Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

WW 05-Siemianówka


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
42 odpowiedzi w tym temacie

#21 OFFLINE   Esox_PW

Esox_PW

    Nowy

  • Forumowicze
  • Pip
  • 35 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 25 kwiecień 2006 - 19:21

Gumo dobrze mowi ; rano przy myciu patrzalki maja widziec uczciwy pysek :D


W pierwszej chwili przeczytałem urodziwy zamiast uczciwy. Doczytałem jednak i humor mi się poprawił.
:mellow:

#22 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 25 kwiecień 2006 - 20:09

[quote title=Esox_PW napisał(a)
Chyba łapię... ;) [/quote]
Chyba jednak nie :lol:


#23 OFFLINE   Kuba

Kuba

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2421 postów

Napisano 26 kwiecień 2006 - 10:59

Polskie wędkarstwo może uratować tylko zmiana świadomości. Warto poświęcić coś aby nieco przyśpieszyć ten powolny proces.

To chyba na pewno. Zdjecie siat, co niewatpliwie poprawi sytuacje, w dluzszej perspektywie nie rozwiaze problemu, bo sami wedkarze za duzo zabieraja. Jak napisal Tomek Plonka na WCWI, PZW to program pozyskiwania ryb z wody za male pieniadze. Póki to sie nie zmieni, czarno widze.
Patrzac za okno, mysle sobie - po jaka cholere jezdzic do zimnej i ponurej Szwecji? Tyle ze tu ryb juz jak na lekarstwo.


#24 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 26 kwiecień 2006 - 12:02

Wszystko się zgadza Kuba. Mamy 2 wielkie problemy, jeden to PZW który w fatalny sposób gospodaruje powierzonymi zasobami wodnymi a drugi to Skarb Państwa który nie reaguje na to. Zachowanie większości wędkarzy jest skutkiem tego bajzlu. Niestety wiedza decydentów na temat radosnej działalności PZW jest żadna, stąd ten błogostan. Byłoby wskazane gdyby media nie wędkarskie zaczęły pisać o tym problemie. Szum medialny mógłby skończyć ten spokój. A tak sami przyklepujemy ten śmierdzący stan. Płacami grzecznie składki, więc ludzie myślą, że wszystko jest O.K. skoro robimy to dobrowolnie. Nikt nie wnika w mechanizm tego chorego porządku a przede wszystkim nikt nie patrzy na stan pogłowia ryb. Zobaczymy jak PZW wypadnie w podsumowaniach RZGW na dzierżawy obwodów rybackich za ubiegły rok. Będzie to swoisty test co dały te przetargi. Niestety ze stojącymi wodami sprawa nic sie nie zmieni. PZW będzie miało problem skąd wziąć ryby na zaspokojenie dzierżawy obwodów i jak zarybić jeziora w których podusiły się ryby tej zimy. Bedzie kolejny odpływ członków. Niestety odejdą ci łowiący sporadycznie anie ci najbardziej zawzięci na rybie mięso. Jedno jest pewne, na utrzymanie biur i sport wędkarski kasy nie zabraknie.

#25 OFFLINE   Kuba

Kuba

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2421 postów

Napisano 26 kwiecień 2006 - 13:17

Ja w tym roku podziękowałem pzw. Nie będę tego firmował.
Dlaczego gminy nie chcą dzierżawić wód?

#26 OFFLINE   Esox_PW

Esox_PW

    Nowy

  • Forumowicze
  • Pip
  • 35 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 26 kwiecień 2006 - 13:39

Zdjecie siat, co niewatpliwie poprawi sytuacje, w dluzszej perspektywie nie rozwiaze problemu, bo sami wedkarze za duzo zabieraja.


Na razie stan faktyczny jest taki, że nawet PZW, z natury rzeczy mające służyć wędkarstwu, prowadzi gospodarcze odłowy sieciowe, za nic mając przesłania, petycje i inne rejtanowskie gesty, polegające na tym, że Kuba, Esox_PW i kilkunastu może innych nie zapłaciło składek na ten rok. Do dzisiaj zresztą jest to takie błędne koło, działające na zasadzie Chcesz wędkować i być przeciw nam? Proszę bardzo, masz takie prawo, ale zapłacisz za łowienie dwa razy więcej! Jedyną szansą na zmianę sytuacji jest rozwój konkurencji. Tej jednak za bardzo nie widać. Bo przecież nie są nią np. jeziora spółek rybackich. Tam często sytuacja z rybami jest jeszcze gorsza. Prawdziwą konkurencję, typu Wilk czy Godulici, można policzyć na palcach, a i w tym przypadku, mimo wielu optymistycznych przesłanek, trudno jest już dzisiaj przesądzać o sukcesie tejże. A tak już całkiem na marginesie gdybam sobie, co by było w przypadku realizacji postulatu siaty won. Kto by przejął gospodarkę na wodach? Chciałbym wierzyć, że gminy, zainteresowane rozwojem wędkarstwa, turystyki i towarzyszącej jej infrastruktury. Tylko czy gminy stać będzie na zarybienia i ochronę wód, skoro pieniędzy brakuje na elementarne potrzeby (i to paradoksalnie tam, gdzie jezior najwięcej)? Być może pojawiłoby się jeszcze paru pasjonatów biznesmenów, kilka towarzystw wędkarskich. Mam jednak obawy, że w wyniku przetargów (bo jak inaczej?) dużo wód zasiliłoby zasoby najstarszej, największej i najbardziej doświadczonej w realizacji wędkarskich celów organizacji. A to z kolei pomogłoby utrzymać mechanizm błędnego koła, o którym wspomniałem wyżej. Dlatego popierając ogólny cel likwidacji rybactwa śródlądowego, nie bardzo popieram spontaniczne petycje typu siaty won, które dla mnie są bardziej efektownym wizjonerstwem, przysparzającym wędkarzom dodatkowych wrogów, niż wskazaniem sposobu rozwiązania problemu bezrybia. Tego sposobu szukałbym raczej w pilotażowych projektach łowisk bez siat, z udziałem gmin, lokalnych społeczności, z szansą na pozyskanie środków unijnych na rozwój infrastruktury i turystyki w mikroregionach.

Co do wędkarzy zaś - myślę, że jeżeli umiaru w zabieraniu ryb nie zapewni edukacja, z czasem wpłyną na to realia ekonomiczne. Chociaż... Widziałem na pewnym specu, jak gość ważył na wyjściu złowionego kroczka karpia, szczupaki, liny i karasie i bez wahania zabecelował za to prawie 600 zł... :unsure:

#27 OFFLINE   Kuba

Kuba

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2421 postów

Napisano 26 kwiecień 2006 - 13:43

Otóż widziałem sytuacje, w których zadeklarowany mięsiarz (mazurski autochton), po złowieniu kilku przysłowiowych płotek, składa sprzęt, gapi się jakiś czas na wodę, aż wreszcie idzie do domu, bo na kolację wystarczy i nie ma co więcej ryb męczyć. Z kolei znam też sytuację, kiedy to stuprocentowy nołkilowiec podróżuje do dalekich krajów, by polować na tarlaki, bo tam wolno.

No dobra, spróbujmy zatem jeszcze raz...
To nie jest ideologia ani religia. TO ZYCIOWA KONIECZNOSC w tym kraju. Zyciowa dla ryb i dla wedkarzy. W rajach obfitosci (umiarkowana) konsumpcja jest jak najbardziej wskazana.


#28 OFFLINE   Kuba

Kuba

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2421 postów

Napisano 26 kwiecień 2006 - 13:49

Od czegos trzeba zaczac. Wiadomo, ze edukacja potrwa baaardzo dlugo i czym sie zakonczy - trudno przewidziec. Zdjecie siat, jak pisalem, to rozwiazanie skuteczne na tu i teraz, nie na dlugo. Bodajze na czesci lowisk Slaska (nie biore odpowiedzialnosci) nie ma siatek, a i tak wedkarze wybrali ile sie dalo.
Moze kiedys siaty wróca, jak sie wedkarze naucza B) Na pewno jednak teraz trzeba je zdjac.


#29 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 26 kwiecień 2006 - 14:06

Ja już gryzłem temat przejęcia wody dla PZW a potem odebrania jej na rzecz towarzystwa. Jest tak jak napisałem. PZW coś mów decydentom. Co konkretnie? Masowa i największa. Oni boja się skarg, że z wody korzystać będzie jakaś zamknięta mała grupa. Boją się krytyki a co za tym idzie, boja się o stołki. Jak zaczynam tłumaczyć, że łowisko będzie w 100% finansowane przez łowiących a opłata będzie bezpośrednio uzależniona od apetytu, to strach i podejrzenia się zmagają. Tak to wygląda w praktyce. Dla mnie nie jest problemem wzięcie na siebie obowiązków, bo będąc prezesem koła PZW miałem ich znaczniej więcej niż miałbym ich w towarzystwie. Odpada mi wielki problem okręgu. Z łowiącymi też wiele spraw bardzo szybko by się wyprostowało. Kary dla nie przestrzegających regulaminu byłyby dotkliwe a egzekucja bardzo szybka. W PZW ukaranie kogoś to istna paranoja zwłaszcza, jak oskarżony odwoła się do okręgu. Całe przedstawienie musi jechać na nową sprawę do ZO i to czasem po kilka razy. Świadkowie szybko rezygnują i sprawa umiera. Na podbicie legitymacji SSR czeka się miesiącami. Totalny bezwład rodzący bezhołowie. Towarzystwo wędkarskie wiele by zmieniło na lepsze. Jestem tego pewien dlateho mam zamiar powalczyć o nasze jeziora.

#30 OFFLINE   Kuba

Kuba

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2421 postów

Napisano 26 kwiecień 2006 - 14:47

Pogadaj z chlopakami znad wiznianskiej Narwi nt. technikaliów negocjacyjnych. Im sie udalo. Znajac Ciebie, mysle ze móglbys u siebie stworzyc niezle lowisko.
http://www.grrp.pl/projekt/

#31 OFFLINE   Esox_PW

Esox_PW

    Nowy

  • Forumowicze
  • Pip
  • 35 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 26 kwiecień 2006 - 17:18

No dobra, spróbujmy zatem jeszcze raz...
To nie jest ideologia ani religia. TO ZYCIOWA KONIECZNOSC w tym kraju. Zyciowa dla ryb i dla wedkarzy.


Zastanawiam się, jaka jest różnica pomiędzy ideologią, a życiową koniecznością podług mniemania określonej jednostki. Życiowe konieczności mają to do siebie, że też są bardzo względne. Niejeden będzie Cię przekonywał, że życiową koniecznością jest dla niego wziąć każdą rybę i znajdzie na to masę dowodów. A jeszcze inny, że życiową koniecznością jest w ogóle nie łowić ryb, bo to gwałt z morderstwem na przyrodzie, a C&R, to ten gwałt bez morderstwa, ale za to wielokrotny...

Na szczęście jest jeszcze coś takiego, jak demokratycznie stanowione prawo, które ruguje skrajności, stwarzając możliwość uprawiania naszego hobby w określonych warunkach brzegowych. I w ich zakresie każdy ma prawo się pozycjonować, pamiętając co najwyżej starą zasadę, że nie wszystko, co dozwolone prawem, jest godziwe.

Dlaczego o tym piszę... Ano dlatego, że swoje niedoskonałe, bo nie stuprocentowe C&R, wywodzę przynajmniej w części z pewnej ideologii. Mając świadomość, że moje hobby jest bezpośrednim czerpaniem z kurczących się zasobów przyrody, a zarazem przejawem pewnych atawizmów, staram się postępować tak, aby minimalizować negatywne skutki tej działalności. Obok oczywistych i przewidzianych prawem zasad, jak przestrzeganie wymiarów i okresów ochronnych, stosuję także inne, które są w moim odczuciu godziwe. Rezygnacja z pewnych metod połowu (żywiec), wypuszczanie okazów, zawieszenie połowów na czas tarła. Ryby zabieram w wyjątkowych sytuacjach i tylko z niektórych wód. Robert pisał, że nie bierze żadnych ryb, bo kilka go nie zbawi. Mnie ani nie zbawia, ani nie powoduje nocnych koszmarów i wyrzutów sumienia. W ilości łowionych ryb jest to u mnie część mikra, ale dopełniająca czasem rytuał wędkarski.

Tak to wygląda Panowie - różnimy się i takie każdego prawo. I ewoluujemy. Kuba najlepszym tego przykładem. Jeśli o mnie chodzi - to z przyjemnością powitam i zaakceptuję każdą inicjatywę, która zapewni obfite łowisko i wymagać będzie wypuszczania wszystkich ryb. Natomiast nie widzę powodu, dla którego dzisiaj mam czuć się źle zabierając z eksploatowanego rybacko zbiornika jedną rybę na kilkadziesiąt złowionych, szczególnie jeśli nie zalicza się ona do gatunków zagrożonych i nielicznych w owym zbiorniku, a stanowi kulinarne ukoronowanie rodzinnego, wędkarskiego biwaku.

#32 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 26 kwiecień 2006 - 20:16

Przyznaję, że tego wątku nie przeczytałem od deski do deski dlatego być może z pewnym zdziwieniem czytam niektóre fragmenty wypowiedzi. Ja nikomu nie narzucam swojego podejścia ani do wędkarstwa ani do ryb. Jeśli coś robię, to ograniczam się do uzmysławiania problemu. To że problem jest, dowodzi chociażby ta dyskusja. Myślę, że jeśli są rozbieżności to wynikają one też faktu istnienia problemu. Ja dyskusje na temat, ile można zabrać ryb z danej wody uważam za jałową zawłaszcza, jeśli prowadzą ją łowiący. Od tego powinien być gospodarz wody który te sprawy reguluje. Wypuszczam wszystkie ryby z wielu powodów. Jedne są istotne a inne trochę komiczne. Wyobrażam sobie minę znajomych gdyby zobaczyli jak okładam rybę kijem po głowie. To byłby szok. Zbyt długo propaguję wśród znajomych zasadę C&R aby zrobić coś takiego. Prowadziłem przez 6 lat łowisk i nigdy z moich usta nie padła propozycja wprowadzenia na niej zasady C&R. Uważam się za dobrze zorientowanego w temacie i wiem, że nadmiar ryb powinien być usuwany z wody dla zdrowia ekosystemu. I właśnie tu docieramy do istoty problemu. Gdyby każda woda miała odpowiedzialnego i kompetentnego gospodarza, to nie prowadzilibyśmy dyskusji czy zabicie kilku ryb na jakieś wodzie jest czy nie jest dobijaniem resztek. Powtarzam, to nie jest rola wędkarzy. Na dobrze utrzymanym łowisku powinna łowić babcia, dziadek + wnuczek a nie tylko wysokiej klasy specjalista który zjadł żeby na wydłubywaniu resztek z wody. Ja podziwiam młodych wędkarzy zaczynających łowienie. Będą latami dochodzi do tego jak łowić w tych wyrąbanych wodach, strugając woblerki nocami. Nie tak powinno wyglądać zorganizowane wędkarstwo. Tak wygląda niezorganizowane wędkarstwa. Przypomina ono do złudzenia sytuację tuż po zakończeniu wojny, kiedy wszystkiego brakowało, nie było władz ani stróżów porządku a szabrownicy narzucali reguły. Zdanie Kuby o zimnej Szwecji bardzo mnie dotknęło. Sam szykuje się z konieczności do wyjazdu w tamtym kierunku i mam wiele ambiwalentnych odczuć. Bardzo chciałbym poczytać wynurzeniach tych co połowili na dobrych łowiskach o tym jak wygląda ich powrót do polskich realiów.

#33 OFFLINE   Esox_PW

Esox_PW

    Nowy

  • Forumowicze
  • Pip
  • 35 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 26 kwiecień 2006 - 22:02

Ja dyskusje na temat, ile można zabrać ryb z danej wody uważam za jałową zawłaszcza, jeśli prowadzą ją łowiący. Od tego powinien być gospodarz wody który te sprawy reguluje.(...) I właśnie tu docieramy do istoty problemu. Gdyby każda woda miała odpowiedzialnego i kompetentnego gospodarza, to nie prowadzilibyśmy dyskusji czy zabicie kilku ryb na jakieś wodzie jest czy nie jest dobijaniem resztek. Powtarzam, to nie jest rola wędkarzy.


Koncepcja jak najbardziej słuszna i godna poparcia, powstaje tylko pytanie kto i jaką metodą ma ocenić gospodarza wody, aby uznać, że jego regulacje są prawidłowe?

Przyznam, że ja działam na wyczucie. Tam, gdzie może być mowa o dobijaniu resztek (np. na wodach PZW) żadnych ryb nie tykam. Te nieliczne, które celem konsumpcji sobie zatrzymuję, pochodzą w zasadzie z 3 miejsc: albo ze szwedzkiej wody, gdzie łowiąc kilkadziesiąt przyzwoitych ryb w ciągu tygodnia trudno jest spodziewać się zagrożenia zabraniem jednej - dwóch; albo z odwiedzanego przeze mnie łowiska specjalnego, gdzie czasami, za specjalną opłatą mam ochotę coś ze złowionych ryb zatrzymać; albo z leśnego jeziora na Suwalszczyźnie, traktowanego przez gospodarza jako zbiornik produkcyjny (wiosna - zarybienie, jesień - odłów), gdzie na przestrzeni kilkunastu lat nie obserwuję specjalnych zmian w rybostanie. Nie muszę chyba dodawać, że mieści się to w ramach zasad określonych przez gospodarzy wód.

Robercie - wiem, że nie narzucasz swojego podejścia, lecz je sensownie argumentujesz. Ja staram się robić to samo. Głęboko cenię sobie takie dyskusje. Prowadzone w kulturalnej atmosferze pozwalają głęboko zastanowić się nad problemem i własnym pojmowaniem wędkarstwa.

Co do Szwecji zaś, nie wiem, czy nie popełnię jakiegoś faux pas, ale pozwolę sobie wstawić link do relacji z wyprawy ekipy, z którą byłem we Szwecji wrześniu. KLIK! Przyznam, że odczucia po powrocie do kraju są ponure i to nie tylko z wędkarskich powodów...

#34 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 27 kwiecień 2006 - 05:54

Nacislem ten Klik i nie zaluje . Moje kanadyjskie klimaty ; polska zlota jesien , ryby , grzyby , przygoda . Tate ochrzciles Herbu Kielbik :lol: bardzo wesolo i skromnie . Tajemnica miejsca musi byc utrzymana , niewielu naszych by se poradzilo z chetka brania , tylko sprawdzone charaktery B)

#35 OFFLINE   Esox_PW

Esox_PW

    Nowy

  • Forumowicze
  • Pip
  • 35 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 27 kwiecień 2006 - 06:33

Tate ochrzciles Herbu Kielbik :lol: bardzo wesolo i skromnie.


Sam się tak kazał ochrzcić. :lol: Słuchając podczas wyjazdów tych wszystkich internetowych nicków: Kuba, Gumo, Lego(las), Esox, stwierdził, że sam też musi jakiś mieć. No i wybrał sobie taki oto skromny nick. A że łowieniem wcześniej się nie zajmował, a jedynie wspierał i kibicował hobby syna, zastanawiam się, gdzie mu te kiełbiki tak się w pamięć wbiły... :D

#36 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 27 kwiecień 2006 - 06:43

Jerry isc spac i snic o Kanadzie , przyszlo potwierdzenie dzisiaj rezerwacji na 16 wrzesnia na Kakagi Lake , bedzie pachniec zywica a pod lodzia sto tysiecy szczupakow a nade mna tylko niebo i Manitou , howg ! jerry herbu zebaty szczupak :D

#37 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 27 kwiecień 2006 - 07:05

W ostatnim zdaniu mojej wcześniejszej wypowiedzi chodziło mi o to, czy po powrocie ma się ochotę wybrać nad polska wodę. Wielu moich znajomych twierdzi, że stracili motywację do łowienia. Jeśli jadą, to bardziej dla bycia nad woda. Co do opieki nad wodami to są sprawdzone wzorce. W ubiegłym roku byłem nad zbiornikiem zaporowym w Niemczech i widziałem jak jest to zorganizowane. Odnoga z matecznikiem jest zamknięta dla WSZYSTKICH. Jest nieduży ośrodek zarybieniowy który prowadzi odłowy kontrolne, pozyskuje tarlaki i zarybia. Wszystko jest utrzymywane z opłat za łowienie. Jezioro nie jest rajem wędkarskim z powodu niemieckich przepisów nakazujących zabijanie złowionych ryb. Gdyby nie to, był by zapewne tak atrakcyjne jak podobne zbiorniki w Holandii. Jakie zaplecze powinien posiadać użytkownik wody można poczytać w warunkach ofert na obwody rybackie. Oprócz sprzętu musi mieć zaplecze naukowe. Chodzi o możliwość korzystania z pomocy ichtiologa. Obowiązek prowadzenie rejestrów połowu. Ponad to RZGW ma też swoich hydrobiologów i ichtiologów i sprawdza jak użytkowane (zarybiane) są wody. Wczoraj dowiedziałem się, że PZW będzie rozliczane za 3 lata dzierżawy a nie jak sądziłem za rok. Ma to dać czas związkowi na dostosowanie produkcji ryb pod operaty. Po 3 latach zarybienia obwodów ma się zbilansować. Liczę na to, że RZGW spełni role bata na PZW. Na razie różnie to bywa, sprawa się dociera i obydwie strony mają problemy. Co z tego wyjdzie dowiemy się za 2 lata. Jeśli ten model da jakąś zauważalną poprawę, powinno się go rozszerzyć na wody stojące. Na pewno lepiej by było gdyby to właściciel wody wziął na siebie obowiązek zarządzania nimi. Niestety na razie się nie pali do tego, bo łatwiej i taniej jest rozliczać niż samemu coś robić. Pozostaje jeszcze wielki nierozwiązany problem kłusownictwa. Rosnące notowania partii ludowych fatalnie rokują w tej sprawie. W zdrowym układzie powinno to wpłynąć na wzrost kosztów utrzymania łowiska (pilnowanie). To zaś powinno stymulować łowiących do większej aktywności w zwalczaniu kłusoli. Chodzi mi o lepszą informacje a nie pałowanie na własną rękę. Jaka jest, wszyscy wiedzą. Wiosna się zaczęła a z nią coroczna masakra. Ja juz sie napatrzyłem. Sum 20 kg zaszlachtowany kila dni temu na kanale Wisły, wyławiane leszczy na tarle w Chańczy, obcięte głowy 30 cm boleni, to tylko przygrywka przed długim weekendem.

#38 OFFLINE   Mateusz Baran

Mateusz Baran

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2557 postów
  • LokalizacjaBrussels

Napisano 27 kwiecień 2006 - 07:43

Uważam się za dobrze zorientowanego w temacie i wiem, że nadmiar ryb powinien być usuwany z wody dla zdrowia ekosystemu.


Drogi Robercie. Uważam siebie za też całkiem dobrze zorientowanego w temacie i nijak nie mogę zrozumieć tego zdania. Z ekologicznego punktu widzenia nie ma to najmniejszego sensu w otwartym ekosystemie (poza szeroko rozumianym stawem hodowlanym).
Kiedyś toczyliśmy tu podobną rozmowę o potrzebie usuwania jazgarzy z naszych wód.
Nadmiar jakich ryb? Konkretnego gatunku, czy wszystkich i dlaczego właśnie tego gatunku, a nie innego? Dobrze funkcjonujący ekosystem ma to do siebie, że im mniej w niego ingerujemy tym lepiej. Przyroda ma swoje narzędzia regulujące populacje danych gatunków, poprzez ograniczoną ilość nisz które te populacje mogą zasiedlać. Dlatego celowe usuwanie z ekosystemu czegokolwiek, w celu rzekomego uzdrowienia to chyba nadinterpretacja. Zapewne w dobrej wierze, ale wciąż nieuzasadniona ekologicznie. Każda populacja będzie rosła tak długo, na ile pozwolą na to dane warunki. Na jakiej podstawie my mamy decydować czy osiągnęła już swoje optimum, czy może je przekroczyła?!? Na jakiej podstawie stwierdzimy, że milionowe stado płotek (przejaskrawiony przykład) zagraża w jakimś stopniu ekosystemowi, który w końcu pozwolił aby to stado powstało.
Panowie z takimi tezami to trzeba bardzo ostrożnie.

#39 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 27 kwiecień 2006 - 08:55

Nie żyjemy w dolnej kredzie aby przyjmować założenia o ekosystemie w który nie ingeruje człowiek. W związku z tym takie rozważania nie mają sensu. Lepiej skupić się na tym jak jest. A jest tak, że większość jezior kumuluje materię organiczną. Jeśli w jeziorze istniej obieg materii to w jego wyniku będziemy mieć wszystkiego na max. Dużo ryb, dużo je i dużo wydala przyspieszając eutrofizację. Odławianie pewnej ilości ryb, to usuwanie nadmiaru materii organicznej. Stymuluje to też wzrost ryb pozostałych w jeziorze. Wiadomo jak szybko przyrastają ryby w nowych zbiornikach lub po masowych śnieciach z powodu przyduchy. Eutrofizacja to problem większości naszych jezior i odłowy są koniecznością. Ale u nas wszystko jest odwrócone do góry nogami. Materii do jezior dostaje się bardzo dużo a ostatnie ogniwo w łańcuchu pokarmowym, człowiek, wybił 2 przedostanie ogniwa, przerywając skutecznie obieg materii. Dzięki temu mamy przenawożone wody z dużą ilością osadów dennych. To rodzi oczywiście kolejne negatywne skutki i nie ma co czekać na to, że się jezioro samo wyleczy. Czytałem o przypadkach kiedy to w Skandynawii z powodu wojny zaprzestano nagle odławiać ryby. W skutek tego notowano masowe śniecią z powodu braku tlenu zużywanego przez duża ilość ryb lub chorób którym sprzyja zbyt duże zagęszczenie. Oczywiście można przyduchę i choroby uznać z a czynnik samoregulacji, ale ja osobiście dziękuje za taką samoregulację. Dla mie słowo „samo” w tzm pryzpadku jest nadużyciem. Nie można zostawić na pastwę losu eksploatowanych jezior, bo samoregulacja będzie trwała długo i nie odbędzie się bez czkawki. Ponad to żadne jezioro w dzisiejszych czasach nie ma szans na uchronienie się od działań człowieka. To jak wiadomo burzy kruchą równowagę. Oczywiście ideałem byłoby selektywne regulowanie obsady. Wierzę w to, że na podstawie rzetelnie prowadzonych rejestrów połowu i odłowów kontrolnych można mieć dobre pojecie o rybostanie i do tej wiedzy dostosowywać odłowy i dorybianie. Ja miałem takie pojęcie o pobliskich jeziorach. Przyducha udowodniła, że było to dosyć precyzyjne pojęcie. Nie uważam tego za sztukę. Trzeba się najzwyczajniej interesować swoją wodą i dbać o nią. Problemem w tej całej sprawie jesteśmy my i w nas trzeba szukać jego rozwiązania.

#40 OFFLINE   Gumofilc

Gumofilc

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 6193 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 27 kwiecień 2006 - 09:07

No, Jerry, i to jest to, co w tym wszystkim jest najistotniejsze....polamania w Kanadzie na jakims grubym zwierzu. :D
Jak dobrze pojdzie to jutro z Kuba, Guzu i Legolasem bedziemy sie instalowac w Mequinenzie... :unsure:
Gumo