W którymś ówczesnym z lat gierkowskich, Blinkerze albo Fisch und Fang'u - chyba - był samouczek o samodzielnym wykonywaniu woblerów..
Najstarsze woblery w POLSCE
#41 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2015 - 06:19
- Friko i joker lubią to
#42 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2015 - 08:53
Ciekawy artykuł z 93 roku o olsztyńskiej szkole robienia wobków. Pamiętam go doskonale, bo zainspirował mnie wówczas do pierwszych pstrągowych wypadów. Do dziś mam przed oczami Tanew w Borowych Młynach i atak potężnego pstrąga na swojaka z balsy; imitację kiełbika przytrzymywanego w rynience na płytkiej prostce. Tak pięknie wybarwionych pstrągów nie widziałem później nigdzie indziej...
http://www.wedkarz.p...pp/article/1133
- Friko, KALI, Franc i 2 innych osób lubią to
#43 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2015 - 12:48
Do tematu powinien dołączyć się @Bob1, ma sporą wiedzę na ten temat - z pewnością wyłuska u siebie w Szafie kilka staruszków;-)
#44 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2015 - 15:52
Koledzy w swojej książce: "Odkrywanie tajemnic woblera. Podstawy" w Przedmowie wymieniłem ogólnie znanych rękodzielników, producentów woblerów uwzględniając końcową datę do końca lat 90-tych. Poniżej fragment:
"Gdyby nie łut szczęścia Lauriego Rapali to kto wie jak wyglądałby europejski wobler. W latach 60-tych ubiegłego stulecia w krajach europejskich i nie tylko pojawiła się przynęta sygnowana nazwą Rapala. Był nią wobler i okazał się bardzo skuteczny. Na tyle skuteczny, że każdy wędkarz, łowiący metodą spinningową, chciał posiadać taką przynętę. Z wielu przyczyn, choćby z powodu słabej dystrybucji, zaczęto samodzielnie go wykonywać. Pierwowzorem oczywiście był wobler Rapali. W Polsce, niezależnie od siebie, w różnych regionach zaczęto na małą skalę lub na własny użytek, często w warunkach chałupniczych je wykonywać. Ale nie tylko woblery powstawały. Tak samo było z innymi przynętami klasycznymi, tj.: błystki wahadłowe i obrotowe. Przynęty te zwykle były dostosowane do łowisk, w których łowili ich pomysłodawcy. Z biegiem czasu o skuteczności ich woblerów dowiadywali się inni wędkarze i dzięki temu zaczęto poznawać i rozpoznawać ich wytwórców. Dziś trudno określić, kto jako pierwszy wykonał woblera w Polsce. Można tylko zauważyć, że prekursorami byli wędkarze łowiący najczęściej pstrągi potokowe lub trocie wędrowne i łososie. To oni zauważyli, jak skuteczna jest ta przynęta w ich połowie. Zaczynając od północy Polski, na Pomorzu szlak w produkcji woblerów przecierali Leszek Dylewski i Edward Jankowski z Czarnego, śp. Jan Meyer z Koszalina. Idąc dalej w kierunku południowym warto zatrzymać się na zachodzie i wspomnieć śp. Henryka Gębskiego z Lędyczka. Zaś na Warmii prekursorem był Piotr Piskorski z Olsztyna, właściciel firmy Salmo. Z centralnej Polski znane są woblery Marka Wieczorka ze Zwolenia pod nazwą Siek-M, oraz woblery Tex z Puław. Na południowym-zachodzie swoją produkcję rozpoczynał Józef Sendal z Oławy. Nad Bobrem i Kwisą pierwsze woblery sygnowane nazwą Bóbr testował Romuald Stanke. Kierując się na południowy-wschód nie można zapomnieć o woblerach pod nazwą MRM, których producentem był Marek Kaczówka ze Szczucina, ale także o krakowskich Krakuskach Zbigniewa Prałata, czy też o woblerach z metalowym sterem Janusza Widła z Nowego Sącza. Na wschodzie Polski, z okolic Lublina, znane były woblery Stork. Niektórzy z wymienionych przestali produkować woblery na sprzedaż, inni wychowali swoich uczniów lub synowie kontynuują ich dzieło, a jeszcze inni potworzyli firmy. Wielu też jest mniej znanych, których woblery używane są w mniejszym gronie, stąd autor mógł ich pominąć. Każdy z nich dodał swój pomysł na pracę, kształt, sposób jego dekorowania. Warto o nich pamiętać. Obecnie trudno sobie wyobrazić łowienie ryb bez używania woblerów. Dzięki temu, że wiele osób zaczęło wykonywać woblery, dostosowując je do warunków w których łowili, powstały niezliczone wersje, odmiany i zastosowań tej przynęty. W niektórych przypadkach konstrukcje woblerów znaczne różniły się od pierwowzoru, a i z czasem narzucały trendy jego rozwoju. Zaczęto poznawać zależności pomiędzy elementami składowymi wpływającymi na jego pracę, tor poruszania i łowność."
Chętnie poczytam korektę tego tekstu, prawdopodobnie mogłem kogoś pominąć. Swoją wiedzę oparłem o swobodny dostęp do woblerów. Bardzo proszę o uzupełnienie moich rozważań.
- Friko, joker, Paweł Bugajski i 8 innych osób lubią to
#45 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2015 - 21:01
Troszkę poczułem się wywołany to tablicy przez Remika, dlatego pozwolę wtrącić swoje "woblerowe" trzy grosze. Ja z tymi przynętami spotkałem się po raz pierwszy w trakcie studiów we Wrocławiu około 1978 roku u znakomitego pstrągarza Julka Kitlasza, który zresztą wykonywał je sam i łowił na nie pstrągi w dorzeczu Nysy Kłodzkiej, Kaczawie oraz w Kwisie. Bardzo podobne, choć dużo staranniejsze robił Karol Napora. Woblerki te oczywiście na wzór Rapali original, oklejane były folią z papierosów. W tamtyn czasie nad Kwisą koło Ławszowej spotkałem kamieniarza z Oławy Józka Sendala z bratem i dostałem od nich woblerka malowanego.... distalem. W Warszawie z tego co wiem pierwsze woblery robiłi Stasiu Cios i Tadziu Mikołajuk ("Miki") dopiero później dołączyli do wytwórców takich przynęt inni koledzy z BZDYKFUSA (Marek Kocielski, Krzysiu Nowak, Manix , czyli Michał Zabokrzecki. Jak sprowadziłem się do Warszawy w 1985 roku, to co niektórzy handlowali nimi na KRNie i na Skrze. Ja muszę przyznać, że nie od razu uwierzyłem w ich skuteczność. Ale to już zupełnie inna historia
Użytkownik Karol Zacharczyk edytował ten post 14 grudzień 2015 - 21:42
- remek, Friko, Guzu i 18 innych osób lubią to
#46 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2015 - 22:00
Zachęcam, starszych datą, kolegów po kiju, aby przekopali szafy, strychy, piwnice, garaże i wklejali zdjęcia. Kto wie, może wspólnymi siłami uda się stworzyć kompendium polskiego rękodzieła. Z pewnością wątek należy do bardzo ciekawych - warto by się rozwinął.
- Friko lubi to
#47 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2015 - 00:32
Moje nie są aż tak wiekowe, ale pierwsze zrobiłem - jeśli dobrze liczę - w 1989. Też już kawałek czasu minął. Pamiętam, że jeszcze było kiepsko z informacjami i miałem problem z rozszyfrowaniem na jakiej zasadzie "to" pracuje w wodzie. W sklepie u nas żadnych woblerów nie było, o internecie nie wspomnę, więc za wzorzec posłużyły mi zdjęcia z niemieckiego pisma "Blinker". Nie pamiętam już jakie to były przynęty, ale chyba Rapale albo Abu. W każdym razie nie znałem wówczas osobiście nikogo, kto robiłby woblery, nie szło zasięgnąć języka. Kombinowałem metodą prób i błędów na korpusach wystruganych z patyka. Na początku nie wiedziałem, że do środka trzeba włożyć ołów (!). Ale potem mnie oświeciło i jakoś już poszło z górki. Stery wycinałem z plastiku, jaki tam był pod ręką. Porobiłem przy tym oczywiście masę różnych błędów, gotowce kiepsko wyglądały, ale w końcu zaczęły jakoś pracować. I nawet potem na nie połowiłem. To były jeszcze inne czasy, ryb nie brakowało, równie dobrze brały na wszelkie blachy. I ten zapewne fakt zniechęcił mnie do dalszego samokształcenia, regularnych działań (i na większą skalę), bo blachy kupowałem tanio na rynku czy w sklepie, a robienie woblera trwało i trwało... Szkoda, może obecnie byłby człowiek z tematem w innym miejscu
Te kilka słów ode mnie, bo temat bardzo ciekawy.
Edit: dodałem fotkę zachowanych do dziś.
Użytkownik Ubik edytował ten post 15 grudzień 2015 - 00:34
- remek, Friko, joker i 11 innych osób lubią to
#48 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2015 - 11:52
Witam,
bardzo ciekawy wątek! Chętnie podzielę się swoimi wspomnieniami nie tylko ze względów "komercyjnych" ;o)
Pierwszego woblera (kopię ABU HiLo) zrobiłem w roku 1976 w wieku 15 lat. Złowiłem na niego sporo ryb w tym ładnego bolenia 73cm na jeziorze Soczewka pod Płockiem (w Płocku mieszkałem w latach 1965 - 1980). Potem robiłem różne woblery ale raczej na wzór ABU ponieważ moją "biblią" była w tym czasie książka Śp Tadeusza Andrzejczyka Wędkarstwo jeziorowe a w niej Tadeusz umieścił właściwie wyłącznie sprzęt ABU. Korpusy z lipy i malowanie różnymi farbami, które się do tego zwykle nie bardzo nadawały. Łowiłem na nie bolenie, sandacze, szczupaki i okonie w w Wiśle i jeziorach pod Płockiem a także jazie w starorzeczach powyżej wsi Borowiczki.
W 1980r rozpocząłem studia na wydziale Rybackim ART w Olsztynie. Pierwszego woblerka pstrągowego wykonałem pewnej marcowej nocy w 1981r przed pierwszym w życiu wypadem na pstrągi. Wzorem był jakiś łamany (!) model chyba firmy Balzer podpatrzony w kultowym wtedy piśmie Fish und Fang i opisany jako rewelacyjny na kropkowańce właśnie. Długość 6cm, kolor czerwony w czarne paski. Pamiętam, że kiedy rankiem następnego dnia wrzucałem go pod mostek na rzeczce Kabikiejmska Struga (dopływ Łyny), to lakier na nim jeszcze się "lepił" ;o) O dziwo wobler pracował nieźle ale nie udało się na niego nic złowić i z tego co pamiętam niedługo potem gdzieś go urwałem (chyba już na Pasłęce). W każdym razie tego dnia złowiłem swojego pierwszego potokowca o długości 27cm (wtedy był wymiarowy) ale na błystkę Polspingu o nazwie Rega 6 malowaną na Black Fury. Oczywiście wtedy zaczęło się to pstrągowe szaleństwo, na które jak wiecie nie ma lekarstwa.
Wkrótce potem struganie woblerów stało się wydziałową modą. Udało mi się złowić na moje woblery sporo niezłych ryb i w tym największego do tej pory pstrąga 67cm. W efekcie pojawiła się teoria, że bez woblera nie ma co marzyć o złowieniu okazu. Moim pomysłem było oklejanie wstążkami brokatowymi, które jak wszystko w tych czasach nie były łatwe do zdobycia. Przywoził mi je kolega Waldek Celej z Gdańska, którego matka miała kwiaciarnię. Muszę tu jednak sprostować informację podaną we wspomnianym wyżej tekście kol Roberta Kosteckiego o olsztyńskiej szkole woblera. Moim zdaniem Krzysiu Górski zrobił swoje pierwsze woblery zaraz po tym jak ja złowiłem tego pstrąga 67cm. Mimo, że interesowałem się tematem od dawna, nie słyszałem o żadnych woblerach robionych wcześniej w Olsztynie. Wynika z tego, że to ja byłem pierwszy. Oczywiście mogę się mylić. Proszę o sprostowanie jeśli ktoś ma wiarygodne informacje. Najprościej byłoby znaleźć kontakt do Krzyśka i zwyczajnie go zapytać kiedy zrobił swoje pierwsze woblery.
Jak wspomniałem w latach 1980 - 90 na naszym wydziale właściwie wszyscy robili woblery i po jakimś czasie zarażali tym również studentów innych kierunków. Stworzyło to unikalny klimat do doskonalenia tych przynęt. W latach 1981 - 1986 byłem w zarządzie Studenckiego Klubu Wędkarskiego "Grot" i pamiętam, że większość naszych spotkań polegała głównie na wymianie doświadczeń dotyczących produkcji woblerów! Rzeczywiście kilka nazwisk warto w tym kontekście wspomnieć. Bez wątpienia Krzyśka Greckiego, który był świetnym wędkarzem (ale głównie muchowo - podlodowym) wyjątkowo zdolnym majsterkowiczem (robił np. genialne mikro mormyszki). To również prawda, że kiedy dumny ze swoich "unikalnych" woblerków, które złowiły piękne ryby, zajrzałem do pudełka Krzyśka, szczęka mi opadła i zaraz po powrocie do domu wziąłem się ostro za struganie! Jego przynęty były zrobione niezwykle starannie, pięknie pomalowane i wykończone. Poprzeczka poszła mocno w górę!
Świetne woblery robili również wspomniany w tekście Grzesiek Radtke i Edek Jankowski, którzy rozpoczęli studia rok po mnie. Po studiach Edek wyemigrował do Czarnego i tak powstała kolejna gałąź szkoły olsztyńskiej ;o) Woblery z Czarnego do tej pory mają swoją unikalną jakość ale ja widzę w nich jednak te "olsztyńskie korzenie".
Chyba w 1982 lub 1983r jeden z moich woblerów trafił w ręce pracownika IRS, dzisiejszego profesora Piotra Dębowskiego (aktualnie IRS w Rutkach) - oczywiście również zapalonego pstrągarza. W oparciu o koneksje rodzinno - towarzyskie Piotr był współuczestnikiem corocznych spotkań wędkarskich nad Błędzianką. Brał w nich również udział kolega Roman Durski, ówczesny pracownik OZOS Stomil w Olsztynie. Na którejś z tych imprez Piotr zdeklasował konkurencję łowiąc ładne pstrągi właśnie na mój woblerek. W tym momencie "wobleroza" dopadła Romka Durskiego a za nim wielu wędkarzy pracujących w Stomilu. Tam też stworzyła się nowa "gałąź" szkoły olsztyńskiej. W 1988r spotkaliśmy się z Romkiem i Tadkiem Żelazowskim (który wtedy złowił - oczywiście na swój wobler - pstrąga 4,52 będącego nawet parę miesięcy rekordem Polski) nad Pasłęką i wkrótce potem postanowiliśmy założyć klub pstrągarzy w Olsztynie. Tak się też stało - Klub "Passaria" powstał jesienią 1989r. Tak więc w naturalny sposób połączyły się jakby dwie gałęzie szkoły woblerowej - "kortowska" (ART Olsztyn) i "stomilowska".
I to by było na tyle! Ciekaw jestem Waszych komentarzy i nowych wieści o historii polskiego woblera. Chętnie wezmę też udział (nie tylko merytoryczny) w tworzeniu i wydaniu publikacji na ten temat.
Pozdrawiam wszystkich.
Piotr Piskorski
- remek, Friko, Guzu i 39 innych osób lubią to
#49 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2015 - 13:55
Witam.
W 80 roku już coś tam trochę machałem spinningiem. Wśród "sprzętów" mojego Dziadka znalazłem kilka "struganych" ciekawostek. Już wtedy wyglądały na dość stare. Dziadek pamiętał, że dostał je za wyciągnięcie pomocnej dłoni do wędkarza który spłynął dość niefortunnie Nysą Kłodzką. Jeden z nich od tamtych lat nieużywany w wodzie ale przekładany jest w moich pudełkach.
Może nie jest to kanon pstrągowego woblera i wszystkie bardziej znane produkcje są znacznie ładniejsze, to obstawiam że ten ma sporo powyżej 35 lat, a po drugie takie były czasy, na górnej Nysie wystarczał patyk z kotwiczką do dobrej zabawy.
tomaszek11
P1050667.JPG 156,71 KB 32 Ilość pobrań
Użytkownik tomaszek11 edytował ten post 15 grudzień 2015 - 13:55
- remek, Friko, joker i 5 innych osób lubią to
#50 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2015 - 14:05
Odszukałem wobler trociowy 9cm pływający "Miki" Tadeusza Mikołajuka.
http://jerkbait.pl/t...by-dick-long-3/
wrzuciłem przez giełdę,bo nie umiałem inaczej wkleić .
Użytkownik klim edytował ten post 15 grudzień 2015 - 14:07
- *Hektor* lubi to
#51 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2015 - 14:07
Posiadam również kilka ''pełnoletnich'' konstrukcji , oklejanki malowanki , kilka ma charakterystycznie wklęsły ster z literką ''Z''
Ciekawe podróbki ala'Rapalki
Załączone pliki
Użytkownik Karol Krause edytował ten post 15 grudzień 2015 - 14:10
- remek, Friko i joker lubią to
#52 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2015 - 15:21
Posiadam również kilka ''pełnoletnich'' konstrukcji , oklejanki malowanki , kilka ma charakterystycznie wklęsły ster z literką ''Z''
Ciekawe podróbki ala'Rapalki
Ten łamaniec i "shad rapy" na 99% to produkcja zza wschodniej granicy (reszty nie kojarzę). Są na pewno pełnoletnie
#53 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2015 - 17:15
(...)Wkrótce potem struganie woblerów stało się wydziałową modą (...) Jak wspomniałem w latach 1980 - 90 na naszym wydziale właściwie wszyscy robili woblery i po jakimś czasie zarażali tym również studentów innych kierunków. Stworzyło to unikalny klimat do doskonalenia tych przynęt. W latach 1981 - 1986 byłem w zarządzie Studenckiego Klubu Wędkarskiego "Grot" i pamiętam, że większość naszych spotkań polegała głównie na wymianie doświadczeń dotyczących produkcji woblerów! (...)
Pozdrawiam wszystkich.
Piotr Piskorski
Słyszałem o tym niedawno, można powiedzieć że w pewnym sensie krążą o tym już legendy
- pejper lubi to
#54 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2015 - 18:34
Bardzo ciekawa dyskusja. Myślę że spory bagaż doświadczeń w robieniu woblerów będzie miał także Sławek Szuszkiewicz. Nie mogę teraz na szybko znaleźć, ale kiedyś czytałem artykuł czy oglądałem jakiś wywiad, w którym wspominał, że przynęty, w tym woblery (chyba na wzór Rapali Oryginal) robił od wczesnych lat siedemdziesiątych.
#55 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2015 - 18:58
Witam,
bardzo ciekawy wątek! Chętnie podzielę się swoimi wspomnieniami nie tylko ze względów "komercyjnych" ;o)
Pierwszego woblera (kopię ABU HiLo) zrobiłem w roku 1976 w wieku 15 lat. Złowiłem na niego sporo ryb w tym ładnego bolenia 73cm na jeziorze Soczewka pod Płockiem (w Płocku mieszkałem w latach 1965 - 1980). Potem robiłem różne woblery ale raczej na wzór ABU ponieważ moją "biblią" była w tym czasie książka Śp Tadeusza Andrzejczyka Wędkarstwo jeziorowe a w niej Tadeusz umieścił właściwie wyłącznie sprzęt ABU. Korpusy z lipy i malowanie różnymi farbami, które się do tego zwykle nie bardzo nadawały. Łowiłem na nie bolenie, sandacze, szczupaki i okonie w w Wiśle i jeziorach pod Płockiem a także jazie w starorzeczach powyżej wsi Borowiczki.
W 1980r rozpocząłem studia na wydziale Rybackim ART w Olsztynie. Pierwszego woblerka pstrągowego wykonałem pewnej marcowej nocy w 1981r przed pierwszym w życiu wypadem na pstrągi. Wzorem był jakiś łamany (!) model chyba firmy Balzer podpatrzony w kultowym wtedy piśmie Fish und Fang i opisany jako rewelacyjny na kropkowańce właśnie. Długość 6cm, kolor czerwony w czarne paski. Pamiętam, że kiedy rankiem następnego dnia wrzucałem go pod mostek na rzeczce Kabikiejmska Struga (dopływ Łyny), to lakier na nim jeszcze się "lepił" ;o) O dziwo wobler pracował nieźle ale nie udało się na niego nic złowić i z tego co pamiętam niedługo potem gdzieś go urwałem (chyba już na Pasłęce). W każdym razie tego dnia złowiłem swojego pierwszego potokowca o długości 27cm (wtedy był wymiarowy) ale na błystkę Polspingu o nazwie Rega 6 malowaną na Black Fury. Oczywiście wtedy zaczęło się to pstrągowe szaleństwo, na które jak wiecie nie ma lekarstwa.
Wkrótce potem struganie woblerów stało się wydziałową modą. Udało mi się złowić na moje woblery sporo niezłych ryb i w tym największego do tej pory pstrąga 67cm. W efekcie pojawiła się teoria, że bez woblera nie ma co marzyć o złowieniu okazu. Moim pomysłem było oklejanie wstążkami brokatowymi, które jak wszystko w tych czasach nie były łatwe do zdobycia. Przywoził mi je kolega Waldek Celej z Gdańska, którego matka miała kwiaciarnię. Muszę tu jednak sprostować informację podaną we wspomnianym wyżej tekście kol Roberta Kosteckiego o olsztyńskiej szkole woblera. Moim zdaniem Krzysiu Górski zrobił swoje pierwsze woblery zaraz po tym jak ja złowiłem tego pstrąga 67cm. Mimo, że interesowałem się tematem od dawna, nie słyszałem o żadnych woblerach robionych wcześniej w Olsztynie. Wynika z tego, że to ja byłem pierwszy. Oczywiście mogę się mylić. Proszę o sprostowanie jeśli ktoś ma wiarygodne informacje. Najprościej byłoby znaleźć kontakt do Krzyśka i zwyczajnie go zapytać kiedy zrobił swoje pierwsze woblery.
Jak wspomniałem w latach 1980 - 90 na naszym wydziale właściwie wszyscy robili woblery i po jakimś czasie zarażali tym również studentów innych kierunków. Stworzyło to unikalny klimat do doskonalenia tych przynęt. W latach 1981 - 1986 byłem w zarządzie Studenckiego Klubu Wędkarskiego "Grot" i pamiętam, że większość naszych spotkań polegała głównie na wymianie doświadczeń dotyczących produkcji woblerów! Rzeczywiście kilka nazwisk warto w tym kontekście wspomnieć. Bez wątpienia Krzyśka Greckiego, który był świetnym wędkarzem (ale głównie muchowo - podlodowym) wyjątkowo zdolnym majsterkowiczem (robił np. genialne mikro mormyszki). To również prawda, że kiedy dumny ze swoich "unikalnych" woblerków, które złowiły piękne ryby, zajrzałem do pudełka Krzyśka, szczęka mi opadła i zaraz po powrocie do domu wziąłem się ostro za struganie! Jego przynęty były zrobione niezwykle starannie, pięknie pomalowane i wykończone. Poprzeczka poszła mocno w górę!
Świetne woblery robili również wspomniany w tekście Grzesiek Radtke i Edek Jankowski, którzy rozpoczęli studia rok po mnie. Po studiach Edek wyemigrował do Czarnego i tak powstała kolejna gałąź szkoły olsztyńskiej ;o) Woblery z Czarnego do tej pory mają swoją unikalną jakość ale ja widzę w nich jednak te "olsztyńskie korzenie".
Chyba w 1982 lub 1983r jeden z moich woblerów trafił w ręce pracownika IRS, dzisiejszego profesora Piotra Dębowskiego (aktualnie IRS w Rutkach) - oczywiście również zapalonego pstrągarza. W oparciu o koneksje rodzinno - towarzyskie Piotr był współuczestnikiem corocznych spotkań wędkarskich nad Błędzianką. Brał w nich również udział kolega Roman Durski, ówczesny pracownik OZOS Stomil w Olsztynie. Na którejś z tych imprez Piotr zdeklasował konkurencję łowiąc ładne pstrągi właśnie na mój woblerek. W tym momencie "wobleroza" dopadła Romka Durskiego a za nim wielu wędkarzy pracujących w Stomilu. Tam też stworzyła się nowa "gałąź" szkoły olsztyńskiej. W 1988r spotkaliśmy się z Romkiem i Tadkiem Żelazowskim (który wtedy złowił - oczywiście na swój wobler - pstrąga 4,52 będącego nawet parę miesięcy rekordem Polski) nad Pasłęką i wkrótce potem postanowiliśmy założyć klub pstrągarzy w Olsztynie. Tak się też stało - Klub "Passaria" powstał jesienią 1989r. Tak więc w naturalny sposób połączyły się jakby dwie gałęzie szkoły woblerowej - "kortowska" (ART Olsztyn) i "stomilowska".
I to by było na tyle! Ciekaw jestem Waszych komentarzy i nowych wieści o historii polskiego woblera. Chętnie wezmę też udział (nie tylko merytoryczny) w tworzeniu i wydaniu publikacji na ten temat.
Pozdrawiam wszystkich.
Piotr Piskorski
Przy okazji Twojej interesującej wypowiedzi chciał bym Cie poprosić Piotrze o datowanie tego, niedawno zdobytego przeze mnie kompletu w stanie "fabrycznym"
PS Dziękuję Marcinie z miłe słowo ale w tym temacie ciągle się uczę i z zainteresowaniem czytam wpisy ludzi którzy autentycznie coś wiedzą
Załączone pliki
Użytkownik BOB1 edytował ten post 15 grudzień 2015 - 19:29
- remek, Friko, Guzu i 8 innych osób lubią to
#56 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2015 - 21:49
Komplecik kolega posiada iście zabytkowy! Datuję go na rok 1997.
Pozdrawiam
PP
- Friko, Karol Krause, *Hektor* i 5 innych osób lubią to
#57 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2015 - 22:10
Dzięki. To się nazywa: pozyskanie informacji u źródła
Użytkownik BOB1 edytował ten post 15 grudzień 2015 - 22:11
- Franc, MarcinZet i Dokuś lubią to
#58 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2015 - 22:38
Świetny wątek oraz pomysł na spisanie historii. Zdobycie zdjęć byłoby bardzo dobrym uzupełnieniem.
Najstarsi strugacze z moich okolic to oczywiście Pepe, czyli Piskorski z Płocka oraz śp.Wiktor Błażejczyk z Kutna. Dokładnie kiedy Błażejczyk zaczął strugać mogę dopytać jego syna, który być może nawet posiada te woblery, charakterystyczne uklejo-rapalo podobne oklejane złotkiem z opakowań po papierosach.
Pierwsze woblery Gębskiego posiada Sendal i zdjęcie jutro wrzucę, bo trzymałem je w rękach. To kiedy rozpoczęli dłubanie również się dowiem.
A wspominany spór o to, który z nich zrobił pierwszy wobler, (bo nie byli zapewne pierwszymi strugaczami w kraju) lecz o to, który z nich pierwszy wykonał wobler o tym (właściwym dla obydwu strugaczy) kształcie. W rozmowie z Sendalem na ten temat dowiedziałem się, że zaczęli mniej więcej w tym samym czasie i co ważne, obaj wzorowali się na tym samym modelu Rapali. Dla Sendala nie ma to istotnego znaczenia, a owy spór wymyślili sami wędkarze, a nie oni sami.
Użytkownik joker edytował ten post 15 grudzień 2015 - 22:38
- remek, Friko, Karol Krause i 5 innych osób lubią to
#59 OFFLINE
Napisano 16 grudzień 2015 - 14:14
Niezwykle interesująca jest ta wymiana informacji, chyba po raz pierwszy w Polsce. Dziękuję wszystkim, którzy odświeżyli swoją pamięć i wnieśli swoje dane. Postaram się w wolnej chwili spisać moją historię z woblerami, która zaczęła się w maju 1981 r., i podać ją tutaj. Może zainspiruje ona inne osoby lub pojawią się wartościowe komentarze.
Uważam, że temat nadaje się na książkę - relacje wszystkich osób, które pamiętają korzenie woblerów, wzbogacone o zdjęcia zachowanych egzemplarzy, a także opisy techniczne wykonywania woblerów. Mógłbym się podjąć zadania zredagowania całości. Trzeba by oczywiście jeszcze znaleźć wydawcę, ale myślę, że to by się dało załatwić.
Podobnie uważam, że pomysły spisania różnych relacji dotyczących wykonywania błystek wahadłowych i obrotowych również zasługują na uwagę. Otwiera się tu ogromne pole do zaorania.
- remek, Friko, tpe i 7 innych osób lubią to
#60 OFFLINE
Napisano 16 grudzień 2015 - 15:49
Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w jednej książce zawrzeć całe rękodzieło dotyczące przynęt z drewna czy metalu. W zasadzie to najlepszy czas, ponieważ wiele z tych osób, które dały początek nadal żyje
Obiecane zdjęcie pierwszych woblerów Gębskiego
gembski 012.jpg 484,39 KB 23 Ilość pobrań
I jedne z pierwszych Sendala
sendal 014.jpg 490,09 KB 23 Ilość pobrań
- Artech, Karol Krause, *Hektor* i 7 innych osób lubią to
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych