Szczerze mówiąc nie rozumiem takiego podejścia. Taki zażenowany, takim hipokrytą się czuje, a jednak beczał jak i inne barany. Ani to jakaś wielka kasa nie stała za tymi zawodami, ani nic, a znając życie to tylko dyplom z czcionką Word Art podpisany na kolanie i plastikowy puchar. Ja czułbym się obrzydzony samym sobą, gdybym chociaż przez chwilę rozważał beretowanie niewymiarowych okonków na sztuki dla takich "precjozów", a co dopiero faktyczne uczestnictwo.
Szkoda gadać, wszystkich uczestników takich spendów powinno się surowo karać, a nie dodatkowo nagradzać. Kpina i zła prasa dla wędkarstwa i tyle.
A ktoś im każe w takich "zawodach" uczestniczyć? Ktoś nad kimś bat trzyma? Wykarmienie dzieci zależy od wygranej w takich zawodach? Umówmy się, cały ten wędkarski "sport" w polsce to śmieszna rzecz, szczególnie gdy odbywa się w takiej formie. I żenującym jest, że znajdują się "wędkarze" chętni do uczestnictwa.
I najlepsze są potem te usprawiedliwiające komentarze w stylu "drobną białą rybę to rozumiem, bo jest niedobór drapieżników". No ja się k... nie dziwię, że jest niedobór drapieżników po takich "zawodach".
Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień!
Miło mi poznać (choć tylko przez internet) pierwszego wędkarza, który nigdy w życiu nie zabił żadnej ryby .
Przy okazji;
spend -pisze się spęd
polsce -pisze się Polsce
Zawodnicy nie walczą o puchary i dyplomy, to się bardzo mało liczy albo wcale. Istotą sportu jest rywalizacja i pragnienie zwyciężania.
Zawodnicy nie zarabiają żadnej kasy, ładują w każdy start setki złotówek. Tego może nie rozumieją wyrachowani wędkarze i nie tylko wędkarze, złotówki nie są w życiu najważniejsze. Sport jest motorem napędowym każdej (prawie) branży, od motoryzacji po wędkarstwo. Mnóstwo specjalistycznego sprzętu i technik nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie zawody wędkarskie.
Zawody podlodowe pozostały chyba ostatnim bastionem, gdzie zabijane są złowione ryby. Najwyższy czas by to zmienić. Niewiele pomoże nasza pisanina na tym forum, potrzeba mocniejszych sygnałów. Związek ma w głębokim poważaniu jakieś drobne niezadowolenie. Filmy i artykuły Kacpra Góreckiego śledzą tysiące wędkarzy. I działacze także. Nacisk ze strony takich mediów prędzej czy później odniesie skutek. W końcu zawody podlodowe będą odbywać się na żywej rybie. Organizator (PZW) np. zmniejszy zysk z 70% do 60%, albo podwyższy wpisowe, zawodnicy zgodzą się na to, byle tylko ryby żywe wróciły do wody.
Bojkot kilku zawodników czy kilku drużyn niczego nie zmieni i niczego związku nie nauczy. Potrzeba kompleksowego rozwiązania problemu, ryby złowione na zawodach MUSZĄ być zwrócone wodzie. I ta zmiana powinna nastąpić jak najszybciej!