Witam.
Mack, Tomek ... dziękuję za cenne uwagi. Nie napisałem że mikroskagitami rzuca mi się niekomfortowo - wręcz przeciwnie, dlatego lubię te linki, nawet uwzględniając ich wady. Nie mam potrzeby po prostu rzucać nimi na ogromne dystanse (powyżej 20 metrów) - od tego mam właśnie mikroskagity HD w klasach #6,7,8 i kijki DH
Tak jak opisujesz Tomku też tam łowię - ale z moich obserwacji na tym odcinku (byłem trochę razy w zeszłym roku), na susz w większej mierze łowiłem potoka, a taki wypasiony "paszok" to jednak bardziej lubiał mi zawsze coś naprawdę większego blisko dna dziabnąć. Poza tym jest jeszcze osiem innych powodów dla których wolę tam czymś większym teraz po dnie poszurać
Arek ... różni się . Jak połowisz pierwszy raz cały dzień (8-10 godzin) DH streamerem lub cięższymi nimfami na przeciętnej górskiej wodzie, to z pewnym dytansem zaczynasz spoglądać na to samo łowienie, które dotychczas z powodzeniem i przyjemnością robiłeś kijem jednoręcznym. Warto sobie urozmaicać czasem w ten sposób łowienie żeby z tym większą chęcią wracaćz porotem do dotychczasowego łowienia.
Co do Odry, to już dwie spejowe armaty czekają u mnie na ten sezon - #8/9 i trochę dłuższa #9/10. Mnie wystarczyła jedna wycieczka na którą zaprosił poznany tu na forum kumpel, spiningista, żeby o 360 (...żarcik) stopni spojrzeć na takie muchowanie na dużej nizinnej wodzie. Życzę tego każdemu łowiącemu na muchę - durś ino pstrągi i lipienie, pstrągi i lipienie ... Tego chyba nawet głowaciowym łowcom nie jest dane, bo się idzie z konkretnym sprzętem, na konkretne miejscówki po konkretną (jedną jeżeli chodzi o gatunek) rybę. Na dużej nizinnej rzece tak naprawdę nie wiesz w co i czy pyknie 30 cm jaź lub kleń, czy akurat spotkasz żeryjące bolki po siedem dych, albo stado furkoczących brzan czy półtorej metrowego sumka spławiającego się przy tobie. Do tego dochodzi jeższcze mozliwość połowu na granicy dnia i nocy czy w ogóle nocnąpora, kiedy to tak naprawdę dopiero zaczyna się na rzece prawdziwe życie i żerowanie wszystkiego co żywe na wszystkim co jest do zjedzenia. Dlatego jak już gdzieś tam wczesniej napisałem, przewiduję że to jest właśnie przyszłość wędkarstwa muchowego w naszym kraju. Kto pierwszy wymyśli z producentów sprzetu muchowego modę na niziny flajfiszing, podobnie jak zrobiono to ze spiningowym "stritfiszingiem", ten zgarnie ogromnie atrakcyjnie zapowiadajacą się część polskiego rynku wędkarskiego.
Pozdrawiam.