przykład obu postaw wędkarskich. Dzięki
#455 OFFLINE
Napisano 03 sierpień 2016 - 08:55
Wydaje mi się, że czasem nie warto kopii kruszyć, szczególnie przy takim zagadnieniu jak zasady przy obchodzeniu się z łowionymi na wędkę rybami. Jest to jedna z tych idei, które wymagają stałej promocji, a nie przekonywania. To bardziej dobra norma, niż dobry obyczaj i tak bym to przedstawiał. Osobiście nie widzę problemu aby zasady te trwale umieścić chociażby w RAPR PZW. W/g mnie jest to łatwiejsze niż wielu sądzi.
#456 OFFLINE
Napisano 03 sierpień 2016 - 14:00
Natomiast, co powiedzial opiekun wody, dal jasno do zrozumienia, ze jak sie dba o wode, i zeby wedkarze przyjezdzali i placili za permity, to trzeba o wode dbac, tj zarybiac. Na tym lochu wpuszczaja ryby 3 - 4 razy do roku. I to same miarowe ryby. Zlowic komplet pstragow na spina czy muche nie stanowi wielkiego problemu, nie mowiac ile ryb sie spina. Wpuszczaja same triploidy, choc dzikich ryb tez jest dosc (ostatnio zlowilem palczaka na niewiele wieksza wachadlowke).
Tutaj sport to hobby, ludzi stac na żarcie. Ale tez ryby sa, bo sie pozadnie zarybia.
Natomiast w morzu kazdy bierze ule sie da, co ma wymiar (moze poza makrela). Inna rzecz, ze dorsz ma mala szanse przezycia po wyjeciu z glebokiej wody. No i tu sie uwaza, ze ryba do jedzenia to ryba morska, ew pstrag.
Kontrole nad woda sa bardzo częste. Przyjda, pogadaja, doradza. Jak podpadniesz, to ban.
Uwazam osobiście, ze jak bierzesz rybe zeby ja zjesc, dla siebie i najblizszej rodziny - zona, dzieci, to ile tego zabierzesz, ile zjesz? I to jest uwazam ok.
Co innego lowienie na handel. Swojego czasu kwitlo lowienie na kose na Odrze, w Szczecinie. Wielkie sumy i sandacze, wszystko szlo na handel. I to w duuuzych ilosciach.
Mamy taka kulture i tradycje, ze jemy karpie i szczupaki, zbieramy grzyby i jagody. To nie jest zle, dopuki wszystko jest z umiarem, a gospodarz wody dba o nia
- joker i hombre06 lubią to
#457 OFFLINE
Napisano 22 sierpień 2016 - 10:55
Polowanie mniej lub bardziej bezlitosne określa RAPR. W moim polowaniu nie miejsca na słowo litość. Jest tylko szacunek dla przechytrzonej ryby. Jej wypuszczanie jest wisienką na torcie uprawiania wędkarstwa jako (niemal) bezkrwawego sportu. Wypuszczanie do którego nikogo nie agituję, bo to nierozłączny element mojego hobby. Jeśli ktoś nie ma ochoty na traktowanie go jako zamkniętego zestawu zachowań to szkoda czasu na strzępienie języka. A co do przytoczonego wyżej myślistwa to nigdy nie kumałem i nie skumam jak można je traktować jako zabawę. Osoby, które je uprawiają mają chyba coś nie tak z psychiką. Z drugiej strony może lepiej niech upuszczają ciśnienie strzelając do zajączków czy sarenek...
Kolego, jestem myśliwym i wypowiedzi tego typu uważam za bardzo gówniarskie..
Miło? Wiem że nie miło..
Wzajemnie.
Gdybym był złośliwy, czytając mądrości C&R o tym jak najbezpieczniej wypuścić rybkę, po wbiciu jej haka w szczenę, długim holu (bo wszak na sprzęcie UL a nie na jakiejś linie holowniczej), potrzymanie do zdjęcia(ze dwa trzy ujęcia) i wypuszczenie na wolność, porównałbym może do jakiegoś kółka gwałcicieli zastanawiających się jaki upominek wręczony ofierze po gwałcie jest najbardziej właściwy by ukoić choć troszkę jej zszargane nerwy.
Tak to czasem troszkę wygląda...
Chcesz dbać o dobrostan ryb? najlepiej ci to wyjdzie jak przestaniesz łowić..
Panowie wędkarstwo to też łowiectwo, i nie różni się od myślistwa niczym istotnym, zaspokaja w nas te same pasje (potrzebę polowania) w którą gdzieś tam przez lata ewolucji wyposażyła nas natura, i która odłożyła się gdzieś w kręgosłupie i czasem wychodzą na wierzch..
Dziwi mnie taki stosunek do myślistwa jak w cytacie..wśród wędkarzy tym bardziej..
Zabijanie i polowanie to dwie różne rzeczy, choć zwykle dość blisko ze sobą splecione, bardzo niewielu jest myśliwych którzy lubią po prostu zabijać, zabijamy bo bierzemy udział w polowaniu, a jest to jego istotną częścią, wyznacznikiem osiągnięcia łowieckiego sukcesu. Polowanie od zabijania dla przyjemności różni się jedną, ale bardzo istotną rzeczą, polujemy aby uzyskać ze śmierci zdobyczy pożytek i to jest główna i najistotniejsza różnica, nasza obrona, pancerz, odpowiedź i usprawieliwienie.
Różnica między polowaniem a zabijaniem jest taka jak między zdobyczą a ofiarą.
Zdobycz zaś jest zdobyczą jedynie wtedy gdy jest w jakimś sensie pożądana, najprostszy i najbardziej zrozumiały sens owego pożądania to sens kulinarny.
W naturze różne rzeczy się dzieją (a przypominam że natura nie jest dobra ani zła, jest jaka jest i wymyka się moralnym ocenom),zabijanie dla pożywienia jest w niej czymś absolutnie powszechnym i normalnym.
A teraz popatrzmy na wędkarzy którzy tak intensywnie stosują C&R że już chyba sami siebie uznali za wzór cnót wszelakich...
Panowie ile ryb kaleczycie na jednym wypadzie? Jak jest niezły dzień to można i ponad setkę, prawda? Zastanawialiście się nad stratami jakie to powoduje w rybostanie? Ile to razy łapiąc okonie na wobler wyciągacie nieboraka z przednią kotwicą w pysku a tylną w oku? jak wam się ją z tego oka wyciąga? A ile razy mieliście pstrąga z wydartymi łukami skrzelowymi? lipienia który mimo reanimacji dalej pływa brzuchem do góry? szczupaka z tak głęboko połkniętą przynętą że można śmiało zapomnieć o jej wyjęciu? myślicie że przeżyją? nie, nie przeżyją..
Jesteście pewni że macie rację?
Kiedyś się zastanawiałem kto jest większym obciążeniem dla łowiska, pan Kazio, który wywali na żywca dwa szczupaki (oczywiście na stary ruski teleskop i żyłkę 0,5mm zbrojoną struną od gitary zamiast subtelnego przyponiku z fluorokarbonu), a później pójdzie je usmażyć na zagrychę do flaszki, czy elegancki pan z ultralightem który w tym samym łowisku wyciągnie setkę ryb (każdą zmierzy, zważy i sfotografuje..) z czego powiedzmy że 10% będzie miało poważne kłopoty zdrowotne...?
Ale po panu Kaziu nie pływa w rzece żadna okaleczona ryba..a brakuje tylko dwóch..
Żeby było jasne, nie oceniam ani jednego ani drugiego, bo tak naprawdę nie mamy pewności kto na łowisko wpłynął bardziej destrukcyjnie..
Wy ją macie? tak całkiem poważnie?
Moi znajomi ichtiolodzy jej nie mają..
Użytkownik ivar edytował ten post 22 sierpień 2016 - 10:59
#458 OFFLINE
Napisano 22 sierpień 2016 - 11:12
Kazdy z nas lubi zlowic wiele, ja tez. Polujac na bialoryb wypuszczalem z reguly wszystko. Mimo to uwazam, ze najszlachetniej jest zabic i zjesc zlowiona zdobycz. Moralnie chyba jedynie sluszna droga
#459 OFFLINE
Napisano 22 sierpień 2016 - 12:08
Mimo że nigdy nie łowiłem na żywca to miałem okazję obserwować jak to wygląda i widziałem ile było bran nie zaciętych.
Myślisz że te ryby nie zostały ukłute, skaleczone ? Bo ja w to wątpię, więc nie pisz proszę że taki pan Kazio nie kaleczy ryb.
#460 OFFLINE
Napisano 22 sierpień 2016 - 12:28
Wydaje mi się, że czasem nie warto kopii kruszyć, szczególnie przy takim zagadnieniu jak zasady przy obchodzeniu się z łowionymi na wędkę rybami. Jest to jedna z tych idei, które wymagają stałej promocji, a nie przekonywania. To bardziej dobra norma, niż dobry obyczaj i tak bym to przedstawiał. Osobiście nie widzę problemu aby zasady te trwale umieścić chociażby w RAPR PZW. W/g mnie jest to łatwiejsze niż wielu sądzi.
Oj nie do końca się zgodzę... mam maluchy i widzę, że raz nauczone i przekonane do X powtarzają to cały czas....
Dzieciom trzeba pokazać, wytłumaczyć i zachęcić do X bo ciężko idzie wymaganie X bez tego podkładu. Da się, ale jest to nietrwałe.
To w kwesti C&R dla przyszłych/młodych wędkarzy... w myśl zasady czym skorupka za młodu
Starym to aplikował bym jedno i drugie (stała promocja)... a efekt i tak będzie niewiadomy... bo wiadomo jak ze starymi jest.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych