Tak sie zlozylo ze gdzies w pazdzerniku czyscilem swojego Lathermana, ktorego kupilem zupelnym przypadkiem w 1997 roku w nieistniejacym juz sklepie wedkarskim w Krakowie...
Dziala choc zuzycie najczesciej uzywanych narzedzi jest zauwazalne. Pewnie posluzyl by mi dalej ale poniewaz zauwazylem ze ma juz luzy postanowilem sprawdzic jaki to model i czy ma jeszcze gwarancje. Okazalo sie ze to legendarny PST a poniewaz model zostal wypuszczony w 1983 roku to gwarancja juz nie dziala.
Odkad przed wieloma laty zaczalem lowic samotnie i zapuszczac sie w takie odcinki gdzie z rzadka ktos chodzi, uznalem ze wystarczajacym wyposarzeniem bedzie duzy surviwalowiec, ktory zniesie batonowanie i Latherman do pecyzyjnego krojenia... Skonczylo sie na kilku wypadach w tym duecie bo surviwalowiec Gerbera byl tak duzy i ciezki, ze po dlugim szybkim marszu od jego noszenia zjezdzaly mi portki z dupy a kiedy zblizalem sie do odcinkow gdzie napotkiwalem spacerujacych ludzi czulem sie jak idiota z bajki "jestem Rambo i spie na ziemi"....
Jak to zwykle bywa przypadek przyniosl rozwiazanie bo znalazlem Opinela N°12 i to wlasnie tego bidoka, zupelnie nie przystosowanego ale mega ostrego uzywalem jako siekiery
Jak nie trudno przewidziec gdy uzywa sie cos nie zgodnie z przeznaczeniem i na niego przyszla pora....
Znalazlem ten watek, przecztalem, szczegolnie w pamieci zapadly mi madre slowa @Hermana i @woblerz a takze praktycne wpisy Waldka i Jozka,ktore daly mi juz jakis punkt odniesienia.
Bardzo Wam dziekuje
Jednak to co nastapilo potem przeszlo moje najczarniejsze oczekiwania.
Latherman produkuje obecnie tak wiele modeli w roznych wariacjach, ze wziecie nawet tych odsortowanych juz wstepnie do reki jest czasowym i logistycznym wyzwaniem....Pocieszala mnie jednak mysl ze w koncu w tym olbzymim asortymencie znajde cos odpowiedniego co bedzie idealnie do mnie pasowalo,- o naiwnosci moja!!!!!!
A z nozami to juz zupelna tragedia byla. Prawie dwa miesiace zajelo mi odsortowanie internetowych i youtuberskich bredni od jakiejs tam wlasnej uzytkowej koniecznosci.
Filmiki na youtubie z jakimis plastusiami, ktorzy na pierwszy rzut oka po zgaszeniu swiatla w lesie spierdzielaja do mamy i grzanie sie na temat szorstkosci uchwytu noza jest na dluzsza mete nie do zniesienia....Seryjne kontra customy, rodzaje stali, no i to cale nazewnictwo,- zupelnie jak u nas na forum nawet spor Shimano czy Daiwa maja tylko nazwa sie inaczej.
Edecowicze spieraja sie na temat scyzorykow, ktore taraz nazwaja sie Folderami a spor nazwa sie z kolkiem do otwierania czy z fliperem (mam nadzieje ze nic nie pokrecilem w nazewnictwie) czy z dzurka itd.... Ulge odczulem dopiero jak dotarlem do filmow Grzegoza Przadki i podazylem tym tropem. Nie chodz o jego legionowa przeszlosc ale o praktyczne nastawienie do tematu i nie szukanie smietany na gownie...
Na koncu, wykorzystjac czarny piatek dokonalem zakupow, jak wszystko dotrze juz do mnie to pokaze w calosci skomponowanego slingbaga z ktorym chodze na ryby, moze sie to komus przyda i zaoszczedzi sobie ogladania tych internetowych wodotryskow watpliwego sensu i jakosci....
PS
Z cala pewnoscia nie udalo mi sie zachowac zdrowego rozsadku w tych zakupach mimo iz liste redukowalem kilkakrotnie i pewnie z czasem w naturalny, czyli praktyczny sposob kilka rzeczy wyladuje albo w szufladzie albo na gieldzie, ale znow jak sadze bedzie spokoj na pare ladnych lat...
Użytkownik Rheinangler edytował ten post 01 grudzień 2019 - 13:36