W moim przypadku, dla moich odczuć, to konkretnie ten egzemplarz nie potrzebował tych zabiegów.
Od nowego- moim zdaniem- akceptowalna była praca tego egzemplarza, no może poza rolką nawoju żyłki- słychać było jej ruch (ale nie był to szum), po smarowaniu było bez zmian.
I zaczęło się od tej rolki: jak zobaczyłem (pod lupkom) dokładność jej obróbki (dokładnie jej "boczków") to postanowiłem sprawdzić i resztę konstrukcji
Co do technologii obróbki: po prostu papier ścierny "zerówka" na oś (wkręconą we wkrętarkę), pasta szlifierska na patyczku w tulejkę (też napędzana wkrętarką) i kilka minut kręcenia.
Po tych zabiegach jak pisałem, dużo kulturalniej pracuje: ciszej i lżej, szumi lekko- ale szum plecionki a nawet żyłki jest o wyższym poziomie, więc uważam że warto było.
W moim egzemplarzu uważam było za dużo smaru we wnętrzu, łożysko wstecznego zaś całkowicie suche.
Smarowałem smarem i oliwką Penna.
Kołowrotek na rybach nie był- ale próby na wodzie miał, model jak mój 2510 nie odczuwał na trybach dużych przynęt typu Izumi Sahd Alive Diver 50gram: nie było słychać ząbkowania ani zwiększenia szumu nawet przy agresywnym kręceniu korbą.
Żyłkę oraz plecionkę nawija prawie idealnie (na fotce plecionka), żyłkę nawijałem pod samą krawędź i szpula oddawała ją bez plątania.
Ale jeszcze raz: no może poza rolką nawoju żyłki (ale może z czasem by się dotarła?) praca tego egzemplarza jest więcej niż zadowalająca (jak za te pieniądze).
Rozbebeszyłem go bardziej z powodu że to lubię (taki jestem) niż konieczności.
Niby lepsze i droższe "markowe" dwa poprzednie kołowrotki kupione internetowo odesłałem- ten został
PS
Często używam określenia "mój egzemplarz" bo wiem, że brak powtarzalności w jakości obróbki oraz montażu- to słaby punkt współczesnych wyrobów.
Użytkownik ObraFM edytował ten post 11 kwiecień 2017 - 08:02