Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Techniki prowadzenia much


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
75 odpowiedzi w tym temacie

#61 OFFLINE   Bugi86

Bugi86

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 151 postów
  • LokalizacjaLublin
  • Imię:Maciej

Napisano 12 grudzień 2015 - 16:28

Czy te nimfki robicie całkowicie bez żadnego obciążenia?

#62 OFFLINE   thymalus

thymalus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 720 postów
  • LokalizacjaWałcz

Napisano 12 grudzień 2015 - 17:21

Do takiego łowienia jak opisuj Paweł bez żadnego obciążenia. 



#63 OFFLINE   Jerzy Kowalski

Jerzy Kowalski

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 672 postów

Napisano 12 grudzień 2015 - 19:37

Czy te nimfki robicie całkowicie bez żadnego obciążenia?


Ten sposób łowienia można traktować jako niezależne dojście do tego samego efektu, ktory osiagnął G.E.M. Skues https://en.m.wikiped...MacKenzie_Skues dobre sto lat temu, a kilkadziesiąt lat wcześniej niż u nas... Podobnie jak niezależne, dalsze rozwinięcia, które wcześniej wprowadzał na południu Anglii Frank Sawyer https://en.m.wikiped..._Sawyer_(writer) ... Jakiś rodzaj tej ewolucji widać na przykładach much zamieszczonych tutaj: http://www.flyfishin...d-flymphs.shtml

Do łowienia tuż pod powierzchnią, odrobine głębiej niż suchą muchą czy emerger'em, jedynym "obciążeniem" nimfy jest haczyk ... Nieco głębiej można łowić delikatnie obciążonymi nimfkami, w których obciążeniem jest owijką z drutu, cienki drucik miedziany nielakierowany, użyty w charakterze nici wiodącej, albo delikatne podwinięcie tułowia nimfki miedzianym drucikiem ... Wtedy granicą wielkości obciążenia jest możliwość uniesienia nimfki w toni przez pływający przypon ....

Wreszcie łowienie nimfą w swobodnym dryfie, po zarzuceniu jej linką "pod prąd", może być wykonywane nimfa bardziej obciążoną, ale wtedy jedynym wskaźnikiem brania jest pływająca linka ...

W każdym przypadku - pojedyncza nimfa na przyponie ...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
  • ictus lubi to

#64 OFFLINE   thymalus

thymalus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 720 postów
  • LokalizacjaWałcz

Napisano 12 grudzień 2015 - 21:43

Wspomniałeś Jurek o łowieniu pstrągów na nimfy. A może byś nieco rozwiną temat? Gdybyś jeszcze mógł na przykład wykazać pewne różnice w łowieniu pstrągów na południu i północy Polski, czy pewne sposoby prowadzenia sprawdzają się tylko/głównie np, na południu, a inne na pomorzu. Byłoby super coś na ten temat posłuchać.



#65 OFFLINE   Rheinangler

Rheinangler

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 5360 postów
  • LokalizacjaDusseldorf
  • Imię:Arek
  • Nazwisko:Wałęga

Napisano 13 grudzień 2015 - 08:57

Kiedy Paweł, @ictus kilka dni temu wysłał mi priva z hasłem,- napisz jak łowisz, pomyślałem napiszę, choć na pewno znajdą się oponenci i głupie komentarze o co nie będzie trudno bo jestem bardzo przeciętnym muszkarzem a może nawet tylko osobą zauroczoną tą techniką...

Z kompletnego braku czasu - nic nie napisałem -_- ale śledząc wątek widzę, że to co chciałem napisać zostało już przez znacznie lepszych ode mnie napisane więc w kategorii wnoszenia wiedzy już nic mądrego nie napiszę...

To co mogę dodać od siebie a co w ostatnich latach kiedy łowię samotnie, bez kolegów, wyraźnie odmieniło moje muchowanie na korzyść...

Nie wchodzę do wody z gotową przygotowaną koncepcją uwzględniającą porę roku, stan wody, ciśnienie, doniesienia z ostatnich dni.... i inne technicznie ważne czynniki.

Siadam nad wodą, długa chwilę próbuję zjednoczyć się z "rytmem wody" i otoczenia i kiedy się to udaję rozpoczynam łowienie, a kiedy nie odchodzę, wierząc i wiedząc, że dziś nie jestem godny złowić ryby,- może to się wydawać głupie, ale dla mnie ma swoją wartość...

To co napisałem nie jest oderwane całkowicie od techniki czyli celu tego wątku, bowiem trudno mi osobiście dobrać właściwą technikę bez stania się częścią otoczenia a dobranie jej na zasadzie ogólnie przyjętych kanonów już od kilku lat nie sprawia mi przyjemności.

W praktyce wygląda to tak, że czasem woda i dzień jest "szybki" i wówczas łowię aktywnymi metodami kiedy to animacja muchy pasuje mi do wcześniej wspomnianego "rytmu" czyli podszarpywany krócej lub dłużej streamer, mokra prowadzona w podobny sposób a nawet krótka nimfa (tzw matołuwa) jak ją nazywam rozpoznawcza, z jedną, dwiema i trzema nimfami czasem nawet prowadzona z wymuszoną czyli nadaną przeze mnie prędkością zazwyczaj większą od aktualnego uciągu.

Innym razem dzień i woda są senne, leniwe, nostalgiczne wręcz i także do tego stanu dostosowuję swoje zachowanie, czyli dużo lżejsze nimfy prowadzone z prądem czy tzw wyciągane kiełżyki, streamer i mokra bardziej w dryfie itd.

Można by oczywiście powiedzieć, że to takie krańcowe okoliczności i to prawda, pomiędzy nimi też jest wiele frajdy i w tym największa dla mnie  czyli sucha :wub:

Można by także powiedzieć i co też będzie prawdą, że takie zachowanie nie gwarantuje złowienia ryby, ale mnie już na tym nie zależy tak bardzo jak jeszcze kilka lat temu...

Ostatecznie i może nawet trochę egoistycznie,- to moje łowienie, moja radość i to wszystko ma mnie budować, a jeśli do tego przyniesie okaz,- pięknie...


Użytkownik Rheinangler edytował ten post 13 grudzień 2015 - 09:07


#66 OFFLINE   Paweł Bugajski

Paweł Bugajski

    dawniej "kardi"

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 1978 postów
  • LokalizacjaPoznań
  • Imię:Paweł
  • Nazwisko:Bugajski

Napisano 13 grudzień 2015 - 10:57

... choć na pewno znajdą się oponenci i głupie komentarze o co nie będzie trudno bo jestem bardzo przeciętnym muszkarzem a może nawet tylko osobą zauroczoną tą techniką...

 

....Ostatecznie i może nawet trochę egoistycznie,- to moje łowienie, moja radość i to wszystko ma mnie budować, a jeśli do tego przyniesie okaz,- pięknie...

Hej, Kolego głowa do góry!  :)

Głupie komentarze? To chyba nie tu ! To chyba nie teraz ;)

Twoje kontemplacyjne podejście do muszkarstwa jest zrozumiałe i chwalebne.Mam podobnie.

Oczywiście biegłość techniczna i doświadczenie nie wykluczają takiego podejścia, co więcej pomagają przeżywać samotne spotkanie z przyrodą.

Dlatego wszyscy nadal się uczymy, podglądamy i czytamy

 

Wszak to właśnie nieporadność często rodzi pospiech :D.

 

To wątek w którym piszemy o prowadzeniu much, tak więc wspomnę o pewnym zjawisku związanym z łowieniem na suchą muszkę, metodę którą tak charakterystycznie Rhein oznaczyłeś :wub:

Zauważyłem mianowicie, że bardzo pouczającym jest obserwowanie kółka przed pierwszym rzutem, śledzenie nie tylko wielkości i koloru zjadanych owadów, ale także ich ILOŚCI.

Często zadajemy sobie pytanie:dlaczego ryba nie bierze mojej muszki? Czy to imitacja jest niedoskonała, czy przypon zbyt gruby, a może źle ją prezentuję?

Warto popatrzeć wtedy na "swoje" (tak zawsze określaliśmy zjadany pokarm naturalny)

Jeśli jest ich dużo, jesli ryba przepuszcza nad głową dziesiątki naturalnie spływających jętek by capnąć w końcu jedną z nich to nasze konwulsje sprzętowe powinny być powstrzymane.Nic nie zmieniajmy, wytrwałość przyniesie nagrodę.

Jeśli jednak prawie każda "swoja "jest zjadana, a wytwór imadełkowej radochy systematycznie olewany...to cóż -  czas na zmiany!

Zazwyczaj zaczynam od zaoferowania mniejszej i ciemniejszej imitacji zmianę przyponu na cieńszy pozostawiając na koniec.

Cóż, łowię często tam gdzie Rafał (nasz cenny thymalus :) ), a tam to gałęzie zmieniają nam muszki :D.



#67 OFFLINE   Rheinangler

Rheinangler

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 5360 postów
  • LokalizacjaDusseldorf
  • Imię:Arek
  • Nazwisko:Wałęga

Napisano 13 grudzień 2015 - 11:19

Biegłość techniczną i doświadczenie trzeba powierzyć czasowi  :) bez tego powierzenia przyjmując ogromne dawki wiedzy rodzi się .... fałszywa droga, manowce tego co piękne,- oczywiście zakładając, że kanony są nam znane  ;)

Właściwa droga to dla mnie taka droga, jak stanie się artystą w swoim zawodzie, najpierw trzeba się dużo uczyć i poznać wszystko co się tylko da w swojej dziedzinie a kiedy ta szklanka just już pełna, natychmiast ją wylać i zacząć napełniać ją swoimi artystycznymi pomysłami....

Wypad z muchą jest dla mnie nagrodą wśród "spinningowej codzienności" dlatego zrobiłem sobie z tego takie święto, ale też dlatego doświadczenie przyrasta wolno, - co mnie wcale nie martwi  ;)

Dziękuję za miła lekturę i parę inspiracji  ;) i już zamieniam się tylko w słuch  :)


Użytkownik Rheinangler edytował ten post 13 grudzień 2015 - 11:32

  • Paweł Bugajski, ictus i robert.bednarczyk lubią to

#68 OFFLINE   K.Kalisz

K.Kalisz

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 413 postów
  • LokalizacjaGórny Śląsk

Napisano 13 grudzień 2015 - 12:46

A propos dalekiej nimfy pod prąd i wszelakich jej wariacji ...

To temat rzeka, ale pomiędzy owymi wariantami dużo wzajemnych podobieństw / zbieżności.

Generalnie wszystko determinuje łowisko i przynęta wymuszająca określoną jej prezentację.

Czy to na końcu zestawu solidna nimfa, czy innym razem nimfka bez obciążenia lub obarczona wolframową micro złotogłówką na haku nr 20, tudzież inny ledwie nanizany na haczyk mokry spiderek ...wszystko to ta sama technika.

 

Niżej zamieszczam link do kolejnego tego typu materiału autorstwa, pewnie wszystkim znanego i szanowanego Kuby Chruszczewskiego  ..."Kuba style" :) 

 

http://flytyer.pl/kuba-style 


  • Paweł Bugajski i ictus lubią to

#69 OFFLINE   thymalus

thymalus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 720 postów
  • LokalizacjaWałcz

Napisano 13 grudzień 2015 - 13:22

To fakt Pawle, że poławiamy na tych samych rzekach i jeśli chodzi o suchą muchę, to pewnie przyznasz, że jest to przewrotnie mówiąc... najskuteczniejsza metoda. Dlaczego? Bo pomorskie lipienie wychodzące do suchej po prostu biorą na suchą. Nie ma problemów z doborem, nie trzeba liczyć promieni w jeżynce czy dopasowywać subtelny odcień tułowia. Oczywiście zdarzają się małe wyjątki ale generalnie trudność w łowieniu na suchą muchę wynika najczęściej z trudności stanowiska.

Na południu, zwłaszcza na Sanie gdzie bardzo intensywnie swego czasu łowiłem mieliśmy taką metodę łowienia "na muchę której nie ma". Konieczna jest dobra znajomość łowiska. Wiemy na przykład, że chruściki zaczynają pojawiać się około 18. Mimo, że nie ma ich na wodzie około 16 zakładamy i o dziwo podnoszą się ryby dotychczas oporne. Jak to tłumaczyliśmy. Ryby zjadając jakąś muszkę mają możliwość porównania jej z oryginałem. Kilka płynących "szarych jętek" i pomiędzy nimi nasz imitacja - oszustwo łatwe do zauważenia. Pomiędzy szarymi jętkami pojawia się jednak chruścik. Ryba go zna, wie że smaczny ale...nie ma porównania. Oczywiście to przykład. Zamiast szarej jętki rojęcej się w południe, zakładamy żółtą, która wiemy, że pojawi się koło 15. Oczywiście to teoria.. Czy tak postępują lipienie nie mam pojęcia. Ale na pewno sposób działa. 

 

PS Pawle również i Ciebie prosiłbym o kilka słów w temacie pstrąg - nimfa.


Użytkownik thymalus edytował ten post 13 grudzień 2015 - 13:22


#70 OFFLINE   Jerzy Kowalski

Jerzy Kowalski

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 672 postów

Napisano 13 grudzień 2015 - 21:55

Wspomniałeś Jurek o łowieniu pstrągów na nimfy. A może byś nieco rozwiną temat? Gdybyś jeszcze mógł na przykład wykazać pewne różnice w łowieniu pstrągów na południu i północy Polski, czy pewne sposoby prowadzenia sprawdzają się tylko/głównie np, na południu, a inne na pomorzu. Byłoby super coś na ten temat posłuchać.


Drogi Rafale,

Pstrągi są stosunkowo łatwe dla wędkarza, bo są przyzwyczajone do tego, ze ich pokarm może być twardy, duży, oraz może miec inne zdanie niż drapieżcą i może stawiać opór ... Przypomniała mi sie sytuacja kiedy w moim stawie zobaczyłem mojego pstrąga z czymś dziwnym na głowie, jakby miał dwie głowy, miotał całym ciałem, co wyglądało dziwnie ... Z bliska zobaczyłem, ze złapał duża żabę, z która musiał sobie poradzić ... Sadzisz, ze wtedy przejmowałby sie czy za ta żaba ciągnie sie jakiś przypon czy nawet linka? ;-)

Czasem lubię sobie rzucić nimfę na głębsza wodę w rzece i w dużym stopniu zostawić cały zestaw swojemu losowi, niejako poddając go woli nurtów w rzece ... Jak zobaczę, ze koniec linki dziwnie sie zachowuje to zacinam i na haczyku jest pstrąg ... ;-)))

Te ryby często atakują z ukrycia i wracają do jamy, ciagnąć za sobą zestaw ... Jest czas, zeby zaciąć, albo same sie zahaczają ...

Natomiast na nimfę lekka, pod powierzchnia wody, łowi sie je jak Lipienie, tylko tez z większym marginesem czasu ...

Jednak jeśli cokolwiek napisałem w tej dyskusji to nie w charakterze technicznym, "jak złapać rybę na muchę" , ale raczej zachęcając do zgłębiania tajników przyrody, sprawdzania teorii w praktyce, obserwowania środowiska ... Wole łowić tak jak sobie wymyślę, a jeśli sie ńie uda, to jedna teoria zostaje zweryfikowana w danych warunkach negatywnie ... ;-))) Nie chodzi o złowienie ryby najbardziej skutecznie, bo to można zrobić nie zważając na to, co dzieje sie w rzece ... W swej łowieckiej warstwie wędkarstwo jest mało skomplikowane, bardzo dostępne ... ;-)))

Pozdawiam serdecznie

Jurek Kowalski

#71 OFFLINE   thymalus

thymalus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 720 postów
  • LokalizacjaWałcz

Napisano 13 grudzień 2015 - 23:14

Są na Pomorzu okresy kiedy żabka jako wobler ale też oczywiście mucha jest bardzo dobrą przynętą :) Co do nimfy, łowie na nią pstrągi, bo zwyczajnie lubię. Bywa też, że łowiąc lipienie nie chce mi się zmieniać zestawu. Są okresy kiedy jest dość skuteczna w innych pewnie lepiej połowiłbym streamerem Ale, że chce mi się łowić nimfą to łowię. Jedno jest pewne, krótka, pomorska nimfa nie jest metodą na pstrąga, Przez lata na dolną nimfę złowiłem może kilkanaście pstrągów. Ale łowiąc lipienie, przemieszczając się rzeką wydłużam znacznie linkę i obławiam co ciekawsze dołki. I analogicznie do lipieni naturalny spływ bywa ok, ale jeszcze lepsza nimfa nieco uciekająca z dołka ku powierzchni.  Czasami warto "postawić" muchy na dłużej w jednym miejscu. A czasami bywa nie źle streamera (pijawkę) poprowadzić jak nimfę, zwłaszcza przy mętnej wodzie. 



#72 OFFLINE   ictus

ictus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1610 postów
  • LokalizacjaWawa
  • Imię:Paweł
  • Nazwisko:W.

Napisano 14 grudzień 2015 - 19:41

Skoro poświęciliście swój czas i tak pięknie rozwinęliście ten wątek, wypada żebym też dołożył coś od siebie.

Trudno konkurować z wami wiedzą na temat muszkarstwa, więc posilę się źródłami pisanymi.

 

Dzięki wielkiej uprzejmości znakomitego muszkarza Pana Jerzego Kowalskiego, naszego jakże doświadczonego kolegi z forum, trafiła do moich rąk niesamowita książka J.Rozwadowskiego p.t. "PORADNIK DLA MIŁOŚNIKÓW SPORTU WĘDKOWEGO czyli Sztuka łowienia pstrąga, lipienia i łososia na wędkę" z 1900r. Nie jest Pan Rozwadowski politically correct jak to się obecnie przyjęło, za to pisze wyśmienicie i każdemu polecam tę lekturę.

 

Oto fragment związany z techniką rzutu i prowadzenia, bo chyba czasem warto cofnąć się 100 lat, może jednak wtedy też coś o łowieniu wiedzieli:

 

"...istnieje jeszcze inny zwany "rzutem z ręki" inaczej "włoskim" czyli "batogowym" lub wreszcie "wahadłowym". Batożenie jest rzutem nader eleganckim, "czystym", kto takowy z całą precyzyą wykonać umie; jest on niekiedy wielce na miejscu, mianowicie przy niekorzystnym wietrze, jakoteż tam, gdzie przystęp do brzegu na wązkich tylko przestrzeniach jest wolny , t.z. gdy brzeg jest zarośnięty a tylko przerwy nieznaczne w obrębieniu brzegu zaroślami dozwalają przystępu do wody. Krzewy po prawej i lewej stronie łowiącego rosnące nie dopuszczają w takim razie rzutu przez rękę, jeżeli się nie chce uwisnąć na pierwszej lepszej gałęzi; zastosować się zaś tu da bez trudności rzut wahadłowy , mianowicie, gdy z tyłu łowiącego niema żadnej przeszkody.

 

Batożenie nie może się wprawdzie posługiwać tak długą linką, jak to być może, acz nie musi, przy rzucie cepowym, jest ono jednakże w wielu razach wskazanem i wielce skutecznem.

 

Batożenie różni się od rzutu cepowego tem, iż wykonuje się nie li przedramieniem, lecz ramieniem całem powtóre tem, iż wędzisko nie biegnie koleją łuku w kształcie podkowy nad głową zakreślonego, lecz odbywa ruch wahadłowy z dołu ku górze przy lekkiem tylko pochyleniu końca wędziska ku stronie lewej. Końca linki brać w palce ręki lewej (przy ćwiczeniu) niema potrzeby , takowy rzucony na wodę podnosi się za pomocą ruchu wahadłowego wędziska w powietrze i opisawszy potężny łuk na tyłach łowiącego, takimże samym prostopadłym łukiem spada ku przodowi na wodę. Biegli w rzucaniu włoskiem wędkarze, wykonują niekiedy ruch podwójny lub nawet potrójny w powietrzu bez dotknięcia muchą wody , a czynią to mianowicie prze połowie na t.z. suchą muchę, lub wtedy , gdy pierwszy rzut wyda im się chybionym i z figury spadającej ku wodzie linki wnoszą, iż mucha nie spadnie na wodę "płatkiem śniegu" jak powinna, lecz "chlaśnie", co z góry przewidzieć nie jest rzeczą trudną. Wędkarz, który pokonał trudności kunsztu rzucania jak je powyż przedstawić się starałem, ma jeszcze jeden egzamin przed sobą, zanim mu muchę na końcu wędki upiąć będzie wolno: ma on mianowicie nabyć biegłości, w celnem rzucaniu linki na pewien z góry upatrzony punkt na wodzie. Ćwiczenie to odbywa się na razie skróconą linką na większej przestrzeni; za cel służyć mogą wiry , duże bryły kamienia, ciche zatoki położone po przeciwnym brzegu rzeki it.d. Linka z wolna się przedłuża, cel zmniejsza, aż wreszcie dochodzi się do celności rzutu na punkta, do których przystęp utrudniony jest skutkiem przeszkód przed nimi lub obok nich się znajdujących, jak krzewy zwieszające się nad wodą, drzewa powalone powodzią, tamy , pale it.d. Kto rzuca nieźle metodą cepową i batogową, wyćwiczył się nieco w celnem dosięganiu upatrzonego grubszego bogdaj celu, ten wreszcie o przypięciu muchy pomyśleć może. Najstosowniejszem jest na początek użycie jednej tylko i to dużej muchy , którą i rzucać i obserwować na wodzie łatwiej. Używanie "skoczka" uważam w ogóle za rzecz niewłaściwą a bogdaj zbędną - skoczek w ręku początkującego jest wręcz zgubnym, rozrywa on bowiem tylko niepotrzebnie uwagę łowiącego, a w najlepszym razie pomoże mu li do tem rychlejszego i gruntowniejszego uwiśnięcia na pierwszej lepszej przeszkodzie.

 

Drogą najprostszą a najkrótszą, która prowadzi do nauczenia się poprawnego rzucania muchy i nabrania dobrych manier wędkarskich, jest przyglądnięcie się z bliska biegłemu i doświadczonemu sportsmenowi, a jeżeli on jest człowiekiem rozmownym i udzielającym się chętnie, to w towarzystwie jego nauczyć się można na poczekaniu więcej, jak z długich traktatów książkowych, lub własnej mozolnej i powolnym tylko tylko krokiem postępować mogącej praktyki i obserwacyi. Patrząc na to, co i jak on robi, śledząc każdy ruch jego i zdając sobie zeń sprawę, dojdzie się rychło i bez trudu do znajomości nie tylko metody , ale i tak zwanych fortelów czyli arkanów wędkarskich, na których samodzielne poznanie lat by nieraz całych  potrzeba.

 

Niektórzy wędkarze mają zwyczaj po rzuceniu muchy na wodę, nadawać jej za pomocą wprawienia koÒca wędziska w lekki ruch drgający , pozoru skakania po wodzie lub bronienia się sile prądu. Jest to metoda z gruntu błędna i nie właściwa. Łowiący powinien się li starać o utrzymanie muchy na powierzchni, podskoki zaś uwydatni stokroć lepiej sam ruch wody i fala, aniżeli drganie ręki i wędziska. Bronienie się muchy przeciw prądowi jest absurdem, bo tego mucha nigdy nie czyni, wiedząc, że wysiłki jej w tak nierównej walce byłyby próżne; ruch więc taki, jako sprzeczny z naturą rzeczy , odstraszyć jedynie a nie zachęcić rybę może, a czyni to jeszcze w wyższym stopniu ruch samego wędziska. Podrygi owe muchy mogą mieć jakie takie znaczenie na wodzie spokojnej jeziora lub stawu, na rzece i prądzie nie mają celu lub wręcz ujemny."

 

Jeśli techniki sprzed wieku kogoś zaciekawią, mogę wrzucić więcej tekstu.

 

Pozdrawiam
Paweł

 


Użytkownik ictus edytował ten post 14 grudzień 2015 - 19:44

  • Zielony, Pisarz.......ewski Piotr, robert.bednarczyk i 1 inna osoba lubią to

#73 OFFLINE   Paweł Bugajski

Paweł Bugajski

    dawniej "kardi"

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 1978 postów
  • LokalizacjaPoznań
  • Imię:Paweł
  • Nazwisko:Bugajski

Napisano 14 grudzień 2015 - 19:54

Są na Pomorzu okresy kiedy żabka jako wobler ale też oczywiście mucha jest bardzo dobrą przynętą :)

Nie inaczej!

 

Załączony plik  DSCN9906.JPG   44,04 KB   4 Ilość pobrań Załączony plik  DSCN9909.JPG   47,08 KB   4 Ilość pobrań


  • ictus i Pisarz.......ewski Piotr lubią to

#74 OFFLINE   Paweł Bugajski

Paweł Bugajski

    dawniej "kardi"

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 1978 postów
  • LokalizacjaPoznań
  • Imię:Paweł
  • Nazwisko:Bugajski

Napisano 14 grudzień 2015 - 20:16

http://fario.dlf.int...pl/Poradnik.pdf

 

Dla przypomnienia. :)



#75 OFFLINE   K.Kalisz

K.Kalisz

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 413 postów
  • LokalizacjaGórny Śląsk

Napisano 15 grudzień 2015 - 07:53

Dzięki wielkiej uprzejmości znakomitego muszkarza Pana Jerzego Kowalskiego, naszego jakże doświadczonego kolegi z forum, trafiła do moich rąk niesamowita książka J.Rozwadowskiego p.t. "PORADNIK DLA MIŁOŚNIKÓW SPORTU WĘDKOWEGO czyli Sztuka łowienia pstrąga, lipienia i łososia na wędkę" z 1900r. Nie jest Pan Rozwadowski politically correct jak to się obecnie przyjęło, za to pisze wyśmienicie i każdemu polecam tę lekturę.

 

Oto fragment związany z techniką rzutu i prowadzenia ....

[...]

Jeśli techniki sprzed wieku kogoś zaciekawią, mogę wrzucić więcej tekstu.

 

Pozdrawiam
Paweł

"Batożenie różni się od rzutu cepowego" ... po prostu kwintesencja technik rzutowych :D

To oczywiście lekki żart gdyż do nestora polskiego wedkarstwa rzecz jasna szacunek mam ...


Użytkownik K.Kalisz edytował ten post 15 grudzień 2015 - 07:54


#76 OFFLINE   Jerzy Kowalski

Jerzy Kowalski

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 672 postów

Napisano 15 grudzień 2015 - 10:44

... trafiła do moich rąk niesamowita książka J.Rozwadowskiego p.t. "PORADNIK DLA MIŁOŚNIKÓW SPORTU WĘDKOWEGO czyli Sztuka łowienia pstrąga, lipienia i łososia na wędkę" z 1900r.
 

 

Bodaj najlepiej znanym fragmentem, bo kiedyś rozpropagowanym, jeszcze w czasach, kiedy Poradnik nie był łatwo dostepny, wydaje się być ten:

 

Może inne rozrywki gwałtowniejsze wywołują wrażenia, silniej wstrząsają nerwami, żadna

jednak nie wymaga więcej sprawności, żadna umysłu tak skutecznie i gruntownie nie orzeźwia, żadna

tak równomiernych pod względem pewności ręki, bystrości wzroku i szybkiego oryentowania się nie

stawia wymogów, jak sztuka łowienia ryb na muchę. Prawda, że dziwnem się wydać musi niewtajemniczonym,

jak łowić można największe ryby na haczyk ledwie widoczny, na żyłkę jedwabną,

cienką jak pajęczyna, na kij wątły i nie ledwo pod własnym uginający się ciężarem - lecz w tem

właśnie leży tryumf sztuki nad nieokrzesaną siłą, w tem odpowiedź na pytanie dlaczego sport wędkowy,

we właściwem swem znaczeniu "sztuką", a nie li zabawką się nazywa i nazywać powinno.

 

 

Jednak chyba jednym z najważniejszych, będącym podsumowaniem rozważań o wędkarstwie, wydaje mi się ten:

 

Gdyby zresztą wędkarstwo nie przynosiło żadnego innego pożytku, mówi horroks*, nad ten,

iż wywołuje ono w kołach ludzi wykształconych i wpływowych zainteresowanie się sprawami

rybactwa w ogóle, a tem samem działać musi w kierunku podźwignięcia i poprawy dotychczasowych,

opłakanych stosunków rybackich w kraju, to już ten jeden wzgląd przemawiałby wymownie

na jego korzyść i pozyskać mu winien licznych zwolenników w sferach ludzi, którym dobro

przyszłości kraju leży na sercu.

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

 

*http://www.amff.com/...ol25-No3web.pdf