Ja mam takie nieprzyjemnie materialistyczne wrażenie, że to jest kwestia zasobności portfeli większości wędkarzy w Polsce. Wzmiankowana zasobność jest mianowicie nikła i jeden badyl muchowy ma robić za kij do wszystkiego. W tym celu dziewięć stóp 5/6 wydaje się rzeczywiście być złotym środkiem
Trochę tak jest Fatso.
Na początku kariery jeden ulubiony,( no bo jedyny ) kij, potem mnóstwo kijów o różnych parametrach i wieczne dylematy (8,9 stopy 5 ka-np. LT czy może sztywna 9ka w klasie 4 -np. ONE...a może jednak 6-ka bo to i streamer wyrzuci...itp, itd, ), a potem, po latach znów coś ulubionego i uniwersalnego, coś co pojawia się po dziesiątkach prób i pozwala łowić wszechstronnie.
Mówiąc o łowieniu na suchą muszkę nie mogę pominąć chwil bez powierzchniowego żerowania, chwil nad głębokim bystrzem, mrocznym zakolem, gdzie bez chwili wahania zapuszczam mokre, często dociążone muchy.
Czy zmieniam na te parę chwil wędzisko? Ależ nie, po prostu szkoda czasu...
Czy ryby żerują w głębinie, gdy młodsi koledzy pluskają do suchych ? Ależ tak..sami to z pewnością wiecie.
Jedno poręczne wędzisko o długości OKOŁO 9 stóp i akcji OKOŁO 5 pozwala na połów bez kłopotliwego wymieniania wędzisk. A czas to przecież najcenniejsza w pewnym wieku wartość...
Koledzy z którymi mam przyjemność wędkować zwrócili kiedyś uwagę na fakt iż moje muszki prawie ciągle są w wodzie..Zaskoczyła mnie ta uwaga, ale cóż - mało kombinowania, dużo spławiania
Ot kilka subiektywnych uwag...
Mówię o typowym łowisku, o ulubionej, w moim przypadku średniej wielkości pomorskiej, rzece.
Oczywiście moje wywody nie obejmują połowów szczupaków, łososi i połowów morskich.
Na te okazje trzeba szykować coś innego