Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Najlepsze wędzisko muchowe-subiektywny ranking użytkowników


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1817 odpowiedzi w tym temacie

#321 OFFLINE   Paweł Bugajski

Paweł Bugajski

    dawniej "kardi"

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 1996 postów
  • LokalizacjaPoznań
  • Imię:Paweł
  • Nazwisko:Bugajski

Napisano 21 wrzesień 2015 - 19:06

Koledzy, Wasze ostatnie uwagi dla dobra wątku powinny być uzupełnione krótkim opisem, paroma zdjęciami, ciekawą związaną z wędziskiem historyjką (to bonus i nie jest niezbędny  :) ) i stanowić wkład w nasz skromny ranking.

 

Zachęcam bo sam jestem ciekaw! Loomisa w ręku nie miałem nigdy.

 

Krzywe wędzisko @maciekg ????Dawaj o tym!

 

Komu puszczały połączenia, komu wytarły się spigoty, no i w końcu opiszcie swoje klejonki... ;)

 

Merytoryki trza ! ;) 


  • robert.bednarczyk lubi to

#322 OFFLINE   ictus

ictus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1610 postów
  • LokalizacjaWawa
  • Imię:Paweł
  • Nazwisko:W.

Napisano 21 wrzesień 2015 - 19:55

Tak jak mówi @Kardi czyli Paweł Bugajski ( nie mogę się przyzwyczaić do tej zmiany) napiszcie więcej. Wszystkie te opinie chętnie poczytałbym szerzej bo loomisy muchowe nie są szeroko opisane na jerkbajcie. To jedno z wędzisk które mnie bardzo ciekawi i chętnie wybrałbym jakiegoś Loomisa do porównania z Winsotonem BIII LS i Orvisem Heliosem 2.

 

Piszcie proszę. Mam ograniczone zaufanie do firmowych testów, często ktoś zapłaci a autor pisze pod zamówienie.


  • robert.bednarczyk lubi to

#323 OFFLINE   maciekg

maciekg

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 170 postów

Napisano 21 wrzesień 2015 - 20:12

Paweł.... niestety nie mam zdjęcia samej krzywizny...wędki już nie posiadam :)..

 

W tamtym roku zauważyłem, że coś przelotki po złożeniu kija nie układają mi się w linie..w sumie byłem przekonany,że krzywo ją składam i tak sobie to tłumaczyłem.....ale.... kilka wypadów na górskie jeziora (łowiłem tym kijem na mokrą i suchą muchę przede wszystkim na jeziorach) i coś mi nie pasuje ...no kuźwa krzywo coś.... sprawdzam element po elemencie.... i co ... na łączeniu części szczytowej z kolejnym jest krzywo...niewielki odchył w bok a luzu na łączeniu nie ma ale jednak przy złożonym wędzisku widać było zejście z linii ...za każdym razem kiedy łowiłem tym kijem widziałem to co raz bardziej i co raz większy dyskomfort "psychiczny" mnie ogarniał..Nie żeby to był zygzak albo jakiś uskok w linii prostej wędziska...już nawet nie pamiętam w którą stronę..no ale był i ja to widziałem....

 

Nowy właściciel przed kupnem widział kij i wszystkie niedoskonałości wynikające z użytkowania wędki, wg niego wszystko było do zaakceptowania....

 

Sam kij pod rybą pracował pięknie akcja medium fast, spadów ryb nie miałem, Sam wędka prezentowała się bardzo ładnie, insert na tyle ciekawy, że wykorzystywany nadal w Heliosie 2 ;) (chyba że to przypadek), przelotki recoil flexi :), kolor blanku nie wiem,,,niech każdy sam oceni.. ;)

 

 

Po Loomisie, jak już pisałem wyżej, miałem wyjść z klasy #5  i przeskoczyć na #6....niestety nie udało się...pojawił się Cross S1

 

Załączone pliki


  • Paweł Bugajski i robert.bednarczyk lubią to

#324 OFFLINE   Andrzej Stanek

Andrzej Stanek

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 4087 postów
  • LokalizacjaŚLĄSK

Napisano 21 wrzesień 2015 - 20:26

Jeśli chodzi o moje klejonki to z tego co pamiętam były w długości 250 - 260 cm. Każda miała dodatkową szczytówkę, skuwki metalowe mosiężne, rękojeść korkowa + uchwyt z jakiegoś elastycznego plastiku. Przelotki wężykowate, co kilka centymetrów omotka. Kije mocno pokryte lakierem bezbarwnym, dodawało to wagi do i tak ciężkich ukręconych blanków, szczytówka mocno przeciążona. Dwu skład. Miałem też od tego samego rzemieślnika kij do przepływanki w trzech częściach. Coś jak angielskie stare klejonki do float. Zaliczył niezliczone ilości świnek, głównie na Skawie i Sole. Do warsztatu Pana Kubackiego wchodziło się od głównej ulicy, tam też wykonywał swoje kijaszki. Przez okno od ulicy można było obserwować jak pracuje. Pracownia przypominała warsztat szewski takie dziwne skojarzenie, właściciel chodził w fartuchu jak szewc. Tak go zapamiętałem. Na tamte czasy było to cudo o kijach piszę. Połowiłem na nie sporo pstrągów, lipieni ale najwięcej kleni i jelców + wspomniane świnki. Soła, Skawa gotowały się od ryby. Sznury stosowałem czeskie cylindryczne winylowe, nadawały się jedynie do mokrej. W późniejszym czasie kupiłem pływający w Pewex Kraków, firma Shakespeare. Muchy kręciłem w palcach, brak imadła. Jeżynki zdobywałem na targu w Mysłowicach. Za pięć złotych z rybakiem baba siedząca z drobiem sama obskubywała koguty przeznaczone na rosół. Haki to sklep wędkarski obok Placu Wolności Katowice, wybór ograniczony, jak miałem szczęście to trafiłem na grube Mustad-y w rozmiarze 8 lub 6 z podgiętymi grotami do środka, idealne pod duże mokre. Jelcom i kleniom wielkość w niczym nie przeszkadzała. Muchy kładło się z mocnym chlupnięciem, często smużyły, dyżurny kleń czekał tylko na to by robiąc przednią falę mocno pociągnąć za linkę. Trafiony, zaliczony. Koszyk wiklinowy kupiony na Kleparzu w Krakowie zwykle był pełny, ryby zabierało się do konsumpcji oczywiście w ramach rozsądku. Kołowrotek Czeski Tokoz, potem NRD-owska Libella. Pierwszy zestaw firmowy kupiłem poprzez znajomego Taty, jadąc na delegację do Szwecji jako inżynier specjalista przywiózł mi komplet firmowy Shakespeare – kij szklak, kołowrotek ażurowy, sznur + 10 much w plastikowym pudełku. Całość bardzo efektowna wizualnie, pięknie się nim rzucało, kołowrotek z terkotką bez hamulca. Po skończonym łowieniu szczytówki musiały wisieć zahaczone o górną przelotkę. Dawało to szansę, że muchówka przez dłuższy czas będzie strzelista bez charakterystycznego ugięcia wymuszonego pracą. Często przed łowieniem moczyło się w wiadrze z wodą złącza tak by skuwki lepiej trzymały blank. Pod wpływem czasu klejonka rozsychała się z wszystkimi tego konsekwencjami. Łowiłem nimi kilka lat by pod presją napotkanego letnika (wakacje) sprzedać je nad Popradem. 

  • Marszal, Paweł Bugajski, robert.bednarczyk i 4 innych osób lubią to

#325 OFFLINE   maciekg

maciekg

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 170 postów

Napisano 21 wrzesień 2015 - 20:32

Wracając do Loopa.. no cóż znów ta 9stopowa #5 :)... nie mogłem się przyzwyczaić do akcji wędki MF/MC tak opisywana przez producenta.... teraz jako, że łowie tym kijem codziennie mogę napisać, że łowienie nim sprawia mi przyjemność i nawet wywołuje uśmiech na mym fejsie :)... Używam przyponu minimum 2x długość wędki kombinowany z różnych kawałków żyłki... Kiedy załapałem wolniejszy, spokojniejszy rytm wymachów rzuty na ok 20 m nie są problemem, rolki i mending nie sprawia żadnego problemu...na sensowną oglegóść ;)

 

Jest prosta :)) jak dotąd, kolor blanku czarny mat, lakierowane omotki, przelotki typu snake, insert wiadomo...

 

Muszę zaznaczyć, ze nie jestem żadnym tam expertem od flycastingu i nie obliczam kąta nachylenia wędki względem osi ziemi przy wymachach ;)..jestem samouk, który trochę czyta i sam stara sie korygować swoje błędy....wiem są lepsze metody na poprawę i bycie lepszym "casterem"...nie mam na to czasu niestety...ćwiczę będąc na rybach  i czerpię z tego przyjemność ;)

Załączone pliki


Użytkownik maciekg edytował ten post 21 wrzesień 2015 - 20:33


#326 OFFLINE   Franc

Franc

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1538 postów
  • LokalizacjaPłock
  • Imię:Jacek

Napisano 21 wrzesień 2015 - 20:35

Super Andrzej  :)

świetnie że miałeś , takie klimaty

a ja na Mazowszu muchówkę mogłem w gazecie zobaczyć :D  


  • Andrzej Stanek lubi to

#327 OFFLINE   trout master

trout master

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 4459 postów
  • LokalizacjaRZ
  • Imię:Arko

Napisano 21 wrzesień 2015 - 21:06

 

"Jeśli chodzi o moje klejonki to z tego co pamiętam były w długości 250 - 260 cm. Każda miała dodatkową szczytówkę, skuwki metalowe mosiężne, rękojeść korkowa + uchwyt z jakiegoś elastycznego plastiku. Przelotki wężykowate, co kilka centymetrów omotka. Kije mocno pokryte lakierem bezbarwnym, dodawało to wagi do i tak ciężkich ukręconych blanków, szczytówka mocno przeciążona. Dwu skład. Miałem też od tego samego rzemieślnika kij do przepływanki w trzech częściach. Coś jak angielskie stare klejonki do float. Zaliczył niezliczone ilości świnek, głównie na Skawie i Sole. Do warsztatu Pana Kubackiego wchodziło się od głównej ulicy, tam też wykonywał swoje kijaszki. Przez okno od ulicy można było obserwować jak pracuje. Pracownia przypominała warsztat szewski takie dziwne skojarzenie, właściciel chodził w fartuchu jak szewc. Tak go zapamiętałem. Na tamte czasy było to cudo o kijach piszę. Połowiłem na nie sporo pstrągów, lipieni ale najwięcej kleni i jelców + wspomniane świnki. Soła, Skawa gotowały się od ryby. Sznury stosowałem czeskie cylindryczne winylowe, nadawały się jedynie do mokrej. W późniejszym czasie kupiłem pływający w Pewex Kraków, firma Shakespeare. Muchy kręciłem w palcach, brak imadła. Jeżynki zdobywałem na targu w Mysłowicach. Za pięć złotych z rybakiem baba siedząca z drobiem sama obskubywała koguty przeznaczone na rosół. Haki to sklep wędkarski obok Placu Wolności Katowice, wybór ograniczony, jak miałem szczęście to trafiłem na grube Mustad-y w rozmiarze 8 lub 6 z podgiętymi grotami do środka, idealne pod duże mokre. Jelcom i kleniom wielkość w niczym nie przeszkadzała. Muchy kładło się z mocnym chlupnięciem, często smużyły, dyżurny kleń czekał tylko na to by robiąc przednią falę mocno pociągnąć za linkę. Trafiony, zaliczony. Koszyk wiklinowy kupiony na Kleparzu w Krakowie zwykle był pełny, ryby zabierało się do konsumpcji oczywiście w ramach rozsądku. Kołowrotek Czeski Tokoz, potem NRD-owska Libella. Pierwszy zestaw firmowy kupiłem poprzez znajomego Taty, jadąc na delegację do Szwecji jako inżynier specjalista przywiózł mi komplet firmowy Shakespeare – kij szklak, kołowrotek ażurowy, sznur + 10 much w plastikowym pudełku. Całość bardzo efektowna wizualnie, pięknie się nim rzucało, kołowrotek z terkotką bez hamulca. Po skończonym łowieniu szczytówki musiały wisieć zahaczone o górną przelotkę. Dawało to szansę, że muchówka przez dłuższy czas będzie strzelista bez charakterystycznego ugięcia wymuszonego pracą. Często przed łowieniem moczyło się w wiadrze z wodą złącza tak by skuwki lepiej trzymały blank. Pod wpływem czasu klejonka rozsychała się z wszystkimi tego konsekwencjami. Łowiłem nimi kilka lat by pod presją napotkanego letnika (wakacje) sprzedać je nad Popradem." 

 

 

Andrzej już wszystko opisał. Dziękuję.   :)

Moje wrażenia (wspomnienia)- jak wyżej, tyle że ja byłem szczęściarzem i robiłem to na Sanie (Lesko) z lipieniami i pstrągami.

 

Co do fotek to "stara nietykana" niżej.

 

Moja mocno używana w trakcie regeneracji więc fotki ewent. po. 

Załączone pliki


  • Paweł Bugajski i Andrzej Stanek lubią to

#328 OFFLINE   K.Kalisz

K.Kalisz

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 414 postów
  • LokalizacjaGórny Śląsk

Napisano 21 wrzesień 2015 - 21:08

 

Jeśli chodzi o moje klejonki to z tego co pamiętam ...[...] ... Łowiłem nimi kilka lat by pod presją napotkanego letnika (wakacje) sprzedać je nad Popradem. 

 

Jakież to były czasy ! ..aż człowiek nie może uwierzyć, że ten deficyt wszystkiego rzeczywiście miał miejsce. Oczywiście sam jako dzieciak byłem świadkiem końca owego systemu, ale to zupełnie inna obserwacja, perspektywa widziana okiem smarkacza 

Czytając Andrzeju te twoje wspomnienia wyrażnie wyczuwa się pewien sentyment, tę iskrę  ... bo dziś wszystko łatwiejsze, proste i na wyciągniecie reki. 

eeeh ...


  • Paweł Bugajski i Andrzej Stanek lubią to

#329 OFFLINE   Andrzej Stanek

Andrzej Stanek

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 4087 postów
  • LokalizacjaŚLĄSK

Napisano 21 wrzesień 2015 - 21:26

Krzysiek - było się młodym i chciało się góry przenosić. Stając nad brzegiem rzeki mając kij w garści czułem, że jestem panem sytuacji. Wystarczyło trochę się przyłożyć i rzeka otwierała się przed tobą. Bardzo lubiłem łowić klenie i jelce. Mucha tuż pod powierzchnią wody a ja to wszystko widziałem gołymi oczyma. Jelec, kleń płynął za muchą by na środku płani zrobić przewrotkę pociągając linkę. Wyczuwalne po kiju pociągnięcie do tej pory pamiętam. Mam kilka fotek z tamtego okresu, były już pokazywane. Kolidują z profilem forum, proszę je potraktować jako coś z historii PRL-u... ;)

 

 

Załączony plik  plansza 1.jpg   69,38 KB   7 Ilość pobrań Załączony plik  plansza 2.jpg   62,37 KB   7 Ilość pobrań Załączony plik  plansza 3.jpg   76,39 KB   8 Ilość pobrań Załączony plik  plansza 4.jpg   71,32 KB   8 Ilość pobrań Załączony plik  plansza 5.jpg   108,98 KB   8 Ilość pobrań 



#330 OFFLINE   mack

mack

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1194 postów
  • LokalizacjaWro
  • Imię:Maciek

Napisano 21 wrzesień 2015 - 21:41

Ten Ventus R to strasznie mocny kij, kolega ma #2 i to możnaby porównać z Sage #4.


Jesteś pewien że to #2? Wydaje mi się że Krzysiek robi Ventusy od #3...

#331 OFFLINE   mack

mack

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1194 postów
  • LokalizacjaWro
  • Imię:Maciek

Napisano 21 wrzesień 2015 - 21:48

Spojrzałem na stronę, być może na początku tak było, teraz widzę że ma juz nawet #1 :)

Użytkownik mack edytował ten post 21 wrzesień 2015 - 21:48


#332 OFFLINE   sierżant

sierżant

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 386 postów
  • LokalizacjaKraków
  • Imię:Ryszard

Napisano 22 wrzesień 2015 - 09:03

Kapitalne zdjęcia, Andrzeju, mające wartość dokumentu. Żałuję, że mnie nigdy nie ciągnęło do fotografii, zostały tylko wspomnienia...

Ten komplet muchowy na fotkach to oczywiście znakomity, jak na tamte czasy, kołowrotek Diplomat oraz muchówka Custom Graphite, firmy Abu.

Chyba pierwsze karbony, które trafiły do kraju w oficjalnym handlu.

Też byłem szczęśliwym posiadaczem takiego sprzętu, mam go do dzisiaj. Pewex, ulica Grodzka pod arkadami, na piętrze. Zawsze przed gablotami stało kilku młodych wędkarzy, podziwiających nowoczesne, niemal egzotyczne wyroby. Bardzo, bardzo drogie.

 

Dunajec z początku lat siedemdziesiątych doskonale pamiętam. Rodzice zabierali mnie tam na letnie wakacje. Nie łowiłem jeszcze, ale godzinami potrafiłem sterczeć na brzegu, gapiąc się na wędkarzy. Ponieważ w rodzinie nie było tradycji łowieckich, zachowanie to budziło troskę o stan mojego umysłu.

Zresztą, ci wędkarze, dorośli faceci, takoż byli podejrzewani o umysłową ociężałość.

Wiadomo wszak wszystkim, że po obiedzie powinno się iść na tak zwany "przyjemny spacer", a nie tkwić nad wodą (lub w wodzie), narażając się na późniejsze schorzenia reumatyczne.

Teraz sobie przypominam, że kontrole były częste i surowe. Codzienne, może nawet kilkukrotnie w ciągu dnia.

Pewnego dnia nie wytrzymałem i sporządziłem sobie "wędkę" z dwumetrowego patyka leszczynowego, nici i szpilki.

Dopadł mnie strażnik. Pomachał mi siekierką nad głową, drogocenny sprzęt połamał na wiele kawałków i coś tam wykrzykiwał o wyrywaniu nóg z miejsca, z którego wyrastają. Byłem przerażony. Z oglądanych westernów coś tam wiedziałem o skalpowaniu, a czymże się różni góralski strażnik od rozwścieczonego Apacza? Niczym, zaiste. Tak, lekcję zapamiętałem.

A ryb było dużo, bardzo dużo. Wieczorami wczasowicze chodzili karmić ryby resztkami pieczywa, pozostałego z kolacji, w ramach chyba tych przyjemnych spacerów. Dziś trudno w to uwierzyć, ale kromki chleba były przez ryby dosłownie rozszarpywane, w bardzo spektakularny sposób.

To stada kleni i jelców.

A na bystrzach skakały pstrągi. To było widowisko! O rójkach nic wówczas nie wiedziałem, ale byłem zafascynowany tym zjawiskiem przyrody.

Wyskakiwały jak bumerangi, wygięte, wspaniałe.

 

Trout master, te klejonki "Dunajec" były sprzedawane w sklepie przy ulicy Siennej w Krakowie. Oczywiście trafiła taka w moje ręce.

Niestety, w muszkowaniu się nie sprawdziła, sztywna i bardzo ciężka. Próby machania linką nieodmiennie kończyły się pęcherzami na dłoniach.

Za to do przepływanki, o jakiej wyżej wspomniał Andrzej, była akuratna. Nie mam jej już, się połamała :)



#333 OFFLINE   K.Kalisz

K.Kalisz

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 414 postów
  • LokalizacjaGórny Śląsk

Napisano 23 wrzesień 2015 - 06:29

Krzysiek - było się młodym i chciało się góry przenosić. Stając nad brzegiem rzeki mając kij w garści czułem, że jestem panem sytuacji. Wystarczyło trochę się przyłożyć i rzeka otwierała się przed tobą. Bardzo lubiłem łowić klenie i jelce. Mucha tuż pod powierzchnią wody a ja to wszystko widziałem gołymi oczyma. Jelec, kleń płynął za muchą by na środku płani zrobić przewrotkę pociągając linkę. Wyczuwalne po kiju pociągnięcie do tej pory pamiętam. Mam kilka fotek z tamtego okresu, były już pokazywane. Kolidują z profilem forum, proszę je potraktować jako coś z historii PRL-u... ;)

 

Andrzeju zazdroszczę Ci mozliwości obcowania w takich realiach zta przyroda ...niestety, jak to mówiają pepiki "to se ne vrati" ... -_-

Szkoda że nam (młodszemu pokoleniu ...ale tylko troszkę) nie będzie dane juz pewnie nigdy i w takiej postaci zobaczyć tych pieknych i pełnych ryb rzek.

Tylko prosta refleksaj ...dlaczego człowiek wszystko musi tak brutalnie sobie podporzadkować ...w imię czego, pseudo postepu ?...eeeh


Użytkownik K.Kalisz edytował ten post 23 wrzesień 2015 - 06:31


#334 OFFLINE   kocmyrz

kocmyrz

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 539 postów
  • Lokalizacjastrumyki, szklaki i susz
  • Imię:Jaś
  • Nazwisko:Zaborowski

Napisano 01 październik 2015 - 10:54

a propos Winstonów, łowił ktoś z was Stalkerem?

#335 OFFLINE   maciekg

maciekg

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 170 postów

Napisano 10 październik 2015 - 19:50

a było coś o wędkach Silstar..... :) cóż może nie najwyższa jakość wykonania, przelowtki raczej plastikowe, rękojeść dość chuda;), uchwytowi kołowrotka trochę luzu nie zaszkodzi,,,ale ale ...ryby można łowić.... :) ;)..

 

ot taka rybka z dziś..

Załączone pliki


  • Andrzej Stanek i robert.bednarczyk lubią to

#336 OFFLINE   maciekg

maciekg

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 170 postów

Napisano 15 październik 2015 - 23:26

wróćmy do Heliosa...drugiej generacji. Z racji tego, że odebrałem wczoraj wędkę (10'#7) postanowiłem przed pracą dnia następnego przerzucić kilka razy linką o wodę.W obecnych warunkach używam przede wszystkim Sikn tip (fast sinking Vision).... Pierwsze wrażenie...wędka lekka nawet bardzo 103gr przy 10' ...no nieźle..porównując do mojej podstawowej 7 tj BIIISX 9"#7, Orvis wypada lżej o 13 gr... to całkiem sporo. Helios ma akcję Tip flex i powiem szczerze, że dawno nie łowiłem tak szybkim kijem (przy nim SX wcale nie jest szybkim kijem)....a zarazem lekkim... linkę wędka wystrzeliwuje niesamowicie łatwo i celnie (jeśli można tak napisać)

Wykończenie wędki nie pozostawia nic do życzenia, blank ciemnoniebieski lakierowany, przelotki w porównaniu do Winstona delikatniejsze, lżejsze....cóż i tak Winston bardziej mi się podoba  ;)  i a Helios zostaje ze mną na czas nieokreślony ;)

Chyba najbardziej uczciwe będzie podzielenie wędek na: Winston bardziej klasycznie, Orvis nowocześnie.... każdy znajdzie w tych coś dla siebie :)

Załączone pliki


  • Pisarz.......ewski Piotr, robert.bednarczyk i Franc lubią to

#337 OFFLINE   Franc

Franc

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1538 postów
  • LokalizacjaPłock
  • Imię:Jacek

Napisano 16 październik 2015 - 11:59

Odnośnie Silstarów , to uważam że bardzo dobre wędki i biją na łeb topowe konstrukcję .

Mówię tu akurat o tych Silstarach których sam używam .

Moja jedna z ulubionych w długości 8'  sznur 6 #

do strimera 

Załączone pliki


Użytkownik Franc edytował ten post 16 październik 2015 - 21:08

  • maciekg i border river lubią to

#338 OFFLINE   border river

border river

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 161 postów
  • Imię:Zivi

Napisano 16 październik 2015 - 19:28

Jesli pozwolicie..3 grosze wtrące..i zaraz zamilczę, bo kto mnie zna wie że jestem Rejent Milczek.. :).

Ja swojego Silstara ubrałem w najlepszy REC silver nickel z "warkoczem maryny" i drewienkiem emeraldowem.

I teraz jest git. Uchwyt jest 10 razy droższy od ceny nabycia całej tej wedki. Wystarczyło paznokciem zeskrobać napis "Silstar"  z blanku,  podgrzać zapalniczką "kalafonię", odwinąc nitki i w pare minut po takim recznym "tunningu", po zrzuceniu tego całego archaicznego homonta, blank jakby wyszczuplał, wypreżył się, przyspieszył i okazało sie że dżemie w nim spory zapas "energy". W ten oto sposób ony poprzednio zwany sistar, przestał byc juz silstar i z kuca zrobił sie arab.. :) Silstar wiekszości z nas tak myśle , starszych panów pamietających tamte czasy kojarzy sie raczej ze sprowadzanym ( koniec lat 80 i poczatek 90) badziewiem co wynikało w prostej linii z wartosci złotówki  i socjalistycznego kursu do marki niemieckiej czy dolara. Jak sie srednio zarabialo miesiecznie 20-30 dolków, to trudno sie było zmieścic w budżecie by nabyć nawet srednią niższą zachodnią półką sprzętową, o jakimś ówczesnym "topie" można było pomarzyć. W tamtych latach Winstony, Scotty chodziły w w USA po srednio  400-500 $. Moje Powelle, patrze w katalog z 1994 r. -300-450$. Toteż i ówczesny biznes musiał sie dopasować do pojemności portfela reflektantów. Prawdopodobnie dlatego polski przedstawiciel Silstara nigdy ich  do Polski nie sprowadzał. Była to ich najwyzsza półka. Osobiscie na te kijaszki natrafilem na ebayu dopiero ze 3 czy 4 lata temu, wczesniej nigdy na oczy ich nie widzialem. Co ciekawe, nadal pokutuje kojarzenie Silstara z firmą niemiecką. Otóż firmą niemiecka  nie był. Silstar Corp. Of America Inc.był firma amerykanska z siedzibą w Irvine w Californii. Tak na marginesie dzis w Irvine produkuje sie m.in japonska Tenkara..

Blanki były Oem-owe, a Silstar je tylko chałupniczo ubierał w co miał i "sobą"  opisywał jak chciał. np. wt 7 , ktora w rzeczywistosci jest #4/5 czy wt 5/6 ktora była  # 7.. :). Wezmiesz 3 szt tak samo opisane i każda jest inna. Podobnie było z klonami tym blankow ubieranych przez firme Shakespeare czy Bob Church. Jakby dobrze poszperać jakie nazwiska przy nim gmerały ciekawych rzeczy by sie człowiek dowiedzial.. :). A poniewaz  dotarcie do informacji zajęło mi sporo czasu ( a jak wiadomo,  za wiedzę sie placi-kazdy doktór tak mowi wypisując "sralutan" na wzdecia.. :) osobiście tylko przyznam Francowi racje, że owszem kuzwa-chwalebna to konstrukcja vintage, od której obecne chinczyki mogłyby sie wiele jeszcze nauczyć. Wbrew pozorom pomimo 30 letniej konstrukcji nie jest archaiczny tzn ciezki, toporny i pałowaty. Wrecz odwrotnie. Bardzo lekki, dynamiczny i sam rzuca! Super kijek dla początkujacych  bo wybacza błędy. (trzeba go jednak przezbroić ).  Ma też wadę. Nie nazywa się ani Winston, ani Powell, ani Thomas T.,Scott czy nawet Sage.

Toteż, wrócmy lepiej do Heliosa.. :)

 

 

 

 

.

Załączone pliki


Użytkownik PowellR edytował ten post 21 październik 2015 - 08:04

  • maciekg, Andrzej Stanek, Pisarz.......ewski Piotr i 2 innych osób lubią to

#339 OFFLINE   Franc

Franc

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1538 postów
  • LokalizacjaPłock
  • Imię:Jacek

Napisano 18 październik 2015 - 13:57

Bardzo ładnie, Zbighniewie  z grodu Budziwoja, napisałeś o tym cudownym zjawisku Silstar Boron.

Ja jak bym miał tak lekkie pióro jak Twoje i taką niemałą wiedzę również bym wspomniał o  Shakespeare Boron .

:)


Użytkownik Franc edytował ten post 18 październik 2015 - 13:58

  • border river lubi to

#340 OFFLINE   border river

border river

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 161 postów
  • Imię:Zivi

Napisano 18 październik 2015 - 18:41

O " Shakespeare boron Mach-2 Spoga 83 special"  kohlefaser und boron  limitierten auflage von 480 Stück weltweit produziert worden mit zertifikat chodzi Panu Herr Franz?  :)

http://www.stadtlist...-angel-62415659


Użytkownik PowellR edytował ten post 21 październik 2015 - 08:11

  • Franc lubi to




Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych