Panowie, wydaję mi się, że źle interpretujecie taki parametr jak liczba cykli. Nie wiem dokładnie co on oznacza, ale sądzę, że jest to przeciętna żywotność akumulatora eksploatowanego w przeciętny sposób, albo eksploatowanego w sposób założony i zbadany przez producenta. Czyli np. rozładowanie do jakiegoś poziomu, założonym prądem i ładowanego też założonym prądem.
Równie dobrze można policzyć, że człowiek przeciętnie żyje 65 lat i w tym czasie średnio przechodzi na piechotę około 30 tys. kilometrów. Ale wnioskowanie na tej podstawie, że człowiek który przeszedł 30 tys. kilometrów wkrótce umrze jest błędne.
Akumulatory "giną" z powodu zasiarczenia, które z kolei zachodzi głównie w stanie niskiego naładowania. Akumulator rozładowywany np. tylko do 70% z całą pewnością wytrzyma więcej cykli niż ten rozładowywany do 20% pojemności. Podobnie dłużej wytrzyma akumulator, który jest rozładowywany o połowę mniejszym prądem niż jego "kolega" i ładowany o połowę mniejszym prądem. Tak więc wydaję mi się, że spięcie akumulatorów na stałe działa korzystnie na ich żywotność i to na 3 sposoby:
- zmniejsza prąd rozładowania,
- zmniejsza stopień rozładowania,
- zmniejsza prąd ładowania
Dodatkowym plusem jest możliwość długotrwałego pływania na pełnej mocy silnika bez ryzyka przekroczenia bezpiecznego prądu rozładowania. Bo po co nam silnik 55lbs jesli zarżnie on 75Ah aku po odkręceniu manetki?
Niestety zwiększa to liczbę cykli, ale przecież ładowanie to proces który ratuje akumulator, a nie mu szkodzi. Dlatego proponuję nie liczyć cykli ładowania tylko cykle rozładowania i zastanowić się czy rozładowanie akumulatora do 70% jest cyklem rozładowania czy jeszcze nie jest.
Nie wiem czy to wydłuży ich żywotność o 30% czy może o 300%, bo nie znam takich badań, ale na logikę powinno wydłużyć znacznie.
Myślę, że "cykle ładowania" to pojęcie, które dość łatwo "zrozumieć" i porównać na tej podstawie jakość akumulatorów różnych producentów, jest bardziej narzędziem marketingu niż czynnikiem wpływającym na żywotność akumulatora. Sądzę, że ważny jest sumaryczny czas w którym akumulator przebywa poniżej określonego napięcia a proces zasiarczania przebiega intensywnie, temperatura która ten proces przyspiesza, itp. Cykle nie są istotne, tam nie ma żadnego licznika, który po osiągnięciu określonej liczby unicestwi akumulator.
A jeżeli ktoś bardzo chce oszczędzać cykle, to proponuje nie ładować akumulatora po ostatnim jesiennym pływaniu a dopiero tuż przed pierwszym wiosennym czy letnim. To będzie tylko jeden cykl, zamiast kilku przeciwdziałających samorozładowaniu. Podobnie można nie doładowywać akumulatora z dnia na dzień, jeśli mało pływaliśmy i na następny dzień też nie planujemy długiego pływania. W zasadzie jak ktoś nie troluje, a miejscówki ma blisko, mógłby ładować aku raz na 5 czy 10 pływań. Kilkanaście cykli na rok by wystarczyło - żywotność aku pewnie ze 40 lat. Znajdzie się taki oszczędny?
Edyta:
Znalazłem i podaję cytat z opisu jakiegoś akumulatora:
"Żywotność akumulatorów *** pracujących cyklicznie determinuje przede wszystkim ilość cykli i głębokość rozładowania. Dla przyjętego założenia, że akumulator jest zużyty jeżeli jego pojemność dostępna wynosi 80% Cn ( wg EUROBAT ) dostępna liczba cykli wynosi odpowiednio:
200 cykli dla 100% głębokości rozładowania;
500 cykli dla 50% głębokości rozładowania;
1200 cykli dla 30% głębokości rozładowania;
większa liczba cykli może być wykonana np. przy spadku dostępnej pojemności do 60% Cn."
Wynika z niego, że jednak nie liczba cykli jest ważna a stopień rozładowania, liczba cykli jest tylko miarą długości życia akumulatora a nie czynnikiem wpływającym na tą długość. Ograniczając stopień rozładowania a zapewne i czas przebywania akumulatora w takim stanie liczbę cykli można zwiększyć kilkakrotnie. Wniosek powinien być jeden - doładowywać kiedy tylko to jest możliwe i nie zwracać uwagi na liczbę cykli.
Użytkownik SzymonK edytował ten post 28 listopad 2014 - 03:16