Okonie 2017
#481 OFFLINE
Napisano 17 grudzień 2017 - 21:15
received_1434878933291599.jpeg 89,54 KB 45 Ilość pobrań
- Paweł J, Maciek Rożniata, czaro73 i 17 innych osób lubią to
#482 OFFLINE
Napisano 18 grudzień 2017 - 07:48
Tapatalkniete z Galaxy s8
- tomas, Ferret, Paweł J i 23 innych osób lubią to
#483 OFFLINE
Napisano 20 grudzień 2017 - 23:23
No i w sobotę mi zamarzło . Niby to oczywiste , że tak się stanie , jednak ta cienka tafla lodu pokrywająca moje zbiorniczki jeszcze przed sylwestrem od kilku już sezonów wkurza mnie nieodmiennie . A praktycznie całkiem niedawno kończyliśmy sezon w Sylwestra właśnie , łowiąc sobie co najmniej do południa ... A to ścięcie lodem wygląda zazwyczaj tak , że jakiś dzień wcześniej są plany solidne i dalekosiężne . Tak było i tym razem . Kiedy w piątek wieczorem łowiłem sobie pasiaki z brzegu , ostrząc sobie zęby na poranne wypłynięcie nie przypuszczałem nawet , że zastanę centymetrową taflę lodu o poranku . Ale tydzień poprzedzający był naprawdę ciekawy , bo w wodzie o temperaturze około 1 st .C udało mi się dwukrotnie namierzyć okonki w tym krótkim czasie mniej więcej godziny , kiedy to tuż po 15.00 starałem się złowić cokolwiek włażąc po pas do wody na pustych już na szczęście od wędkarzy miejscówkach .
Pierwszy raz spotkałem okonie w płytkiej , mulistej zatoce , kiedy to obławianie bankówek pozwalających sięgnąć korytka i nieco głębszej wody nie przynosiło zbytnio rezultatów . Miejsce , w którym o takiej mniej więcej porze roku i aurze miałem efekty jakieś dwa lata temu . Praktycznie już ciemno , bezwietrznie i z ciągłym , upierdliwym przy temperaturze około zera opadem drobnego deszczu . Ryby stoją w wąskim pasie przy kępie ziela . ES 3" w jedynie słusznym kolorze na trzech gramach , prowadzony ślamazarnie i po każdym poderwaniu od dna pozostawiany na nim dobre 2-3 sekundy . Brania pewne , guma zapakowana w pyszczyska po samą główkę . Te bardziej dynamiczne pyknięcia pochodzące od szczupaczków . Zdjęcia fatalne z racji zmroku , deszczu i zgrabiałych rąk .
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 21 grudzień 2017 - 14:55
- Ferret, wobler129, czaro73 i 27 innych osób lubią to
#484 OFFLINE
Napisano 23 grudzień 2017 - 16:13
- czaro73, michał78., slawito i 13 innych osób lubią to
#485 OFFLINE
Napisano 23 grudzień 2017 - 18:12
Wysłane z mojego E6633 przy użyciu Tapatalka
- czaro73, slawito, jacekp29 i 14 innych osób lubią to
#486 OFFLINE
Napisano 24 grudzień 2017 - 12:13
Wesołych świąt
#487 OFFLINE
Napisano 24 grudzień 2017 - 15:42
10382751_IMG_20171224_115558.jpg 66,45 KB 80 Ilość pobrań
Użytkownik dreadknight edytował ten post 24 grudzień 2017 - 15:43
- czaro73, slawito, jacekp29 i 13 innych osób lubią to
#488 OFFLINE
Napisano 24 grudzień 2017 - 19:39
Ano wiało ... i padało ... jednakże na prośbę jednego z kolegów wyskoczyłem na godzinkę, aby sprawdzić to i owo i tak to mniej więcej wyglądało ...
pogoda.jpg 33,3 KB 38 Ilość pobrań
- zandermafija*SpinnigistaWT lubi to
#489 Guest_tarpio_*
Napisano 24 grudzień 2017 - 20:55
U mnie drugi dzień dużo brań na gumę leżąca na dnie, sporadycznie coś uderzyło przy podbiciu.
Załączone pliki
Użytkownik tarpio edytował ten post 24 grudzień 2017 - 20:56
- bezaocb, rapek i zandermafija*SpinnigistaWT lubią to
#490 OFFLINE
Napisano 25 grudzień 2017 - 16:37
20171225_123946-1.jpg 42,37 KB 42 Ilość pobrań 20171225_123954-1.jpg 23,8 KB 41 Ilość pobrań 20171225_131150-1.jpg 49,71 KB 42 Ilość pobrań
- czaro73, michał78., slawito i 10 innych osób lubią to
#491 OFFLINE
Napisano 25 grudzień 2017 - 17:26
Popularny
Nie wiem, czy tej zimy lód będzie na tyle mocny, by można było bezpiecznie z niego łowić. Trochę zacząłem się martwić, gdy "amerykańscy naukowcy" w październiku ogłosili, że zima będzie bardzo mroźna. Wykrakali. 25 grudnia, w południe + 14 (w cieniu + 8). Nigdy się im nie sprawdza
Dziś wspominam trzy dni marca 2017 roku. Były to:
Trzy dni okonia.
Dzień pierwszy. Czwartek.
Dzień zaczął się wcześnie. O czwartej rano wyjeżdżamy z Bielska Białej. Mamy przed sobą 160 kilometrów. Kierunek - Czorsztyn.Gdy wyjeżdżaliśmy, była lekko dodatnia temperatura, na miejscu panuje lekki mróz. Po drodze mijaliśmy miejsca, gdzie było + 6, jak i -5 stopni, Nie ma co sugerować się lokalnymi warunkami, najlepiej jest zasięgnąć języka u kogoś, kto na miejscu monitoruje warunki. A ostatnie informacje brzmiały zachęcająco - lód pół metra, okonie biorą
Na miejscu okazało się, że pomimo wczesnej pory na lodzie jest już grupka miejscowych i przyjezdnych wędkarzy. Obławiają niewielki obszar. W tym miejscu jeziora pływałem tylko raz, nie zapamiętałem, by na dnie było coś szczególnego. Gdy zbliżamy się do nich, okazuje się, że jeden właśnie zaciął o holuje rybę. Chwilę później okoń ląduje na lodzie, a miarka wskazuje 37 cm. "Pierwszy się zameldował" ucieszył się łowca. Dodatkowo zmotywowani szybko zaczęliśmy wiercić przeręble. Dwie godziny i kilkanaście przerębli później mam wreszcie branie. Hol jest ostrożny, ale stanowczy. Zabrałem ze sobą dwie wędki z mormyszkami wolframowymi, do mniejszej mormyszki przywiązałem żyłkę 0.10, do większej 0.12. Okoń wziął oczywiście na mniejszą.
Najważniejszy fragment holu to okolice przerębla. Ryby często wykorzystują jego dolną krawędź, gdy "na krótkim dyszlu" w szaleńczym, ostatnim zrywie uciekają wokół otworu. Udało mi się spacyfikować wszystkie manewry tego okonia i wkładając rękę głęboko do lodowatej wody podebrałem go za dolną szczękę.
Było coraz cieplej. Nie tylko z powodu udanego holu, ale i świecącego słoneczka. Dobrze, że lód jest gruby
Pomimo obfitego zanęcenia, w tym przeręblu już nic się nie działo. Czas mijał, odwiedzałem poprzednio wywiercone otwory, wierciłem kolejne. Wreszcie mam branie. Zacinam i w trakcie holu, gdzieś w połowie drogi pomiędzy dnem, a lodem - luz. Nie od razu zauważyłem, że poza rybą, straciłem też mormyszkę. Czyżby szczupak? Dokładnie oglądam żyłkę. Diagnoza jest niezbyt (dla mnie) miła. Cieniutka żyłka, po dość intensywnym holu poprzedniej ryby, kolejnego holu nie wytrzymała. Cóż, węzły należy po każdym zaczepie i po każdej większej rybie, zawsze przewiązywać. A lenistwo szybko się mści...
Minęło kilka przerębli. Opuściłem mormyszkę, chcę podnieść ją z dna - zaczep. Napinam wędzisko - ruszył. I pulsuje Uchachany trzymam w rękach kolejnego czterdziestaka
Nie wiercę już nowych przerębli, tylko krążę pomiędzy uprzednio wydrążonymi. Zasypałem dwa z nich ochotką i tym dwóm poświęcam najwięcej czasu, ale nie mam w nich brań. Przyszła chmura, zerwał się wiatr. Przed chwilą była już wiosna, a teraz zima przypomniała o sobie. Jednak mi zrobiło się naprawdę ciepło, gdy na wędce zameldował się kolejny gruby okoń. Jak na zawołanie, w czasie sesji fotograficznej wyszło słońce
Jeden z kolegów, z którym wędkowałem, musiał wieczorem zameldować się w pracy, więc pomimo wczesnej pory zakończyliśmy dzisiejszą wyprawę w samo południe. Cała droga powrotna upłynęła nam na dzieleniu się obserwacjami i wrażeniami. Wynik pierwszego dnia to 5 do 3 do 1, wszystkie ryby co najmniej 40 cm, największego złowił kolega, który złowił tylko jednego. Ale za to 47 cm Ten, który złowił pięć, wszystkie wyjął na mormyszkę, którą wręczyłem mu po złowieniu pierwszego okonia. Wybrałem taką samą. Srebrna wolframka z doklejoną cyrkonią. Po krótkiej analizie potwierdzenie - cyrkonia również mi dała wszystkie brania. Mormyszki bez cyrkonii działały o wiele słabiej. Zasypywanie dziur ochotką nie miało żadnego wpływu na brania. Możliwe jest, że wręcz przeszkadzało. Nie wiem, co o tym myśleć.
Dzień drugi. Sobota.
Czwartkowy wieczór spędziłem na doklejaniu cyrkonii do wszystkich mormyszek. Moich i kolegów Piątek niby coś tam robiłem, ale tak naprawdę nie mogłem doczekać się soboty. Wreszcie - jest . Wyruszamy. Tym razem pół godziny wcześniej. 3.30 rano, zimą - trochę hardkor Ale co tam, raz się żyje! Na miejsce dojeżdżamy bladym świtem. I niespodzianka - najlepsze miejscówki już zajęte. Czy ci ludzie spać nie mogą? Przeręble z przed dwóch dni zamarzły, więc pierwszą dziurę wiercę w pobliżu tej, która dała mi dwa dni wcześniej pierwszą rybę. Chwila pracy mormyszką, kiwak prostuje się i jest, pierwszy okoń melduje się na wędce.
Może dziesięć minut minęło od zakończenia sesji fotograficznej, gdy holuję następnego:
Nawet nie wiem, jaka jest pogoda. Chyba trochę wieje, ale komu by to przeszkadzało, gdy holuje się kolejnego czterdziestaka?
Mam wywierconych kilkanaście przerębli, ale większość ryb łowię w trzech. Mormyszka na dno, 2-3 minuty, nie ma brania? Idę do następnej. I łowię.
Gdy podchodzę z kolejnym okoniem w jednej ręce, a z aparatem w drugiej, wzrok kolegów mówi wszystko - a rób se te zdjęcia sam!. Nie dziwię się, że nie mieli ochoty odrywać się od łowienia i "pracować za fotografa", gdy sami praktycznie nie łowili. A ja? W prawie każdej dziurze ciągnąłem pasiaste smoki
Doszło do tego, że nie każdego "czterdziestaka" chciało mi się fotografować. A szkoda, bo przeglądając na komputerze zdjęcia mam nieodparte wrażenie, że jednego z nich udało mi się złowić ponownie. A może było takich spotkań więcej?
Napompowany adrenaliną, jak w transie chodziłem pomiędzy przeręblami i - łowiłem. Kolejne, kolejne, kolejne...
Trochę straciłem rachubę. Było ich nie mniej, jak trzynaście. Jeden maluszek na 37 cm, dwa po 39. Największy miał 43 cm. Dziesięciu czterdziestaków nie złowiłem jeszcze nigdy w jeden dzień. To jest wynik nawet w Szwecji, a bez porównania bliżej Przynajmniej dla mnie.
Łowiliśmy do trzynastej. Ja mogłem łowić dalej, jeszcze bardziej śrubując rekord, ale jeden z moich przyjaciół chciał już jechać do domu. Córka z Wiednia przyjeżdżała na odwiedziny. Cóż, ma wybaczone
Trochę statystyki: Połowy wyglądały 13/3/0. Kolega, który w czwartek złowił pięć, dziś wyjął 3 i jednego zerwał. Kolejny z naszej trójki zaliczył tylko jedno branie na podlodową poziomkę, którą odgryzł mu szczupak. Cóż, gdy w łowisku są zębate rybki, stalka powinna być obowiązkowa...Inni wędkarze, których trochę dziś na lodzie było, łowili pojedyncze ryby. Nie bardzo to rozumiem, ale siedzieli na "swoich starych dziurach" cały czas. Mam wrażenie, że tam ryb po prostu dziś nie było... Zasypałem dziś ochotką tylko jedną dziurę i nie miałem z niej żadnego brania. Wyraźnie, dla garbusów powyżej pewnej granicy rozmiarów, nęcenie jest mniej atrakcyjne, niż się spodziewałem.
Dzień trzeci. Wtorek.
Tym razem wybrałem się na Czorsztyn z kolegą z forum. Wojtek dał się przekonać i wyjechaliśmy z Bielska o trzeciej w nocy. A co
Na miejsce przybywamy bladym świtem. Okazuje się, że w tym miejscu, gdzie dotąd wchodziliśmy na lód, jest woda. Dwumetrowa szczelina pomiędzy brzegiem, a litym lodem. Bezpieczne wejście znaleźliśmy dopiero sto metrów dalej. Mam spore doświadczenie w zachowaniu się lodu na zaporówkach, wiem, kiedy wchodzenie na lód jest niebezpieczne. Wiem też, jak zachować się, gdy lód się załamie. Przerabiałem na własnej skórze różne ekstremalne "zabawy" i dziś już nie kozakuję. Gdy jest szansa na kąpiel, nie wchodzę na lód.
Co innego ze schodzeniem
Nic nie powiedziałem Wojtkowi, ale spodziewałem się, że nie uda nam się już zejść suchą nogą i pomost, po którym bezpiecznie wchodziliśmy na lód, przy schodzeniu bezpieczny już nie będzie. Ale co tam, ważne, że na jeziorze jest gruby i mocny, w czym utwierdzały mnie kolejne odwierty. Na całym jeziorze, chyba tylko my dwaj zdecydowaliśmy się na wędkowanie. Wreszcie więc mogłem sprawdzić te uprzednio oblegane przeręble. Zwłaszcza, że żadne nie zamarzły. Były tam na dnie jakieś skały, lokalna górka podwodna. Jakieś pół godziny, w czasie których łowiliśmy w tych dziurach nie dało nam żadnego brania, więc przenieśliśmy się na "moje" przeręble. Dookoła przybyło sporo nowych, to, co działo się w sobotę, nie pozostało niezauważone. Brania były sporadyczne, bardzo delikatne, raczej prostujące niż przyginające kiwak. Woda pod lodem bardzo wyraźnie zmętniała. Jednak mimo to udało mi się zaliczyć kilka udanych holi, jedna rybka nie zasłużyła na uwiecznienie (39 cm), pozostałe są na poniższych zdjęciach:
Ostatnią rybką był sześćdziesiątak, niestety, nie okoń
Schodziliśmy z lodu późnym popołudniem. Zmęczeni, wylowieni, szczęśliwi. Na brzeg wychodziłem z duszą na ramieniu, jednak lód, pomimo warstwy wody na nim, okazał się mocny, a zejście stabilne i bez ekscesów. Jednak pragnę bardzo mocno podkreślić, że było to już ryzykowne. Gdybym był sam, takiego ryzyka za nic bym nie podjął. Żadna zabawa nie jest warta, by ryzykować w niej życie. Ja ryzykowałem co najwyżej kąpiel i wiedziałem, z czym się mierzę. miejsce "problematyczne" miało głębokość około metra, a więc groziła nam co najwyżej niewielka wpadka. A w samochodzie czekał suchy "zapas". W razie kłopotów zawsze też mogłem liczyć na pomoc i wsparcie Wojtka. Pamiętajcie, by wchodząc na lód, taką pomoc i wsparcie sobie zapewnić. Kolce, liny ratownicze, gwizdki, kapoki, kombinezony wypornościowe - nic nie jest przesadą, jeśli może uratować Wam życie. Nie bójcie się z tego korzystać. Jest jeszcze tyle łowisk do obłowienia, tyle ryb, chętnych do fotografowania
W nadchodzącym 2018 roku każdemu z Was życzę takich "Trzech dni okonia"
- mario, beton007, tasiek321 i 64 innych osób lubią to
#492 OFFLINE
#493 OFFLINE
Napisano 27 grudzień 2017 - 14:35
I garbusek na cyprysową płoteczke
Taptalkniete z Galaxy s8
- Adrian Tałocha, slawito, jacekp29 i 19 innych osób lubią to
#494 OFFLINE
Napisano 27 grudzień 2017 - 14:37
Użytkownik Borsuk edytował ten post 27 grudzień 2017 - 14:42
- Adrian Tałocha, michał78., slawito i 28 innych osób lubią to
#495 OFFLINE
Napisano 27 grudzień 2017 - 16:32
Okonek z rzeczki na woblerka.
Załączone pliki
- Adrian Tałocha, michał78., slawito i 17 innych osób lubią to
#496 OFFLINE
Napisano 28 grudzień 2017 - 16:34
Zapewne jeden z ostatnich wypadów w tym roku. Dwu calowy Keitech na 2 g główce był mocno ignorowany, ale wystarczyło dołożyć kolejne 2 g i woda ożyła. Brania pewne, doskonalne wyczuwalne na wędce.
oko1.jpg 82,38 KB 43 Ilość pobrań oko2.jpg 77,85 KB 43 Ilość pobrań
i lekcja pokory oko3.jpg 69,07 KB 44 Ilość pobrań , która przedwcześnie zakończyła łowy.
- Paweł J, Maciek Rożniata, Adrian Tałocha i 25 innych osób lubią to
#497 OFFLINE
Napisano 29 grudzień 2017 - 17:40
Taptalkniete z Galaxy s8
- Paweł J, michał78., slawito i 20 innych osób lubią to
#498 OFFLINE
Napisano 29 grudzień 2017 - 21:38
Największy z kilku ostatnich dni.
- popper, michał78., hm62 i 27 innych osób lubią to
#499 OFFLINE
Napisano 31 grudzień 2017 - 17:33
Rok 2017 zamykam fajnym oksem.
Ryba pochwyciła jerka Savage gear prologic. Po nocy z konkretnym przymrozkiem część zbiornika była ścięta - branie było zaraz po wpadnięciu przynęty na skraj lodu.
Wszystkiego najlepszego dla łowców okoni i nie tylko
- slawito, gulf, tadekb i 17 innych osób lubią to
#500 OFFLINE
Napisano 01 styczeń 2018 - 13:47
PicsArt_01-01-01.46.41.jpg 42,38 KB 25 Ilość pobrań
- slawito, jacekp29, malinabar i 5 innych osób lubią to
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych