Jak ja lubię czytać takie tematy... Polewka gwarantowana...
Po kolei zatem...
Kijów jeszcze prawie nikt nie widział, ale naklepaliśmy dwie strony w wątku, ...ba nawet się pojawiły opinie znawców, że kije są chujowe, przepłacone, z materiału "Toray" niewiadomo jakiego, niewiadomo kto i gdzie sklepał blank, zaraz się pojawią głosy, że napis fuji na przelotkach to lipa itd.
Typowe i dla tego portalu się to stało - modus operandi typowego internetowego "mądrali" - nie miałem w rękach, nie łowiłem, nie testowałem, ale wiem, o tym wszystko, co najważniejsze, wiem że jest do dupy...
A Toray, no cóż, popatrzcie sobie Panowie, na czyim materiale kręcą blanki np. dla ptaszyska, 13fishing, i nawet się tym publicznie te firmy chwalą... a kto robi blanki, to inna bajka, na pewno będzie na każdym wszystko napisane, jeszcze inicjały wyprażacza podadzą, a może nawet i pełne imię i nazwisko, tak k***a jasne, tak jak wiecie, kto wykonał pięćset wersji testowych różnych blanków specjalnie dla polskich dystrybutorów itd. itd.
A jak relatywnie niewiele trzeba, żeby tłuc blanki, i to w opinii wielu niezgorsze, udowodnił doskonale nasz rodak z Fishing Artu.
W tych tekstach powyżej jedynie Darek @Dagon trafnie wskazał Wam o co chodzi - o podniesienie prestiżu firmy, która tłucze masówkę i z tego żyje, a nie z customów robionych często po kosztach lub poniżej (słynna heca z tytanowymi Fuji SIC w pierwszych Paladinach, gdzie komponenty plus tuba były więcej warte niż cena gotowego kija) czy sprzętu premium, ale z wędek tanich i bardzo tanich - po co taki zabieg, ano po to, żeby przeciętny Kowalski uwierzył, że kupujac kija za stówkę, kupuje od firmy, która się na tym zna i wie co robi, skoro ma w ofercie badyle po prawie dwa kilo złotówek, proste?! Taki trochę wizerunkowy "miś" naszych czasów, parafrazując klasyka mówi, zobaczie, potrafimy, to jest nasze, przez nas zrobione i nie dowiecie się gdzie, jak i po c**j my to robimy... a że jeszcze przy okazji trochę się tego sprzeda, tym lepiej...
No i jak bumerang wraca przy każdej dyskusji temat wędek z pracowni - graal'a objawionego normalnie - juz gdzieś pisałem o tym zabobonie, dodam więc więcej, że jedynie w ostatnich paru miesiącach ub. sezonu rozpadło mi się w rękach kilka pracownianych patyków - w dwóch zaczął się ruszać blank w uchwycie (niedokładnie zalana żywicą taśma pod uchwytem), jeden połamał się przed uchwytem (nie dość, że luz blanku na taśmie, to jeszcze sam uchwyt się odkleił i spowodował ucięcie blanku), w kolejnym lakier nie zastygał, lepił się do ręki, mówiąc krótko nie zżelował, itd. itd. plus w co najmniej dziesięciu "pracownianych patykach", które mam w domu przelotki nie są idealnie w linii albo w linii z uchwytem, w innych zbrojenie nie uwzględnia krzywizn blanków, stożki przelotek wołają o pomstę do nieba, szlif rękojeści masakra i wiele wiele innych partactw, ale z pracowni... aż strach pomysleć, ile musieli za nie zapłacić zamawiający je pierwsi właściciele ale nie ma c***a we wsi, jak masz kija z pracowni
Żeby nie było, seryjne też bywają dramatycznie kiepskie, jak np. Daiwy Steez w caście, w spinie zreszta też, wiele Megabassów, Evergreenów, że o fabrycznym np. Loomisie NRX, St. Croix czy Lamim nie wspomnę.
Dobra wędka to dobra wędka, ale zeby to wiedzieć, po pierwsze trzeba ją mieć, a po drugie nią połowić, no chociaż pomachać na sucho
I na całe szczęscie, w wędkarstwie też funkcjonuje powiedzenie, że jeden lubi ogórki, a drugi ogrodnika córki, bez tego nie byłoby polewki w czytaniu niektórych postów.
Uprzedzając życzliwych, jeśli mój post był dla kogoś powodem polewki, to na zdrowie... bez cienia ironii... śmiech to zdrowie.
Pozdrawiam
Arek
Ale z Ciebie mądry człowiek Arkadiuszu.