Czytam, czytam i w zasadzie nie jestem zdziwiony. Jeżeli ktoś myśli, że jest to tylko i wyłącznie przypadłość danego zbiornika i danej okolicy, to jest naiwny.
Popatrzcie na to szerzej. Na dobrą sprawę to gdzie się człowiek nie ruszy, towarzyszy mu brak poszanowania jakichkolwiek norm, zasad o zwykłej empatii nie wspominając.
Walka, walka wszędzie i na okrągło. Począwszy od dróg, przez przedszkola, szkoły, pracę, a nawet zwykłe zakupy.
Ot po prostu chamstwo, znieczulica i ogólna tandeta. Zresztą na jerku też bywa ciekawie, wszak mamy tu chyba cały przekrój społeczeństwa, które połączone zostało wspólnym hobby.
Wracając do wątku zbiornika. Były na nim piękne okonie, nawet takie 50+ Zostały zeżarte. Wprawny spinningista, głównie ze środków pływających, potrafił rocznie złowić i zabrać 300 – 500 sztuk garbusów. Tak, garbusów powyżej 30cm.
Były szczupaki. Duże i małe z corocznych zarybień. Jeszcze kilka lat temu (6 – 8 lat) mało wprawny wędkarz, potrafił ze środka pływającego, zaliczyć dziennie po kilka sztuk powyżej 70 cm!!!
Szczupaki poległy. Zostały zjedzone, przez tubylców, którzy nie zwracali uwagi na ilości, wielkość a nawet okres ochronny szczupaka. To była rzeź. Dopełnieniem byli koledzy łowiący ze środków pływających. Te największe szczupale wyczesane zostały trolingiem!
Jak ktoś nie wieży, zapraszam nad wodę. W tej chwili zbiornik czyszczony jest z sandaczy.
A wszystko to za zgodą nas wszystkich. Właśnie tak to wygląda. Zresztą, tak jest wszędzie dookoła.
Pozdrawiam.
Ps. Liny, płocie, piękne karasie, też tam kiedyś były