Pies żre trawę? Być może. Nie jest to jednak z pewnością pokarm wiodący, podstawowy. Nigdy nie miałem psa, ale kolega ma pięknego wilczura.
Na obiad gotuje mu (temu wilczurowi) kaszę, bogato okraszoną mięskiem i słoninką. Mniam.
Żeby było muchowo, to taka historyjka:
Miałem ci ja kiedyś ptaszka, ładnego, kolorowego. Sam wleciał przez otwarte okno, widać udomowiony. I został.
Początkowo latał sobie po mieszkaniu i obsrywał, co się dało, więc kupiłem klatkę, pokarm, poidełko...Stał się domownikiem.
Wszystkich dziwiło, że tylko mnie nie toleruje, wręcz wrogo nastawiony! Na mój widok wyraźnie się złościł. Przecież nic złego mu nie zrobiłem.
Chyba, że chodziło mu o to, że, czasami, przy robieniu much, wyrywałem mu z dupy kilka piórek. Pióra wszak odrastają, nawet gęsi się skubie, prawda?
Ptaszka już nie mam. Wypuściłem go kiedyś z klatki, żeby sobie polatał, rozprostował skrzydła. Okno było otwarte i dał dęba. Wołałem go, nie wrócił.
Może trafił w lepsze ręce.