W jedności siła. Zapytam panowie - gdzie byliście, kiedy kolega z Irlandii miał problem, bo mu się kabłąk w jednej pozycji rotora do końca nie otwiera? Też nie wiedzieliście, że w waszych Daiwach i Shimano tak się dzieje?
Widzisz Mysha, że jednak się da. A kolega Gucia nie dal rady. Wszystko jest kwestią ćwiczeń. Jakoś nie pamiętam, żeby opanowanie tego zajęło mi dużo czasu. Potem robiłem to mechanicznie. Oczywiście wiesz do czego jeszcze służy ta dźwigienka blokująca otwarty kabłąk i z jakich powodów ma te widoczne nacięcia? Bo wielu łowiących na stare Cardinale nie wiedziało.
Mieliście kiedyś taki problem, że podczas rzutu ciężką przynęta kabłąk pod ciężarem korbki się zamknął? Przecież te dzisiejsze korbki ważą tyle co nic, w dodatku w Shimano (pewnie w Daiwach też o tym pomyślano) objawiające się kliknięciem całkowite otwarcie kabłąka świadczy o pełnym zabezpieczeniu i właściwie praktyka to potwierdza. Nie wiem jak to możliwe, że można w ten sposób stracić przynętę i do tego jeszcze złamać szczytówkę. Jedyne wytłumaczenie, że jednak kabłąk nie jest do końca otwarty. Ale tak to już jest, kiedy otwiera go kiedy rolka jest u góry, czyli z prawej na lewo i pechowo trafia się na punkt, gdzie nawet użycie siły nie otwiera go całkowicie. Może jednak warto zastanowić się i otwierać z góry ku dołowi? To też tylko kwestia ćwiczeń. Ale jeśli ktoś upiera się przy swoim, to niech tam sobie łamie szczytówki.
Wielka szkoda, że przestali się tu udzielać tacy fachowcy jak pan Józek Leśniak, czy kolega (którego serdecznie przy tej okazji pozdrawiam) od lat związany z jedną z naszych ulubionych firm produkujących produkujących kołowrotki. Pewnie mogliby szybko rozstrzygnąć spór o to ręczne zamykanie kabłąka i wytłumaczyć dlaczego warto to robić.
Użytkownik jachu edytował ten post 17 grudzień 2023 - 01:19