witeg, on 14 Mar 2021 - 08:31, said:
Orzeł przedni z tego co pamiętam występował głównie w Tatrach i nigdy nie był szczególnie liczny. Jastrząb mało kręci się po mokradłach, nie kojarzę też, żeby przejawiał upodobanie do czyszczenia gniazd, na dorosłego kormorana raczej się nie porwie, puchacz chyba też w gniazdach raczej nie buszuje. Kuna owszem chętnie, tylko czy lubi pływać?
Pomysł z szopem to jak gaszenie ogniska benzyną, jak się rozmnoży u nas to dopiero da nam powody do narzekań.
Typowi czyściciele gniazd to krukowate - kruki, wrony, sroki, a tego towarzystwa to akurat mamy pod dostatkiem.
Rozwiązania są dwa - albo człowiek ubrudzi sobie rączki i odstrzałem, likwidacją lęgów zredukuje populację, albo czekamy na rozwój scenariusza z mojego poprzedniego postu. Jeśli liczebność populacji jakiegoś gatunku zwiększa się powyżej poziomu podlegającego regulacji przez drapieżniki, to rozwija się do momentu wyczerpania zasobów (np. pokarmu) i dopiero wtedy ulega drastycznej redukcji. Głód, przegęszczenie sprzyjające rozwojowi chorób robią swoje.
Co do pomysłu, żeby np. kuny bądź szopy rozwiązały problem kormoranów (bo w wyhodowanie milionowych eskadr orłów i puchaczy nie bardzo wierzę) - trzeba byłoby wyhodować i wypuścić w okolice gniazdowania kormoranów ich olbrzymie ilości, żeby znacząco zredukowały liczbę tych ptaków. Zakładamy, że ten etap zakończy się sukcesem. Kormorany zjedzone. Co dalej z setkami tysięcy (milionami) kun/szopów? Wyrzynają w pień całe dzikie ptactwo, drobne ssaki, płazy, gady w okolicy i idą tam gdzie jest coś do żarcia, czyli do ludzi. O tym jak fajnie mieć u siebie stado kun lub szopów polecam się dowiedzieć.
Tak tylko dodam, że odstrzelić kormorana na drzewie jest znacznie łatwiej niż szopa u siebie na strychu.
Wpływ ptaków drapieżnych na populację kormorana w czasach, tak zwanych historycznych, to tylko moje domysły, nie poparte na razie żadnymi naukowymi opracowaniami. Postaram się czegoś poszukać i jak coś znajdę, to na pewno tutaj napiszę. Ale...
Jak podaje literatura orzeł przedni był niegdyś pospolity na całych ziemiach polskich, do dziś jest kilka gniazd nad Biebrzą.
Puchacz bardzo chętnie plądruje gniazda, a nocny tryb życia ułatwia mu to zadanie. W necie można znaleźć filmy jak atakuje gniazda np. sokoła wędrownego-a co dopiero jakiś nieporadny kormoran. Niestety, teraz puchacz skrajnie nieliczny.
Jastrząb także, jak większość ptaków drapieżnych chętnie zagląda do gniazd innych lotników(na Youtube jest np. film ze skutecznej grabieży gniazda rybołowa, czy nieudanej-zbyt duże młode-bociana czarnego). Jest jednak rozrzucony po całej Polsce i populacja jest ok 5x mniejsza niż kormorana, więc już czarnuchowi nie zagrozi. Chętnie gniazduje w urozmaiconym krajobrazie lasów i zadrzewień wśród rzek i jezior.
Kuny,chyba nie lubią wody, więc gniazdujace, często na wyspach kormorany, są poza ich zasięgiem.
Szop, gatunek inwazyjny i tu też się z Tobą zgodzę, że trzeba mocno uważać.
Coś kiedyś przecież musiało tępić, na tyle skutecznie kormorana, że nie mógł się rozprzestrzeniać, w środowisku wielokrotnie bardziej rybnych jezior i rzek, niż dziś? Mi tu pasują właśnie duże ptaki drapieżne.
A może, po prostu bał się sikorek 😂.
Co do wyczerpania zasobów pokarmowych dla tego ptaka, to jeszcze bardzo daleka droga. Dlaczego niby pół miliona wędkarzy i iluś tam hodowców ryb, ma czekać, aż kormoran zje wszystko i się sam zredukuje?
Moim zdaniem, ptak ten, mimo iż zawsze należał do awifauny Polski, stał się, w sytuacji jaka zaistniała w przyrodzie, gatunkiem inwazyjnym. Zwłaszcza na terenach, na których nigdy nie występował. Uważam, że należy zredukować jego liczbę, (tu niech naukowcy oszacują)np. do 5000 par i jako gatunek, niech sobie spokojnie żyje. Bez wyrządzenia znaczących szkód, na jeziorach, rzekach i stawach hodowlanych.
Użytkownik drakmen edytował ten post 14 marzec 2021 - 19:34