Jump to content

  •      Sign In   
  • Create Account

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Photo

Czy łowienie niewymiarowych ryb w wędkarstwie muchowym to sport?


  • Please log in to reply
89 replies to this topic

#61 OFFLINE   thymalus

thymalus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 720 posts
  • LokalizacjaWałcz

Posted 22 February 2016 - 19:48

Szanowni koledzy. Odnosić się będę po kolei. "Zielony" piszesz abym nie koloryzował bo zawodów jest 5 w ciągu roku. Owszem muchowych GP. Kto w nich startuje? Otóż reprezentacje okręgów. Jak wyłaniane? Nie poprzez zawody? Chyba jednak w takiej formie tworzona jest reprezentacja okręgu. Do tego dochodzą często mistrzostwa kół wyłaniające drużynę na zawody okręgowe. To jest zwykła piramida. Dodaj zawody okręgowe, zawody w kołach w skal kraju. Dodaj zawody towarzyskie. Zaliczyliśmy dopiero muchę. Dalej masz spinning i znów ta sama zasada, zawody w kołach, między kołami, okręgowe, ogólnopolskie. Znów tysiące zawodów w skali roku. Dalej masz spławik i znów to samo. Potem masz juniorów, weteranów, podlodowe, nocne, morskie itd itp. Na stronie internetowej okręgu nadnoteckiego jest 40 imprez okręgowych i ogólnopolskich organizowanych przez okręg lub na które jedzie reprezentacja okręgu. Dalej masz 80 kilka kół. Nie sprawdzałem wszystkich ale średnio wypada 10 zawodów na koło. Niech będzie nawet 5. Około 400 zawodów w roku. To nie jest komedia? A mówimy o jednym okręgu. A gdzie reszta kraju?

Little Wing. Piszesz, że nie wiem co mówię. Koszt dzielony jest na zawodników i pokrywany ze startowego. Startowe.. o tym za chwilę. Aby mieć pewność zadzwoniłem do prezesa swojego koła. Gość od 40 lat organizuje zawody, muszkarz wielkiego formatu. Wie co mówi bo  w PZW działa od lat. Małe zawody wewnętrzne udaje się pokryć z kasy od sponsorów, Ale większe - bez szans. Kostów jest wiele, a nikt już dziś społeczni nie działa tak jak kiedyś bo na to nikogo nie stać. Dlatego trzeba wypisać delegacje na transport dla sędziów, dowieść tablice, oznakować, kpić dyplomy, puchary i nagrody. Puchary uda się załatwić od sponsorów, czasem znaczną część nagród.. Ale szereg pobocznych kosztów pokrywa się z kasy związku. Dalej mówimy o startowy,. Otóż w moim kole ekipa delegowana na zawody ma delegację  na dojazd, opłacone startowe, a jeszcze nie wiem czy w każdych zawodach czy tylko w spławiku kasę "na zanętę". Coś koło 50 zł.  Drużyny okręgowe jadące na zawody GP mają delegację, okręg opłaca startowe. Czy tak jest w innych okręgach? Prezes mówi, że w większości na pewno tak. Jeśli to prawda, a uwierzcie, że to sprawdzę, to komicznie brzmi stwierdzenie, że koszt zawodów pokrywa startowe skoro przynajmniej część zawodników dostaje na to z PZW.

Znów Zielony. Piszesz, że podczas zawodów ryby nie są gorzej traktowane niż podczas rekreacyjnego wędkowania. Otóż szanowny kolego odpowiedz mi teraz z ręką na sercu. Łowisz rekreacyjnie, łapiesz krótką rybę i co robisz? Odczepiasz ją nie wyjmując z wody? Czy zagarniasz ją do podbieraka. idziesz na brzeg na brzegu mierzysz i dopiero ją puszczasz? 


  • Guzu and Franc like this

#62 OFFLINE   Blondasak

Blondasak

    Nowy

  • +Forumowicze
  • Pip
  • 49 posts

Posted 22 February 2016 - 21:31

No to u was zawodnicy mają bajecznie. Ja sam pokrywam dojazdy, startowe sponsoruje klub (pieniądze od gminy itd nie od pzw), dojazdy oraz startowe na zawody eliminacyjne również idą z mojej kieszeni. Jedyne co płaci pzw to opłaca wyjazd dla reprezentanta okręgu na mistrzostwa Polski. Przynajmniej tak jest u mnie w okręgu w zawodach spinningowych, co do oznakowań itd. mój klub 2 razy w roku organizuje zawody i oznakowanie sektorów, wywieszenie banerów sponsorów oraz rozwieszenie ogłoszeń tydzień wcześniej jest zadaniem członków klubu. Bardzo duża część nagród pochodzi właśnie od sponsorów. Do tego mówisz o zawodach kołowych, które również według mnie powinny sie odbywać zupełnie z opłat startowych, tak samo może byc z okręgowymi. ale na GPX Polski PZW powinno bulić. Stać ich na zorganizowanie po 6 czy coś koło tego zawodów na każdą dyscyplinę. Delegacje na gpx Polski również nie są w każdym okręgu np. mój znajomy nie mając sponsora, który opłacal by mu starty w zeszłym roku musiał sam za wszystko płacić. Co do ryb niewymiarowych, nigdy nie brałem udziału w zawodach, gdzie wymiar byłby zaniżony, a u mnie w okręgu okonie punktuje się powyżej 20cm. W gpx Polski nie startuje, jednak nie słyszałem o punktowaniu 15cm okoni. K.Kalisz jeżeli w momencie pojawiania się profitów to już wypaczanie idei to właściwie nie masz się o co martwić. Za wygranie mistrzostw Polski albo Gpx Polski w spinningu dostaniesz dyplom i puchar, z jednym wyjątkiem gpx w Sławie, ale tam pieniądze z tego co się orientuję nie pochodziły z pzw. Swoją drogą jeżeli tak do tego podchodzisz to rozumiem, że nie oglądasz sportu, nikomu nie kibicujesz? W końcu jak wszędzie to wszędzie. A jak mówisz o nękaniu zwierząt to może lepiej wcale nie łowić. Tak czy siak łowisz ryby, zadajesz im ból dla własnej satysfakcji, no chyba, że łowisz, żeby mieć co jeść to zmienia postać rzeczy. Dla mnie łowienie na zawodach jest tym samym co łowienie prywatne, tylko połączone z odrobiną rywalizacji, możliwości sprawdzenia swoich umiejętności na tle znajomych.


Edited by Blondasak, 22 February 2016 - 21:33.

  • Zielony and Little Wing like this

#63 OFFLINE   robert.bednarczyk

robert.bednarczyk

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2,064 posts
  • Lokalizacjalubelskie
  • Imię:Robert

Posted 22 February 2016 - 22:04

@Blondasak - co do zawodów w takiej opcji nie mam żadnych uwag, a uczestnikom pozostaje mi życzyć powodzenia.
  • Little Wing likes this

#64 OFFLINE   K.Kalisz

K.Kalisz

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 411 posts
  • LokalizacjaGórny Śląsk

Posted 22 February 2016 - 22:16

 K.Kalisz jeżeli w momencie pojawiania się profitów to już wypaczanie idei to właściwie nie masz się o co martwić. Za wygranie mistrzostw Polski albo Gpx Polski w spinningu dostaniesz dyplom i puchar, z jednym wyjątkiem gpx w Sławie, ale tam pieniądze z tego co się orientuję nie pochodziły z pzw. Swoją drogą jeżeli tak do tego podchodzisz to rozumiem, że nie oglądasz sportu, nikomu nie kibicujesz? W końcu jak wszędzie to wszędzie. A jak mówisz o nękaniu zwierząt to może lepiej wcale nie łowić. Tak czy siak łowisz ryby, zadajesz im ból dla własnej satysfakcji, no chyba, że łowisz, żeby mieć co jeść to zmienia postać rzeczy. Dla mnie łowienie na zawodach jest tym samym co łowienie prywatne, tylko połączone z odrobiną rywalizacji, możliwości sprawdzenia swoich umiejętności na tle znajomych.

Nie dorabiałbym kolego niepotrzebnej ideologi. Zachęcam do zapoznania się z definicją sportu.

Masz prawo do własnej opinii którą wyraziłeś ...Ja mam odmienne zdanie, tyle!. 



#65 OFFLINE   thymalus

thymalus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 720 posts
  • LokalizacjaWałcz

Posted 22 February 2016 - 22:29

Zobaczcie tą niewielką ilość zawodów. http://ompzw.pl/modu...15_1sajj59q.pdf  Tylko Okręg mazowiecki. Na Kanale Żerańskim ponad 80 zawodów, Zalew Zegrzyński ponad 100. Łącznie, nie chce mi się dodawać ale z 500. Niech koszt każdych zawodów będzie wynosił jedynie 1000 złoty to daje pół miliona.Ile w tym kasy PZW? Może ktoś kiedyś policzy... 



#66 OFFLINE   robert.bednarczyk

robert.bednarczyk

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2,064 posts
  • Lokalizacjalubelskie
  • Imię:Robert

Posted 22 February 2016 - 22:42

No właśnie - teraz druga strona medalu. Nie mam najmniejszych powodów nie ufać temu, co pisze Rafał (@thymalus). Tak być nie może - za dużo zawodów, a im ich więcej tym mniej ufam organizatorom. RAPR pozwala im wyłączyć wodę z "amatorskiego" użytku, a ja mam obowiązek grzecznie spakować kijki do bagażnika, przeprosić i wrócić do domku. Jestem absolutnie przeciwko takiemu namnażaniu tego typu przedsięwzięć, choć muszę przyznać, że w moim okręgu nigdy nie byłem zmuszony do opuszczenia łowiska, na skutek ich organizacji, a w latach 2013 - 2015 spędziłem nad wodą dobrze ponad 150 dni.

#67 ONLINE   Guzu

Guzu

    (G)uzurpator

  • PATRON
  • PipPipPipPipPip
  • 14,825 posts
  • LokalizacjaPodkowa
  • Imię:Daniel

Posted 22 February 2016 - 22:53

Szanowni koledzy. Odnosić się będę po kolei. "Zielony" piszesz abym nie koloryzował bo zawodów jest 5 w ciągu roku. Owszem muchowych GP. Kto w nich startuje? Otóż reprezentacje okręgów. Jak wyłaniane? Nie poprzez zawody? Chyba jednak w takiej formie tworzona jest reprezentacja okręgu. Do tego dochodzą często mistrzostwa kół wyłaniające drużynę na zawody okręgowe. To jest zwykła piramida. Dodaj zawody okręgowe, zawody w kołach w skal kraju. Dodaj zawody towarzyskie. Zaliczyliśmy dopiero muchę. Dalej masz spinning i znów ta sama zasada, zawody w kołach, między kołami, okręgowe, ogólnopolskie. Znów tysiące zawodów w skali roku. Dalej masz spławik i znów to samo. Potem masz juniorów, weteranów, podlodowe, nocne, morskie itd itp. Na stronie internetowej okręgu nadnoteckiego jest 40 imprez okręgowych i ogólnopolskich organizowanych przez okręg lub na które jedzie reprezentacja okręgu. Dalej masz 80 kilka kół. Nie sprawdzałem wszystkich ale średnio wypada 10 zawodów na koło. Niech będzie nawet 5. Około 400 zawodów w roku. To nie jest komedia? A mówimy o jednym okręgu. A gdzie reszta kraju?
Little Wing. Piszesz, że nie wiem co mówię. Koszt dzielony jest na zawodników i pokrywany ze startowego. Startowe.. o tym za chwilę. Aby mieć pewność zadzwoniłem do prezesa swojego koła. Gość od 40 lat organizuje zawody, muszkarz wielkiego formatu. Wie co mówi bo w PZW działa od lat. Małe zawody wewnętrzne udaje się pokryć z kasy od sponsorów, Ale większe - bez szans. Kostów jest wiele, a nikt już dziś społeczni nie działa tak jak kiedyś bo na to nikogo nie stać. Dlatego trzeba wypisać delegacje na transport dla sędziów, dowieść tablice, oznakować, kpić dyplomy, puchary i nagrody. Puchary uda się załatwić od sponsorów, czasem znaczną część nagród.. Ale szereg pobocznych kosztów pokrywa się z kasy związku. Dalej mówimy o startowy,. Otóż w moim kole ekipa delegowana na zawody ma delegację na dojazd, opłacone startowe, a jeszcze nie wiem czy w każdych zawodach czy tylko w spławiku kasę "na zanętę". Coś koło 50 zł. Drużyny okręgowe jadące na zawody GP mają delegację, okręg opłaca startowe. Czy tak jest w innych okręgach? Prezes mówi, że w większości na pewno tak. Jeśli to prawda, a uwierzcie, że to sprawdzę, to komicznie brzmi stwierdzenie, że koszt zawodów pokrywa startowe skoro przynajmniej część zawodników dostaje na to z PZW.
Znów Zielony. Piszesz, że podczas zawodów ryby nie są gorzej traktowane niż podczas rekreacyjnego wędkowania. Otóż szanowny kolego odpowiedz mi teraz z ręką na sercu. Łowisz rekreacyjnie, łapiesz krótką rybę i co robisz? Odczepiasz ją nie wyjmując z wody? Czy zagarniasz ją do podbieraka. idziesz na brzeg na brzegu mierzysz i dopiero ją puszczasz?


Dziekuje za wyczerpujace przedstawienie zagadnienia.
Dla mnie temat " sportu wedkarskiego" to temat nie do obrony.
Temat nie do dyskusji, kto ma kogo do czego przekonac ?
Przeciez nie zawodnikow :o
Od 11 lat nie place pzw. Nie finansuje tego cyrku.
Wspolczuje szczerze tym, co musza.

Jak mi przyjdzie 3x w roku zaatakowac wode om pzw to place niezrzeszona dniowke :)

Sorry za oftop.
Ale dla mnie to ponury I groteskowy obraz calosci :(
  • godski, thymalus, strary and 1 other like this

#68 OFFLINE   thymalus

thymalus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 720 posts
  • LokalizacjaWałcz

Posted 22 February 2016 - 23:13

No właśnie - teraz druga strona medalu. Nie mam najmniejszych powodów nie ufać temu, co pisze Rafał (@thymalus). Tak być nie może - za dużo zawodów, a im ich więcej tym mniej ufam organizatorom. RAPR pozwala im wyłączyć wodę z "amatorskiego" użytku, a ja mam obowiązek grzecznie spakować kijki do bagażnika, przeprosić i wrócić do domku. Jestem absolutnie przeciwko takiemu namnażaniu tego typu przedsięwzięć, choć muszę przyznać, że w moim okręgu nigdy nie byłem zmuszony do opuszczenia łowiska, na skutek ich organizacji, a w latach 2013 - 2015 spędziłem nad wodą dobrze ponad 150 dni.

Robercie, ja podaję dane z oficjalnych stron PZW Okręgów. Taka jest faktyczna skala zawodów w tym kraju. Aspektów jest wiele. Pierwszy finansowy. Szczerze, nie wiem ile sport wędkarski pochłania pieniędzy związkowych w skali kraju. Ale pochłania i tego jestem absolutnie pewien podobnie jak tego, że są to niemałe kwoty. Oczywiście kwestią względną jest słowo niemałe.... Czy większego pożytku nie dałaby ta kasa gdyby przeznaczyć ją na ochronę i zagospodarowanie wód? Myślę, że tak ale to wyłącznie moje zdanie. 

Nie chcę pisać dlaczego zawody są tak hołubione przez różnej maści działaczy bo wkraczamy na dość śliski grunt, a nikogo obrażać nie zamierzam. Znający realia organizacji zawodów wiedza pewnie co mam na myśli,a inni może się domyślą. 

I panowie, żeby sprawa była jasna, ja Wam nie żałuję tej kasy, Tak na prawdę to Wam, zawodnikom powinno być jej szkoda. Zawody trwają kilka godzin kilka razy w roku. Poza nimi też chyba fajnie jest połowić. A jeszcze fajniej w w wodzie w której są ryby. Może na jakiś czas przynajmniej dać sobie spokój z zawodami na taką skalę. Może postawić sobie za punkt honoru i nie ruszać związkowej kasy jednocześnie pilnując aby wydana była zgodnie z intencją czyli na zarybianie i ochronę wód. Dajcie luz na kilka lat i wtedy może nie będziecie musieli obniżać wymiarów bo w wodzie będzie coś pływać....



#69 OFFLINE   Kacper.K

Kacper.K

    Zaawansowany

  • Moderatorzy
  • 2,132 posts
  • LokalizacjaSzczecin/Lębork

Posted 22 February 2016 - 23:16

Ja co prawda startuję czasem w zawodach towarzyskich, od czasu do czasu w jakichś mistrzostwach koła czy okręgu, a jak woda fajna to i w GPX okręgu. Często startuję po to żeby połowić na nowej wodzie, na której prawdopodobnie nie miałbym okazji w najbliższej przyszłości podreptać (mam dużo wody pod nosem i po prostu ciężko jest się zmobilizować i jechać gdzieś dalej na inne rzeki). Chęć sprawdzenia się, umiejętność odnalezienia się na nowej, kompletnie nieznanej wodzie, poznanie nowych ludzi, doskonalenie techniki łowienia czy podpatrzenia nowych wzorów much. 

Z tego co kojarzę to w każdych zawodach wnosiłem opłatę (czy to mistrzostwa koła, czy okręgu), nie była wysoka (chyba, że zawody były kilkudniowe), ale pozwalała organizatorowi na zakup jedzenia na ognisko oraz dyplomów lub pucharów/nagród w zależności od rangi zawodów. Coś mi świta, że od czasu od czasu koło dokładało się czy to do kosztów paliwa, czy opłacało startowe gdy w poprzednim roku drużyna zajęła wysokie miejsce, były to niewielkie kwoty rzędu 50 -100 zł łącznie (raz w roku). 

 

Na zawodach, w których miałem okazję startować łowiło się parami, w dość bliskiej odległości od siebie - 5-10 metrów. W przypadku złowienia ryby, obydwie osoby schodzą się i następuje mierzenie ryby w korytku z miarką. Przy wprawie taka czynność to kilkanaście sekund. Na zawodach wyższego szczebla na stanowisku jest osobny sędzia, który mierzy ryby. Najgorsza jest sytuacja gdy jedna osoba łowi na początku stanowiska, a druga na końcu. Wtedy krzyczy się do sędziego, a rybę trzyma się zanurzoną w wodzie. Jeśli ryba jest zanurzona w wodzie to z tego powodu nic złego jej się nie powinno stać.

 

Co do oszustw na zawodach, czy innych kwestii traktowania ryb przez poszczególnie osoby się nie wypowiadam. Dlaczego? Ponieważ to kwestia indywidualna, zależna od człowieka, jeśli ktoś jest krętaczem to w każdej dziedzinie życia nim będzie. 

 

Trochę jednak martwi mnie wzrost presji na rzekach, na których rozgrywane są większe imprezy. Odcinki treningowe są dość krótkie, co prowadzi do mocnego ich przełowienia. W przypadku Sanu pewnie nie jest to tak odczuwalne jak w przypadku Łupawy, którą można bardzo łatwo zadeptać.  


  • Zielony likes this

#70 OFFLINE   Blondasak

Blondasak

    Nowy

  • +Forumowicze
  • Pip
  • 49 posts

Posted 22 February 2016 - 23:28

Eh. Nie będę się już więcej udzielał. Ale pogląd wielu osób jest zniekształcony przez to, ze są święcie przekonani, ze zawodnicy czerpią z zawodów zyski, grubą kasę i ogólnie mają się extra. Jak ktoś nie pojeździ to się nie dowie, ze tak nie jest, i że więcej w tym wydatków (dużo więcej) niż te pucharki sa warte. Ale niektórzy lubią rywalizację w dobrym towarzystwie. Oczywiście nie mówię o tym, ze pzw ma finansowac wszystkie zawody bo to jest marnotrawstwo pieniędzy. Ale gpx raczej powinni przynajmniej częściowo. Jeżeli naprawdę tak to wygląda na zalewie zegrzyńskim to masakra. K.Kalisz oczywiście możesz mieć własne zdanie ale może warto zapoznać się z faktami bo z zawodnicy nie mają nagród więc o wypaczaniu idei przez pieniądze mowy nie ma (chyba, że chodzi ci o organizatorów to nie wiem). Sport ma prostą definicję i według mnie wędkarstwo się w niej zawiera, chyba, że ktoś nie uznaje za sprawność fizyczną koordynacji ręka-oko, która odpowiada za celne rzuty, czy choćby czegoś tak prostego jak przechodzenie kilometrów w czasie zawodów spinningowych. Nie dorabiam filozofii tylko się zapytałem dlaczego okej jest łowienie i kaleczenie ryb w czasie prywatnym, a podczas zawodów jest już zbrodnią? Ja relaksuję się także w czasie zawodów oraz w czasie prywatnego łowienia i nie rozumiem tej różnicy. Rybie chyba nie robi różnicy czy została wyjęta w czasie zawodów czy podczas twojego prywatnego łowienia. oczywiście zupełnie czym innym jest sprawa dotycząca ryb niewymiarowych czy ich przetrzymywanie, rzucanie itd. Nie wszystko w sporcie wędkarskim jest okej ale proszę o nie wrzucanie wszystkich do jednego wora, zwłaszcza, że zaowdnicy są różni i ogólnie w małym procencie odpowiedzialni za to na co idą pieniądze pzw. A większość zawodników startujących w zaowdach wysokiej rangi też nie jest zachwycona wszystkimi pomysłami pzw oraz finansowanie każdej najmniejszej kołowej imprezy itd.


  • Zielony and Little Wing like this

#71 OFFLINE   thymalus

thymalus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 720 posts
  • LokalizacjaWałcz

Posted 22 February 2016 - 23:47

Eh. Nie będę się już więcej udzielał. Ale pogląd wielu osób jest zniekształcony przez to, ze są święcie przekonani, ze zawodnicy czerpią z zawodów zyski, grubą kasę i ogólnie mają się extra. Jak ktoś nie pojeździ to się nie dowie, ze tak nie jest, i że więcej w tym wydatków (dużo więcej) niż te pucharki sa warte.

Chyba nie zrozumiałeś tego co pisałem, Ja nie pisałem, że zawodnicy zarabiają bezpośrednio na zawodach. Ja pisałem, że parcie na wynik jest podyktowane bardzo często podłożem finansowym. Bo czołówka zawodników w każdej z dyscyplin w tej czy innej formie czerpie kasę z branży wędkarskiej. Jest to jak najbardziej zrozumiałe. Tylko, że zawody stają się czymś w postaci doskonałej reklamy. Tytuł Mistrza Polski  to ileś kg zanęty sprzedanej więcej, Wygranie zawodów to lepsze obroty w sklepie np ze sprzętem muchowym czy spinningowym. To kasa od firmy za reklamowanie ich sprzętu. I w dalszym ciągu to jest ok. Nie jest za to ok, że taką kapitalną reklamę funduje ogół wędkarzy. 



#72 OFFLINE   Blondasak

Blondasak

    Nowy

  • +Forumowicze
  • Pip
  • 49 posts

Posted 22 February 2016 - 23:58

ogół wędkarzy funduje zawody kołowe/okręgowe. Zawody z gpx to ułamek procenta tego o czym mówisz (a jedynie zawodnicy z tych zawodów mają szanse czerpać jakieś korzyści z reklamy itp). Na te zawody są wpisowe ( na eliminacje 350zł, więc stawiam, że podobna kwota jest na gpx). Startuje 100 zawodników, zawodów jest kilka w ciągu roku. A co do samej organizacji zawodów to za startowe wychodzi jakieś 35tys zł, nie ma w tym dojazdów, wyżywienia, noclegów ani ewentualnego wynajmu łodzi. Ilu sędziów potrzeba na 2 sektory na jeziorze z łodzi?  Nie za wielu. Wydaje mi się, że ogół wędkarzy czepia się zawodników, zamiast czepiać się zawodów amatorskich, pucharów kogoś tam itd., które pochłaniają zdecydowanie najwięcej pieniędzy.


  • Little Wing likes this

#73 OFFLINE   thymalus

thymalus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 720 posts
  • LokalizacjaWałcz

Posted 23 February 2016 - 00:02

Ja co prawda startuję czasem w zawodach towarzyskich, od czasu do czasu w jakichś mistrzostwach koła czy okręgu, a jak woda fajna to i w GPX okręgu. Często startuję po to żeby połowić na nowej wodzie, na której prawdopodobnie nie miałbym okazji w najbliższej przyszłości podreptać (mam dużo wody pod nosem i po prostu ciężko jest się zmobilizować i jechać gdzieś dalej na inne rzeki). Chęć sprawdzenia się, umiejętność odnalezienia się na nowej, kompletnie nieznanej wodzie, poznanie nowych ludzi, doskonalenie techniki łowienia czy podpatrzenia nowych wzorów much. 

Z tego co kojarzę to w każdych zawodach wnosiłem opłatę (czy to mistrzostwa koła, czy okręgu), nie była wysoka (chyba, że zawody były kilkudniowe), ale pozwalała organizatorowi na zakup jedzenia na ognisko oraz dyplomów lub pucharów/nagród w zależności od rangi zawodów. Coś mi świta, że od czasu od czasu koło dokładało się czy to do kosztów paliwa, czy opłacało startowe gdy w poprzednim roku drużyna zajęła wysokie miejsce, były to niewielkie kwoty rzędu 50 -100 zł łącznie (raz w roku). 

 

Na zawodach, w których miałem okazję startować łowiło się parami, w dość bliskiej odległości od siebie - 5-10 metrów. W przypadku złowienia ryby, obydwie osoby schodzą się i następuje mierzenie ryby w korytku z miarką. Przy wprawie taka czynność to kilkanaście sekund. Na zawodach wyższego szczebla na stanowisku jest osobny sędzia, który mierzy ryby. Najgorsza jest sytuacja gdy jedna osoba łowi na początku stanowiska, a druga na końcu. Wtedy krzyczy się do sędziego, a rybę trzyma się zanurzoną w wodzie. Jeśli ryba jest zanurzona w wodzie to z tego powodu nic złego jej się nie powinno stać.

 

Co do oszustw na zawodach, czy innych kwestii traktowania ryb przez poszczególnie osoby się nie wypowiadam. Dlaczego? Ponieważ to kwestia indywidualna, zależna od człowieka, jeśli ktoś jest krętaczem to w każdej dziedzinie życia nim będzie. 

 

Trochę jednak martwi mnie wzrost presji na rzekach, na których rozgrywane są większe imprezy. Odcinki treningowe są dość krótkie, co prowadzi do mocnego ich przełowienia. W przypadku Sanu pewnie nie jest to tak odczuwalne jak w przypadku Łupawy, którą można bardzo łatwo zadeptać.  

Kacprze nikt nie musi się tłumaczyć ze startu w zawodach. Sam kiedyś startowałem więc znam atmosferę, towarzyszące im  emocje. Doskonale rozumiem, że są okazją do poznania nowej wody bo sam dzięki temu poznałem kilka rzek. Problemem nie są zawody. Problemem jest ich skala przy jednoczesnej świadomości jak ogromną kasę to pochłania. Gdybyśmy byli przynajmniej Szwecją, Norwegią pewnie nikt nawet nie kwiknąłby na temat zawodów. Ale nie jesteśmy. zawody na żywej rybie są akceptowalne. Problem pojawia się kiedy na zawody obniża się wymiary, Wiesz doskonale, że punktacja preferuje właśnie łowienie dużej ilości małych ryb. Wystarczy prześledzić wyniki poszczególnych tur aby zobaczyć jak niewielki odsetek stanowią ryby miarowe.  Poraża mnie jak skądinąd niegłupi ludzie robią jakieś połamańce umysłowe aby jakoś uzasadnić proceder, którego uzasadnić się nie da. O to mam pretensje. A tak na marginesie. Byłeś chyba na ostatnich MMP na Łupawie. Krótkie lipienie były punktowane i wpisywane w rubryce Inne Ryby?


  • Guzu likes this

#74 OFFLINE   thymalus

thymalus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 720 posts
  • LokalizacjaWałcz

Posted 23 February 2016 - 11:17

To jeszcze na temat tego jak sport nic nie kosztuje i właściwie to winniśmy być wdzięczni zawodnikom.

 

Uchwała Nr 44

Zarządu Głównego

Polskiego Związku Wędkarskiego

z dnia 27 września 2014 r.

 

3. Imprezy sportowe organizowane przez jednostki terenowe PZW powinny być preliminowane

na poziomie najniższych, przewidywanych kosztów organizacji zawodów, powiększonych o rezerwę do 10%.

4. Planowanie i finansowanie kwalifikowanego sportu wędkarskiego na szczeblu krajowym

odbywa się na wydzielonych kontach księgowych. Sport Kwalifikowany gromadzi środki

z:

1) dokonywanego odpisu ze składki członkowskiej w wysokości 1,5%, co stanowi 15% części

odpisu przekazywanego do Zarządu Głównego PZW,

 

 

2) opłat licencyjnych od zawodników i opłat rejestracyjnych od klubów wędkarskich,

3) pozyskiwanych środków na realizację państwowych zadań zleconych w zakresie sportu

kwalifikowanego,

4) różnych darowizn, w tym od sponsorów.

5. W preliminarzach budżetowych okręgów należy uwzględnić wydatki związane z

dofinansowaniem startu zawodników, uprawnionych do udziału w mistrzostwach Polski oraz

ogólnopolskich zawodach z cyklu Grand Prix. Zakres i wysokość dofinansowania określają na

wniosek okręgowych kapitanatów sportowych zarządy okręgów.

6. Stosownie do postanowień uchwały XXX KZD PZW z dnia 25.10.2013 r. w sprawie zasad

zwrotu kosztów podróży i wypłaty diet członkom PZW, pełniącym funkcje społeczne w

preliminarzach wydatków należy przewidzieć środki finansowe na realizację tych świadczeń.

Uchwała ustala, iż zwrot kosztów podróży odnosi się do wszystkich członków PZW, zarówno

pełniących funkcje społeczne z wyboru, jak też niefunkcyjnych, w sytuacji delegowania ich do

wykonywania zadań statutowych. Członkom władz i organów związku, delegowanym służbowo w sprawach innych niż na posiedzenia przysługuje zwrot kosztów delegacji wg przepisów i stawek ogłaszanych w rozporządzeniu MPiPS. Uczestnictwo w posiedzeniach podlega zwrotowi poniesionych kosztów przejazdu. Rozliczanie kosztów podróży powinno następować według cen biletów komunikacji publicznej lub stawki kilometrowej przy użyciu własnego środka lokomocji oraz przy zachowaniu zasady dogodności w czasie i racjonalności kosztów danego przejazdu .

W odniesieniu do sportowców biorących udział w zawodach, którym zezwolono na użycie do

podróży własnego samochodu, obowiązuje zasada wykorzystania tego samochodu

przynajmniej dla dwóch zawodników. Przy wykorzystaniu pojazdu tylko przez jednego

zawodnika, przysługuje mu 50% ceny stawki za 1km. Koszty podróży członków PZW

i sportowców nie podlegają limitowaniu.

 

Dalej twierdzicie, że sport i to również ten kwalifikowany finansują tylko zawodnicy?


  • Guzu and daniel. like this

#75 OFFLINE   Kacper.K

Kacper.K

    Zaawansowany

  • Moderatorzy
  • 2,132 posts
  • LokalizacjaSzczecin/Lębork

Posted 23 February 2016 - 16:54

Rafał, moją wypowiedzią chciałem wyjaśnić, że dla mnie zawody to nie tylko wyścigi :). Ze mnie żaden zawodnik.

Przedstawiłem tylko to co ja wiem, na podstawie swoich doświadczeń i opisałem jak to wygląda w moim okręgu. Jak dokładnie jest z finansowaniem zawodów wyższej rangi (GPX) - nie wiem, dlatego się nie wypowiadam. Na MP seniorów byłem raz, zakwalifikowałem się jako mistrz okręgu i tam moje wpisowe było opłacone przez okręg, podobnie było kiedyś jak startowałem na MP jako junior, na które również zakwalifikowałem się wygrywając mistrzostwa okręgu (startowe na MO z własnej kieszeni opłaciłem). Natomiast dojazd na zawody był w moim zakresie, nie ważne czy było to 50km czy 800km. Kwalifikacje do GPX są finansowane z własnej kieszenie, to wiem na pewno bo znam kilka osób, które startowały. Te pieniądze idą w części do okręgu, na wodach którego organizowane są zawody (koszt licencji).

Na MP na Łupawie w zeszłym roku były punktowane ryby niewymiarowe, na zasadzie pokazania ryby sędziemu. Jakie były tego podstawy prawne - nie wiem, nie wnikałem bo nie startowałem, a jedynie byłem jako "trener". Za moje "startowe" zapłacili chłopaki, którym pomagałem. 

 

Żeby dowiedzieć się jak dokładnie wygląda finansowanie zawodów Grand prix należałoby napisać do Zarządu Okręgu PZW, Z przytoczonej przez Ciebie uchwały wynika, że PZW w części ponosi koszty zawodów, ale których oraz na jakich zasadach i jak duże tego już nie wyjaśnia. 

 

Ja jestem w tym temacie obojętny, bo ani nie mam nic przeciwko zawodom, ani nie jestem ich zagorzałym zwolennikiem. Uważam jednak, że wrzucanie wszystkich do jednego worka i traktowanie zero-jedynkowe jest nie fair. Nie widzę powodu żeby zakazywać komuś możliwości rywalizacji, jedynie chciałbym żeby był w tym zdrowy rozsądek. 

 

Problemem nie są zawody. Problemem jest ich skala przy jednoczesnej świadomości jak ogromną kasę to pochłania. Gdybyśmy byli przynajmniej Szwecją, Norwegią pewnie nikt nawet nie kwiknąłby na temat zawodów. Ale nie jesteśmy. zawody na żywej rybie są akceptowalne. 

Z tą Szwecją i Norwegią to się nie zgodzę. W Czechach jest jeszcze większa presja wędkarska, no i zawodów o wiele więcej, a wód zdecydowanie mniej. Jednak są one dużo bardziej rybne od Naszych, bardzo o nie dbają.

Wiem też, że na potrzeby zawodów i zawodników powstają nowe łowiska wędkarskie w Polsce - takie jak Żywiec Moszczanica. To jest na pewno in plus. 

 

Problemem jest ich skala przy jednoczesnej świadomości jak ogromną kasę to pochłania. 

Uważam, że ważne jest to aby rozsądnie gospodarować zasobami. 


  • Białek, Zielony, robert.bednarczyk and 1 other like this

#76 OFFLINE   Zielony

Zielony

    Forumowicz

  • PRZEDSTAWICIEL MARKI
  • PipPip
  • 495 posts
  • LokalizacjaNiedrzwica

Posted 23 February 2016 - 23:22

Rafale Thymallusie. Postaram się odpowiedzieć na Twoje wątpliwości tylko tak bez jakichś ataków. Na początek ryby małe, średnie, duże lub bardzo duże. Wszystkie łowione na zawodach czy poza nimi zasługują na to by dobrze się z nimi obchodzić. Na zawodach przepisy zabraniają łowiącemu dotykać rybę.Zatem zagarniętą podbierakiem należy natychmiast oddać sędziemu do mierzenia i błyskawicznego wypuszczenia. To dotyczy ryb wszystkich rozmiarów a sędzia ma obowiązek zapisywać tylko te wymiarowe.Warto podbierak traktować jak narzędzie równie ważne przy łowieniu ryb jak dobra wędka. Dla mnie podbierak jest obowiązkowy a bardziej przydaje się przy rybach dużych lub ogromnych tak by je móc szybciej zagarnąć i nie zajechane do granic życia wypuścić . Możemy się prześcigać w porównaniach z sesjami fotograficznymi i czasem do wypuszczenia ryby. Bez trudu znajdziesz filmy z wypuszczania ryby trupa, która kładzie się na dnie i nie ma siły odpłynąć. Wypuszczana ryba powinna odpływać tak e3e2e5c26f3c9441med.jpg W takim podsumowaniu to czy podczas zawodów czy łowienia tak normalnie czas od złowienia do wypuszczenia jest ważny i powinien być jak najkrótszy.

Wracając do ilości zawodów to kompletnie nie znam się na zawodach spławikowych, podlodowych czy spiningowych. Faktycznie trochę tego jest ale nie śmiem oceniać czy za dużo czy za mało. Natomiast jeśli chodzi o zawody muchowe to w okręgu lubelskim w ramach nie zadeptywania wody cały cykl GP okręgu składa się z czterech kameralnych zawodów. Jedne z nich to memoriał. Dopuszczona jest możliwość rozgrywania równolegle mistrzostw kół tak by nie pompować niepotrzebnie liczby startów. Koszty tych zawodów pokrywamy sami i daję słowo, że nie ma żadnych delegacji. Nie wiem czy wystarczająco objaśniłem realia zawodów ale tak to wygląda, przynajmniej z mojej perspektywy.Jeśli chodzi o rywalizację wędkarską to ta jest u wędkarzy częsta i taka raczej neutralna czy przyjacielska. Przykładowo lubię łowić jazie i robię to przez mojego przyjaciela Skalkę. On łowi spiningiem a ja muszką. Mamy taką zdrową radosną rywalizację i potrafimy sobie szczerze gratulować złowionych ryb. Podobnie jest na zawodach. Często jest to pretekst by pojechać na drugi koniec Polski i poznać ciekawych ludzi ogarniętych wspólną pasją - muszkarstwem. Tu już zaczynam się zwierzać więc może o tym przy innej okazji.


  • ictus, Kacper.K and Little Wing like this

#77 OFFLINE   thymalus

thymalus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 720 posts
  • LokalizacjaWałcz

Posted 23 February 2016 - 23:46

Kacprze "pełny szacun" czy jak ktoś woli chapeau bas. Za to,że podejmujesz temat i nie boisz się przedstawić nawet niezbyt korzystnych faktów. Ale co ważne faktów prawdziwych. Widzę, że dostrzegasz fajną stronę zawodów ale też widzisz ich minusy. Zawody Made in Poland to z jednej strony kapitalna atmosfera, klimat, możliwość poznania nowości sprzętowych. nowych metod ludzi i rzek. To o ile ktoś umie to zrobić doskonała promocja wędkarstwa, mało tego to od jakiegoś czasu,... Niech będzie napiszę to, to promocja C&R. Bo dla mnie często z CR nie ma to wiele wspólnego ale mam świadomość, że dla postronnych liczy się sam moment puszczenia ryby. Jak wygląda organizacja i kulisy zawodów nikt mnie nie musi uświadamiać. Byłem członkiem kapitanatu sportowego okręgu mazowieckiego, organizowałem zawody jako kapitan sportowy i prezes takiego dość znanego  jakiś czas temu Klubu AKW Bzdykfus. Z jednej strony to właśnie pozytywna otoczka zawodów, z drugiej to okazja do wydawania ogromnej związkowej kasy.

Swego czasy pamiętam, że pojawił się pomysł rozdziału sportu od rekreacji w ramach niezależnych struktur działających w ramach jednego związku. Larum podnieśli... zawodnicy. Bo to równało się odcięciem od związkowej kasy i łowisk utrzymywanych przez wszystkich. Panowie, możecie sięgnąć do archiwów ale aby potwierdzić czy mówię prawdę. Osobiście taszczyłem skrzynie z kilogramowymi tęczakami na Muchowe Mistrzostwa Polski na Gwdzie. Kilka lat później, na kolejne taszczyłem skrzynie z selektami potokowców takimi 50 plus. Czy wam się wydaje, że te ryby przyjechały za darmo?  Że te tony ryb pokryło startowe? I po co? Po to żeby paru panów przez 9 godzin w ciągu dwóch dni miało rozrywkę. To normalne przynajmniej dla mnie nie jest. Do tego dochodzi jeszcze jedna drobna kwestia. Niech zawodnicy resztę szanują. Bo nie jest tak, że są zawodnicy i reszta wędkarskiego pospólstwa. Jest ogół wędkarzy w takim samym stopniu utrzymującym wody, płacący (mniej lub więcej) na sport. I skoro od przeciętnego kowalskiego z wędką wymaga się aby małą rybkę puścił niezwłocznie do wody  to tego samego, a nawet dwa razy więcej należy wymagać od zawodnika. 


  • Pluszszcz and Kacper.K like this

#78 OFFLINE   trout master

trout master

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 4,385 posts
  • LokalizacjaRZ
  • Imię:Arko

Posted 28 February 2016 - 07:28

Prośba do kolegów biorących udział w tej czy innych "dyskusjach".

PROSZĘ PO UŻYCIU CYTATU WCISNĄĆ DWA RAZY PRZYCISK "ENTER" CZY RETURN W SMARTPHONACH.

Ułatwia to czytanie podzczególnych odpowiedzi.
Można cytat ująć w cydzysłów, oddzielić kilkoma "pauzami" czy minusami wpisanymi jednym ciągiem.

Serdecznie dziękuje wszystkim szanującym mój czas i oczy. :)

Pozdrawiam.
A.P.
  • ictus likes this

#79 OFFLINE   trout master

trout master

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 4,385 posts
  • LokalizacjaRZ
  • Imię:Arko

Posted 28 February 2016 - 08:18

"Problem pojawia się kiedy na zawody obniża się wymiary, Wiesz doskonale, że punktacja preferuje właśnie łowienie dużej ilości małych ryb. Wystarczy prześledzić wyniki poszczególnych tur aby zobaczyć jak niewielki odsetek stanowią ryby miarowe. Poraża mnie jak skądinąd niegłupi ludzie robią jakieś połamańce umysłowe aby jakoś uzasadnić proceder, którego uzasadnić się nie da. O to mam pretensje. A tak na marginesie. Byłeś chyba na ostatnich MMP na Łupawie. Krótkie lipienie były punktowane i wpisywane w rubryce Inne Ryby?"


Czy więc formuła "odłowy kontrolne" załatwiła by sprawę zawodów na krótkiej rybie?
Kto na takie odłowy wydaje zezwolenie? Ile takich odłowów kontrolnych powinno w roku być?
Uważam, podobnie jak kolega @Zielony oraz dyrektor najlepszej wody muchowej w Polsce (podobno ;) ), że lepiej sprawdzić stan populacji formą zawodów niż odławianiem ryb siecią, agregatem czy pisanymi w rejestrach bzdurami przez samych wędkarzy.

Sposob ten jest najbardziej miarodajny, szybki, powoduje pewnie znacznie mniejszy ubytek (zgonów) organizmów niż odłowy tradycyjne.
Wypada tylko ustalić ile razy w roku "odłowy" takie są konieczne i zwrócić się do właściciela wód o zgodę na nie, właśnie w formie zawodów "No Kill".
Nadmierna ilość zawodów na pewno nie wpływa dobrze na przeżywalność ryb ale nie jest też aż tak zgubna jak np. skażenia chemią czy niosące wszelki nanos wody opadowe z każdej większej ulewy.
  • ictus and Little Wing like this

#80 OFFLINE   thymalus

thymalus

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 720 posts
  • LokalizacjaWałcz

Posted 28 February 2016 - 09:03

Jakież to nasze... Zamiast uświadomić sobie i przyjąć do wiadomości że łowienie krótkich ryb jest po prostu złe szukamy kolejnej furtki aby to usprawiedliwić. Już były argumenty "bo cały świat tak łowi", "bo musi być sprawiedliwie", a teraz ma to być "odłów kontrolny".... 

Wystarczy spytać ludzi na forum. Chyba 99 procent bez owych odłowów kontrolnych jest w stanie określić zasobność naszych wód.  Chyba słowo "katastrofalnie niska" będzie w miarę dobrym określeniem? I nie potrzebuję do tego przewalenia kilku setek małych lipieni i pstrągów żeby się o tym przekonać i wodę skontrolować.

Piszesz : Nadmierna ilość zawodów na pewno nie wpływa dobrze na przeżywalność ryb ale nie jest też aż tak zgubna jak np. skażenia chemią czy niosące wszelki nanos wody opadowe z każdej większej ulewy. 

Masz rację ale grypa zbiera więcej śmiertelnych ofiar niż wojny...


  • robert.bednarczyk and sierżant like this