Miło mi poznać (choć tylko przez internet) pierwszego wędkarza, który nigdy w życiu nie zabił żadnej ryby .
Tak, w swojej świadomej karierze wędkarskiej (czyli nie licząc wybryków 10-cio latka, który nie wiedział jeszcze o co w tym wszystkim chodzi) nigdy nie zabiłem żadnej złowionej ryby.
I żeby było jasne - nie piętnuję jakoś szczególnie zabijania ryb w granicach rozsądku (i prawa). Ale jeżeli tylko zwyczajna potrzeba "rywalizacji i zwyciężania" potrafi skłonić dorosłych ludzi do beretowania dziesiątek okonków często niewystających z ręki (ze zniesionym wymiarem), mimo że podobno na co dzień praktykują oni C&R, to coś tu jest bardzo mocno nie tak. I zwyczajnie nie potrafię pojąć jaki mechanizm stoi za tak łatwym porzucaniem wyznawanych zasad. W imię czego to wszystko? Być może bojkot jednej drużyny czy zawodnika nic nie zmieni, ale nie w tym rzecz. Wstydem dla zawodnika powinien być udział w takich "zawodach".
A za porady ortograficzne serdecznie dziękuję
Użytkownik aldebaran edytował ten post 21 luty 2017 - 23:41