Dobra, car-batiuszka, z sporą władzą. To czemu nie zrobić normalnych etatów, normalnej firmy i niech prezes zarządza filią? Bez udawania że coś jest społeczne i darmowe?
Większość zarządów kół to emeryci, w teorii pracujący społecznie. Czemu nie zrobić systemu płacy za wyniki? Co rok członkowie koła głosują, czy prezes ma dostać kasę, zachować stołek albo wylecieć z hukiem. Przez internet, pocztą, lub osobiscie do urny w lokalu koła.
Cały system odziedziczony po PRL po prostu nie ma prawa działać w dzisiejszej rzeczywistości. Coś trzeba zmienić, i właściwie każda zmiana będzie miala sens, o ile będzie dopasowaniem wędkarstwa do realiów. Tak zupełnie na zimno, bez emocji.
Mamy coś zblizonego do Poczty Polskiej, która nadal kradnie, gubi, i działa jak chce, ale - już ma bat nad głową, i jak ukradnie, to płaci odszkodowania.
PZW nadal działa z pozycji monopolisty, w totalnym oderwaniu od rzeczywistości.
Zmieniło się prawo dotyczące wody, zmieniła się gospodarka, za ryby trzeba płacić, sekretarz Gierek już nie da ton ryb w prezencie (autentyk, karpie dla górników i pstrągi dla... swojego sekretarza prasowego). PZW nadal tkwi w tamtych realiach. Na kontach leżą grube miliony, a dziadki okopały się na stołkach i mrożą kasę. Coś komuś to sugeruje?
Aha, żeby nie było - osobiście uważam że z punktu widzenia czysto wędkarskiego, tamten system i ustrój był niezły. Dlaczego? Bo PZW jako przybudówka PZPR nie było ograniczone ekonomią w sposób obecny. Oczywiście, system był chory jako całość. Ale jak lud pracujący chciał karpia - dostawał z nadania żwirownię i opór ryb. Jak lud pracujący przekonał władzę - miał pstrąga, tęczaka, glowatke. Jako bufor, kanał, żeby lud nie wyszedł na ulicę tylko pojechał na ryby. Teraz lud pracujący tyra w korporacji, jest równo okradany przez wielki biznes i się cieszy. A tym wszystkim, zarządza ubek albo jego potomstwo. Taki mamy demokratyczny kapitalizm... Zamiast sekretarza KC - major UB.
Użytkownik etherni edytował ten post 30 październik 2017 - 17:40