Według mnie to całe biadolenie o C&R jest bez sensu. Koledzy rozejrzyjcie się i zobaczcie w końcu, że prawdziwy problem jest nad wodą, a nie na forum.
Ja wędkuję odkąd pamiętam. Bywały sezony, że o ile pozwalał mi na to wolny czas, potrafiłem spędzać około 200 dni w roku nad wodą. Każdy pewnie wie, że jeszcze 10 lat temu choć jestem bardzo młody jeszcze nikt nie słyszał o takim czymś jak C&R. Gdy uczyłem się wędkarstwa było to dla mnie normalne, że złapana wymiarowa ryba trafiała do siatki, ale wszystko w ramach rozsądku. Dzisiaj podejście do wędkarstwa bardzo się zmieniło z czego i ja bardzo się cieszę. Od kilku sezonów zarówno ja jak i mój ojciec wyznaję zasadę C&R. Jednak pochodzę z regionu gdzie pojęcie o nowoczesnym wędkarstwie i jego ideach jest ludziom mało znane.
Prawdziwy problem leży w ludziach, dla których "wędkarstwo" to przysłowiowy sposób na zapełnienie zamrarzarki... Nie raz byłem świadkiem jak człowiek z opłaconą kartą wędkarską zamyka pełen bagażnik leszczy. Wędkarz który do roku weźmie kilka procent złowionych przez siebie ryb nie stanowi problemu.
Wszyscy którzy wyznają zasadę C&R powinni zrozumieć, że najważniejsze jest przekonywanie ludzi do zdrowego rozsądku, a nie stałe najeżdżanie na tych, którzy tej zasady nie przestrzegają.. Myślę, że gdyby każdy z nas nakłonił w ciągu roku 2 lub 3 osoby do tego, że warto jest rybe wypuścić dać jej w łeb to był by sukces. Musimy też zrozumieć że nasze społeczeństwo jest jakie jest. I problem z jakim borykamy się teraz prawdopodobnie zawsze będzie istniał. Bóg da to w mniejszym stopniu.
Pozdrawiam.