Napisano 30 listopad 2021 - 22:20
Jest sobie takie ciało. Nazywa się: Międzynarodowa Federacja Historyków i Statystyków Futbolu. Wyróżnienia przyznawane są dla każdej pozycji, od bramkarza po napastnika. Nagradzana jest też drużyna roku i trener. To ich laureaci powinni być teoretycznie fetowani, jako najlepsi w sezonie. Za wynikami stoją suche cyferki. Lewandowski wygrał u nich w tym roku. Jednak piłka oprócz suchych statystyk potrzebuje czegoś jeszcze. Konfetti, emocje, magiczne zagrania, piękne gole. Rzeczy, które nie mieszczą się w statystycznych ramach. Bez tego zdechlibyśmy z nudów. Najważniejsza w piłce jest jednak niestety franca, która napędza ten sport i bez której już piłka nożna się nie obejdzie. Ludzie częściej się teraz podniecają kwotą transferu, niż przydatnością i umiejętnościami zawodnika. Konsumpcjonizm powoduje ślinienie się na widok milionów przemieszczających się na boisku. Może dlatego ważniejsza i bardziej prestiżowa jest paryska nagroda. Możemy się zżymać i psioczyć, a piłkarski świat potrzebuje globalnej gwiazdy, a nie skromnego chłopaka ze Znicza Pruszków. Bohaterem romantycznej historii został w tym roku Simon Kjaer. I wystarczy. Podejrzewam, że z piłkarzem Robertem Lewandowskim część egzotycznych dziennikarzy zetknęła się pierwszy raz, widząc jego nazwisko na liście nominowanych.