I to jest klasa! Trochę humoru a w tym przemyconych kilka cennych rad.
Tak, mógłbym ominąć takie odcinki. Jednak słusznie zauważone, że łowienie w tym ryżowisku, to sama przyjemność. Przynajmniej porządne wyzwanie dla ciągle początkującego.
W szczycie letnim możliwe, że karple zdałyby egzamin
Szczerze myślałem o jakiejś „ruskiej” cud przynęcie. Bo przy podchodzeniu od ogona, podawany Goddard , Red Tag i krótkie smużenie działało na drobiazg. Zawsze są szybsze. Walczę z pokusą stosowania dwóch much. Jakiś wewnętrzy opór. Jeszcze podszkolę się łowiąc jedną a w przyszłości będę próbował podnieść poprzeczkę.
Z tym kijem 11, to racja. Wiele razy wkładałem w dziurę pływającą przynętę i o dziwo, nagle znikąd startowały klenie. Na moim króciaku karkołomne łowienie. Chwila nieuwagi i ciężar linki wciągał przypon z muchą pod szczytową przelotkę. Denerwująca sprawa. Sam się sobie dziwię, że dawałem radę podejść płochliwe klenie. W dalszym ciągu mowa o średniakach. Dla samej nieodpartej przyjemności machania linką bardzo rzadko tak łowię. Raczej w stanie desperacji, gdy nie mam wyników. Fakt, że widziałem kilka monstrum wychodzących do żuków, ale nie było szans, aby nawzajem siebie nie zobaczyć.
Okazowe sztuki. Tak, są takie. Widziałem, inni widzieli, słyszeli a czasami łowią takie. Tylko, że są to najcwańsze cwaniaki. I o nie chodzi. Sprzętowo nie cieniuję zbytnio. Tam trzeba zatrzymać przeciwnika i szybko „wyrwać” z wody, aby nie wbił się w gęstwinę. Przypon najniżej 0,16. Przy takim, większość much odzyskuję z zaczepów. W przyszłym sezonie postanowiłem nie schodzić poniżej 0,18 i zastosować się do rady „tłuste i pękate chrabąszcze”.
Na takich odcinkach bardziej będę się skłaniał do przynęt ww.
Streamery i mokre pozostawię na odcinki „bardziej” muchowe.
700km? To już ląduję za Lwowem Nie wiem, czy dobry kierunek obrałem.
pzdr.