Czy więc formuła "odłowy kontrolne" załatwiła by sprawę zawodów na krótkiej rybie?
Kto na takie odłowy wydaje zezwolenie? Ile takich odłowów kontrolnych powinno w roku być?
Uważam, podobnie jak kolega @Zielony oraz dyrektor najlepszej wody muchowej w Polsce (podobno ), że lepiej sprawdzić stan populacji formą zawodów niż odławianiem ryb siecią, agregatem czy pisanymi w rejestrach bzdurami przez samych wędkarzy.
Sposob ten jest najbardziej miarodajny, szybki, powoduje pewnie znacznie mniejszy ubytek (zgonów) organizmów niż odłowy tradycyjne.
Wypada tylko ustalić ile razy w roku "odłowy" takie są konieczne i zwrócić się do właściciela wód o zgodę na nie, właśnie w formie zawodów "No Kill".
Nadmierna ilość zawodów na pewno nie wpływa dobrze na przeżywalność ryb ale nie jest też aż tak zgubna jak np. skażenia chemią czy niosące wszelki nanos wody opadowe z każdej większej ulewy.
Nawet jeśli ten argument jest racjonalny, bo nie sposób tego z góry wykluczyć, zawsze może paść proste pytanie do organizatorów zawodów - "jakim prawem ?" Na podstawie aktualnie obowiązujących przepisów trudno byłoby takie praktyki uzasadnić, a w zasadzie po prostu się nie da. Kolejne pytanie - kto i w jaki sposób ma limitować frekwencję zawodników, jak i samą ilość zawodów, które miałyby się mieścić w formule kontrolnego odłowu ?
Szanowni Koledzy - nie zamierzam potępiać uczestników zawodów, co więcej nie mam najmniejszych wątpliwości co do ogromnego zaangażowania wielu osób z tego grona w ochronę naszych wów i strzeżenie jakości i ilości ich rybostanu.
Czy jednak nie dostrzegacie ogromnego niebezpieczeństwa, polegającego na namnożeniu zawodów, w ramach których całkowicie bezrefleksyjnie organizatorzy pozwlą na łowienie "niewymiarków", niejako posiłkując się zaistniałym precedensem ?