Napisano 18 sierpień 2010 - 20:39
Skoro i tak dyskusja zeszła na bok z wyników na sens C&R na morzu to ja zapytam przewrotnie: na jakiej podstawie uważacie że uwolnione ryby nie przeżywają ??? Spostrzeżenia z jednego rejsu lub porównywanie dorszy z okoniami to trochę za mały materiał dla stawiania tak mocnej tezy jak bezsens wypuszczania ryb w morzu....
Ja tych rejsów przez ostatnie lata mam trochę na koncie i jeszcze nie spotkałem z sytuacją gdzie wszystkie złowione ryby wypływałyby na wierzch stając się pokarmem mew. Owszem, pojedyncze ryby czasem widywałem, szczególnie w początkach mego łowienia , gdzie na statku ryba wyciągnięta ekspresowym tempem z 30 metrów na kiju do 300 gr, niedbale odhaczona i rzucona do wody z wysokości kilku metrów faktycznie nie miała sił wrócić do środowiska, a mewy na to tylko czekają. Jednak od kiedy łowię ryby normalnie , gdzie holuje się je stosunkowo lekkim sprzętem , bez wyścigów kto szybciej - bo druga już czeka do brania w kolejce, gdzie normalnie się postępuje z rybami to jeszcze mi się nie zdarzyło żeby jakaś konała na powierzchni, nawet jeśli okazałoby się że hol jej zaszkodził to dokończy żywota na dnie, stając się nadal częścią ekosystemu...
Mój kolega ichtiolog z którym łowimy czasem dorsze, a zajmujący się do dziś czynnie ich badaniem, twierdzi że nikt nigdy nie badał i nie może powiedzieć jaka jest tak naprawdę przeżywalność wypuszczanych dorszy. A nawet gdyby okazało się ze na 10 wypuszczonych przeżyje np 7 to tylko i aż 7. Jak wali się wszystko w łeb tłumacząc swoją pazerność nieprzeżywalnością dorszy , to w kasterce na pokładzie ta statystyka już nie istnieje, tu śmiertelność wynosi 100%.
Dużo zależy jak rybę się holuje, z jakiej głębokości, jak się ją potem uwalnia. Ta sama zasada obowiązuje na wszelkich wodach i ze wszelkimi rybami, nie tylko na morzu. Jednak o ile na śródlądziu uważam że szybki hol na mocnym zestawie jest najbezpieczniejszy dla wypuszczanej ryby , to w przypadki ryb morskich wyciąganych z dużych głębokości zasada jest odwrotna: stosunkowo wolny i spokojny hol pozwalający rybie na wyrównanie ciśnień.... Dla przykładu powiem ze łowiąc w ostatnią niedzielę złowiliśmy naprawdę dużo dorszy, kolega po 40 przez niego wyholowanym stwierdził ze dalej nie chce mu się liczyć...Zabraliśmy po regulaminowe 7 na osobę. Z całej masy wypuszczonych ryb nie widziałem ani jednej płynącej po powierzchni czy konającej po wypuszczeniu...Wszystkie odpływały w dobrej kondycji głąb morza. Fakt że łowiliśmy je lekko i płytko (15-20m). Nie mam doświadczeń w łowieniem na naprawdę dużych głębokościach jak np w Norwegii, być może ryba wyholowana z np 80 m zachowywała by się inaczej. Ja tylko jak zwykle powiem na koniec: nie można generalizować Panowie, pozory czasem mylą....
Pozdr