Sebo,
ustawmy się następnym razem wspólnie. Ja nie będę miał litości, lubię adrenalinę nad wodą
Jednego rozumiem, niech biorą, nawet dwa bo wolno. OK. Ale to co napisałeś to przegięcie.
Jutro jadę, obym ich nie spotkał....
Slavo
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 16 listopad 2013 - 20:35
Sebo,
ustawmy się następnym razem wspólnie. Ja nie będę miał litości, lubię adrenalinę nad wodą
Jednego rozumiem, niech biorą, nawet dwa bo wolno. OK. Ale to co napisałeś to przegięcie.
Jutro jadę, obym ich nie spotkał....
Slavo
Napisano 16 listopad 2013 - 20:37
@jakubwr ma rację. Popieram w 100%, tylko jak to wyegzekwować na władzach?
Może ktoś z Kolegów wie do kogo się z tym zwrócić w Zarządzie Okręgu?
Napisano 16 listopad 2013 - 21:30
Z tego co wiem to wędkarz wędkarza juz nie ma prawa kontrolować od tego są odpowiednie służby. Postawa dzielna ale nie przemyślana bo jakby koleś był jakiś poje**any to mógłby ci kose sprzedać utopić w rzece i nikt by go nie znalazł a za głupie kilka ryb już by ciebie tutaj nie było. Mialem kilka w życiu rożnych sytuacji i teraz wiem jak reagować, najważniejsze żeby nie zostawać sam na sam bo ludzie po usłyszeniu teksu ze zadzwonisz po policje czy jakieś służby mogą ci łeb urwać. Jak masz dzieci i masz dla kogo żyć to pomyśl o tym następnym razem. Pozdro,
Napisano 16 listopad 2013 - 22:25
Na takie odludne miejscówki nie ruszam się bez ,,uzbrojenia"pistolet na gaz i konkretny nóż...tak w razie czego chociażby dla komfortu psychicznego.
Polecam
Napisano 16 listopad 2013 - 22:48
Nie polecam, jak wyciągniesz nóż, a nie umiesz się nim posługiwać (prawie nikt nie umie, od razu zaznaczam, że ja też nie), to prędzej sobie zrobisz krzywdę niż komuś, a ponadto gdy napastnik zobaczy nóż, to zamiast stracić sprzęt, lub portfel możesz stracić życie ...... a szkoda. W takich sytuacjach najlepsza broń to telefon. Jeśli zdążysz zadzwonić (gdziekolwiek, byleby sprawca słyszał), to masz prawie 90% pewność, że wyjdziesz cały .... no chyba, że trafisz na jakiegoś szaleńca, czy naćpanego małolata, ale o takich nad wodą ciężko (na szczęście). Inna kwestia, to to, że jeżeli zamiast stracić np. sprzęt za 500 - 1000 zł pokiereszujesz gościa nożem, to choćbyś nie wiem jak się tłumaczył i tak spędzisz minimum dwa dni w celi, a następnie będziesz się miesiącami szlajał po sądach .... jak dla mnie gra niewarta świeczki
... za to gaz polecam, jakby co to gazem po oczach i w nogi .....
Napisano 16 listopad 2013 - 22:56
... za to gaz polecam, jakby co to gazem po oczach i w nogi .....
ja bym jeszcze dodał od siebie,kopa pod jaja i dopiero w nogi...(kolejność nie jest aż tak ważna)
reasumując,gaz,kop i w nogi...
Napisano 16 listopad 2013 - 22:57
Oh, maj hirołs
Napisano 16 listopad 2013 - 23:01
Nie polecam, jak wyciągniesz nóż, a nie umiesz się nim posługiwać (prawie nikt nie umie, od razu zaznaczam, że ja też nie), to prędzej sobie zrobisz krzywdę niż komuś, a ponadto gdy napastnik zobaczy nóż, to zamiast stracić sprzęt, lub portfel możesz stracić życie ...... a szkoda. W takich sytuacjach najlepsza broń to telefon. Jeśli zdążysz zadzwonić (gdziekolwiek, byleby sprawca słyszał), to masz prawie 90% pewność, że wyjdziesz cały .... no chyba, że trafisz na jakiegoś szaleńca, czy naćpanego małolata, ale o takich nad wodą ciężko (na szczęście). Inna kwestia, to to, że jeżeli zamiast stracić np. sprzęt za 500 - 1000 zł pokiereszujesz gościa nożem, to choćbyś nie wiem jak się tłumaczył i tak spędzisz minimum dwa dni w celi, a następnie będziesz się miesiącami szlajał po sądach .... jak dla mnie gra niewarta świeczki
... za to gaz polecam, jakby co to gazem po oczach i w nogi .....
noża pewnie bym nigdy nie użył, co innego gaz...i to w ostatecznej sytuacji, poza tym ten sprzęt noszę na te bobry ludojady
Napisano 17 listopad 2013 - 16:22
Poczytałem o tym słynnym Brzegu Dolnym i się wybrałem. Już na samym początku w czasie jazdy odbiłem się od zamkniętego przejazdu kolejowego w Pęgowie, ale jakoś dałem radę. Niestety na 2 godziny rzucania nawet puknięcia za to zostawiłem sporo przynęt w wodzie. Coś mi się wydaję, że jeszcze nie opanowałem techniki połowu sandacza.
Napisano 17 listopad 2013 - 18:15
Dziś także zawitałem na wczorajszej miejscówce, tym razem nie sam
Niestety albo stety kolegów nie było a szkoda. (było za to od groma ludzi mówiących że sandacz gryzie bo wczoraj to koledzy złowili aż 7 sandaczy czyli wynika z tego że przegapiłem 2)
Wracając do ryb woda spadła o ponad metr i razem z wodą brania sandaczy.
Jednego takiego 56 udało się wyłuskać (tak z ciekawości go powąchałem , i powiem wam że te ryby tam naprawdę śmierdzą.)
Zed wrócił do wody , były jeszcze jakieś brania ale bez szału.
Koledzy moi wymiękli i o 11.30 skończyliśmy wędkować.
Podjechałem troszkę na widawę i wyskoczył jeszcze malutki sandaczyk i szczupaczek 54cm.
Pozdrawiam Sebo.
PS. Sławek ja jestem otwarty na propozycję telefon jak coś masz.
Użytkownik Sebo0707 edytował ten post 17 listopad 2013 - 18:17
Napisano 17 listopad 2013 - 20:31
No to jestem pocieszony - a już myślałem że tylko mi dziś nie brały.
Strasznie oporny jestem na te sandałki - już parę lat na tej Odrze spędziłem i ledwie jakiegoś sporadycznego sandałka trafię - niby proste bo tylko trzeba pukać w dno - a ja pukam w to dno pukam się też w czasami głowę i ciągle nic lub prawie nic . Gratki dla tych co potrafią.
Napisano 17 listopad 2013 - 20:42
No to jestem pocieszony - a już myślałem że tylko mi dziś nie brały.
Strasznie oporny jestem na te sandałki - już parę lat na tej Odrze spędziłem i ledwie jakiegoś sporadycznego sandałka trafię - niby proste bo tylko trzeba pukać w dno - a ja pukam w to dno pukam się też w czasami głowę i ciągle nic lub prawie nic . Gratki dla tych co potrafią.
Napisano 17 listopad 2013 - 21:32
Poczytałem o tym słynnym Brzegu Dolnym i się wybrałem. Już na samym początku w czasie jazdy odbiłem się od zamkniętego przejazdu kolejowego w Pęgowie, ale jakoś dałem radę. Niestety na 2 godziny rzucania nawet puknięcia za to zostawiłem sporo przynęt w wodzie. Coś mi się wydaję, że jeszcze nie opanowałem techniki połowu sandacza.
Troszkę trzeba potrenować zanim opanujesz technikę, ale jak będziesz wystarczająco skupiony to brania raczej nie przegapisz
Za to rwanie i spustoszenie w pudełku masz pewne na 100%
Napisano 17 listopad 2013 - 21:35
PS. Sławek ja jestem otwarty na propozycję telefon jak coś masz.
Dziś jednak się nie wybrałem, ale za tydzień jak żona mnie z wyra wypuści o świcie to chętnie
Taka "opadnięta" woda to niezły syf, zawsze wracam utytłany jak świniak w chlewie.
Gratki za wydłubanie sandałka.
Slavo
Napisano 18 listopad 2013 - 13:28
W zeszłą niedzielę dzwoniłem na PSR kilka razy, na różne numery i cisza. Nawet jeśli odbiorą to przypuszczam, że nie dojadą za szybko. Po prostu jest ich za mało...
Będąc nad wodą, w nie swojej okolicy radzę uważać, bo większość łowiąca tam to są lokalni wędkarze, od pokoleń łowiący tak a nie inaczej. Oni w tym nic nadzwyczajnego nie widzą. Dopóki zwracam się kulturalnie zazwyczaj oni też tak się zachowują.
Nas, często przyjezdnych traktują jako (nieproszonych) gości i trochę szkód mogą narobić, szczególnie, że w krótkim czasie są w stanie zawołać "wsparcie", równie agresywne i do tego nawalone, nie tylko w weekend.
Oni wiedzą, czym i kiedy przyjechałeś, uszkodzą samochód, pobiją. Większość nieprzyjemnych doświadczeń miałem jednak poza Dolnym Śląskiem.
Dobrego rozwiązania nie ma... Ja staram się kulturalnie upomnieć (chyba działa lepiej niż agresja) ale w przypadkach ekstremalnych nie ma co - od razu na policję, straż graniczną (tylko w terenach nadgranicznych ale często mają lepszy sprzęt).
A tak poza tym to gratuluję rybek, ja mam ostatnie dwa wypady praktycznie na zero, wczoraj sytuację uratował szczupaczek 50-60 prawie o zmroku... Podziwiam regularnie łowiących ryby poniżej BD przy takiej niskiej wodzie lub jej skokach odniosłem wrażenie, że tam nie ma ryb. Chyba wszystko w nurcie siedzi. O zaczepach nie wspomnę ;-) ale gdzie patyki (i kamienie) tam wyniki.
Napisano 26 listopad 2013 - 16:04
Panowie,
kto pierwszy zapoda fotkę z rybą z zasypanego śniegiem Wrocławia?
Ja już myślę, co to będzie w "łykent"?
Napisano 27 listopad 2013 - 09:15
Napisano 27 listopad 2013 - 13:35
Ja byłem dwa razy i w obu przypadkach na 5 godzin machania kijem i marznięcia dostałem po jednym ledwie wymiarowym szczupaczku. Podczas drugiego rybę złowiłem w trzecim rzucie więc możecie sobie wyobrazić, co myślałem "ale dzisiaj będą brania" :-)
Napisano 27 listopad 2013 - 14:05
Panowie,
kto pierwszy zapoda fotkę z rybą z zasypanego śniegiem Wrocławia?
Ja już myślę, co to będzie w "łykent"?
Napisano 27 listopad 2013 - 14:38
ja okoni połapałem nie za dużych ale 4szt ponad 30cm miały
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych