Uderzyło mnie jeszcze coś...
Polski wędkarz zgodnie z prawem zabiera ryby - ooooo... mięsiarz i ..uj wie co.
W Niemczech wypuszczamy niezgodnie z prawem (ichniejszym) ooo... jacy to jesteśmy ach... i och...
Coś nie teges patrząc z boku na taką dwoistość zachowań.
Pocigne te mysl bo chyba warto....Zastanowmy sie do czego prowadzi ow konflikt z prawem pisanym w odydwu sytuacjach?
Mozna powiedzeic ze jak ktos w najajsniejszej zabiera rybe to nie wolno mu ublizac od miesiarzy o ile robi to zgodnie z limitami i nawet jesli to bedzie ostatnie kilka szczupakow z bajora "X" nikt nie ma prawa ublizac takiemu czlonkowi PZW (akcent kazdy niech da dolowlne slowo) gdy je zabije i wezmie bo mu prawo tegoz PZW na to pozwala.
Zachowanie to jest legalne choc krotkowzroczne. Pozwole sobie je dalej nazywac legalizmem bo tylko taki aspekt tego zachwania jest dla mnie mozliwy do zrozumienia w sensie, ze tylko taki musze akceptowac. Dlatego legalizmem, ze jest pewna forma sztuki dla sztuki, jakas tam forma sofistyki przestrzegania prawa...
Ten sam legaizm w dojczlandi czyli tu gdzie lowie, zmusza mnie do zabijania miarowych ryb zlowionych poza okresem ochronnym.
Dla kogos kto jest legalistom w tym momencie konczy sie dyskusja bo wszysko jest jasne.
Trzeba nazawac sprawy po imieniu ,- tacy jak ja i Tomek lamiemy prawo i godzimy sie na poniesienie za to konsekwencji, choc nie mozna nas nazwac klusownikami jak bylo by to w polsce, gdyz nie zabieramy wodzie ryby a je oddajemy.... Ale spokojnie zgodnie z ustawa o przeciwdzialaniu znecaniu sie nad zwierzetami, mozna nas nazwac jakimis tam rybimi sadystami, co to lubia sie znecac nad nimi. W swietle tych uregulowan caly no-kill, wymiary widelkowe itp,- to forma ichtio-sadyzmu.
Opuszczajac emocje legalisy i wracajac nad wode co zastajemy patrzac na skutki tych przekroczen prawa:
- w przypadku polskim - brak szczupakow,- wyjechaly... w reklamowkach.
- w przypadku niemieckim brak kilkuset euro w kieszeni jakiegos tam Arka lub Tomka...
Sytuacja z polskiego przykladu nie dotyka jedynie tego co zjadl zgodnie z prawem ostatnie szczupaki z bajora "X" ale jeszcze innych uprawnionych do wedkowania na nim.
Sytuacja z niemieckiego przkladu moze dotknac jedynie budzet domowy mojej lub Tomka rodziny,- wszystkim innym jest to obojetne jak zeszloroczny snieg i w zaden sposob nie dotyka ich.
Staralem sie pominac jakikolwiek watek "moraly" by uproscic porownanie, by bylo zrozumiale.
Jak sie udalo to dobrze jak nie to trudno ...
Osobiscie nigdy nie mialem problemu z zabieraniem lub wypuszczaniem ryb wedle prostej indianskiej zasady, ze jak ryba jest miarowa i poza okresem ochronnym a mam ochote ja zjesc to zabijam i zjadam, w pozostalych przypadkach wypuszczam. Robilem tak w Polsce i robie tak nadal w Niemczech i innych krajach gdzie mam mozliwosc wedkowac.
Użytkownik Rheinangler edytował ten post 06 lipiec 2019 - 12:55