Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Kanada ..wspomnienie wyprawy


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
98 odpowiedzi w tym temacie

#41 OFFLINE   mifek

mifek

    SUM

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPipPip
  • 11308 postów
  • LokalizacjaWioska Z Tramwajami
  • Imię:Rafał
  • Nazwisko:...znane...

Napisano 22 listopad 2006 - 07:56

jurek nasze imprezy sa zawsze prawie bezalkoholowe

#42 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 24 listopad 2006 - 17:17

@ Mifku jednego zawsze mozna :mellow:
Na razie nie pisze bo musze najpierw podeslac zdiecia Remkowi do ostatniego opisu lodgy . Moze dzis mi sie uda [ jak mi dzieci pomoga Embarassed ]

#43 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26625 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Napisano 25 listopad 2006 - 13:39

No to jestem gotowy. Jak tylko Jurku umieścisz następny odcinek - wkleję zdjęcia.

Pozdrawiam
Remek

#44 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 25 listopad 2006 - 20:38

17 wrzesien niedziela...obudzil nas pierwszy ranek , bardzo pozny bo wstalismy pod 10 . Nigdy jeszcze nie udalo mi sie zerwac wczesniej . Zmeczenie podroza , wieczornym plywaniem i wieloma wrazeniami powoduje ze ta pierwsza noc przeciaga sie i ciezko sie wstaje . Witamy dzien myciem mord , zubow i szybko robimy sniadanie . Co rusz spogladamy w okna , jaka pogoda ? , ktos tam wyplywa ...odzywa sie goraczka wedkarska ...dlaczego my jeszcze tu siedzimy ? . Pogoda nadal nie jest przyjazna , siapi uciazliwy deszczyk , zawiewa wiaterek . Tu w zatoce jest i tak przytulnie , potem na jeziorze warunki na otwartej wodzie poteguja sie . Po zjedzeniu pieknej jajecznicy i dobrej kawie ubieramy sie cieplo i przeciwdeszczowo . Zanosimy wszystkie nasze przedmioty na lodz . Wokol domkow nieliczni wedkarze , kilka lodzi przy molo . Ten tydzien pokazal ze to my bylismy najaktywniejszym teamem . Jadac tu myslalem ze moze bedzie tloczno na tym jeziorowym deptaku . Okazalo sie ze symbolicznie spotykalismy pojedyncze lodzie przez caly tydzien . Terytorjalnie czulismy wiec olbrzymi komfort . Za to z zazdroscia spogladamy na wyposazone lodzie naszych sasiadow . Wiekszosc spotkanych wedkarzy to starsze pokolenie , na emeryturach , przyjezdrzaja tu latami i czesto na miesiac . Nigdzie sie nie spiesza , usmiech , luz , dobra rada . W tygodniu obserwujemy ze robia wypad na dwie trzy , godzinki i zlowiona trotke palaszuja na grillu , piweczko , smiechy ...to sie nazywa jesien zycia . My jak psy spuszczone ze smyczy :lol: . Wyplywamy w koncu z zatoki na podboj jeziora . Mamy wczorajsze namiary na GPSie i punkt widokowy ktorym jest gola skala , olbrzymia wyspa . Na tej golej skale wszystkie ptaki z okolicy zrobily toalete , jest wiec bez roslin i koloru bialego . Jest doskonale widoczna z roznych punktow zachodnich czesci jeziora...nazwalismy te skale -czacha . W dzien byla doskonalym punktem widokowym , nie oznacza to automatycznie ze zawsze byla widoczna , sama cwiartka jeziora po ktorej poruszalismy sie i tak byla za duza i czesto tracilismy czache z oczu . Zawsze jednak pojawiala sie po wyplynieciu z olbrzymich zakoli i przeroznych zatok . Nasze wedkowanie rozpoczelismy od trolingu . Przy tej metodzie mozna sie dokladnie przyjrzec brzegom . Uzywalem do trolingu mojego nowego kija St Croix Wild River 8' z multiplikatorem Daiwy Millionaire 253 z nawinieta PP 50 funtowa . Kij jerkowy tez St Croix Avid 7 z Shimano Catala 401 i PP 40 funtow lezal i czekal az wplyniemy w jakas zatoke aby w niej pojerkowac . Zamierzalem tymi dwoma zestawami postraszyc jezioro przez caly tydzien . Plynac staralismy sie trzymac prawego brzegu , obserwujac mape ktora otrzymalismy od Mike . Oprocz tego ze byly na niej czerwone punkty-skaly to Mike zaznaczyl nam miejsca w ktorych on i inni wedkarze zlowili muskie . Mike duzo takich okazow zlowil trolujac . Te miejscowki charakteryzowaly sie tym ze byly to ciesniny lub gorki pod woda z glazami lub roslinami . Byly to tez zatoki w ktorych bylo duzo podwodnych skal i roslin ale tu w rachube wchodzily jerki , wirowy , blachy i oblowienie ich wachlarzem . Plynac wiec trolingiem porownywalismy mape do okolicy i nasze oczekiwania rosly . W koncu u Piotrusia nastapilo pierwsze szarpniecie , gdy chwycil wedke i zaczal krecic nastapil luz , ryba sie spiela . Trolowal na wobler Storma . Wszyscy znaja to uczucie ...branie i luz ...czy moze byc wieksza niegodziwosc dla wedkarza . Za chwile sytuacja sie powtarza . Rybki nas pieknie roluja , ale cos sie dzieje . Postanawiamy wplynac w zatoke ktora ukazuje sie przed nami i wabi swoim widokiem . I tu Piotr lowi pierwsza rybe . Jest to Bass malogebus , zagryzl Horneta-6 . Potem Piotr ma jeszcze branie na Percha-12 ale znowu ryba sie spina . W tym dniu na przemian trolujemu i wplywamy w zatoki , mamy czas do 16.30 bo o 17.00 musimy splynac na obiadek . Ja nie mam ani pstrykniecia na moje zestawy . Piotr dodaje do bassa malego szczupaka okolo 50 cm , ktory nas cieszy ale zdajemy sobie sprawe ze na razie to strasznie cienko przedziemy Embarassed . Szczupak ugryzl Alge-3 , na ktora Piotr bardzo lubi lowic , jedna z rodziny Huntera :mellow: . Wysmagani wiatrem i woda , wysmiani przez rybostan splywamy do lodgy na nasz pierwszy obiad . My zamowilismy tylko obiady w serwisie jaki oferowala lodga . Sniadania i kolacje postanowilismy robic sobie sami . Po za tym ze zdecydowalismy sie na obiady to mielismy tez na uwadze robienie grilli na brzegu . Dlatego nasz prowiant byl bardzo bogaty , mielismy mase zarcia krotko mowiac . Niestety plany grillowe pokrzyzowal nam przepis ktory wydal Departament Lesnictwa . Przez cale upalne lato powstalo duzo pozarow na terenie zachodniego Ontario i zakazano uzywania otwartego ognia . O tym dowiedzielismy sie od Mike gdy zapowiedzielismy mu ze nie zawsze skorzystamy z obiadu bo chcemy caly dzien byc na wodzie i strzelic grilla w miedzy czasie . Ten przepis mimo ze lato minelo i zaczely sie deszcze niestety nadal obowiazywal . Nasze grille legly w gruzach i pozostalo nam byle jakie podjadanie na lodzi , brzegu . Nie musze mowic ze takie male ognisko polaczone z grillkiem dodaje zapachu , smaku jedzeniu i kolorytu calemu dniu , wyprawie . Tu tez trzeba wspomniec ze splywanie na obiad zabiera duzo czasu , szczegolnie w jesien kiedy dzionek jest krotki . Podczas tego pierwszego obiadu rozmawiamy z Mike o wynikach , a raczej o ich braku . Rozmawiamy jakich przynet uzywac . Mike jest zwolennikiem duzych wirowek zwanych tu bucktails , przypominaja one duze wiewiory , czesto maja po dwie kotwice . Bardzo duzo duzych muskie i szczupakow jest lowionych wlasnie na bucktaile . Mike nam pozycza kilka swoich . Sa tak zbudowane ze mozna nimi trolowac i nie skrecaja pleciony . Maja na przodzie osi tuz przed oczkiem zatopiony trojkatny olow ktory jako statecznik nie pozwala na skret drutu i tym samym skret plecionki . Po obiedzie wyplywamy jeszcze raz aby doslownie okolo 40 minut sprobowac zmierzyc sie z rybami . Szybki wieczor i zapadajacy zmrok zmusza nas do powrotu bez najmniejszego kontaktu z ryba . Warte jeszcze odnotowania jest to ze Piotr lapie dwie brody . Lapie ...bo wiatr nam nie pomaga , po za tym on stosuje tez lzejszy zestaw z muliplikatorem i nawyki mu sie mieszaja . Splywamy juz po ciemku , GPS robi robote i naprowadza nas do naszej zatoki . Nastepuje wynoszenie wszystkich sprzetow do wysuszenia . Wieczor jest dlugi , w domku przytulnie i cieplo . Robimy kolacje , analizujemy slabe wyniki , pijemy kieliszek Jagermastera , planujemy jutrzejszy atak . Dzis zamiast baranow liczymy muskie i usypiamy pelni nadziei.

Załączone pliki

  • Załączony plik  008.jpg   56,5 KB   130 Ilość pobrań
  • Załączony plik  007.jpg   40,58 KB   139 Ilość pobrań
  • Załączony plik  006.jpg   80,46 KB   121 Ilość pobrań
  • Załączony plik  005.jpg   123,59 KB   131 Ilość pobrań
  • Załączony plik  004.jpg   73,99 KB   120 Ilość pobrań
  • Załączony plik  003.jpg   61 KB   121 Ilość pobrań
  • Załączony plik  002.jpg   51,89 KB   125 Ilość pobrań
  • Załączony plik  001.jpg   80,76 KB   130 Ilość pobrań


#45 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26625 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Napisano 25 listopad 2006 - 21:25

Dodałem zdjęcia do poprzedniego odcinka. Wow, robi się rasowe odpowiadanie. :D Super Jurku. Podrzuć następne.

Pozdrawiam
Remek

#46 OFFLINE   Trout

Trout

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 643 postów
  • LokalizacjaTrzcianka,tymczasowo Manchester,UK
  • Imię:Robert
  • Nazwisko:Kolatorski

Napisano 25 listopad 2006 - 21:59

Zdjęcia oglądnięte,kolejna część opowiadania przeczytana i jedna myśl chcę więcej bo dobre :mellow: :D

#47 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26625 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Napisano 26 listopad 2006 - 10:56

Zdjęcia do nowej części dodane :D

Pozdrawiam
Remek

#48 OFFLINE   phalacrocorax

phalacrocorax

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 794 postów
  • LokalizacjaDziekanów Leśny

Napisano 26 listopad 2006 - 17:55

Nie odzywam się bo czekam na koniec, ale muszę to powiedzieć. Z każdym odcinkiem coraz bardziej mi się twoje opowiadanie Jurku podoba. Bardzo fajny pomysł żeby zrobić z tego serial.

#49 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 26 listopad 2006 - 18:02

@Phala :D nigdy bym za jednym strzalem tego nie napisal :lol: ...mam czas na analize , chociaz tyle mi sie nadal przesuwa watkow ...a przeciez nic nie polowilem ...no coz sa inne walory ...poznawcze :lol:

#50 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 26 listopad 2006 - 21:47

W poniedzialek wstalismy troche wczesniej , troche to nie znaczy o swicie . To nie lato ze najlepsza pora jest swit czy wieczor . Byl to nastepny zachmurzony i zimny ranek , ciezko sie wstaje jak za oknem pizdziawka . Obserwujemy w lodgy takie zjawisko ze tylko my wyplywamy , nikt sie nie kwapi przemarznac . Plan jest niezmienny , obskoczyc to co wczoraj plus poznac dalsze , nowe zakatki . Moj sprzet i przynety oraz techniki nadal te same ...czyli srednio i ciezko . Piotr ma swoj lzejszy zestaw Shimano Compre 7 z Pflugerem President i PP30 funtow i nim lowi . Lowi nastepne bassy malogebusie , wszystkie trzy na Horneta 6 , dwa z trolingu i jeden z castingu . Wszystkie te bassy sa tak pod 30 cm , czyli jak ladne okonie . Wyciaga tez w tym dniu nastepnego szczupaka okolo 60 cm i znowu na Alge 3 . Ja znowu caly dzien bez pstrykniecia . Sonda pokazuje lawice drobnych ryb , tam wlasnie Piotr lowi swoje Bassy . Od czasu do czasu na ekranie pojawia sie wiekszy luk , nic jednak z tego nie wynika . Sama tafla jeziora jest caly czas sfalowana , mimo ze woda czysta to zalamania fali powoduja ze niewiele dostrzegamy patrzac w to akwarum . W tym dniu przestaje dzialac wodzik w jednaj z Catali 401 . Zaczynam zalowac ze dalem je do przegladu , wiem ze zostaly obie Catale przed umyciem rozebrane na czesci . Widzialem to w sklepie . Upewnia mnie w tym fakt ze po poludniu druga Catala tez zawodzi , tez wodzik przestaje sie przesowac . Od tego momentu ja do konca uzywam tylko St Croixa z Daiwka M 253 a Piotr wedki P.Mainy z Nowym Cardifem 401 . Po powrocie z lowiska pierwszy raz uzupelniamy paliwo i wymianiamy akumulator elektryczny . Przebiega to sprawnie , Mike osobiscie sie tym zajmuje . Przy tej okazji nadal wypytujemy o przerozne sprawy . Okazuje sie ze Mike wystawil lodge na sprzedaz . Mowi ze ma juz troche dosc tego byznesu . Od konca maja do polowy pazdziernika jest non stop na obrotach . Sa oczywiscie pewne przestoje i mniej ludzi . Najgoretsze sa jednak dni wakacyjne kiedy to w lodgy jest pelny stan , w tym duzo dzieciakow . Gdy spytalem na ile ocenia wartosc lodgy uslyszalem sume okolo 700. tys dolarow . Jest to cena za kawal ziemi , kilkanascie domkow , okolo 200 metrow lini brzegowej . Wszystko to lezy w pieknej zatoce . Budynki sa uzbrojone czyli prad , telefon , woda , sanitaria itd . Podczas kolacji ktora jemy z Mikem wypijamy po kieliszku Jagermastera i rozmawiamy o starych Polakach . Okazuje sie ze jego praszczury pochodza z Krakowa . Mike oprocz wedkowania interesuje sie futbolem [nie mylic z pilka nozna] beysbolem i boksem zaw . Mam wiec z nim o czym rozmawiac . Rozmawiamy tez o rybach . Wie ze nasze wyniki sa ponizej oczekiwan . Dodaje nam otuchy zeby twardo robic swoje . Mowi ze czesto przez kilka dni nikt nie ma wynikow i nagle przychodzi dzien w ktorym kazdy cos zlowi i czesto po kilka sztuk . Zasypiamy w ten wieczor marzac ze jutro bedzie taki dzien .

#51 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 27 listopad 2006 - 03:26

Wtorek 19 wrzesien . Ten ranek byl szczegolnie zimny , oscylowal juz kolo 0'st C. Jak zwykle przygotowujemy sie do wyplyniecia . Przy molo spotykamy Mike ktory informuje nas ze dzis moze spasc pierwszy snieg . Tak mowi prognoza pogody . Po niebie przewalaja sie ciezkie chmury . Wiatr narasta i juz na srodku jeziora na naszym szlaku przekonywujemy sie ze bedzie ciezko . Fala co rusz spycha nas z kursu a woda spod lodzi zalewa rozbryzgami i chlosta nas po pyskach . Na skrzynie umarlaka ! Jest pieknie do stu tysiecy piratow :lol: . Walka z falami zmusza nas do wplywania w zatoki , w nich mozna liczyc na troche spokojnej wody . Malo tego , niebo co jakis czas sie przejasnia a nawet robia sie momenty ciszy . Wykorzystujemy wiec te chwile aby ostro pocastingowac . W kolejnej takiej zatoce woda staje sie na tyle klarowna ze spostrzegamy nareszcie cudowny podwodny swiat . Olbrzymie zatopione glazy , pomiedzy nimi rosliny , doskonale widac jak nasze przynety sie sprawuja pod woda . Wiemy kiedy odbic w lewo czy w prawo , kiedy podniesc szczytowke co by wabik przeskoczyl nad glazem . W tej zatoce Pan Bog sie ulitowal i muskie zaczely nam sie pokazywac . Najpierw mi za woblerem Yoka podplynal do samej lodzi . Ten wobler to Struggler , lamaniec ze sterem , jasno zielony , o pieknej akcji i proporcjonalnym ksztalcie . Muskie ten wygladal na okolo 90cm . Zdopingowala nas ta sytuacja do dalszych rzutow . Ryba lub ryby co jakis czas wylanaly sie z pod tych olbrzymich glazow i juz...juz mialy chwytac ....ale nie zagryzaly . Zjawisko to znamy juz z podobnych sytuacji i innych jezior a takze opisow . Kiedy juz praktycznie zwatpilismy , a minela prawie godzina tego wabienia , Piotrowi w koncu przywalil . Piotr jako sternik i motorniczy mialby trudniejsze zadanie podczas trolingu , cale szczescie dryfujemy w zatoce i zaciecie jest natychmiastowe . Ja automatycznie szykuje podbierak . Gdy rybe widac i moge juz ocenic wielkosc rezygnuje z podbieraka , szybko zakladam rekawice i laduje chwytem za karczek . Muskie ma okolo 72 centy , nie jest za duzy ale pierwszy i bardzo piekny . Nareszcie !!!. Rybka skusila sie Percha-12 SR RGS . Zaczynamy sie cieszyc , pstrykamy zdiecia i muskie wraca do swojego krolestwa . W tym dniu ja w koncu pekam i biore do reki lzejszy zestaw od Piotra , ten Compre z Pflugerem i na niego w koncu lowie pierwsza rybe . Jest to bass malogebus a skusilem go na Lake Dorado . Po zlowieniu Bassa natychmiast powracam do mojej wedki i lowie dalej juz po swojemu ...bassy mnie absolutnie nie interesuja . W tym dniu w kolejnej zatoce o podobnej konfiguracji znowu natrafiamy na muskie patrolujace swoj teren . Mam piekne odprowadzenia na Skinnera 20 RGS Salmo ...ale tylko odprowadzenia . W tym dniu do obiadu nic wiecej nie lowimy . Po obiedzie wracamy szybko w te same zatoki i przez poltora godziny smyczymy az do utraty tchu i zapadniecia zmroku . Wracamy w ciemnosciach wieczoru i tylko GPS nas kieruje do lodgy . W tym dniu zobaczylismy ile skal podwodnych czai sie minimalnie pod tafla jeziora . Dopiero spokojna woda i naslonecznienie ukazalo nam te niebezpieczenstwa . Do lodgy plynelismy wiec wedlug GPS ale wolno tak aby w razie czego za mocno nie przywalic . Wieczorem na mapie zaznaczam obie zatoki i nastawiamy sie entuzjastycznie na dzien nastepny .

Załączone pliki

  • Załączony plik  010.jpg   73,72 KB   94 Ilość pobrań
  • Załączony plik  009.jpg   168,84 KB   93 Ilość pobrań
  • Załączony plik  008.jpg   119,09 KB   94 Ilość pobrań
  • Załączony plik  007.jpg   171,73 KB   96 Ilość pobrań
  • Załączony plik  006.jpg   103,85 KB   91 Ilość pobrań
  • Załączony plik  005.jpg   149,4 KB   91 Ilość pobrań
  • Załączony plik  004.jpg   149,04 KB   90 Ilość pobrań
  • Załączony plik  003.jpg   89,02 KB   92 Ilość pobrań
  • Załączony plik  002.jpg   79,08 KB   92 Ilość pobrań
  • Załączony plik  001.jpg   210,24 KB   101 Ilość pobrań


#52 OFFLINE   jerzy

jerzy

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3199 postów

Napisano 27 listopad 2006 - 10:34

jerry mam nadzieje, ze będziesz dawał nastepne części swoich przygód !! :D zacznij rozgladać sie za wydawcą!!!
:D pozd JW

#53 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26625 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Napisano 03 grudzień 2006 - 20:03

Cześć,
Dodałem zdjęcia do ostatniej części opisu wyprawy Jerrego. Czekam na następne :D

Pozdrawiam
Remek

#54 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 04 grudzień 2006 - 01:49

Budzimy sie w srode z wielka otucha i skorzy do walki . Pierwsze kroki do okna i rzut oka na jezioro . Nareszcie piekny i sloneczny poranek , zatoka spowita mgielka . To dobry znak ze nie wieje , inaczej by te mgielke przegonilo . Szybkie mycie , szybkie sniadanko , szybkie pakowanko i hajda na lowy . Na otwartym jeziorze juz minimalna fala bo wiaterek juz tu pracuje . Z lodzi widac ze zatoki jedynie przymglone . Robimy swoj znajomy kurs . Nasze mysli kieruja lodz ku wczorajszym zatokom . Po drodze trolujemy ale nie omijamy zatok ktore do tej pory poznalismy , mimo ze nic w nich nie zlowilismy . Zauwazam pewna rzecz na ktora do tej pory nie zwrocilem uwagi . Jest to brak trzciny . Nie jest to calkowity jej brak ale jezeli juz spotykamy te rosline jest to skromne kilkanascie trzcinek . Z zeszlych wypraw zapamietalem duzo zatok na Populusie zarosnietych trzcinami i to mi przypominalo polskie jeziora . Tu nad Kakagi Lake jest wiecej roslinnosci podwodnej i tylko czubki lisci lub kwiaty wystaja na powierzchnie . W jednej z zatoczek Piotr na Percha-12 wyciaga szczupaka okolo 60cm , robimy zdiecie wypuszczamy i plyniemy dalej . Zblizamy sie pomalu do pierwszej zatoki w ktorej wczoraj byly muskie . Zblizamy sie trolujac . Na samym wejsciu Piotr ma branie na lzejszym zestawie i na Horneta 6 znowu zalicza bassa malogebusia . Moj kryzys sie poglebia . W samej zatoce stajemy w dryfie i zaczynamy oblawiac wachlarzem na lewo i prawo . Dzien jest sloneczny choc troszke zimny , zimny z powodu delikatnego wiatru . Ten wiatr powoduje minimalna falke , jak zanika widac podwodny swiat . Nie zauwazamy ryb . Nasze rzuty w koncu nas mecza i postanawiamy sprobowac w zatoce nr 2 . Obie te zatoki sa bardzo podobne , jedna strona brzegu to wysoka skala a druga strona porosnieta lasem iglastym . Nie sa to wiec klasyczne zatoki w ksztalcie pecherza ale zatoki zawarte w kacie prostym . W drugiej zatoce znowu usmiecha sie szczescie do Piotra i na Percha-12 ma branie ktore mocnej przygina wedke . Jest to ktores branie z rzutu w dryfie . Automatycznie przygotowuje podbierak . Po ocenie wzrokowej wielkosci ryby podbierak odkladam i laduje drugiego muskie rekawica za karczek . Jest podobnej wielkosci jak wczorajszy . Zdiecie i do wody . Te troche emocji wzmaga nasza energie i obrzucamy zatoke na wszystkie mozliwe sposoby , zmieniajac przynety . Poniewaz nic sie nie dzieje decydujemy sie na troling . Miejsce w ktorym jestesmy jest najdalszym jakie do tej pory zaliczylismy . Po naszej lewej stronie jest dluga wyspa , to pokazuje nam mapa i postanawiamy ja oplynac dookola trzymajac sie blisko brzegu . Plyniemy wiec trolujac . Mimo ze mamy echosonde to i tak nie zawsze potrafimy odpowiednio szybko zareagowac na rozne garby i wyplycenia na ktore naplywamy . Mamy wiec zaczepy co powoduje ze musimy cofac lodz aby uwolnic przynety . Powoduje to tez ze zmieniamy je na powierzchniowe , aby za chwile zalowac bo znowu naplywamy glebie . Pierwsze naplywanie nowej wody laczy sie nierozlacznie z tego typu niespodziankami . Dopiero kilku krotne przeplyniecia powoduja zapamietanie wszystkich podwodnych szczegolow i odpowiedni dobor taktyki i przynet . Po drodze tego trola Piotr ma dwa brania ktore nie zacina i ryby sie odpinaja , nie wiemy wiec co zagryzlo . Na mapie trudno ocenic wielkosc tej wyspy okazuje sie ze moze miec okolo 1 kilometra . Po drugiej stronie odkrywamy piekna zatoke , odslonieta od wiatru . Widac dokladnie piaszczysto zwirowe dno usiane olbrzymimi glazami . Okazuje sie rowniez ze na brzegu stoi domek mysliwski i hangarek na lodz . Opuszczonej lodzi nie widac , wyglada wiec ze nikogo nie ma . W tej zatoce podplywa za Whitefishem -18 Salmo , ktorego akurat cwiczylem , duzy muskie . Oceniamy go na okolo metra , czyli byla by to najwieksza ryba jaka spostrzeglismy . Dostajemy goraczki i robimy wszystko zeby rybe skusic . Muskie raz znika a raz podplywa , wplywa pod lodz , krazy ale nie bierze . Najbardziej dramatycznym momentem jest widok jak sie robi koncem kija tzw. osemke . Muskie plynie pol metra za przyneta , wydaje sie ze juz , juz ...ale jednak odplywa . Tak mija nam tu pol godziny i nadchodzi zwatpienie . Zaznaczamy to miejsce i plyniemy dalej . Za chwile na brzegu ukazuje nam sie juz kilka domkow , wyglada na to ze to wiekszy osrodek . Nie widac zywej duszy , ani lodzi . Gdy podplywamy blizej brzegu dostrzegamy ze wiekszosc domkow jest zaniedbanych . Wtedy wlasnie pomyslalem ze nam by sie przydal taki osrodek na Zlot Jerkbaita . Ciekawe ile ten osrodek lub ta wyspa kosztuje ? . Czy ma wlasciciela ? Ciekawe ?. Robi sie pozne popoludnie postanawiamy wracac i po drodze znowu odwiedzamy zatoki i tak na przemian trolujac i castingujac wracamy do obozu . Ja bez pykniecia ...Piotr z trzema zaliczonymi dzis rybami . Zgubilem gdzies swoje wedkarskie szczescie :( . Nie pomogla w tym dniu nawet zmiana czapeczki od Friko :D Zaczalem marzyc o byle jakim szczupaku , zostaly mi dwa dni .
Czwartek to byl najbardziej cieply i sloneczny dzien jaki nadszedl . Prawdziwie jesienny dzionek o jakim sie marzy . Zalozylem z powrotem czapke Salmo i znowu ruszylismy z nadzieja ze dzis to dopisze . Zaliczylismy swoje stale trasy i jak zwykle zwiedzilismy cos nowego . W tym tez dniu zrobilismy lunch na brzegu , bez ognia . Chcielismy na maksa pokazac rybkom ze nam naprawde zalezy i zeby sie ulitowaly :lol:
Mi znowu ulitowal sie bass malogebus na wobler Dorado . Piotrowi siadly dwa szczupaczki , jeden na Alge-3 , drugi na Percha-6 firmy Fortel . To wszystko przez caly dzien . Wracalismy juz o zmroku i w naszych glowach krazyly te same pytania ...Dlaczego tak slabo nam idzie . Wyprawe mozna bylo by raczej nazwac krajoznawcza niz wedkarska . Pozostal nam tylko jeden dzien ...piatek .

Załączone pliki

  • Załączony plik  007.jpg   80,08 KB   121 Ilość pobrań
  • Załączony plik  006.jpg   98,75 KB   115 Ilość pobrań
  • Załączony plik  005.jpg   107,27 KB   104 Ilość pobrań
  • Załączony plik  004.jpg   59,59 KB   108 Ilość pobrań
  • Załączony plik  003.jpg   120,41 KB   107 Ilość pobrań
  • Załączony plik  002.jpg   48,28 KB   109 Ilość pobrań
  • Załączony plik  001.jpg   102,01 KB   119 Ilość pobrań


#55 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26625 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Napisano 04 grudzień 2006 - 17:10

Cześć,
Zdjęcia dodane!

Jurku, ja bym wskoczył do wody za tymi wychodzącymi muskie. Znaczy się, że jeszcze się nie nadaję na połów tej ryby :lol:. Kiedy czytałem zastanawiałem się czy ktoś ma sposób na przekonanie takiego metrowego zwierza by jednak zabrał przynętę :D (oczywiście oprócz figury B). Z drugiej strony oj ciężko patrzeć na takiego odpływającego, niereagującego stwora.

Pozdrawiam
Remek


#56 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 05 grudzień 2006 - 06:31

Spotkalem sie z opisem dwoch sposobow ; stacjonarny - czyli kreslenie figury osiem lub zero i dynamiczny - czyli zastartowanie silnika i odplyniecie na full gazie tak aby pozostawiona przyneta gwaltownie zastartowala . Tego dynamicznego nie probowalem :lol: . Natomiast kreslenie figur jest wyjatkowo ekscytujace ale doprowadza po jakims czasie do wykonczenia nerwowego :lol: ...muskie to wyjatkowa bestyja :mellow: . Podobnie jak bolen ktory uderza pod samymi nogami wedkarza [ czesto ] tak i muskie czesto z pod lodzi przywala w przynete ktora juz , juz jest wyciagana . Do konca trzeba byc czujny :D

#57 OFFLINE   GrynszpaN

GrynszpaN

    Forumowicz

  • Forumowicze
  • PipPip
  • 118 postów
  • LokalizacjaKraków

Napisano 05 grudzień 2006 - 07:31

Szczupakom też zdarzają się takie numery. Osobiście byłem świadkiem jak brata prowokowała taka bestia przez dłuższą chwilę. Chłopak w końcu zdenerwował się i postanowił zmienić przynętę. Żeby wziąć innego wobka z pudła schylił się, w tej samej chwili wobler luźno pacnął o wodę przy samej łodzi. Spod łajby wystartowała torpeda i z olbrzymim impetem walnęła tak , że braciak stracił równowagę i kończył hol za burtą trzymany przeze mnie za kamizelkę. Szczęśliwie się skończyło bo jeden spowrotem wrócił do wody (86 cm),a drugi do dziś wspomina to jako przygodę życia.

#58 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26625 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Napisano 05 grudzień 2006 - 08:36

Cześć,
Ja też widziałem kilka takich akcji ale nie będę szukał daleko tylko powrócę wspomnieniami do ostatniej szwedzkiej wyprawy. Właśnie Mateusz (brat Rognisa) złowił metrówkę 0,5m od łodzi. Hol tej ryby trwał :unsure: kilkanaście sekund? Podebrana momentalnie w przepastny podbierak - później jeszcze w tym podbieraku trzymaliśmy ją z minutę, może dwie by spadła jej adrenalina i do zdjęcia. Ryba odpłynęła w fantastycznej kondycji. Drugie wyjście podobnie zaliczył Mateusz w ostatni dzień - spod łódki. Niestety ryba zwyciężyła tylko dlatego, że nie została zacięta. Nie wspomnę jednak o przypadkach odprowadzenia przynęty do samej łodzi zakończonym odwrotem. Jednak wielokrotnie wystarczyło wrzucić przynętę z powrotem do wody w okolicę zwrotu i następowało ponowne branie.

Pozdrawiam
Remek


#59 OFFLINE   rognis_oko

rognis_oko

    Zaawansowany

  • Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3395 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 13 grudzień 2006 - 13:02

@Jerry,

świetna relacja. Bardzo lubię czytać o twoich przygodach :mellow:
Zdjęcia też fajne.
Jezioro, po którym pływaliście bardzo przypomina szwedzkie szkiery. Duże podobieństwo.
Łódkę mieliście rewelacyjną. Muszę kiedyś mieć taką. :D



#60 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 14 grudzień 2006 - 06:32

Tak to prawda :mellow: , ta lodz to najlepiej wyposazona lodka na jakiej plywalem . Standartem wygody sa dwie rzeczy ; przynajmniej czesc pokladu musi byc plaska oraz konieczne sa dwa siedzenia . Zarowno stanie jak i siedzenie musi byc w miare naturalne . Na pierwszych moich wyprawach siedzialem caly dzien na desce i ratowalem sie kapokiem podkladanym pod tylek . Kregoslop bolal bo brak oparcia . Z kolei proby spiningu stojac na polokraglym dnie lodzi powodowaly brak rownowagi , zmeczenie nog i bioder . Po kilku latach mialem dosc i kupilem w BassPS siedzenie montowane imadlowo na desce i nareszcie moglem docenic uroki trolingu . No a w tym roku siedzenie lezalo bezuzyteczne bo lodzie w Resorcie mialy wszystko . Wlasciwie to nie wszystko... bo dla mnie IDEALEM byla by lodz z zadaszeniem i mala kabinka ...tak co by deszcz i inne paskudy niestraszne mi byly ....i koniecznie maly grillek na lodzi ...awaryjnie :lol: . Tez marze se o takim stateczku . Rynek z lodziami niesamowicie tu bogaty . Jak juz jedzie sie przez Wisconsin , Minnesote , Ontario to prawie przed kazdym domem standartowo na yardzie stoja lodzie i samochody . Czesto sa wystawione ceny i mozna negociowac . Sa stare i wysluzone sa i prawie nowki , jak kogos przycislo to cena moze byc smieszna . Ja mieszkam w bloku wiec kupno lodzi odpada , na razie bazuje wiec na rentowaniu w osrodkach . Moze kiedys .... :D B)
Wedkowanie z brzegu tutaj to nie jest wedkowanie to jest pozoracja . Tylko strumieni z pstragiem ta pozoracja nie dotyczy.