Napisano 18 czerwiec 2006 - 11:15
@Jerzy, odnośnie casting UL to oferta czołowych światowych firm jest rzeczywiście bardzo skromna. Widać tutaj też pewną łatwo dostrzegalą regułę. Firmy takie jak Megabass, Evergreen czy Daiwa (wybrałem tylko Japońskie celem ograniczenia dyskusji) do UL produkują praktycznie wyłącznie spinningi. I tak np. Evergreen wprowadziła wędziska z serii Temujin Aerial, w której na szczególną uwagę zasługuje Solid Aerial ULMX 1/32-3/16oz i 4lb linki. Z kolei Megabass posiada w swojej ofercie wędki z serii Shoreluck oraz Lycaon. I ostatnia z firm Daiwa wędki spinningowe z serii Silver Creek N.Stage, Presso i Presso Lukina, Steez i jeszcze znalazło by się kilka innych. Tak więc firmy te jak widać wprowadziły do oferty wręcz całe serie wędzisk spinningowych do UL.
Natomiast jeśli chodzi o casting UL to oferta jest bardzo skromna. W efekcie pojawiają się pojedyncze sztuki wędzisk. I tak w Evergreenie nie ma praktycznie nic - można by od biedy podciągnąć do tej klasy jedną wędkę Temujin Crossfire Quad Twister (biorąc pod uwagę, że wędki z Evergrena są delikatniejsze niż deklarują to opisy na blankach), z Megabassa też tudno ale może jakiegoś Lycaon'a, a z Daiwy podobnie jedna pozycja SilverCreek Presso.
Wiać zatem, że tendencja jest stała - UL to spinning. Jeśli popatrzysz sobie dalej na ofertę wymienionych firm widać, że jeśli chodzi o cięższe łowienie oferta wędek castingowych jest znacznie szersza. Dochodząc zaś do klasy HD (Heavy Duty) oferty są tylko castingowe. Czyli, w tym przypadku – skrajnym, multiplikator traktowany jest jako wyciągarka.
Myślę wiec, że z UL jest tak, że rodzi on wiele problemów czysto technicznych związanych właśnie z upierdliwością multiplikatora przy przynętach niewielkich, lekkich. Operowanie kołowrotkiem o stałej szpuli w tym przypadku jest po prostu zdecydowanie łatwiejsze. Poza tym wydaje się, że konstrukcja takich wędzisk castingowych nie jest łatwa (ze względu na specyficzny dla castingu rozkład sił działających na wędzisko; dlatego szukanie innych alternatywnych podejść do zbrojenia jak np. spiralne rozłożenie przelotek). Reasumując, specjaliści od marketingu doszli do wniosku, że ze względu na utrudnienia techniczne, wpływające na poczucie komfortu konsumenta nie opłacalnym jest budowanie serii wędek castingowych do UL. Oczywiście wprowadzili do swojej oferty kilka takich wędek ale to są konstrukcje przeznaczone dla tzw. szaleńców zapaleńców (w każdej dziedzinie są tacy zapaleńcy i postanowiono to uszanować).
Jerzy, dlaczego zatem na zawodach używa się stałej szpulki (o Vastervik za chwilę). Odpowiedź myślę, że może być następująca. Na zawodach nie chodzi o filozofowanie i zastawianie się ideami, przyjemnością itd. Na zawodach chodzi o wynik. Dlatego też pozostawia się sentymenty w domu a idzie się na całość ciężko wydłubując kolejne ryby. Dlatego sprzęt musi być w miarę uniwersalny, bezawaryjny i wydajny. Takim sprzętem jest spinning. Uniwersalność polega na możliwości łowienia za pomocą jednej wędki przynętami zarówno 1g jak i 15g, bezawaryjność i wydajność plasuję razem i mam tu na myśli – bark kontrolowania wszystkich czynników, współczynników, itd. by nie powstała m.in. broda, która mogła by wpłynąć na wynik zawodnika.
@Friko, Vastervik jest chyba najgorszy przykład jaki tutaj mogłeś przytoczyć. Zauważ, że to bardzo specyficzne zawody, na których głównym bohaterem połowu jest jedna ryba – szczupak. Tutaj multiplikator i krótki kij castingowy podyktowany jest właśnie metodą połowu. Okazuje się, że jerki są skuteczne, a wszyscy wtajemniczeni wiedzą, że najlepszym sprzętem do tej metody jest multik i krótka wędka. Gdyby okazało się, że szczupaki biorą na gumę wszyscy Ci wędkarze szybko chwycili by za stałą szpulkę. Zadaj sobie dodatkowe pytanie. Jak zachowywali by się Ci sami zawodnicy gdyby posłać ich na zwykłe jezioro obfitujące w okonie, sandacze i szczupaki. Dalej, co by zrobili gdyby pojechali na rzekę obfitującą w kolejne gatunki ryb – klenie, jazie, bolenie. Jaka była by Twoja odpowiedź? Mogę się założyć, że odpowiedź to spinning. Zresztą co tu daleko szukać. W tym roku byliśmy razem na pstrągach i boleniach – pamiętasz kto łowił na casting, a kto był w grupie spinningistów ubolewających nad moim losem? Co zwyciężyło? Racjonalne podeście. Okazało się, że wcale nie było racjonalne.
W JB Pro łowi się też tylko jedną rybę. Jest to jednak ryba, która nie do końcu definiuje jedną słuszną przynętę, metodę (tak jak w Vastervik). Tutaj zawodnicy mają wybór – spinning albo casting. Czyli wolność wyboru. Zdecydowana większość wybiera spinning jako optymalniejszą metodę. Tym samym tropem można podać przykład inny – zawody w połowie musky. Tam też w 90% zawodnicy będą łowić na multiplikator i wędkę castingowy.
Czy za castingem stoi pewna filozofia? Moim zdaniem tak. To bardzo porównywalne do łowienia szczupaków na muchę. Na wstępie dostałem, od doświadczonego wędkarza (muszkarza) radę, że łowienie szczupaków na muchę nie jest wydajniejsze niż spinning, ale to po prostu coś innego. Więc w niektórych głowach pojawia się pytanie – po jaką cholerę? A no po to, żeby zaspokoić swoją ciekawość, by dobrze się bawić nad wodą, by poszerzać swoje horyzonty itd. Moim zdaniem tak samo jest z castingiem. I tak jak powiedziałem nie definiuję pojęcia casting więc nie będę podejmował dyskusji na temat „od ilu gram jest casting a od ilu łowienie na multiplikator”. Po prostu trzeba to czuć a nie definiować w matematyczny sposób. Osobiście wolna droga. Jeśli ktoś zdecyduje się na casting (i to lekki) zawsze go będę ostrzegał przed wszelkimi pułapkami czyhającymi na przyszłego adepta. Jeśli jednak ktoś przystosuje się (!) i będzie miał do tego dodatkowo żyłkę to na pewno wpadnie i to na dobre.
@Friko, nie muszę nikomu niczego udowadniać. Osobiście mogę napisać, że łowiłem na multiplikator i wędkę – dla mnie to bez różnicy, bowiem wiesz doskonale, że ja od pewnego czasu ZAWSZE bez względu na pogodę, krzaki itd. na szczupaki, czy bolenie, czy pstrągi jeżdżę z castingiem.
Pozdrawiam
Remek