Historia jakiej nie pamiętacie....... Takie tam historyczne wspominki
#121 OFFLINE
Napisano 28 lipiec 2016 - 22:17
W kieszeni każdy miał obowiązkowo paczkę zapałek,scyzoryk lub procę. Któż choć raz nie zrobił sobie łuku i strzał.
To była kreatywność.
- Friko, popper i eRKa lubią to
#122 OFFLINE
Napisano 28 lipiec 2016 - 22:21
Wysłano z Samsung S6 EDGE Plus
#123 OFFLINE
Napisano 28 lipiec 2016 - 22:24
bardzo podobna atmosfera panuje na imrpezach SFE..... bez problemu bez spinki rozmowa nasza pasja to jest to.
- Friko lubi to
#124 OFFLINE
Napisano 28 lipiec 2016 - 22:51
Jak saletra pokazała się w osiedlowym "super samie"(taki ówczesny market) to moment znikała z półek.
W kieszeni każdy miał obowiązkowo paczkę zapałek,scyzoryk lub procę. Któż choć raz nie zrobił sobie łuku i strzał.
To była kreatywność.
Oprócz saletry były też inne ,,ciekawe,, i ogólnodostępne składniki na tyle skuteczne, że prawie dwa tygodnie spędziłem w szpitalu na Hożej z poparzeniami twarzy...
#125 OFFLINE
Napisano 28 lipiec 2016 - 22:52
Proce wg dzisiejszych standardów były niebezpieczne niczym broń automatyczna na ostre amo. I coś w tym jest, sam dostałem zagiętym w U drutem w nos...dokładnie w obie dziurki jednocześnie. Gdybym dostał w oko? A przecież każdy strzelał bez opamiętania, bolce (tak zwaliśmy te zagięte druty i druciki) latały niczym kule na radzieckim filmie wojennym Najprostsza proca składała się z cienkiej gumki oraz dwóch palców. Strzelało się z amunicji papierowej (złożony wielokrotnie i zagięty kawałek kartki) bądź cienkodrutowej. Poważniejsze konstrukcje wymagały grubego drutu, takim pociskiem można było zapewne polować na przykładowo ptactwo. Strzelało się także kulkami papierowymi lub z plasteliny. Z rurek wszelkiego rodzaju. Gdyby były dostępne nasączane kurarą strzałki, też byśmy strzelali.
Z saletry i cukru robiło się mieszankę umieszczaną w nakrętkach po vódce. Pięknie latało, bączek potrafił skoczyć na ponad 20 metrów...a może i lepiej
W szkole podstawowej uprawiałem hazard. Początkowe klasy to niewinne kości, później pojawiła się gra na grubą kasę - wykorzystywało się parapety, podbijając o ich krawędzie monety. Gdy ktoś wrzucił na parapet swoją monetę w ten sposób, że zatrzymała się na innej, zgarniał całą pulę. Duże sumy były w grze jak pamiętam. Poker, 3/5/8, pan (ch...), makao, kanasta, remik...a w naprawdę młodym wieku zwykła "wojna". Statki, Eurobusiness, planszówki wszelkiego rodzaju. Piłka nożna w każdym wydaniu, w deszczu, błocie, śniegu, bez różnicy. Dzikie jabłka, śliwki mirabelki, szczaw (sic!). Nutrie (tego na szczęście nie jadłem, ale kolegi rodzice hodowali te paskudne szczury), czapki i "szale" z lisów, dekatyzy, oczodajne sznurowadła, szelki.
Ptysie i napoleonki. Smak dziś nieosiągalny. Kaszanka, pasztetowa, serki homogenizowane, "szampan" z serwatki, zsiadłe mleko, zwykłe kajzerki jedzone po wyczerpującym SKS-ie pod Polo Coctę. SKS...mieliśmy co robić, klasa sportowa to była nobilitacja.
Retrospekcje jak widać bez składu i ładu, dużo tego gnieździ się w zakamarkach duszy. Młodość zawsze pociąga i zawsze jest najpiękniejsza. Było...minęło, trzeba żyć dzisiejszym światem, który coraz mniej daje się lubić
Użytkownik cristovo edytował ten post 28 lipiec 2016 - 23:00
- strary, coma, grzesiekp. i 2 innych osób lubią to
#126 OFFLINE
Napisano 28 lipiec 2016 - 23:05
Oj jednak pamiętać już nie ta - 20 stopień zasilania to był stopień oznaczający wyłączenia prądu 12 to był luzik i nikt go nie ogłaszał 😉Przyjaciół i rodzinę się odwiedzało. Bez zapowiedzi, bo mało kto miał telefon. Dziś ja do ciebie, jutro ty do mnie... Bez ceregieli, normalnie. Jak do najbliższych. Tego mi brakuje.
Nie brakuje mi "dwunastego stopnia zasilania". Młodzieży podpowiem, że przy "dwunastce" wyłączali prąd w domach..
- Franc, biker1 i eRKa lubią to
#127 OFFLINE
Napisano 29 lipiec 2016 - 05:21
Czasy jakie były każdy wie, lub powinien wiedzieć, wspominamy z "nostalgią" nie tyle czasy a to, o czym napisał Sławek, że byliśmy młodzi. A jak się można było stać w tamtych czasach fanem np motoryzacji przedstawia poniższa ilustracja. Dla wyjaśnienia; jegomość w goglach (to nie błąd, pisze się przez jedno "o") to ja, zdjęcie zrobione w sierpniu 1959 r.
Oj, to był już luksus, niewielu było stać na MZ-kę. To było marzenie. Kosztowała 32.000 przy średniej krajowej pensji 1200 zł.
Skoro to wątek dla "dziadków" ... to przed chwilą urodziła mi się trzecia wnuczka
mam komu opowiadać o tamtych czasach
Gratuluję, ale nie masz się czym chwalić, ja też mam trójkę, najmłodszy 8 lat, a najstarszy 16 - jam tu chyba Matuzalem...
#128 OFFLINE
Napisano 29 lipiec 2016 - 05:55
Użytkownik OloPe edytował ten post 29 lipiec 2016 - 05:58
- Alexspin lubi to
#129 OFFLINE
Napisano 29 lipiec 2016 - 06:26
(...) gruźliczanka. ;-)
... z syfilizatora...
#130 OFFLINE
Napisano 29 lipiec 2016 - 06:37
Taki jeszcze mój smak z tamtych czasów; pączki z cukierni u Zawiślaków przy Hożej. Bikle niech się schowa.
#131 OFFLINE
Napisano 29 lipiec 2016 - 06:43
Proce wg dzisiejszych standardów były niebezpieczne niczym broń automatyczna na ostre amo. I coś w tym jest, sam dostałem zagiętym w U drutem w nos...dokładnie w obie dziurki jednocześnie. Gdybym dostał w oko? A przecież każdy strzelał bez opamiętania, bolce (tak zwaliśmy te zagięte druty i druciki) latały niczym kule na radzieckim filmie wojennym Najprostsza proca składała się z cienkiej gumki oraz dwóch palców. Strzelało się z amunicji papierowej (złożony wielokrotnie i zagięty kawałek kartki) bądź cienkodrutowej.
To nie proca tylko 'haclówka'. Musiala sie miescic razem z zapasem 'amunicji' w pudelku po zapalkach
- biker1 lubi to
#132 ONLINE
Napisano 29 lipiec 2016 - 07:24
.
Gratuluję, ale nie masz się czym chwalić, ja też mam trójkę, najmłodszy 8 lat, a najstarszy 16 - jam tu chyba Matuzalem...
Chwalić się warto nawet jednym, tym bardziej takim "nowiutkim człowieczkiem"
(nie chodzi tu o licytację co, kto i ile)
- tom3 i Alexspin lubią to
#133 OFFLINE
Napisano 29 lipiec 2016 - 07:55
Wielkanoc i strzelanie z karbitu !(tata pracował jako spawacz więc miałem tego w bród dla siebie i kolegów) nieźle to dawało!a jak się przegięło z ilością wody to też ładnie można było się poparzyć i nieraz potrafiło puszkę rozerwać,dzisiejsze 15latki nawet niewiedzą co to karbit
Użytkownik Raffaello edytował ten post 29 lipiec 2016 - 07:56
- biker1, eRKa i Alexspin lubią to
#134 OFFLINE
Napisano 29 lipiec 2016 - 07:58
- Jack__Daniels, Maciej W., BOB i 2 innych osób lubią to
#135 OFFLINE
Napisano 29 lipiec 2016 - 08:01
To nie proca tylko 'haclówka'. Musiala sie miescic razem z zapasem 'amunicji' w pudelku po zapalkach
Pewnie co miasto to inna nazwa. Jako warszawiok również używałem określenia haclówa a naboje nazywaliśmy haclami. Każda haclówa była wykonana z twardego drutu ze 2 mm i jak ktoś miał dostęp do cienkiego miedzianego druciku lub drucików w kolorowych oplotach, to owijał haclówę, taki custom made.
Bardzo fajną zabawką była jeszcze fryga. Śmigiełko które uruchamiało się sznurkiem i fruuu...... Mam jednak dość nieprzyjemne wspomnienia związane z tą zabawką. Podczas gdy puszczałem frygę z babcią na przydomowej polance, babcia upadła i nabawiła się skomplikowanego złamania nogi. Do końca życia z tą nogą miała już problem.
#136 OFFLINE
Napisano 29 lipiec 2016 - 08:15
Wielkanoc i strzelanie z karbitu !(tata pracował jako spawacz więc miałem tego w bród dla siebie i kolegów) nieźle to dawało!a jak się przegięło z ilością wody to też ładnie można było się poparzyć i nieraz potrafiło puszkę rozerwać,dzisiejsze 15latki nawet niewiedzą co to karbit
Kuzynowi wybuch uszkodził palec wskazujący i od tej pory ma krótszy i sztywny... Nie pytałem jego żony czy to lepiej, czy gorzej...
- xnt@, Raffaello, Andrzej1 i 4 innych osób lubią to
#137 OFFLINE
Napisano 29 lipiec 2016 - 08:36
Kapsle z saletrą...my to puszki po dezodorantach nabijaliśmy :-)))
- albercik2 lubi to
#138 OFFLINE
Napisano 29 lipiec 2016 - 08:46
Nikt nie wspomniał też o przedmiotach z celuloidu, które przerabialiśmy na wspaniałe świece dymne....ile to linijek, piłeczek do ping ponga czy klisz poszło z dymem !
- eRKa lubi to
#139 OFFLINE
Napisano 29 lipiec 2016 - 08:50
Puszki po dezodorantach też były w użyciu.
Wiadomo jakieś straty w sprzęcie i ludziach były, że tak się wyrażę, ale to było wkalkulowane ryzyko.
Aż się gęba cieszy jak sobie człowiek powspomina.
- strary, przemo_w i biker1 lubią to
#140 OFFLINE
Napisano 29 lipiec 2016 - 08:57
A cybucha po ,,Wszystkich Świętych,, ze steryny też się robiło!to dopiero była adrenalina
Dziś za takie coś to by wyrok dostał
Użytkownik Raffaello edytował ten post 29 lipiec 2016 - 09:01
- biker1 lubi to
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych