Ja na pewno na kolejne zawody z rodzinka i kajakiem sie wybiore. Nie chce nikogo bronic ale z robieniem zdjec na malutkim kajaku nie mialem zadnych problemow. Potwierdzenie ze foto jest ok mialem w ciagu minuty w tym czasie ryba wypoczywala w siatce i wracala bez problemu do wody. Odnosnie piwa nikt mi go nie wyliczal tylko w 2 dniu chyba mialem skreslone je raz na tych niebieskich karteczkach. Jedzenie fakt z kabanosami nie poszlo ale nie wydaje mi sie ze bylo to celowe, poprostu niedopatrzenie organizatora. Jak brakowalo mi jedzenia jedzenia w restauracji byly naprawde smaczne obiady w dobrej cenie a w poblizu sklepy spozywcze. Czy koszt wysoki co do nagrod, dla mnie byl akceptowalny dlatego pojechalem. Mialem mozliwosc sprawdzic sie 3 dni na trudnej wodzie i dla mnie bylo warto choc zajolem 2 raz najgorsze dla zawodnika 4 miejse. Odnosnie nagrod nie zalezalo mi na nich, wazniejsza byla satysfakcja ze moge powalczyc ze swietnymi wedkarzami. Poznac swietnych wedkarzy i wymienic sie wieloma doswiadczeniami z nad wody. Zona i syn tez zadowoleni z wypoczynku i pobytu naprawde w pieknych okolicach.
Podpisuję się pod komentarzem kolegi @qmichqal@.
Jechałem na zawody kompletnie nie wiedząc jakie są nagrody, bo to nie był cel. Impreza pomimo paru niedociągnięć większych lub mniejszych (zawsze się takie znajdą) moim zdaniem udana. Liczę, że za rok również będzie w tym miejscu, bo będąc już drugi raz na Dadaju co nieco poznałem jezioro i łatwiej będzie o wytypowanie taktyki.
Z jedzeniem nie było tak źle. Rzeczywiście część kabanosów była przeterminowana lub na granicy (mi się udało, bo miałem z lipcową datą ale żeby to aż tak wypaczało obraz imprezy, czy też całego wyżywienia? Z tego co pamiętam w ogłoszeniu było zaznaczone, że organizator zapewnia w bardzo ograniczonym zakresie wyżywienie. Ponadto na zakończenie było sporo dobrego żarcia i można było naprawdę najeść się do syta. Nikt o tym jednak nie wspomina wypominając nic nieznaczące w tym wszystkim kabanosy:). Zdarzyło się i tyle. Nie ma co się obrażać.
Co do zamieszania z parkowaniem łodzi - nie było tak źle. Ja kajakiem nie miałem różowo - mały ma zazwyczaj gorzej:), ale zawsze coś się wymyśliło. Poza tym "obsługa" imprezy nie odmawiała pomocy, o którą prosiłem, np. żeby odsunąć łódź, abym mógł kajakiem dobić do plaży itp. Przy tej infrastrukturze, która i tak jak na polskie warunku jest dobra, udział tylu łodzi (chyba ponad 150) i 18 kajaków powodował niekiedy jakieś zamieszanie, ale wszystko było do przyjęcia. Nie wiem, gdzie w Polsce byłoby tyle miejsca, aby luźno przyjąć ok. 170 jednostek, żeby do łódki był swobodny dostęp z każdej strony. Nie znam takiego miejsca. Ponadto, Dadaj jest tak fajnym łowiskiem, że można trochę się "pomęczyć".
Bardzo podobała mi się również formuła zawodów. Pomijając bardzo fajną formułę zaliczania do końcowego wyniku tylko 5 szczupaków i 5 okoni o najlepszych wymiarach, to nowością było wprowadzenie 20 godzin do wykorzystania w trakcie trzech dni, w określonym przedziale czasowym (dwa pierwsze dni od ok. 4.30 - 20.30, a trzeci od 4.30 do 18.00). Każdy mógł wybierać, dobierać taktykę, korelować warunkami pogodowymi, czy "dłuższym" wieczorem itp. Super sprawa i mam nadzieję, że to się przyjmie.
Jeśli chodzi o kasę, to opłata biorąc pod uwagę trzy dni zawodów, nie było to tak dużo. 800 zł to było od łódki, tj. na dwóch, czyli 400 zł od osoby. Zatem ok. 130 zł za dobę, a tylu zawodników wymagało sporej liczby osób do obsługi każdego dnia. Była też całodobowa ochrona przystani i nie trzeba było martwić się o pozostawiony sprzęt. Do tego na zakończenie było dobre żarcie. Myślę, że organizator nie zbił tu jakiś kokosów.
Co bym zmienił, to przede wszystkim wprowadził zakaz treningu na co najmniej tydzień przed zawodami. Nie wiem czy to jest wykonalne, bo właściciel ma kasę z licencji i tu trzeba by było się pewnie z nim dogadywać no i jakoś kontrolować. Nie wiem czy wykonalne, ale warto na przyszłość postarać się o to. Jest to zasadą na tego typu komercyjnych zawodach w całej Europie. Tu ryby były pokute. Szczupaki bardzo delikatnie brały, sporo spadów i pozostał niedosyt ...
Byłem drugi raz i jeśli za rok będzie Dadaj, to się z przyjemnością wybiorę. W większości bardzo fajni ludzie, z którymi można spoko pogadać. Nie odczułem jakoś żeby był to wyścig szczurów.