Taka dyskusja zniechęca zupełnie do zabierania głosu w temacie. Protekcjonalny ton nie pomaga. Wymiany uprzejmości rodem z piaskownicy,deprecjonują umiejętności oraz wiedzę adwersarzy. Tak ciężko,podejść z dystansem do zadania? Większość z nas ma swoje przemyślenia związane z łowieniem poszczególnych gatunków,inne doświadczenia,inne zdanie na temat sposobu,sprzętu,itp. I chyba o to w tym wszystkim chodzi,raczej jedynie właściwy wzór nie jest najlepszym pomysłem. Jakieś wnikliwe analizy,zaglądanie w zakończenie okrężnicy,chorobliwe dążenie do udowodnienia wszystkim swoich racji,rozkładają to forum na łopatki...niestety.
Na pewno w tej kwestii,nasza mądrość nijak się ma,do sprytu boleni. Są zdecydowanie mądrzejsze.
Ze swej strony mogę jedynie powiedzieć,iż tzw.bolenioza to zajebiście ciężka robota. Kto się tym zajmuje ,to wie. Niekończąca się "napierdalanka" od rana do wieczora,z kręgosłupem wychodzącym z czachy. Gdzie ta finezja,podchody,skradanie? To tysiące rzutów,kilometry rzeki do spenetrowania,i zero gwarancji na okazy. W wątku boleniowym super foty,uśmiechy,ochy achy,a nikt nie mówi ile razy na jajo po dwóch dniach jak zbity pies wracał do domu. Chgw,czy boleń,jest mądry,czy głupi? Wcale tak łatwo się go nie łowi. A jak biorą w amoku,to wszystko jest proste.Zresztą te dni w stylu,26 w godzinę,40 w dwie godziny,100 w dwa dni,to nie łowienie...to rzeź,i nic wspólnego z boleniozą nie ma.
I nie obrażajcie się jak panienki,bo nie przystoi poważnym gościom.