Taka krótka historyjka z ostatniego wypadu z pytaniem.
Ustawiamy się z kolegą, łodzią na obiecującej miejscówce Odrzańskiej. Po kilkunastu minutach kolega holuje jakąś średnią rybkę. Okazuje się że szczupak. Jako że szczupaków docelowo nie łowimy (nie cenimy), to tylko szybka, szacunkowa ocena wagi (ok.3kg) i siup do wody. W ostatniej chwili zauwazamy zabliźnioną ranę na brzuchu. Przestawiamy łodkę o okk. 20-25mt i po kilkunastu minutach bęc w przynętę. Teraz ja holuję rybkę, ale jakos opór nie sandaczowy (próbowaliśmy łowić sandacze). Średni szczupak lekko krwawiąc, ląduje w łodzi, chwytem za kark. Chwytam za główkę jigową i wypinam hak z dolnej szczęki (prawie). Jakież było moje zdziwienie, bo szczupak krwawił z górnej szczeki. Pokazuję koledze (szczupaka!) z pytaniem gdzie jego był zapięty.
Oczywiście natychmiast obracam go (szczupaka!)brzuchem do oczu i stwierdzamy bezprzecznie że to ta sama ryba. Śmiejemy sie że pozostał w rzece sam jak palec, nie ma z kim zamienić słowa (wypić kawy?!) i postanowił popełnić samobójstwo (jednak się nie udało).
Czy ktoś miał juz taki przypadek, że w ciągu krótkiego czasu złowił dwukrotnie tą samą rybe? I to nie taką malutką ale przynajmniej średnią? a może z innego gatunku.
Chyba jednak te ukłucia hakami i holowanie niespecjalnie przeszkadzają rybom.