Ja nie jestem prawnikiem, ale dobra okazja żeby zabrać głos.
Mam działkę około 1km od Bugu.
Wędkarze lub pseudo wędkarze rok w rok zrywają szlabany aby jeździć po wałach przeciwpowodziowych. Mimo wytyczonych przejazdów przez wał!
O śmieciach nie wspominam...
O aroganckim typowo 'polskim' (celowo z małej litery) zachowaniu nie wspomnę
Obojętność na otaczającą przyrodę
Podejście typu Liczę się tylko ja i ja mam mieć dojazd nad samą wodę - a reszta i to co będzie za 20 lat to mnie c..j obchodzi!
Szczerze, wcale się nie dziwię że zasypał drogę(i uważam że miał do tego prawo) - postaw się na jego miejscu, gdybym miał możliwość u siebie - zrobiłbym to samo. Dlaczego? Dlatego że prawdziwy wędkarz przejdzie ten kilometr do rzeki - a pseudo, może mu się odechce i kawałek wody będzie czystszy. Wały wyższe i nie rozjeżdżone - co za kilkanaście lat da nam mniejszą ilość straconych dobytków jak znowu będzie wysoka woda... To tylko kilka najprostrzych argumentów - a znaleźć ich można bardzo dużo.
Czy dysponujesz jakimiś paragrafami, odnośnie tego czy miał prawo czy nie ? Bo jeżeli nie, to nie wiem, po co się denerwujesz.
Wyobraźmy sobie taką sytuację, że ów wędkarz, zostawia sobie samochód ten km od wody i idzie na piechotkę, jak dzierżawca łąki wymaga. Nad wodą kolega wędkarz dostaje zawału, ma telefon komórkowy, dzwoni po pogotowie. Pogotowie przyjmuje zgłoszenie i czym prędzej jedzie nad wskazane miejsce przez wędkarza. I co się wtedy dzieje, kiedy dojeżdża do jedynego miejsca przejazdu, gdzie kolega wędkarz pozostawił swój samochód, a przejazd jest zablokowany. I co wtedy ? Wędkarz zapewne umiera, jeżeli jest to zawał rozległy.
Zadam teraz pytanie - co wtedy zrobi rolnik jeżeli się dowie, że przez jego pazerność zginął człowiek. Czy będzie miał odwagę przyznać się, że to jego wina ? Myślę, że nie.
Więc póki co, to takie decyzje są bardzo błędne. A dlaczego już mówię.
To, że rolnikom są rozjeżdżane łąki ( pola) to się nie ma co dziwić, a to dlatego, że polski rolnik, to cwana bestia. Jest tak pazerny, że jakby mógł, to by i wodę zaorał. Jedzie pługiem po samej, jedynej drodze aż strzela a czasem zdarzy mu się kichnąć i zaorać samą drogę. Wędkarz osobówką nie przejedzie, ale już terenówką tak. Tylko, że zazwyczaj będzie to inne miejsce i w ten sposób powstają nowe drogi, zaczyna się wojna, że ten to taki, tamten taki. I pytam się po co ?
Jaki cel ma w ogóle rola poza wałem pp. Jaki. A już wiem , jak rok będzie suchy, będą zbiory z dajmy na to kapusty, a jak pójdzie powódź, to będzie upominanie o wysokie odszkodowanie, za posiany w tym miejscu tytoń, który de facto nawet tam nie rósł.
Ot, i cała polityka polskiego rolnika. Zaorać, zaorać i jeszcze raz zaorać, a wędkarzowi koła poprzebijać, bo jeździ po jego polu, łące. A czym mniej wędkarzy, tym więcej miejsca dla miejscowych, lokalnych kłusoli. Wystarczy już chyba.
A odnośnie wałów i jeżdżenia po nich, to nie do końca się zgadzam z tym, że jazda po nich jest szkodliwa dla samego wału. Samo to, że coś wywiera na niego nacisk od góry, powoduje, że ziemia z której zazwyczaj jest zrobiony jest ugniatana, czym zwiększa się jego gęstość i co za tym idzie mniejsza przepuszczalność wody i jej wchłanianie w wał pp. Na zachodzie z tego co mi wiadomo są miejsca, gdzie na takich wałach pp są budowane drogi szybkiego ruchu. Czy twierdzisz, że to błąd ? Fakt faktem, że nasze wały niczym nie przypominają konkretnych wałów ( o czym mieliśmy się okazję dowiedzieć), ale sam proces nacisku powierzchniowego nie ma nic złego w sobie. Samochody działają jak zagęszczarki przy układaniu kostki brukowej