http://www.tysol.pl/...lakow-wyjatkowe.
Jest tam taki fragmencik odnoszący się do zaopatrzenia w ryby. W okresie przedświątecznym który dla komunistów był szczególnie drażliwy.
Panie Sławusiu skoro twierdzisz, że nie miałeś problemów z robieniem zakupów to kupowałeś w sklepach innych niż społeczeństwo. Tak, to teraz możesz tworzyć swoja teorię prawdy.
Piotruniu Pinciu, najlepiej to wychodzą ci swobodne konfabulacje. Znów nic nie wiesz, a świrujesz że wiesz Za komuny mieliśmy naprawdę dużą i całkiem sprawna flotę rybacka - dalekomorską i bałtycką, plus rybołówstwo przybrzeżne. Dorsze kosztowały 7 złotych i nikt ich nie chciał jeść, bo halibuty i kerguleny były zwyczajnie lepsze, kalmary - czyli osławione ośmiorniczki - 11.. a przegrzebki sklepowa wciskała siłą.. Dostępne były bez problemu w każdym sklepie rybnym. Dziś flota rybacka to wspomnienie.
Na ryby słodkowodne popytu prawie wcale nie było, prócz wędzonych węgorzy i sielawy, zresztą hitem czasów gierkowskich były kurczaki i cola..
Za ślepego Wojtka było gorzej, teraz jest drożej..
Do myślenia w kategoriach stowarzyszeniowych wędkarski świat jeszcze długo nie dorośnie.. a zatem nic innego ci nie pozostało - idź i pij.. i spokojnie czekaj aż na Rudnik zakasze rękawy
Użytkownik Pinciu edytował ten post 06 marzec 2018 - 06:36