Dorzucę słowo od siebie.
Jestem muzealnikiem od ponad trzydziestu lat i od tyluż czynnym konserwatorem dzieł sztuki. Dzięki temu mam możliwość bezpośredniego kontaktu z różnorodnymi "wyrobami " rąk ludzkich. Dzięki temu mam możliwość nie tylko popatrzeć na nie przez szybę wystawy ale i wziąć do ręki, przebadać, ocenić jej cechy techniczne i technologiczne i nie wnikam tutaj w walory artystyczne. Często zastanawiam się: skąd człowiek miał tyle zacięcia aby wykonywać swoje dzieła z tak wydawać by się mogło niepotrzebnym kunsztem, precyzją, kreatywnością? Przecież wystarczy aby kubek był tylko walcem z denkiem nie przepuszczającym płynu i będzie tak samo praktyczny w użyciu jak ten cyzelowany, malowany zdobiony szlachetnymi materiałami.
A zjawisko dążenia do piękna i ponad przeciętności występuje na świecie bez względu czy jest to kultura "prymitywna" czy "wysoko rozwinięta".
Myślę, ze człowiek wrażliwy, zasługujący na miano twórcy chce pozostawić po sobie coś więcej niż tylko walec z denkiem.
Jak by Wit Stwosz posłuchał głosów typu: mistrzu po co tyle zachodu? i tak z daleka nikt nie zobaczy i nie doceni Twojego kunsztu, na ołtarzu mariackim stały by teraz pomalowane farbkami, figurki o kształtach bałwanków ze śniegu ... i też by się wielu podobało