Ogólnie to:
1. Przy skórze, żeby nie pękała oprócz tłuszczu najważniejsze jest jak się ją suszy. Moim zdaniem najlepiej na nodze.
2. Kiedyś jak w robocie łaziłem po 20-40km dziennie przez 12 godzin i 90dni to mi porządne milicyjne oficerki skórzane starczały na rok max 2 i własnie licowa skóra głównie pękała ale od suszenia zimą przy piecach albo koksiakach na śniegu. W podeszwach najlepiej sprawdzały się metalowe wkręty. (hehehe nie byłem w służbach tylko pracowałem w rolnictwie)
3. A co do skóry, pewnie Was zdziwię (ja się zdziwiłem). Kiedyś wypatrzyłem na allegro siodło, kulbakę amerykancką z ciulowym zdjęciem ale z super ceną. Ryzyk fizyk - kupiłem. Przyszło i zonk. Pomyłka? Jakiś baran uszył na lewą stronę? No siodło całe uszyte licem do dołu a "nubukiem" do góry. No bez sensu. Poczytałem, doczytałem i się okazało, że amerykanie tak szyją najbardziej katowane robocze siodła. Nie są może piękne, ale są niezajebywalne. Szorstkość zapewnia przyczepność. Nie pękają. Jak zmokną to sobie spokojnie wysychają. A dba się o nie? No pewnie, przecież woda, pot, błoto. Czyści się je delikatną drucianą szczotką, wszystko odpada. Nikt ich nie nasącza łojem itd bo straciłyby część swoich zalet. Jakby nie było na mnie za małe to bym go na pewno nie sprzedał. Mam piękną starą (30lat) naprawdę porządną Oklahomę z licówki, ale o tą to muszę dbać. Musi być natłuszczana, czyszczona, odpowiednio suszona (czy po deszczu, czy po pływaniu) no kupa roboty. A tamto? Zero. Druciakiem co jakiś czas, tyle.
No i dlatego najbardziej lubię nubuk. Niewiele trzeba dbać, nie pęka, oddycha, a że jak leje noga mokra? Mi to nie przeszkadza. Wyschnie. Po 15 min ulewy ... są dwie szkoły, albo się mocno izolować, albo wcale
Użytkownik Qh_ edytował ten post 15 luty 2023 - 20:47