Widzę że nie tylko Wam powcinało, więc i ja się na początek pozwolę sobie pogratulować łowcą, po czym najpierw powtórzę:
Dziś rano wybrałem sie chwilkę testować stare - po tiuningu wobki. Kleni połowiłem sobie do bólu, a raczej kleników największy jaki się uwiesił miał 4+. Ale to w sumie nie ważne. Najlepsze byłe na sam koniec. Po zakończeniu wędkowania, wychodząc z wody a raczej wspinając się na stromy brzeg, patrzę a jakieś trzy metry ode mnie w trawie bawi się - niedolisek. Młodziak tak był zajęty harcowaniem że nawet mnie nie zauważył! Niestety ale w kamerce miałem już rozładowaną baterię, miałem taką okazję klepnąć liska szczytówką w d... i do tego jeszcze to nagrać! Odłożyłem wędzisko i sięgnołem po aparat. Ja chyba zacznę kręcić filmiki o zwierzętach bo do ryb szczęścia nie mam.
A na bieżąco :
Dziś trzy godzinki wieczorową porą spędzone z wędziskiem w ręku oraz chrabąszczem uwiązanym na końcu zestawu. Przyznam się że dawno tak sobie kleni nie połowiłem. Normalnie aż głupio to pisać ale przy dwudziestym przestałem już liczyć i łowiłem je nadal. Szkoda że takie dni są tylko kilka razy w roku. Same klenie śmiem twierdzić w szczytowej formie, grube, spasione i cholernie silne (mnóstwo pokarmu dostępnego w wodzie)- właśnie dlatego najbardziej lubię łowić je właśnie w sierpniu.
Dzisiejszy największy.