Aż trudno uwierzyć jak nędzną i roszczeniową społecznością jest wędkarski świat. Dekady peerelowskiego socjalizmu i lata postkomunistycznej degrengolady wywróciły do góry nogami tradycyjny ład wędkarskich towarzystw A ze świadomego członka zrobiły synonim członka! Mamy prawnie zagwarantowany dostęp do większości wód w kraju, mamy w ręku wszystkie potrzebne narzędzia - i co?!! Ano goowno!
Nie chcemy, nie potrafimy zrobić użytku z zapisanej w statucie oddolnej decyzyjności, abdykowaliśmy z wszelkiej maści wpływu i osobistego działania. Jak bezradne palanty uczepieni rękawa centrali - której władzę przekazaliśmy, i omnipotencję sami stworzyliśmy.. i której - o paradoksie! - szczerze nienawidzimy
Piszta dalej petycje..
Sławek!!!
Zazwyczaj polemizuję z Twoimi wypowiedziami, a tu (prawie) w pełni się zgadzam!
Szczególnie z pierwszą częścią.
Tak przez lata PRL "się zrobiło", że jak ktoś chce zwyczajnie połowić kilka razy w roku, to zaraz jest wciągany w machinę organizacji, składek, delegatów, wyborów, legitymacji, itd..........
PO CO???
Nadal w tym zakresie PRL kwitnie, choć w wielu dziedzinach już umarł.
Czas wreszcie zacząć traktować wędkarstwo, jako rekreację, rozrywkę, jako USŁUGĘ.
Na NORMALNYCH zasadach - czyli komercyjnych.
Ktoś oferuje wodę z rybami i ja sobie wybieram, gdzie i co chcę łowić, płacę opłatę - niewazne, czy dniówkę, tydzień czy cały rok.
Tym "ktosiem" moze być osoba prywatna, czy grupa osób - np. spółka. Może się ta spółka nazwać np. "Towarzystwem wędkarskim jakimśtam".
Jak chcę sobie spłynąć rzeką na kajaku, to nie muszą się zapisywać do "związku".
Chcę zjeść kolację w restauracji - nie muszę jej kupować na własność (na raty-składki)
Chcę popływać - nie potrzebuję własnego basenu i legitymacji członka "PZ Pływackiego"
Chcę obejrzeć film na dużym ekranie - .......
No tak, ale jak ktoś mi zaoferuje dziurawy kajak bez wiosła, zepsute jedzenie, basen bez wody, czy kino bez krzeseł i projektora - to nie kupię takiej usługi.
A PZW KAŻE płacić każdemu już za samą chęć skorzystania z usługi. I to takiej właśnie jakości, jak basen bez wody czy kino bez projektora.
We wszystkich innych dziedzinach to działa, a w wędkarstwie jest cały czas takie mzimu, że to musi być oblepione związkiem, działaczami, członkami, biurokracją, składkami, etc.
Wiadomo, że JEDYNYM powodem istnienia "związku" jest mozliwość dojenia kasy - i dlatego jest gwałtowny opór przed jego likwidacją.
Odgórnie - nic się nie zadzieje.
Oddolne protesty? Wzbudzą co najwyżej rechot i rozbawienie.
To, co możemy zrobić sami - to nie dawać im pieniędzy.
Zagłodzić.