To że 2T jest dużo mniej trwały to nie ulega wątpliwości jeżeli ktoś twierdzi inaczej nie ma pojęcia o silnikach.
Proszę podpytać pierwszego lepszego motocyklistę , i nie mówię tu o konstrukcjach typu WSK czy Mz ale o np Honda czy Yamaha. Co jakiś czas wymiana tłoka pierścieni i szlif cylindra. Dodatkowo łożyska wału. Przelot 4T podobnej jakości conajmniej 3-4 razy większy. A to że w łódce silniki 2T działają latami to kwestia przebiegów
Miałem około 2010-12 dt125 o mocy ok 14hp yamahy. 2t z dozownikiem oleju, rok produkcji AFAIR 1996. Przebieg na liczniku ~40kkm, kumpel od którego kupiłem przez chyba rok jeździł bez linki prędkościomierza, a kupiony od handlarza czyli bozia wie ile miał na liczniku gdy został kupiony we francy i przywieziony do .pl.
Jeździłem na nim ze dwa-trzy lata, do roboty, na pustynię, w błoto Bieszczadów, na ryby i na offroadowe wycieczki po 200-300km - nie miał lekko.
Zmieniłem go na inny bo zawieszenie nie wyrabiało w terenie. Z silnikiem nic się nie działo przez kolejny rok gdy miałem kontakt z właścicielem.
Nim go kupiłem to trochę się bałem bo wszędzie słyszałem o tych wymianach tłoków i kosztach remontów podobno koniecznych co kilka kkm.
No bo chyba nie chcesz porównać silnika zaburtowca do ktm sx czy kawasaki kx w których ze 125ccm robi się ~40hp, a wymiana tłoka przy zastosowaniu amatorskim to jakieś 100mh.
Stąd pytałem o kontakt z miarę współczesnym silnikiem od japsów (ten był konstrukcyjnie gdzieś w latach 70), po prostu taki kontakt zmienia podejście zwłaszcza u kogoś kto musiał co kilkaset km regulować zapłon, a w schowku woził pół silnika "na wszelki wypadek" żeby remont zrobić na poboczu