"Chyba nie ma nic specjalnie złego w użytkowym traktowaniu rzek - wędkarski świat jest tu żywym przykładem.. :)"
Nie, nie ma. Największe miasta były i są związane z rzekami. Ludzie zawsze chętnie osiedlali się nad rzekami. Budowali młyny, papiernie, później elektrownie, kopali nad nimi stawy, żeglowali rzekami, przemysł też wymagał wody. Kiedyś żyli z rzek rybacy. Powiedz, czy dzisiaj byś polecił komuś jedzenie ryb złowionych w naszych głównych rzekach? Wędkarski świat korzysta, ale w dużej części nie traktuje jako spiżarni. Dlaczego śmiejesz się z Niemców, ale dobrze wspominasz stawy, które budowałeś? Te betony kiedyś znikną i rzeka sama sobie poradzi z retencją wody. Bez grodzenia i łopaty. Może lepiej było pomyśleć nad udrożnieniem tej Grabii, może posadzić nad brzegami jakieś drzewa, może gdzieś tym biednym pstrągom było posypać trochę żwiru? Bo w to jej bujne życie i bioróżnorodność chyba sam już dzisiaj nie wierzysz. Możesz mi nie wierzyć, ale znam rzeczki, które kiedyś były zniszczone przez meliorantów, dziś po ich robocie prawie śladu nie ma. Rzeki sobie z tym radzą. Taka ich natura. Powodzie były i będą. Pamiętam sześć metrów wody na Wiśle, kiedy mój kumpel łowił sumy. W dodatku na spinning i nocą. Ani im, ani pewnie reszcie ryb powodzie specjalnie nigdy nie przeszkadzały. Im rzeka ma bardziej naturalny charakter, tym mniej rybom szkodzą powodzie. Nie szukaj na siłę argumentów.